×

Ostrzeżenie

JUser::_load: Nie można załadować danych użytkownika o ID: 62.

sobota, 10 grudzień 2011 23:44

PRZYBYŁ Marianna Antonina, s. M. Berchmansa od Jezusa Więźnia Miłości,

ur. 2 VI 1912 w Łodzi,
wst. 2 X 1929 w Warszawie,
I śl. 15 VIII 1934 w Pniewach,
nr w księdze prof. 470
zm. 13 XII 2004 w Sieradzu.
Spoczywa na cmentarzu: Sieradz

Córka Teofila, rolnika i ogrodnika, i Marianny z d. Holi. Jej głęboko wierzący rodzice wychowali 7 dzieci, z których 4 wybrało drogę życia zakonnego: 3 córki w Zgromadzeniu, a syn w Zakonie Szpitalnym św. Jana Bożego. Po ukończeniu szkoły powszechnej przez 2 lata uczyła się krawiectwa w Publ. Szkole Dokształcającej Zawodowej w Łodzi, w 1929 otrzymując świadectwo ukończenia. Mając 17 lat, została przyjęta w Warszawie do Zgromadzenia. W domu przy ul. Siennej odbyła kandydaturę i postulat. Po nowicjacie w Pniewach złożyła I śluby zakonne, a śluby wieczyste 15 VIII 1937 w Zakopanem, dokąd w VIII 1934 została skierowana. W domu na Jaszczurówce pozostała do 1958, z wyjątkiem lat wojennych, w których wraz z całym domem przebywała na wysiedleniu w Kalwarii Zebrzydowskiej (1943-1945). W VI 1958 przyjechała do Sieradza, gdzie spędziła resztę życia. Najczęściej zajmowała się szyciem, obsługiwała też przychodzących na posiłki kapłanów i gości. Wątła i delikatna, była równocześnie otwarta na człowieka, serdeczna, dokładna i cierpliwa. Lubiła przyrodę, zwłaszcza ptaki i kwiaty. Szczególnie miłym dla niej zajęciem w wolnych chwilach było suszenie kwiatów i naklejanie ich na różnego rodzaju kartki oraz obdarowywanie nimi innych. Umiała się cieszyć, nawet zachwycać, pięknem, które dostrzegała, a także pięknem duchowym. Jej życie rodzinne i zakonne przepełnione było wiarą, nadzieją i miłością oraz wdzięcznością wobec Boga, rodziców, rodziny naturalnej i zakonnej. O swoim jubileuszu 50-lecia życia zakonnego tak napisała: Przeżyłam go bardzo głęboko, uświadamiając sobie rodzinę, powołanie, Krucjatę, w której ono się utrwaliło. Żeby przeżycie było głębsze, prosiłam o zaśpiewanie: "Króluj nam, Chryste!". Dziękowałam dobremu Bogu za tyle, tyle łask i przepraszałam za wszystkie niewierności. Czułam, że Pan Jezus jest tak blisko i taki dobry. Myślałam również, że takie szczęście trzeba będzie okupić jakąś ofiarą... I rzeczywiście, następne lata upłynęły pod znakiem choroby i cierpienia, znoszonego z cierpliwością i wdzięcznością za każdą siostrzaną pomoc i usługę. Ostatnie dni życia były dla niej czasem przeżytym sam na sam z Bogiem. Odeszła do wieczności w 93 roku życia i w 76 roku powołania zakonnego. Spoczywa na cmentarzu parafialnym w Sieradzu.

Czytany 1431 razy