nmp

Litania do NMP

Maryja jest arcydziełem Boga

Rozważania do Litanii do Najświętszej Maryi Panny

św. Urszula Ledóchowska
Jezus na krzyżu w testamencie zostawił nam Maryję; ostatnia wola Jezusa względem nas: abyśmy byli dobrymi dziećmi Maryi. Więc do tego dążmy, o to się módlmy, o to się starajmy ze wszystkich sił.
Maryja Matką Waszą – tak dobrą, tak litościwą. Ona pragnie zbawienia naszego więcej, niż my go pragniemy, więc do Niej się uciekajcie zawsze z dziecięcą ufnością. Nigdy nie pozwólcie zniechęceniu, nieufności rozpanoszyć się w sercu Waszym! Maryja raczej cudem przyjdzie Wam z pomocą, niż miałaby Was opuścić. Jak dzieci w objęciach Matki, tak Wy u stóp Maryi spoczywajcie w spokoju – mimo gorącej nieraz burzy.
Kochajcie to, co Maryi jest miłe, a więc kochajcie różaniec.
Nie tylko odmawiajcie różaniec słowem, ale odmawiajcie go życiem całym, wprowadzając w życie cnoty Maryi, jakie w tajemnicach różańcowych nam są przedstawione.
Niech Wasze odmawianie różańca będzie gorącym aktem miłości ku Maryi, będzie zachętą do cnoty, będzie rachunkiem sumienia co do wierności w naśladowaniu Maryi, będzie prośbą o świętość na wzór świętości Maryi! Miejcie zawsze różaniec przy sobie: i we dnie, i w nocy, nie opuszczajcie go nigdy. Niech on będzie wiernym Waszym przyjacielem, łańcuchem przykuwającym serca Wasze do serca Matki naszej w niebie.
Największym bez wątpienia dowodem naszej miłości ku Maryi jest naśladowanie Jej cnót.
m. Urszula Ledóchowska, "Testament"

Święta Maryjo

Maryja – po imieniu Jezus najświętsze ze wszystkich imion, słodkie jak miód w ustach tych, którzy je wiernie kochają, a wdzięczniejsze nad najwspanialszy śpiew. Imię, przed którym pierzcha moc szatana, pokusy ustępują, goją się rany duszy. Imię, które oświeca drogę naszego życia, uśmierza ból, wlewa w duszę pokój i święte wesele. Jakżeby go nie kochać, nie podziwiać, jakżeby go nie używać jako broni w niebezpieczeństwach ciała i duszy.

A gdy się to święte imię łączy z pozdrowieniem miłości Ave Maria, wtedy słowa wyjęte z ust anioła wywołują w duszy kochającej święte drżenie nieziemskiej radości. A Boża radość pozwala wznieść się wyżej, wyżej, aż do tronu Niepokalanej, którą sama Trójca Przenajświętsza kazała aniołowi pozdrowić słowami: Ave Maria.

Te słowa niech mi będą osłodą w goryczach życia, dźwignią w upadkach, pomocą w pracy. Czynność wykonana między dwoma Bądź pozdrowiona, Maryjo będzie miła Bogu i miła Maryi, i stanie się zasługą dla wieczności.

Matko, często, jak najczęściej chcę witać Cię słowami: Zdrowaś Maryjo….

Święta Boża Rodzicielko

Wielka jest godność Twoja, Maryjo! Tyś Matką Boga, Pana, Króla nieba i ziemi, przed którym aniołowie skrzydłami zasłaniają twarz i w głębokiej adoracji wołają: Święty, święty, święty Pan, Bóg Zastępów. Pełne są niebiosa i ziemia chwały Twojej. A Ty, Matko, zdajesz sobie sprawę z tej wielkiej godności, do której Bóg Cię powołał, ale to nie tylko nie zmniejsza, ale zwiększa w Twej duszy uczucie wdzięczności względem Tego, który wejrzał na niskość służebnicy swojej, albowiem uczynił jej wielkie rzeczy, On, który możny jest i święte imię Jego.

Maryjo, od Ciebie niech się nauczę, jak dziękować Bogu za wszystko, co dla mnie uczynił i dał mi bez mojej zasługi, jedynie z miłosierdzia i dobroci swojej. Ile wdzięczności winniśmy Bogu za łaskę wiary, za łaski sakramentalne, za tyle Komunii świętych, Mszy świętych i tysiące innych łask!

Jezu, życie moje powinno być jednym nieustannym Magnificat, a Ty, Maryjo, naucz mnie nieść Bogu ten hymn wdzięczności.

Święta Panno nad pannami

Tyś wzorem serc dziewiczych, Panno nad pannami. W całym swym postępowaniu przyświecasz nam skromnością. Cała Twoja powierzchowność mówiła o panowaniu nad sobą, o tym, że ciało Twoje rządzone było duszą wpatrzoną w świętość Bożą.

Trzeba wpatrywać się w skromność Przeczystej Dziewicy, by ją naśladować. Skromność powinna regulować moje zewnętrzne postępowanie, bo jest ona dla duszy tym, czym ogrodzenie dla ogrodu. Ujarzmione ciało nie wpuszcza do duszy grzechu. Panować chcę nad swym ciałem przez dobre ułożenie, skromne postępowanie, przez poskromienie chęci zwracania na siebie uwagi. Praca ta na pozór nieważna, a jednak dopiero wtedy, gdy nauczymy się trzymać ciało w karbach, potrafimy ujarzmić i duszę.

Maryjo, chcę naśladować Twą skromność, chcę w całym swym zewnętrznym ułożeniu upodobnić się do Ciebie, święta Panno nad pannami.

Matko Chrystusowa

To wezwanie wprowadza duszę moją do stajenki betlejemskiej, do stóp Maryi, trzymającej w rękach swoich Bożą Dziecinę. Maryja tuli Jezusa do serca. Serce Maryi tonie w zachwycie miłości. Zapomniała, że mieszkańcy Betlejem Jej nie przyjęli, że musiała szukać noclegu w nędznej stajence... Ma Jezusa, niczego więcej nie potrzebuje. Bóg sam starcza Jej za wszystko.

Maryjo, podnieś i moje serce wysoko, ponad marności ziemi. Czegóż w tym życiu mi potrzeba? Tylko Jezusa, z którym co dzień mogę się łączyć w Komunii świętej. On wówczas staje się moją własnością, czegóż więcej mogę więc żądać?

Matko Kościoła  

Po śmierci, zmartwychwstaniu i wniebowstąpieniu Jezusa Maryja służyć będzie Kościołowi świętemu, trwając z Apostołami, by ich podtrzymywać i dodawać odwagi.

Czy w sercu moim żyje zrozumienie ducha apostolskiego, pragnącego Jezusowi przyprowadzić wszystkich, nie tylko dobrych, ale przede wszystkim tych najbiedniejszych, którzy najbardziej Go potrzebują?

Pogoda ducha jest nie tylko cnotą wymagającą hartu duszy i męstwa, nie tylko pokutą krzyżującą naturę, ale jest zarazem i bardzo skutecznym apostolstwem. Nic może tak nie przemawia do obojętnych w wierze, do niewierzących, jak widok osoby zawsze pogodnej, promiennej szczęściem wewnętrznym, uśmiechniętej, choć się wie, że niejeden krzyż dźwiga, że niejedna troska ją przygniata. To święte wesele duszy samo przez się mówi o działaniu Bożym, mówi, że jest coś ponad tą ziemią, że istnieje świat nadprzyrodzony, gdzie dusza znajduje szczęście, jakiego świat jej nie daje. Pogoda duszy pociąga do Boga, do cnoty, tak jak smutek, zły humor, kwaśne usposobienie od pobożności odstręcza.

Czemu nie zabieram się do tego tak skutecznego apostolstwa, które ma i tę dobrą stronę, że nie zwraca na siebie uwagi, że jest cnotą cichą, o której nie wie nikt prócz Boga?

