×

Ostrzeżenie

JUser::_load: Nie można załadować danych użytkownika o ID: 62.

niedziela, 04 grudzień 2011 14:31

LECH Jadwiga Franciszka, s. M. Sylwina od Najsłodszych Serc Jezusa i Maryi,

ur. 23 IX 1912 w Dziechcińcu (par. Wiązowna), pow. Warszawa,
wst. 29 XII 1933 w Warszawie,
I śl. 6 I 1937 w Pniewach,
nr w księdze prof. 621
zm. 25 III 1997 w szpitalu w Warszawie.
Spoczywa na cmentarzu: Warszawa - Bródno

Córka Edwarda i Józefy z d. Truszewskiej. Pochodziła z wielodzietnej (7 dzieci) rodziny rolniczej. Po ukończeniu miejscowej szkoły uczęszczała na kursy krawieckie i dziewiarskie, a potem - już w Zgromadzeniu - na kurs dziewiarstwa w Zakładzie Doskonalenia Rzemiosła w Warszawie (1957). Do Zgromadzenia wstąpiła w Warszawie, mając 21 lat, i - poza nowicjatem w Pniewach w 1936-1937 - przez całe życie zakonne związana była z Warszawą. W 1937-1938 przebywała w domu na Siennej, po powstaniu warszawskim 2 lata (1944-1946) spędziła w Ożarowie i już do śmierci przebywała w domu na Wiślanej. Pracowała w szwalni i trykotarni. Pomagała również chętnie tam, gdzie zachodziła potrzeba. Szczególnym jednak terenem jej pracy był kościół redemptorystów pw. św. Benona na warszawskiej Starówce, gdzie była zakrystianką. Czuła się bardzo związana z tym kościołem. Była szanowana i ceniona przez ojców. Gdy z powodu złego stanu zdrowia musiała wycofać się z tej pracy, wielu ludzi utrzymywało z nią nadal serdeczny kontakt. Potrafiła być opiekuńcza w stosunku do osób starszych i chorych. Często towarzyszyła chorej s. Anieli Łozińskiej, była przy niej także w chwili śmierci. Ona również otoczyła serdeczną troską rodzinę s. dr Edwardy Wojno, a zwłaszcza opiekowała się w chorobie jej bratem - prof. Tadeuszem Wojno. Szczególną jednak troską otaczała kapłanów - zarówno modlitwą, jak i codziennym posługiwaniem. Częsty kontakt z siostrzeńcem, ks. prof. Julianem Kałowskim MIC, świadczył o tym, jak bardzo cieszyła się powołaniem kapłańskim w swojej rodzinie. Ofiarnie opiekowała się chorującym i mieszkającym w Szarym Domu ks. K. Orzechowskim. Troską otaczała również ks. Bronisława Bozowskiego, aż do chwili jego śmierci w 1987. Była człowiekiem delikatnym, otwartym na ludzkie potrzeby i cichym. Dla tych pewnie zalet ks. B. Bozowski nazywał ją serdecznie "Myszką". Cichutko i ofiarnie wykonywała swoją pracę mimo coraz słabszego zdrowia i licznych dolegliwości. Od 1990 była pod stałą opieką infirmerii. Nie traciła jednak pogody ducha i niemal stale się modliła. Nie narzekała na nic, nie miała wymagań, za wszystko była wdzięczna. Miała świadomość, że jej życie zbliża się do kresu. Częściowe porażenie mięśni ruchowych wskutek wylewu krwi do mózgu spowodowało przewiezienie jej do szpitala, gdzie zakończyła doczesne życie. Spoczywa w grobowcu Zgromadzenia na cmentarzu Bródnowskim w Warszawie.

Czytany 1241 razy