![]()
Pewnego razu Jezus przechodził w szabat pośród zbóż. Uczniowie Jego, odczuwając głód, zaczęli zrywać kłosy i jeść ziarna. Gdy to ujrzeli faryzeusze, rzekli Mu: „Oto twoi uczniowie czynią to, czego nie wolno czynić w szabat”.
/Mt 12, 1-2/
Faryzeusze oburzają się, że apostołowie w szabat zrywają kłosy, nie pytając o przyczynę. Nie próbują zrozumieć ich sytuacji – że czynią to z głodu, dla sił potrzebnych w posłudze, i to w obecności samego Mistrza. Złe oko faryzeusza wszędzie dostrzega zło, nawet w tym, co dobre i dozwolone, widzą w złym świetle.
Jak często ja sama sądzę innych, nie znając ich motywów, kierując się jedynie własnym odczuciem! A przecież to nie moja rola. Osądzanie odbiera pokój serca, rodzi niepokój, gorycz, niezadowolenie. Zamiast patrzeć na dobroć Boga, zatrzymuję wzrok na cudzej słabości, choć to Bogu się nie podoba i szkodzi mojej duszy.
Jezu, czy nie bywam podobna do faryzeuszów, gdy oceniam powierzchownie, bez miłości? Mieli rację, że prawo szabatu zakazywało pracy, ale brakowało im serca do zrozumienia wyjątkowej sytuacji. Gdybym chciała wnikać w potrzeby innych, często zdobyłabym się na wyrozumiałość i zrozumienie w takich razach, gdy z powodu braku miłości i wyrozumiałości widzę tylko zło.
Jezu mój, Ty jesteś tak dobry i wyrozumiały – mimo moich grzechów nie odwracasz się ode mnie. Od Ciebie, Jezu – Hostio, chcę uczyć się wyrozumiałości i dobroci, która czyni życie wspólne tak słodkim, jasnym, pogodnym – tak podobnym już do życia w niebie!