Maryjo, wyproś mi do tego potrzebne łaski!

Matko łaski Bożej

Tyś pełna łaski – tak przemówił do Maryi anioł Gabriel w chwili Zwiastowania. Łaska to największy dar, jaki Bóg może dać duszy, a Tej, która miała stać się Matką Bożą, Bóg udziela całej pełni swych darów. Łaska Boża – pełnia łask – wynosi Ją ponad wszystkich aniołów i świętych, czyni Ją Królową nieba i ziemi, świętą, nieskalaną.

Podnoszę oczy ku Tobie, Matko, cieszę się Twoją wielkością, świętością i o jedno proszę, by tak jak Ty, z gorliwością i dobrą wolą móc łask Bożych używać. Jesteś pełna łaski, więc do Ciebie się uciekam, bo mi łaski Bożej tak bardzo potrzeba. Módl się za mną, Maryjo, wypraszaj coraz więcej łaski, która jest mi potrzebniejsza niż wszystkie skarby tego świata. Uproś, bym nigdy przez grzech tego daru nie utracił.

Trwać będę przy Maryi i prosić Ją, a także i dziękować... Prosić, dziękować – oto początek i koniec łaski, o którą proszę i którą otrzymuję. Im więcej proszę, tym więcej otrzymam, im więcej otrzymam, tym więcej powinienem dziękować, im więcej dziękuję, tym więcej nakłonię Matkę moją do udzielania mi coraz to nowych łask. A to wszystko coraz bardziej zbliży mnie do Maryi, a serce moje do Jej Serca.

Matko nieskalana

Matko niepokalana! Maryjo bez grzechu poczęta, módl się za nami!

Nigdy, Matko, najmniejszym grzechem duszy swej nie splamiłaś, nigdy Serca Bożego nawet niedoskonałością nie zraniłaś. Niebo całe, aniołowie i święci Pańscy, Trójca Przenajświętsza cieszą się widokiem Twej duszy, Twego serca jaśniejącego blaskiem niewinności.

Maryjo, chcę zachować swą duszę – jeśli to jest tylko w mocy biednego, w grzechu poczętego stworzenia – czystą i białą. Pomóż mi, Maryjo, z miłości ku Jezusowi umiłować niewinność.

Matko najczystsza

Maryja ma Boga, więc niczego więcej nie potrzebuje, a w tej duszy czystej niebo się całe odbija. Przeczyste, niebiańskie Jej myśli zwracają się ku Bogu, a serce pała miłością jedynie ku Panu. Jego chce, niczego więcej.

Dusza Twoja, Maryjo, nieustannie odrywa się od ziemi, a wznosi się ku niebu. Bóg sam starczy Ci za wszystko.

Podziwiając Twe serce, żal mnie ogarnia, czemu mi tak daleko do Twej czystości i niewinności. Wpatruję się teraz w moje serce – i rozumiem, dlaczego tak mi trudno myśl moją przykuć do Boga. O, gdyby mieć serce czyste, całe niebo w nim by się odbijało, a wtedy wszystkie ziemskie sprawy, kłopoty, troski stawałyby się małe, nic nieznaczące wobec tej ciszy, tego ciepła i światła Bożego, które są udziałem dusz czystych, oderwanych od ziemi i jej bogactw, od stworzenia i świata.

Matko dziewicza

Jedynie w czystym sercu Bóg znajduje swą rozkosz. Byleby mieć serce czyste, byleby je zachować dla Boga!

Wejdź w siebie, zbadaj dokładnie: czy twe oczy są otwarte na świat nadprzyrodzony, który Cię otacza? Czy umiesz utkwić wzrok w Jezusie, w Maryi, w pięknym niebie, które cię czeka? Czy umiesz rozpoznać zło, jakie tkwi w tobie? To jest tak ważne, bo bez tego jasnego poznania Boga i poznania siebie nie ma pracy wewnętrznej.

Matko, Ty cała żyjesz Jezusem. Jakim jesteś wspaniałym przykładem dla mnie!

Matko nienaruszona

Kościół święty w zachwycie miłości woła do Ciebie: Niepokalana, nienaruszona, czysta jesteś, Maryjo! I ja łączę swój głos z głosem Kościoła i cieszę się Twą wielkością.

Tyś cała Boża, każda Twoja myśl, każde uderzenie serca, każde słowo, każdy krok, uczynek – wszystko w Tobie dążyło jedynie do Boga. Ziemia do Ciebie nie przylgnęła wcale, na ziemi byłaś całkiem niebiańska, całkiem Boża. Aniołowie cieszą się, widząc Twą świętość, Twą cudowną niewinność, cieszą się święci, cieszy się Pan Jezus, patrząc na Ciebie, swoją Matkę, cieszy się Trójca Przenajświętsza – a ja nie będę się tym cieszyć?

Wyrzucić muszę z serca troski, kłopoty, niepokoje i postępować tak, jak dobre dziecko, które przygotowując się na święto swej matki, zapomina o sobie i myśli tylko o tym, jak matce zrobić przyjemność!

Matko Niepokalana, uproś, by serce moje całkowicie należało do Boga.

Matko najmilsza

Pan Jezus wiedział, że potrzebujemy Matki i serca matczynego. Toteż gdy patrzał z wysokości krzyża na tych, co u stóp Jego płakali, wzruszył się ich sieroctwem i testamentem ostatnich chwil swego ziemskiego życia oddał Janowi Matkę Najświętszą za Matkę.

Jezus w osobie ucznia dał Maryję za Matkę całemu rodowi ludzkiemu, tak że odtąd każdy człowiek, choćby najgrzeszniejszy, najbiedniejszy, może sobie z radością powiedzieć: Mam Matkę, nie jestem osamotniony, opuszczony. Choćby mnie nawet cały świat opuścił – Maryja jest moją Matką!

Maryjo, chcę być Twoim dobrym dzieckiem. Chcę Ci okazywać czułą, dziecięcą miłość – przez myśl często ku Tobie kierowaną, przez ufność w Twą macierzyńską pomoc i unikanie tego, co Twoje serce może zranić. Maryjo, chcę być Twoim wiernym dzieckiem.

Matko przedziwna

Przedziwnaś, Maryjo! Jak lilia między cierniem, tak przyjaciółka moja między córkami Adamowymi. Przedziwna – różnisz się, Matko, od wszystkich córek Adama, gdyż skazy pierworodnej nigdy w Tobie nie było, boś Ty bez grzechu i ani na chwilę nie podlegałaś władzy szatana. Przedziwna, boś Ty cudowną zorzą, zwiastującą wschód Bożego Słońca – przyjście na świat Zbawiciela, Odkupiciela rodu ludzkiego.

Przedziwna, doskonała we wszystkim – w wielkich zdarzeniach życia, jak również w najzwyczajniejszym, najbardziej niepozornym i niskim w oczach ludzi zajęciu. Naucz mnie, Matko, naśladować Twą doskonałość, z którą spełniasz każdy, najdrobniejszy nawet obowiązek.

I ja chcę dążyć do tego, by wszystko, co robię, robić doskonale z miłości ku Jezusowi i Maryi. Obowiązki moje najprostsze, najmniej na pozór ważne, moje prace życia codziennego chcę wykonać jak najstaranniej i jak najsumienniej. Nie ma nic małego dla Jezusa. Wszystko, co jest z woli Bożej – jest wielkie, byleby najsumienniej było wykonane.

Matko dobrej rady

Potrzebujemy światła i rady, by zawsze trzymać się drogi, którą nam Bóg wyznaczył, nie zboczyć z niej i nie zejść na manowce.

Gdy dziecko znajdzie się w ciemnościach, strach je ogarnia i woła matkę, a ta przybywa na wołanie dziecka, uspokaja je, wskazuje drogę i przynosi światło. I my często w duszy naszej czujemy, że ogarniają nas jakby ciemności, i nie widzimy przed sobą drogi. Do kogo się więc udamy? Tylko do Matki, którą dał nam Jezus. Ona zawsze gotowa jest pomóc dziecku, z ufnością do Niej wołającemu. Ale trzeba nam wołać, prosić, trzeba uznać z pokorą, że nic nie wiemy, że poradzić sobie nie możemy, że potrzebujemy rady Maryi.

