![]()
Gdy to powiedziała, odwróciła się i ujrzała stojącego Jezusa, ale nie wiedziała, że to Jezus. Rzekł do niej Jezus: «Niewiasto, czemu płaczesz? Kogo szukasz?» Ona zaś, sądząc, że to jest ogrodnik, powiedziała do Niego: «Panie, jeśli ty Go przeniosłeś, powiedz mi, gdzie Go położyłeś, a ja Go zabiorę». Jezus rzekł do niej: «Mario!» A ona, obróciwszy się, powiedziała do Niego po hebrajsku: «Rabbuni», to znaczy: Mój Nauczycielu! /J 20, 14-16/
Jaka musiała być radość Magdaleny, gdy nagle z ust domniemanego ogrodnika usłyszała to jedno słowo: „Mario!”. Znała ten głos i nagle jakby zasłona spadła z jej oczu – poznała Jezusa. Ten, którego trzy dni temu złożono do grobu, o którym myślała, że umarł, teraz stał przed nią, a z Jego ust płynęła Boża, nieskończona miłość: „Mario!”. Zrozumiała, że Jezus, który zna tajniki naszych serc, odczuł jej smutek, jej żal. Zrozumiała, że On zmartwychwstał i że odtąd zawsze będzie przy niej, choćby Go nie widziała. Smutek ustąpił miejsca szczęściu tak wielkiemu i słodkiemu, że mogła wypowiedzieć tylko jedno słowo: „Nauczycielu!”.
W tym jednym słowie zawarła cały ogrom miłości. Choć wciąż widziała przed sobą Jezusa, nie rozpoznała Go, pomyślała, że to ogrodnik, płakała… i w tym smutku zapomniała o wszystkim innym. Wydawało jej się, że na tym świecie jedną rzeczą, która łączy wszystkich, jest potrzeba znalezienia Jezusa, posiadania Go. Miłość daje jej siłę i odwagę, gotowość do podjęcia najcięższych zadań. „Ja Go wezmę” – powiedziała, nie wątpiąc, że miłość przezwycięży wszelkie trudności. Była gotowa podjąć każdą pracę, nawet taką, która przekraczała jej siły, byleby mieć Jezusa i być z Nim.
Czy moje serce płonie szlachetną miłością, jakiej Jezus oczekuje od dusz oddanych bez reszty Jemu i Jego misji? O Jezu, zmiłuj się nade mną i obdarz mnie miłością, mocną jak śmierć, całkowicie oddaną Tobie, mój ukochany Panie!