Zmarła siostra

WORONO Maria, s. M. Irenea od Najsłodszych Serc Jezusa i Maryi

17.09.2025

ur. 3 XII 1911

†  13 II 1990  -  Słupsk

pochowana w:
Słupsk

Córka Feliksa i Anfisy z d. Furs. Pochodziła z prawosławnej rodziny rolniczej. Była kaleką od urodzenia. Wcześnie też straciła matkę. Ojciec ożenił się powtórnie i w tym małżeństwie przyszło na świat 2 dzieci: siostra – przyszła s. Justyna, franciszkanka z Lasek, z którą łączyły ją serdeczne więzy, i brat, którego utraciła w czasie II wojny. Uczęszczała do miejscowej szkoły powszechnej. Następnie – razem z siostrą – pojechały do Wilna. Zatrzymały się tam w zakładzie dla dziewcząt, prowadzonym przez p. Srebrzyńską ze zgromadzenia bezhabitowego. W Wilnie, w kościele paraf. św. Jana, przeszła na katolicyzm. Jej koleżanka z tamtych lat, s. Klara, franciszkanka od Wieczystej Adoracji, wspomina, że była człowiekiem głębokiej wiary, bardzo uczynna i pracowita. W Wilnie odkryła w sobie łaskę powołania do życia zakonnego. Poprosiła p. Srebrzyńską o przyjęcie do zgromadzenia, ale otrzymała odpowiedź odmowną. Po wojnie zakład dla dziewcząt został upaństwowiony, a dziewczęta wraz z siostrami przyjechały w ramach repatriacji do Wrocławia. Jej młodsza siostra rozpoczęła życie zakonne, ona również poprosiła o przyjęcie do klarysek w Słupsku, ale znowu nie została przyjęta. Jej gorące pragnienie służenia Panu Bogu spełniło się, gdy w wieku 35 lat została w Słupsku przyjęta do Zgromadzenia. Tam odbyła kandydaturę i postulat, w 1949-1950 przebywała w nowicjacie w Pniewach i złożyła śluby zakonne, następnie powróciła do domu w Słupsku i tam spędziła całe swe życie zakonne. Pracowała w szwalni i w garderobie. Lubiła swą pracę, z radością ją wykonywała. Chętnie również włączała się w inne prace domowe. Była wrażliwa na wszelkie dobro. Umiała być wdzięczna. Interesowała się wydarzeniami w Kościele i w świecie, nawet wtedy, gdy dotknęło ją kolejne cierpienie – utrata słuchu. Ten trudny dar Boży nie odizolował jej od wspólnoty. Modlitwą, cierpieniem i gorliwością apostolską wiele dawała wspólnocie. W VII 1989 zmarła jej siostra z Lasek. Od tego momentu myślała często o śmierci i mówiła o niej. Kolejnym trudnym dla niej przeżyciem była wiadomość o chorobie s. Urszuli Górskiej – kochanej siostry mistrzyni – jak mawiała. Modliła się o zdrowie, ale też mówiła: chcę ofiarować swoje życie, żeby tylko s. Urszula żyła, bo jest jeszcze bardzo potrzebna. Zachorowała wkrótce po śmierci s. Urszuli (16 XI 1989). Siostry odprawiły w jej intencji nowennę za wstawiennictwem Matki Założycielki. Ostatniego dnia nowenny niespodziewanie utraciła przytomność i nie odzyskała jej już do śmierci. Odeszła do domu Ojca w 79 roku życia. Spoczywa na cmentarzu komunalnym w Słupsku.