Matko dobrej rady, z całą pokorą pragnę uznać swą nieudolność. Nie mogę spuścić się na swój sąd, lecz chcę wierzyć, że Ty, Maryjo, mi poradzisz. Daj mi zawsze z pokorą przyjmować od Ciebie dobrą radę.

Matko Stworzyciela

Bóg jest moim Stwórcą, więc jestem Jego własnością, On ma nade mną wszelkie prawa, jestem w Jego ręku jak piłka w ręku dziecka. Życie, śmierć, zdrowie i choroba, powodzenie i niepowodzenie, upokorzenie i chwała – wszystko to zależy od mojego Pana. Ale Maryja jest Matką Stworzyciela. Co należy do Syna, należy też do Matki, On tego chce, On wszystko z Nią dzieli.

Więc i ja, Maryjo, należę w zupełności do Ciebie, jestem własnością Twoją, a Ty możesz ze mną postępować według Twego upodobania. Wiem, że jesteś dobra. Pragnę należeć do Ciebie, bo wiem, że nie dopuścisz, by Twoja własność zginęła. Dlatego co dzień odnowię swój akt poświęcenia się Tobie i nie będę się pytać mojej własnej woli, czego ja chcę, lecz zawsze oczy moje zwrócę do Ciebie, Maryjo, by odgadnąć każde Twoje życzenie. Daj mi tę łaskę, by Tobie zawsze wiernie służyć.

Matko Zbawiciela

Chrystus kona na krzyżu w strasznej męce, w strasznych cierpieniach. Umiera, wydając wielki okrzyk bólu: Ojcze, w ręce Twoje oddaję ducha mego. A u stóp krzyża stoi Maryja, Matka Jezusowa, złamana bólem na widok cierpień Syna. Stoi mężna, odważna, łączy męczeństwo swego ducha z męczeńską śmiercią Syna Bożego i staje się w ten sposób naszą Współodkupicielką. Chrystus odkupuje nas cierpieniem, Maryja, łącząc swe rozdarte serce z konającym Sercem Pana Jezusa, wyprasza nam łaski, pokutuje za nasze grzechy. Serce Jej, zmiażdżone bólem, otwarte jest dla grzeszników, a cierpieniem swoim wyprasza nam łaskę i pomoc.

Prośmy Maryję, przez Jej niepokalane, mieczem przebite Serce, by nam wyjednała łaski potrzebne do zbawienia. Prośmy, bo my w ogóle za mało prosimy. O rzeczy doczesne jeszcze błagać umiemy, ale o dobra tyczące się duszy mniej się troszczymy.

Przez mękę i śmierć Chrystusową, Matko, uproś nam przebaczenie, uproś nam łaskę dojścia do Twego Boskiego Syna, do nieba!

Panno roztropna

Roztropność to jest wielka cnota, która podporządkowuje nasze sprawy celowi, dla którego je wykonujemy, która nam każe działać rozważnie, przezornie, spokojnie.

Matka Najświętsza zawsze wiedziała jasno, do czego dąży. Nawet wtedy, gdy anioł zwiastuje Jej, że jest wybrana na Matkę Boga, mimo tak wielkiej godności – z całą pokorą chce się upewnić, czy nic nie grozi Jej dziewictwu. Jest roztropna, zawsze ma przed oczyma cel, do którego dąży, to jest Boga i świętość, i według tego postępuje. Nawet pod krzyżem nie poddaje się uczuciom zbolałej natury, ale stoi mężnie u stóp konającego Syna, który dokonuje dzieła zbawienia.

I mnie jest potrzebna cnota roztropności, by nie dać się porwać zachciankom natury, lecz zawsze wszystko podporządkowywać jednemu celowi – dążeniu do świętości, szukaniu chwały Bożej, dobra bliźniego, a nie szukaniu siebie.

Panno czcigodna

Maryjo – czci najgodniejsza! Cały świat powinien Ciebie wielbić, bo wielbiąc Ciebie, wielbi i Twego Stwórcę, którego Tyś najcudowniejszym dziełem. Jaka cześć będzie Tobie najmilsza?

Wielbię Cię, Maryjo, gdy nabożnie powtarzam słowa, którymi pozdrowił Cię archanioł, posłany przez Boga: Zdrowaś Maryjo, łaski pełna... Łączę się z tą miłością, jaką Trójca Przenajświętsza uczciła Cię przez anioła – Ciebie, która jesteś najmilszą Córką Ojca Przedwiecznego, Matką Syna Bożego, Oblubienicą Ducha Świętego.

O, gdyby umieć odczuwać całą piękność tego cudownego pozdrowienia anielskiego, tego Zdrowaś Maryjo, które Ciebie od razu wyniosło tak wysoko, ponad wszystkie córki Adama! O, gdyby umieć jak najczęściej i z jak największą miłością wołać Ave Maria na Twoją cześć, a na moją obronę, pomoc i pociechę!

Gdy Ciebie, Matko, wielbię słowami pozdrowienia anielskiego, odpowiadasz mi zawsze łaską i pomocą w życiu duszy.

Panno wsławiona

Aniołowie ze czcią Ciebie otaczają, cały świat korzy się u Twoich stóp, a Ty sama to przewidujesz, gdy w cudownym Magnificat wołasz: Błogosławioną zwać mnie będą wszystkie narody. Ale to Ciebie nie wyprowadza z głębokiej pokory.

Jesteś służebnicą Pana i nie szukasz wyniesienia na ziemi. Nie oburzasz się, że mieszkańcy Betlejem nie mają dla Ciebie miejsca, że jesteś zmuszona szukać schronienia w biednej stajence. Nie uważasz, że Ci ubliża przebywanie wśród najbiedniejszych, najniższych. Wykonywałaś w domku nazaretańskim wszelkie, nawet najniższe w oczach ludzkich prace. Stałaś u stóp krzyża wyśmiana, wzgardzona, jako matka zbrodniarza!

Choć jesteś Matką Boga, dążyłaś, Panno wsławiona, w całym swoim życiu do niskości. A ja, czy rozumiem, że ten tylko, kto się uniża na ziemi, wywyższony będzie w niebie?

Panno można

Gdy w Kanie Galilejskiej zabrakło wina, zwraca się do Jezusa z króciutką prośbą, ukrytą w prostych słowach: Wina nie mają. Pan Jezus prośbę rozumie, jednak odmawia, bo jeszcze nie przyszła godzina cudów, ale Maryja mimo to wierzy, że Serce Jego nie potrafi oprzeć się Jej życzeniu. Jest przekonana, że Jezus Ją wysłucha. Ona jest wszechmocą błagającą, więc staje się według Jej woli.

Maryja, nasza Matka, cieszy się, gdy się z ufnością do Niej zwracamy, przedstawiając Jej nasze potrzeby. Więc prośmy, prośmy gorąco, idźmy z ufnością do Matki.

I ja też chcę wierzyć, że Ty, Maryjo, jesteś można, przemożna, więc potrafisz wszystko wyprosić u Twego Syna, byleby to, o co prosimy, nie sprzeciwiało się naszemu zbawieniu.

Nasza ufność ku Tobie, Maryjo, jest zarazem aktem miłości. Chcę ufać, chcę moją bezgraniczną ufnością Ciebie chwalić, sobie zaś zapewnić święty pokój duszy.

Panno łaskawa

– pełna dobroci i łaskawości dla każdej duszy, uciekającej się do Ciebie! Do Ciebie każdy z całym zaufaniem może się zwracać. Tyś łaskawa dla wątpiących, gotowa rozświecić ich dusze jasnym promieniem wiary. Każdy znajduje u Ciebie dobroć i wyrozumiałość, wlewające radość do serca, gojące rany, dające pokój, jakiego świat dać nie może. Do Ciebie więc powinniśmy się uciekać w każdej biedzie, w każdej pokusie, w każdym cierpieniu.

