Jezus powiedział do tłumów:
„Podobne jest królestwo niebieskie do sieci, zarzuconej w morze i zagarniającej ryby wszelkiego rodzaju. Gdy się napełniła, wyciągnęli ją na brzeg i usiadłszy, dobre zebrali w naczynia, a złe odrzucili. Tak będzie przy końcu świata: wyjdą aniołowie, wyłączą złych spośród sprawiedliwych i wrzucą ich w piec rozpalony; tam będzie płacz i zgrzytanie zębów”.
/ Mt 13, 47-50/Dusze złe muszą na zawsze odejść od Chrystusa… Jakże to przerażające – ale i sprawiedliwe. Nie kochali Go za życia, nie okazywali Mu miłości w swoich bliźnich, tak jak On tego pragnął – więc nie mogą już z Nim przebywać. Chrystus zabiera do nieba tylko te dusze, które naprawdę Go kochają.
Być na zawsze bez Jezusa – czyż to nie największa z tragedii? A przecież tak niewiele potrzeba, by trwać przy Nim i zabezpieczyć sobie miejsce w wieczności: wystarczy, że będę dobra dla Niego w moich bliźnich. Czy mogłabym tego nie uczynić, wiedząc, że w przeciwnym razie zostanę pozbawiona szczęścia bycia z Jezusem na wieki?
O Jezu, Ty jesteś moim Jedynym! Życie bez Ciebie jest śmiercią, a wieczność bez Ciebie – piekłem. Pragnę trwać przy Tobie, kochać Cię w Tabernakulum i rozpoznawać Cię w twarzach moich bliźnich. Chcę tego, postanawiam to – lecz Ty, Jezu, bądź zawsze przy mnie: teraz i na całą wieczność!