![]()
Pewnego razu Jezus wyszedł na górę, aby się modlić, i całą noc trwał na modlitwie do Boga. Z nastaniem dnia przywołał swoich uczniów i wybrał spośród nich dwunastu, których też nazwał apostołami.
/ Łk 6, 12-23/Jezus opuścił uczniów, udał się na górę i spędził tam całą noc na modlitwie. Miał przed sobą ważną chwilę – wybór apostołów. Jak budowniczy, który kładzie fundamenty pod wielką budowlę, Kościół katolicki, przygotowywał się do tego czynu przez trwającą całą noc modlitwę.
Jezus uczy nas, po pierwsze, że im ważniejsze zadanie mamy do wykonania, tym gorliwiej powinniśmy przygotować się do niego przez modlitwę. Musimy usilniej prosić o Boże błogosławieństwo dla naszej pracy i ciążącego na nas obowiązku. Czy ja nigdy o tym nie zapominam, Jezu? Boję się powierzonej mi pracy, zwlekam i lękam się, zamiast z ufnością zwrócić się do Boga, który może dać mi błogosławieństwo i zdolność do wykonania tego zadania. On da mi siłę, zdrowie i wszystko, czego potrzebuję, a czego sama z siebie mieć nie mogę. Sama nie mogę nic, ale z Bogiem mogę wszystko!
Po drugie, Chrystus uczy mnie, że modlitwa bywa trudna dla ludzkiej natury. Mimo zmęczenia po całodziennej pracy, gdy ludzka natura odczuwała potrzebę odpoczynku, Jezus udał się samotnie na górę. Jego dusza tak bardzo pragnęła być z Ojcem Niebieskim, że zapomniała o potrzebach ciała. (…)
Jezu, naucz mnie modlić się pomimo niechęci. Naucz mnie nie zważać na to, czy mam na to ochotę, czy nie, czy przychodzi mi to łatwo, czy trudno. Chcę odważnie i mężnie, im trudniej, tym gorliwiej, zabierać się do modlitwy. Im większy czuję opór, tym żarliwiej będę się modlić, a w takiej modlitwie będzie więcej miłości, więcej pokuty i większa zasługa.