A czego żądasz w zamian za Twą wielką dobroć? Wiem, chcesz, byśmy byli dla naszych bliźnich dobrzy, bardzo dobrzy, nieskończenie dobrzy, tak jak Ty, Maryjo.

Maryjo, rozbudź w moim sercu gorące pragnienie naśladowania Ciebie!

Panno wierna

Na Ciebie, Matko, zawsze mogę liczyć. Jesteś wierna mimo mojej niegodności i niewdzięczności. Nigdy się względem mnie nie zmienisz, zawsze będziesz dla mnie Matką, Przyjaciółką, wierną Opiekunką.

Choćbyśmy wpadli w najcięższe grzechy, choćbyśmy się bardzo od Boga oddalili, Ty jednak wiernie wiernością Matki czuwać nad nami nie przestaniesz.

Panno wierna, chcę być wierny, ale w jaki sposób mam to wykonać? Niech na moich ustach zawsze będą słowa: Zdrowaś Maryjo.

Maryjo, naucz mnie łączyć jak najściślej wolę moją z wolą Bożą! Wielka to rzecz mieć silną wiarę, że Bóg jest naszym Ojcem, który nami się opiekuje czulej niż matka swym dzieckiem. Nie znamy przyszłości, nie wiemy, co nas czeka, nam nieraz to właśnie wydaje się pożądania godnym, co w przyszłości może być dla nas zgubą i nieszczęściem! Czemu nie naśladuję małego dziecka, które w objęciach matki niczego się nie boi, matce ufa bez granic i dlatego we wszystkim jest uległe jej woli? Czemu nie naśladuję owieczki, która krok w krok postępuje za pasterzem, dając się prowadzić swemu przewodnikowi według jego woli? A ile szczęścia, ile pokoju kryje się w zupełnym poddaniu się zrządzeniom Bożym bez buntu, bez szemrania, z pewnością w sercu, że trzymając się drogi woli Bożej, idę drogą bezpieczną!

Zwierciadło sprawiedliwości

W Tobie, Maryjo, widzę jak w zwierciadle wszystkie cnoty Chrystusowe, więc naśladować Ciebie to znaczy naśladować Jezusa. Ale wpatrywać się muszę pilnie w Twoje życie, by poznać Ciebie, Twoją świętość, by jeśli słabe moje siły na to pozwalają, odtworzyć w swoim życiu przez niedoskonałe me cnoty Twoją doskonałość.

Aby móc Maryję wprowadzić w moje życie, muszę wpatrywać się w Nią przez rozmyślanie nad Jej świętością podczas różańca. W ciągu dnia zwracać się będę do Maryi z zapytaniem: Jak byś Ty, o Matko, w takiej okoliczności postąpiła? Potem prosić Ją o światło i iść za nim.

Muszę Maryję naśladować. Powoli, nie od razu, ale stale wywalczać w sobie te cnoty, które mnie najbardziej w Niej pociągają, a których mi najbardziej brak. Nabycie cnoty nie jest rzeczą łatwą, potrzeba na to silnej dobrej woli, z którą trzeba się zabrać do usunięcia zła.

Uproś mi łaskę Bożą! Niczego mi więcej nie potrzeba, tylko miłości Bożej, łaski Bożej. Wtedy Jezus będzie ze mną, a gdy Jezusa mieć będę, będę mieć niebo na ziemi.

Stolico mądrości

– nie tej marnej mądrości świata, która grzebie jedynie w prochu ziemskim, ale tej świętej, Bożej mądrości, która wznosi się ponad ziemię, która rozumie, że co stworzone, co z tej ziemi, co świat ceni i nazywa szczęściem, to wszystko marność nad marnościami i tylko marność. Jedyna mądrość, dar Ducha Świętego – to szukać tego, co w górze, co w Bogu, z Boga i dla Boga.

Ale tak, jak dla zdobycia mądrości ziemskiej trzeba pracować, mozolić się, męczyć się, tak samo czynić trzeba dla nabycia mądrości niebieskiej. Jak więc mam postępować?

Często, bardzo często prosić Ducha Świętego o światło, o świętą mądrość, bo każdy dar Boży musi być wybłagany i wyproszony.

Często rozważać znikomość rzeczy świata, szczęścia ziemskiego, krótkotrwałość cierpienia, wieczność radości w niebie. Cóż to wobec wieczności – te słowa, przeciwstawiane naszym krzyżykom i trudnościom, napełniają serce spokojem, ufnością, cierpliwością i odwagą.

Cenić, co wieczne – oto prawdziwa Boża mądrość.

Przyczyno naszej radości

Potrzeba nam świętej radości, wesela Bożego. Dusza bez radości to dusza bez siły, bez odwagi, bez energii. Radość jest nam tak potrzebna, jak kwiatu promienie słoneczne. Bez niej nie ma właściwej pracy nad sobą. Ciągniemy nasze jarzmo, stękając, bez polotu, bez ochoty do walki. Ale czasem trudności, troski, kłopoty życia tak nas przygnębiają, że święta radość ucieka od nas i poddajemy się niezdrowemu, szkodliwemu dla życia duszy smutkowi. Jak się mamy starać o tę świętą radość?

Maryjo, podnieść musimy oczy ku Tobie, a Ty wlejesz pociechę do naszych serc, wskażesz nam otwarte Serce Jezusa i otworzysz przed oczyma duszy świat Boży, świat miłości i szczęścia.

Czym są troski, biedy i bóle ziemskie wobec tego szczęścia, w zachwycie miłości, u stóp Jezusa i Maryi?

Ty, Matko, poprowadzisz mnie poprzez burze życia do nieba i ukażesz mi Jezusa.

Przybytku Ducha Świętego

To, coś Ty, Matko, duchem proroczym przepowiedziała, to się ściśle na Tobie spełnia. Tak, Bóg wywyższa niskich, a żeś Ty przez całe życie była najniższą, najcichszą służebnicą Pana, więc też wywyższył Ciebie jak żadne inne stworzenie, koronując Cię w niebie na Królową nieba i ziemi, aniołów i świętych, i nas, ludzi.

Wpatrywać się muszę w Matkę Najświętszą, która żyła życiem Jezusa, umierała Jego śmiercią, zapominała o sobie, żywiąc w sercu jedno pragnienie – żyć z Jezusem, umierać z Jezusem i dla Jezusa i być z Nim przez całą wieczność! I ja chcę naśladować Matkę Najświętszą – chcę, by Jezus żył we mnie!

Z Jezusem i Maryją niepodobna grzeszyć, bo miłość ku Nim grzeszyć nie pozwala. Z Jezusem i Maryją łatwiej znosić krzyże i cierpienia, bo mimo bólu czuje się radość, że cierpiąc, dajemy Im najlepszy dowód naszej miłości. Z Jezusem i Maryją łatwiej pracować, bo w Ich towarzystwie mniej czujemy zmęczenie i znudzenie, jakie jednostajna, szara praca ze sobą przynosi. Z Jezusem i Maryją łatwiej się modlić, bo choć myśl moja ucieka niespokojnie i błąka się po różnych troskach i kłopotach, to przecież Bóg ją przyjmie, bo jej towarzyszy modlitwa Jezusa i Maryi. Z Nimi radość każda staje się jaśniejsza, czystsza, bo spada na nią promyk z nieba, który podnosi, uświęca, uduchowia to, co mogłoby być zbyt ziemskie, małe.

Przybytku chwalebny

Duch Maryi rozradował się, podziwiając pełnię łask, jakie Bóg na Nią zlał, i ta radość zostanie w Jej duszy na zawsze. A jak raz w życiu wypowiedziała głośno dla całego świata swoje wspaniałe: Oto ja służebnica Pańska, a w sercu Jej słowa te ciągle brzmiały, nawet w najboleśniejszych chwilach u stóp krzyża, tak i te słowa szczęścia: Wielbij, duszo moja, Pana, i rozradował się duch mój w Bogu, Zbawicielu moim nie przestawały ani na chwilę dźwięczeć w duszy Maryi, nawet wtedy, gdy tonęła w morzu boleści. W duszy Jej obok strasznego cierpienia znajdowało się i miejsce dla świętej w Bogu radości. Im bardziej cierpi, tym goręcej kocha, a miłość tonie w szczęściu, że cierpi dla Umiłowanego.

Nie będę szczędzić pracy i starań, by często w ciągu dnia wznosić myśli do Maryi, by wzbudzać akty gorącej ku Niej miłości, by z zachwytem miłości wpatrywać się w Jej słoneczną niepokalaność i cieszyć się z Nią, że Ona – przewyższająca wszelkie stworzenia – jest moją Matką.

Przybytku sławny pobożności

Przypatrzmy się Matce Najświętszej. Spełnia wszystko, co do Niej należy, ale Serce Jej zajęte jest wielkimi tajemnicami. Rozmyśla nad nimi. Jest dla mnie wzorem rozmyślania. Naśladujmy Maryję!

Maryjo, z zachwytem wpatruję się w Twoją duszę, zawsze, nieustannie złączoną z Bogiem, zajętą Nim tak w modlitwie, jak i w pracy, tak w radości jak i w cierpieniu, w samotności, w towarzystwie, jednym słowem – zawsze i wszędzie. Dusza Twa nieustannie i wszędzie szuka Boga i po Bożemu postępuje.

Daj mi, Maryjo, choć trochę tego złączenia z Bogiem, skupienia w Bogu. Patrz, moja myśl nawet w modlitwie odbiega od Niego, zajmuje się ziemią, błąka się po niej, a podczas pracy jeszcze trudniej mi wznieść się ku Bogu. Módl się za mną, by i w moim sercu, w mojej duszy zamieszkały myśli, pragnienia i dążenia Boże, by moje serce podobne się stało do cichej powierzchni wody, w której niebo się odbija. Sercem, duszą, myślą, pamięcią, a przede wszystkim moją wolą chcę przebywać w niebie, przy Bogu, przy Jezusie i Maryi.

Różo duchowna

Róża jest symbolem miłości, a Twoje serce od pierwszej chwili istnienia pali się najczystszą miłością ku Panu i Bogu Twojemu. I miłość ta stale wzrasta, aż dochodzi do najwyższego napięcia miłości, kiedy biedne ciało już znieść jej nadmiaru nie może, i umierasz, Maryjo, z czystej miłości, z tęsknoty za Twym Synem Jezusem.

Maryjo, Tobie oddaję moje biedne serce. Jest w nim ogromne pragnienie kochania. Uproś mi coraz więcej miłości. Maryjo, niech wszystko inne będzie mi niczym, byleby umieć kochać Boga tak wielką miłością, która wszystko przetrwa, wszystko zniesie, gotowa jest wszystko dla Boga uczynić, przetrzymać i ścierpieć. Daj mi zrozumienie, że na ziemi wszystko jest marnością nad marnościami – prócz miłości Boga.

Tyś Różą duchowną, Matką pięknej miłości, niech więc żyję miłością, niech umrę z miłości, niech całe moje życie będzie jednym aktem najczystszej miłości.

Wieżo Dawidowa

Uczysz mnie, Maryjo, że dla mnie też jest niewinność – niewinność pokuty. Tak, Matko, o żal starać się powinniśmy, o żal szczery, głęboki, prawdziwy, który nie tyle objawia się łzami, co poprawą życia. Pracą i modlitwą da się ściągnąć na dno serca cichy, nieustający żal, który jest jakby rękojmią pracy nad sobą i najpiękniejszym wyrazem miłości pokutującej.

Święty żal jedno ma pragnienie: wynagrodzić zło zapomnieniem o sobie. Żal, jeśli jest prawdziwy, musi wypływać z miłości, rodzić miłość, a miłość – to radość, to szczęście, to pieśń uwielbienia i chwały na widok Twej piękności, o Niepokalana, Nienaruszona, Przeczysta, cudowna Matko Boża i moja!

Chcę zawsze radować się w Panu, zanurzać się w świętej radości, tak jak Matka Najświętsza. Jeśli mam Maryję za Matkę, Królową, Opiekunkę – czy mogę być nieszczęśliwy?

Wieżo z kości słoniowej

Maryjo, Serce Twoje pali się miłością. Zatopiona jesteś w myślach Bożych. Chodzisz po ziemi, ale sercem i duszą jesteś w niebie.

Maryjo, naucz mnie modlić się. Dar modlitwy – dar to wielki, nieoceniony, ale na otrzymanie go trzeba zapracować. Chcę, Matko, starać się trwać przy Tobie, by rozmawiać z Jezusem, ale jednocześnie błagam Cię, wypraszaj mi łaski, bo bez nich nic nie mogę i nic nie potrafię. Kieruj wciąż serce moje do Jezusa, podnoś duszę moją do rzeczy Bożych, oddalaj wszystkie myśli, które stoją między mną a Jezusem.

Matko, proszę Cię o ducha modlitwy. Ducha modlitwy mi trzeba, by wybłagać sobie miłość, pokorę, wytrwałość i wszystkie cnoty, stanowiące świętość. Matko, wyproś mi ducha modlitwy!

Kto ma Boga, ma wszystko, ma raj na ziemi – mimo wszelkich przeciwności. Kto ma Boga, niczego mu nie brakuje.

Domie złoty

Gdy sławny malarz, błogosławiony Fra Angelico, malował swe cudne Madonny, klęcząc w swej celi, w zachwycie miłości wpatrywał się najpierw w duchu w cudowną, niebiańską postać Maryi, podziwiał Jej anielską piękność, blask Jej niewinności, Jej skromność dziewiczą, a potem na płótnie uwieczniał to, co oczy jego duszy w modlitwie widziały. Tak i ja muszę czynić: najpierw wpatrywać się w cnoty mej niebieskiej Matki, w Jej cudowną świętość, a potem życie moje do Jej życia zastosować.

Żaden grzech nie zajmował miejsca w Twej duszy przeczystej, Maryjo. Wpatrywanie się w cudowną niepokalaność Twoją czyż nie powinno napełnić mego serca tym jednym pragnieniem: O Panie, raczej umrzeć, aniżeli Ciebie choćby najmniejszym grzechem obrazić?

Arko przymierza

Kochając Ciebie, kocham i Twego Jezusa. Kochając Ciebie, muszę nienawidzić grzechu. Kochając Ciebie, gotowe będzie serce moje na wszystko, czego Bóg ode mnie się domaga.

Matko moja, żeby móc się od Ciebie nauczyć nie pragnąć, nie szukać niczego, tylko Boga!

Matko, przychodzę do Ciebie, aby nauczyć się tej delikatności uczuć, która sprawia, że odgadujesz cierpienia, troski, bóle serca ludzkiego. Chcę starać się zapomnieć o sobie, by móc odczuwać to, co innych może drażnić, ranić, sprawiać im ból lub przykrość.

Maryjo, naucz mnie żyć dla innych, szukać ich szczęścia, poświęcić się dla nich. Nie dla siebie, ale dla bliźnich chcę żyć, pracować, cierpieć, by innym było ze mną dobrze.

Bramo niebieska

Ty, któraś się stała jaśniejącą bramą nieba…

Stworzeni jesteśmy dla nieba, nie dla ziemi. Wiem o tym, ale natura moja ciągle ku ziemi się zwraca, nią jest zajęta, a o niebie zapomina. Matko moja, Tyś bramą rajską. Przeprowadzisz mnie przez próg wieczności i zawiedziesz do nieba. Więc do Ciebie, Matko, muszę się uciekać, byś mogła być dla mnie Bramą niebieską.

Chcę iść za Tobą, naśladować Ciebie, bo to najpewniejszy sposób zapewnienia sobie Twej opieki na chwilę przejścia z ziemi do wieczności. Jakże więc mam uczyć się naśladowania Ciebie, Matko? Wpatrywać się będę w Twój przykład – przykład pokory, miłości bliźniego, pobożności, męstwa, by przy nadarzającej się okazji według Twego wzoru postąpić. Zapytam się wtedy siebie, jak by Maryja postąpiła na moim miejscu.

Im podobniejszy stanę się do Ciebie, Maryjo, tym mogę być pewniejszy, że Bóg dla Twej przyczyny otworzy mi niebo. Maryjo, uproś mi dobrą wolę!

Gwiazdo zaranna

Gwiazdo zaranna! Gwiazdo morza!

Maryja jest moją gwiazdą, Gwiazdą zaranną, bo rozprasza ciemności grzechu, bo wprowadza światłość Bożą do mojej duszy i każe patrzeć w górę. Jest moją Gwiazdą Morza, bo gdy jest ze mną, wtedy niczego bać się nie potrzebuję. Poprowadzi mnie przez niespokojne morze życia, rozpędzi groźne chmury, będzie zwiastunką ratunku i zwycięstwa. Ale jednego potrzeba: zawsze podnosić wzrok ku górze, ku niebu.

Pamiętać chcę o Maryi, ku Niej podnosić wzrok i serce krótkimi, ale gorącymi aktami strzelistymi. W każdej trudności, w każdej pokusie, w każdej radości, w każdym cierpieniu chcę powtarzać te dwa krótkie, ale tak pełne znaczenia słowa: Ave Maria. One Serce Maryi przejmą radością i Matka moja zwróci na mnie swój wzrok miłosierny, który przyniesie ukojenie memu sercu.

Uzdrowienie chorych

I porodziła Syna… Maryjo, jak wielka odtąd będzie moc Twoja nad Sercem Syna Twego, Syna Bożego. Czy Syn może czegoś odmówić swej świętej Matce? Nie, toteż ufność moja ku Maryi powinna być bezgraniczna.

U stóp Jej składajmy nasze troski, pod Jej opiekę oddawajmy wszystko, co nam drogie, co nas obchodzi. Słowo Jej wszechpotężne u Boskiego Syna. Jakie to źródło ufności dla mojej biednej duszy. Choćby horyzont mego życia był ciemny, choćby czarne chmury na nim się piętrzyły, do Matki mojej mogę się uciekać i wiem, że Ona mnie nie opuści. Wierzę, że Matka moja nie zostawi mnie bez pomocy.

Matko Przeczysta, jesteś również Matką pięknej miłości, Matką miłosierdzia, więc mi swą rękę podasz, tak jak Matka choremu, ułomnemu dziecku. Podniesiesz i dopomożesz! Ty wszystko możesz uprosić, więc proś, Maryjo!

Ucieczko grzesznych

Gdy zaglądam do mojej duszy, cóż tam widzę? Tyle grzechów, niedoskonałości, tyle złych skłonności... Ze wstydu nie śmiem wznieść oczu ku niebu. Skąd mi nadejdzie ratunek, pomoc? Oto Ty otwierasz mi swoje ramiona, wyciągasz ręce, mówisz: Przyjdź do mnie, biedna duszo, nie bój się, jestem ucieczką grzeszników. Nigdy nie odrzucam duszy, choćby najbardziej grzechami obciążonej, i nigdy od niej nie odwracam oczu. Moją radością jest przyprowadzić zbłąkaną owieczkę do Dobrego Pasterza i tym ucieszyć Jego Serce.

Do Ciebie więc, Matko, chcę zawsze się uciekać, Tobie chcę odkrywać rany mej duszy, Tobie oddawać me dobre postanowienia. Gdy Ty, Ucieczko grzesznych, rękę mi podasz i łaskę u Pana wyprosisz, to przezwyciężę wszystkie przeszkody i pójdę ufnie naprzód po drodze świętości.

Pocieszycielko strapionych

Przez krzyż do nieba, ja to wiem, w to wierzę, a swoją drogą, gdy przychodzi cierpienie, gdy krzyż na mnie ciąży, gdy ból szarpie duszę, a strach ogarnia, wtedy tak łatwo mogę stracić odwagę, poddać się zniechęceniu, trwodze, małoduszności, smutkowi! A tam, gdzie zniechęcenie i smutek, tam ustaje praca nad sobą. Smutek nie prowadzi do Boga, odciąga od dobrego, zabija w nas miłość.

Potrzebuję pociechy, by nie wpaść w zniechęcenie, w smutek. Gdzie ją znaleźć? Ludzka pociecha taka marna, tak mało może, a często zdarza się, że gdy najwięcej się jej potrzebuje, to ona właśnie zawodzi. Nikt wtedy mnie nie zrozumie, nikt nie odczuwa mego bólu, a biedne serce nie wie, dokąd się zwrócić.

Oby nie zapominać wówczas, że Maryja jest najlepszą Pocieszycielką strapionych. W gorącej modlitwie u Jej stóp znajdę jasny promyk pociechy, a łzy bólu zamienią się w łzy radości i wdzięczności nawet w cierpieniu. Przy sercu Maryi smutki tej ziemi utracą swą gorycz. Wyrośnie z nich kwiat świętej Bożej miłości, a miłość wszelki ból zamienia w słodycz. Maryjo, Pocieszycielko moja, kocham Cię!

Wspomożenie wiernych

Matka Najświętsza jest naszą nadzieją! Ile radości powinien ten tytuł wlać w moje serce!

Nadzieja! Czym byłoby życie moje bez nadziei? Ciemną nocą, powolną śmiercią. Nie ma ani jednej chwili w życiu, w której nie byłaby potrzebna nadzieja i wypływająca z niej dziecięca ufność. Nadziei w niebie już nie potrzeba, bo tam będziemy w nieustannym zachwycie miłości, pewni, że radość nieba nigdy się nie skończy. Ale tu, na ziemi, zawsze potrzeba nadziei. Gdy się dobrze dzieje, niech przyświeca nadzieja, że i nadal tak będzie, że Bóg i nadal pobłogosławi; w troskach – że po cieniach śmierci czeka nas światłość wiekuista; gdy jest źle – że zło przeminie, po burzy zaświeci słońce, że ostatecznie śmierć położy koniec cierpieniom i że krzyż zaprowadzi nas do radości wiecznej. Nadziei nam potrzeba, by móc spokojnie dźwigać krzyż życia; nadziei do pracy wewnętrznej, by nie ustać i nie zniechęcić się.

Matko moja, uproś mi tę wielką łaskę, by nigdy, nigdy nie zgasła w moim sercu święta gwiazda nadziei. Uproś mi ten stan duszy pełnej niczym niezamąconego pokoju.

Ufność bez granic to droga do świętej nadziei. Pójdę więc naprzód z ufnością bez granic. Matka Jezusa jest Matką moją, więc mną się na pewno zaopiekuje.

Królowo Aniołów

Matka moja jest Królową aniołów. Jeśli chcę się Jej przypodobać, to starać się muszę o życie anielskie.

Chcę zrozumieć, że wszystko to, co ziemskie – i radości, i cierpienia – to marność nad marnościami. Chcę patrzeć na to wszystko jakby z krainy wieczności. Wtedy dopiero serce moje będzie mogło zachować niebiański spokój duchów anielskich.

Tobie, Matko, nie chodzi o wielkość tego świata. Trwałaś zawsze w cieniu, nigdy nie wysuwając się, nigdy nie mówiąc o swej wielkości. Ty, Królowa, obrałaś sobie taką cząstkę, bo patrząc na wzór pokory Twego Syna, zrozumiałaś całą wartość pokory. A czy ja to rozumiem?

Królowo Patriarchów

Narodzenie Twoje, Boża Rodzicielko Dziewico, zwiastowało radość całemu światu, bo z Ciebie narodziło się Słońce Sprawiedliwości, Chrystus, Bóg nasz, który niszcząc przekleństwo, przyniósł błogosławieństwo, a unicestwiając śmierć, dał nam życie wieczne.

Łączymy się z Kościołem świętym, by oddać hołd Maryi i podziękować Bogu, że nam Ją dał, a przez Nią Jezusa. Narodzenie Maryi to zwiastun zbawienia, to brzask cudowny przed wschodem słońca. Czekał świat cały na tę Dziewicę przecudowną, drugą Ewę, która miała naprawić winę pierwszej i zgnieść węża, czyhającego na dusze ludzkie. Ile wdzięczności winniśmy Bogu, że nam dał Maryję.

Królowo Proroków

Maryja, jak uczy Kościół święty, jest Wszechmocą błagającą. Więc byleby być Jej wiernym, ufającym dzieckiem, to i ja stanę się wszechmocą błagającą przez moje nieustanne uciekanie się do Matki. Czemu – z ufnością niezłomną, że Maryja uprosi łaski, o które błagam – mam nie starać się o ten wielki przywilej wszechmocy, błagając Matkę Najświętszą o łaski potrzebne dla duszy i dla mojego codziennego życia, o łaski potrzebne do czynienia dobrze innym, do utrzymywania się w świętym pokoju, w którym znajdę Boga? Więc zawsze i zawsze, stale chcę utrzymywać się w bezgranicznej ufności, że Maryja, Matka moja, nigdy mnie nie opuści, wyprosi mi łaski potrzebne i utwierdzi duszę moją w trwałym stanie świętej nadziei.

Byleby Ją zaprosić, jak ci nowożeńcy z Kany Galilejskiej, by ze mną przebywała, i to nie tylko przez parę godzin, ale przez całe me życie, zawsze i wszędzie, to i dziś moimi sprawami Matka moja też opiekować się będzie.

Królowo Apostołów

Apostołowie wrócili z Góry Oliwnej do Jerozolimy, do wieczernika. Są jak owce bez pasterza – opuszczeni, osamotnieni, bo Jezus wstąpił już do nieba. Gromadzą się w wieczerniku, tam, gdzie Jezus ustanowił Przenajświętszy Sakrament, by tam żyć wspomnieniem Jezusa, wspomnieniem Jego ostatnich nauk. Dusza, zbolała odejściem Jezusa, szuka pociechy w rozpamiętywaniu Jego nauk, Jego miłości. Daj i mi, o Panie, ducha modlitwy!

Tam, pod opieką Maryi, trwają w modlitwie dziewięć długich, tęsknych dni. Modlą się usilnie i czekają na Ducha Świętego, którego Jezus im obiecał. Matka Najświętsza wspiera ich swoją modlitwą i Apostołowie czują, że są bezpieczni pod Jej strażą. Maryjo, weź i mnie pod swoją opiekę. Naucz mnie modlić się na wzór Twój i Apostołów zgromadzonych w wieczerniku, naucz mnie modlić się gorąco, wytrwale, z ufnością, w duchu miłości!

Razem się modlą w wieczerniku, choć tak ich wielu. Jedno w nich serce, jedna dusza, jedna tęsknota. Modlitwa jest bezsilna tam, gdzie nie ma jedności i miłości.

Matko Najświętsza, któraś tak kochała swego Syna, któraś modlitwami swymi tyle łask wyjednała Apostołom, módl się za mną. Uproś i dla mnie obfite łaski Ducha Świętego.

Królowo Męczenników

Maryja stoi u stóp krzyża, na którym kona Jezus. Stoi wpatrzona w Jezusa. Każde cierpienie Jezusa wywołuje straszny ból w sercu Matki. Cierpi, lecz ból swój łączy z męką Zbawiciela, ofiarując go dla zbawienia świata. Ona, Królowa męczenników, zrozumiała wartość krzyża, zrozumiała, że krzyż to klucz do nieba, więc chce cierpieć z Boskim swym Synem i chce być razem z Nim naszą współzbawicielką.

Maryjo, uproś mi łaskę, bym zrozumiał wartość cierpienia, bym umiał chętnie dźwigać krzyże życia i oddawać Chrystusowi Panu ofiarę za ofiarę, choćby i krew za krew. Niech serce me nie buntuje się przy każdym cierpieniu, ale niech zawsze i za wszystko zasyła ku niebu dziękczynne Magnificat, pochodzące z głębi kochającej duszy.

Maryja cierpiała, jak nigdy człowiek na ziemi nie cierpiał. Ona, Królowa męczenników, stanie się teraz Królową nieba i ziemi, Królową aniołów i ludzi.

Syn Jej chwałą Ją ukoronował i za cierpienie nagrodził. Gdyby Maryja mniej cierpiała, mniejszą miałaby chwałę w niebie. Cierpienia Jej to są najcudowniejsze klejnoty w Jej koronie.

Matko moja, Maryjo, korona Twojej chwały uczy mnie, jaka jest wartość cierpienia. Czy ja tę wartość rozumiem?

Królowo Wyznawców

Maryjo, uproś mi prawdziwe, chrześcijańskie męstwo. Wśród radości nieba pamiętaj o bólach ziemi. Tobie się oddaję, Tobie się polecam, w Tobie moja nadzieja.

Matka odgaduje smutek, ból serc ludzkich i nie może oprzeć się pragnieniu przyniesienia im pomocy. Mam swoje troski i nieraz gryzące niepokoje. Jak często im się poddaję! A wtedy zniechęcenie, zniecierpliwienie, przygnębienie napełniają moje serce.

Jezus cieszy się, widząc spokój, wielki, święty, Boży spokój duszy, która – jak małe dziecko – spoczywa radośnie w objęciach Maryi, gdzie czuje się zupełnie bezpieczna, bo wie, że gdy trwać będzie przy Matce, nic złego stać się jej nie może.

Gdy ciemne chmury zwątpienia zasłonią moją wiarę, gdy chwilami wszystko wydawać mi się będzie tak niezrozumiałe, tak zawikłane, Maryjo, ucz mnie wierzyć mocno i silnie.

Królowo Dziewic

Dziewica słońcem odziana, gwiazdami ukoronowana, księżyc pod świętymi Jej nogami, jaśniejąca jak wschodzące słońce. Cała piękna jesteś, przyjaciółko moja.

Jezu, podnieś mnie i oddaj Matce swojej i mojej – Maryi. Ona najlepiej zaopiekuje się moją duszą. Nie pozwoli mi wpaść w letarg obojetności. Jezu, oddaj mnie w ręce Matki Najświętszej. Ja też oddam się w Jej ręce z całym zaufaniem, z całą miłością, na jaką tylko zdobyć się mogę.

Maryja w niebie, u stóp tronu Bożego, zatopiona jest w oceanie najczystszej, ognistej miłości Bożej.

Maryjo, uświęć swoją modlitwą moje myśli, skieruj je ku Bogu, ku niebu.

Królowo wszystkich Świętych

Tak piękna jest Maryja, że całe niebo z zachwytem w Nią się wpatruje. Przyodziana słońcem, w gwiaździstej koronie, z księżycem u stóp, skąpana w złocistych promieniach Bożej miłości, piękna jest nadziemską, Bożą pięknością. Promienna miłością, cudowna niewinnością, jaśniejąca blaskiem wszelkich cnót: posłuszeństwa, pokory, słodyczy, skromności, ozdobiona aureolą męczeństwa.

Gdy wpatruję się w Twoją nadziemską piękność, powstaje w duszy mej pragnienie: chcę choć trochę, choć w miarę mych sił naśladować Twe życie! Nie dość podziwiać, nie dość zachwycać się, trzeba zabrać się do pracy i wyrobić w sobie cnoty na wzór Maryi. O cnotę muszę walczyć i jedno mieć pragnienie – pragnienie dojścia do świętości, do tej jedynej, prawdziwej piękności, do której nieustannie dusza moja tęsknić powinna. A więc do pracy, do walki!

Królowo bez zmazy pierworodnej poczęta

Bez grzechu poczęta, bez grzechu przez całe Twe życie, bez grzechu znaleziona w chwili błogosławionej śmierci Twojej – i dlatego wniebowzięta, ukoronowana w niebie, i dlatego wybrana na Matkę Syna Bożego. Bez grzechu – to Twoja wielkość, Twoja czystość, Twoja niewinność. Oto blask niebiański, który Cię otacza.

Matko, wpatrzeni w Twój przykład, chcemy dążyć do nieba.

Nie możemy uczynić większej radości naszej Matce, jak przynosząc Jej w ofierze mocne postanowienie: wszelkimi sposobami starać się unikać każdego, choćby najmniejszego grzechu.

Królowo wniebowzięta

Radość zapanowała w niebie, radość wśród aniołów i świętych z wniebowzięcia Maryi.

Maryja po wniebowstąpieniu Jezusa tęskniła za swym Boskim Synem. Zgodna z wolą Bożą, znosiła tę rozłąkę, ale serce Jej coraz bardziej wyrywało się do Jezusa. Aż nareszcie nadmiar miłości przerwał ziemskie pęta i dusza Maryi uniosła się radośnie do Tego, który był przedmiotem Jej miłości – do Boga, do Jezusa. Jakie życie, taka śmierć. Życie w miłości Jezusa – cała wieczność w zachwycie miłości

.

Maryja – wzięta do nieba. Ku niebu więc muszę wznosić wzrok mój, serce i duszę całą. Gdzie skarb mój, tam powinno być serce moje – moje myśli i pragnienia tam, gdzie Maryja.

Wznosić się więc chcę ku górom niebiańskim, odrywać się od ziemi, a przede wszystkim od tego, co mnie najmocniej do ziemi przykuwa. Im bardziej oderwę się od swego „ja”, tym bardziej serce moje żyć będzie w niebie.

Maryjo, naucz mnie kochać Boga z całego serca. Jako dowód tej miłości – ćwiczyć się chcę w aktach miłości bliźniego, aby śmierć moja była śmiercią z miłości u stóp Jezusa i Maryi.

Królowo różańca świętego

Kościół wzywa nas do oddania czci Tobie, Maryjo, w różańcu świętym. Królowo moja, naucz mnie gorąco, codziennie, z bezgraniczną ufnością odmawiać różaniec.

Naucz mnie kochać różaniec, naucz mnie dobrze go odmawiać. Chcę kochać różaniec, bo to modlitwa najdroższa Tobie; bo różaniec to wielki akt miłości ku Tobie, Matko! Chcę starać się o dobre odmawianie różańca, bo on jest wspaniałą szkołą cnoty, drogowskazem do nieba, promieniem światła Bożego, rozświecającym drogę mojego życia. Różaniec jest hymnem miłości ku Jezusowi i Maryi, jest pociechą w cierpieniach, a szczególnie w chwili śmierci. Jest złotym łańcuchem, przykuwającym moje serce do Serca mojej Najświętszej Matki.

Chcę dobrze odmawiać różaniec, ale jak się do tego zabrać? Przede wszystkim na początku każdego dziesiątka wzbudzić akt miłości do Maryi, a choćby to zajęło mi i cały dziesiątek, to tym lepiej – uczucia miłości do Maryi nigdy nie może być za wiele.

Dalej, pamiętać będę, że różaniec jest drogowskazem do nieba, szkołą wszelkich cnót, więc rozważając cnoty Maryi i Jezusa w każdej tajemnicy, zachęcać się muszę do ich naśladowania, przepraszając za to, co było dotychczas złego w mym życiu, i prosząc o łaskę postępu na drodze cnoty. W różańcu mam najcudowniejsze nauki – jak kochać, jak pokutować, jak modlić się.

W każdej okoliczności życia, czy smutnej, czy radosnej, byleby oczy otworzyć na jasne światło różańcowe, zawsze znaleźć w nim mogę wskazówkę, jak postępować.

Różaniec jest nie tylko modlitwą, którą się przez kwadrans odmawia ustami. Jest to modlitwa, którą w dalszym ciągu życiem trzeba odmawiać. Tajemnice różańca należy w czyn wprowadzić, cnoty różańcowe w życiu swym odtwarzać – to dopiero uzupełnia różańcową modlitwę, jest jej przedłużeniem. Życie moje ma być różańcem wprowadzonym w czyn. Jak piękne jest takie życie różańcowe! Jak miłe Bogu, jak pełne radości i szczęścia, bo tak ściśle łączące nas z Bogiem!

Maryjo, chcę korzystać z wolnych chwil czekania lub przymusowej bezczynności, by różaniec odmawiać słowem, chcę nieustannie odmawiać różaniec czynem.

Królowo pokoju

Gdzie pokój, tam Bóg, bo Bóg jest Bogiem pokoju. Chrystus Pan, jako pierwszy owoc swej męki, śmierci i zmartwychwstania, przynosi Apostołom niebiański dar pokoju: Pokój wam. Ale o ten pokój trzeba walczyć, bo to perła kosztowna, klejnot nieba, który świat i zły duch chcą nam wydrzeć. Kto mi dopomoże w tej walce? Ty, Maryjo, bo jesteś Królową pokoju, Tobie więc go powierzam.

Uproś mi pokój z Bogiem – przez zupełne zgadzanie się z Jego przenajświętszą wolą. Pokój z bliźnimi – przez prawdziwą pokorę, która niczego dla siebie nie wymaga, i przez zwalczanie swej upartej woli, by raczej spełniać wolę innych aniżeli swoją własną. Uproś mi pokój z moim własnym sumieniem – przez nienawiść do grzechu, unikanie go i przez łzy pokuty, w których wybieleje nawet najczarniejsza dusza.

Królowo Pokoju, uproś mi święty pokój, w którym znajdę Boga!

Królowo Polski

Królowo Korony Polskiej! Królowo Ojczyzny naszej, roztaczaj opiekę nad Twoim krajem! Ty, co Jasnej bronisz Częstochowy i w Ostrej świecisz Bramie, nie zapominaj nigdy, żeśmy ludem Twoim, że naród Twój, choć zgrzeszył, choć od Boga się oddalił, jednak nigdy się nie wyrzekł miłości ku Tobie. Imię Twoje jest nam tarczą, różaniec Twój naszą bronią, Godzinki Twoje naszą radością, miłość ku Tobie naszą siłą. Ty nas znasz, o Maryjo, Ty znasz nasze wady, nasze słabe strony, Ty wiesz, co dla nas jest niebezpieczeństwem. Matko, strzeż lud Twój od niezgody, od waśni i kłótni, strzeż od pychy, od ambicji, która do niezgody prowadzi.

A nam daj siłę, abyśmy to, o co dla narodu naszego prosimy, w życiu naszym w czyn wprowadzali. Daj nam żyć w zgodzie ze wszystkimi, którzy nas otaczają, daj nam utrzymać zgodę wśród nas, choćby kosztem miłości własnej, daj, byśmy byli w swym środowisku aniołami pokoju przez ustępliwość, miłość, usłużność i głęboką pokorę. Z miłości ku Tobie, Królowo nasza, z miłości ku naszej Polsce chcemy roztaczać wokoło siebie święty pokój Boży.




Maryja jest najpiękniejszą myślą Boga, Jego arcydziełem, na które On, Wszechmocny, z najgłębszym upodobaniem spogląda i które z największej miłości nam dał, abyśmy je podziwiali, wychwalali, cenili i przez to uwielbiali Stwórcę.
Miłość ku Maryi jest najdelikatniejszym kwiatem Bożej miłości...
Czuję to, że Ona mnie strzeże i przy Jej sercu jestem tak spokojna, bezpieczna, jak małe dziecko w ramionach matki. Wiem, że Ona może wszystko wyprosić u swego Syna, dlatego mam do Niej bezgraniczne zaufanie.
św. Urszula Ledóchowska