×

Ostrzeżenie

JUser::_load: Nie można załadować danych użytkownika o ID: 62.

Artykuły filtrowane wg daty: maj 2024

Niech miłość ku Boskiemu Sercu rodzi w sercu Waszym ufność niezachwianą w dobroć Serca Jezusa, tę pewność ufności, która z całym spokojem głębokiego przekonania spodziewa się wszystkiego od Najświętszego Serca Jezusowego!
z "Testamentu" m. Urszuli Ledóchowskiej

Serce Jezusa, Syna Ojca Przedwiecznego!

"O cokolwiek prosić będziecie w imię moje, to uczynię, aby Ojciec był otoczony chwałą w Synu".

Otrzymamy wszystko, o co w imię Jezusa prosić będziemy. Czy na pewno wszystko? Tak, jeśli prosić będziemy Ojca, który jest w niebie, o to, co jest wartościowe, to jest o dary nieba. Tak często szturmujemy do nieba o takie dziecinne, ziemskie drobnostki, a nie umiemy prosić, błagać o wielkie, święte łaski Boże, które nam zapewniają niebo, zbliżają do Boga, odrywają od ziemi, podnosząc duszę w jasne, świetlane regiony życia nadprzyrodzonego.

Serce Jezusa, w łonie Matki Dziewicy przez Ducha Świętego utworzone!

W każdej trudności niech będą w sercu i na ustach moich słowa: "Oto ja służebnica Pana, niech mi się stanie według słowa twego". Cicho chcę przechodzić przez ten świat, jak gdyby mnie nie było. Wszak Bóg nie w grzmotach i piorunach ani w potężnym głosie huraganu, ale w cichym szmerze rannego wietrzyka (Eliasz).

Oby me serce, na wzór Serca Boskiego, stało się ciche i pokorne... Ciche, gdy mnie coś boleśnie dotyka; ciche, gdy spotkam się z niesprawiedliwością; ciche, gdy mnie lekceważą, gdy doznaję obojętności ze strony tych, którzy powinni dla mnie mieć wdzięczność. Zawsze ciche, w każdym doświadczeniu, w każdej przeciwności.

Serce Jezusa, ze Słowem Bożym istotowo zjednoczone!

Jezu, u stóp krzyża, wpatrując się w Twe Boskie Serce włócznią przebite, rozumiem Twój cichy głos: Kochaj i czyń pokutę. Kochaj! Tak, Jezu, chcę Ciebie kochać coraz więcej. Ale jakże mam Tobie miłość okazywać? Ty, Panie, potrzebujesz czynu. Uczucia mijają, a czyn pozostaje.

Miłość mą, Jezu, okażę Tobie miłością bliźniego, miłością, która poświęca swe "ja" dla dobra innych, która kocha czynem. Tak jak nas Jezus kochał czynem, ofiarą, poświęceniem bez granic. Serce Jezusa, chcę Cię kochać całym swoim życiem, kochać coraz więcej!

Jezus nie domaga się ode mnie pokut nadzwyczajnych. Moją pokutą niech będzie radosne, pogodne dźwiganie krzyżyków, które życie nasze ze sobą przynosi.

Serce Jezusa, nieskończonego majestatu!

Tam, gdzie jest pokorne poddanie Panu Najwyższemu, tam serce nie potrzebuje ani się trwożyć, ani lękać. Bóg jest moim Panem, Panem najlepszym, najbardziej kochającym. W Jego ręku moje życie, moje prace, przedsięwzięcia i śmierć sama. On wszystkim kieruje, wszystkim rządzi, a ja niczego innego nie chcę, jak tylko tego, by Pan mój miał we mnie giętkie narzędzie do pełnienia Jego woli.

Chcę być małą piłeczką w ręku Jezusa, niech mną się bawi, jak Mu się podoba. Odrzucić chcę usilnie wszelkie troski, kłopoty, niepokoje, pragnące zakraść się do mego serca. Chcę słuchać głosu dobrego Pana...

Serce Jezusa, świątynio Boga!

Łączność z Jezusem pozwala mi działać dużo dobrego i iść zawsze naprzód po drodze cnoty i świętości. W naszym tak bardzo czynnym życiu musimy usilnie walczyć o złączenie z Jezusem, aby nasze czynności były Boże i święte. Bez Jezusa nic nie możemy, bez Niego nasze - dla oka - najpożyteczniejsze czynności są tylko blichtrem, grobami pobielanymi, napełnionymi wewnątrz ambicją, miłością własną, próżnością...

Jezu, mój Panie, otwórz mi Serce swoje, niech tam znajdę stałe mieszkanie, miejsce swego spoczynku!

Serce Jezusa, przybytku Najwyższego!

"Wytrwajcie we Mnie, a Ja będę trwał w was" - zaproszenie, wypływające z kochającego Serca Jezusa. Znaleźć miejsce swego spoczynku w Sercu Twym, tak bardzo nas kochającym! Czemu tak mało dokładam starania, by korzystać z tego zaproszenia miłości, które daje pokój wewnętrzny i które wprowadza me serce do Serca Bożego?

Chcąc mieszkać w Boskim Sercu Jezusa, muszę w Jezusie skoncentrować całą mą miłość, kochając stworzenia tylko w Nim. Muszę kierować wszelkie swe pragnienia i czyny ku osiągnięciu świętości, bo im dusza jest świętsza, tym bezpieczniej trwać może w Sercu Jezusowym. Jaka to łaska, jakie to szczęście: ja w Jezusie, Jezus we mnie! Tak ściśle złączeni jesteśmy, że nic - prócz grzechu - rozłączyć nas nie może. A skoro Jezus we mnie, ze mną - czego mi więcej potrzeba?

Serce Jezusa, domie Boży i bramo niebios!

Boskie Serce, Tyś mi przewodnikiem w drodze do szczytów. Naucz mnie, jak dążyć coraz wyżej. Ojczyzną moją jest Bóg, od którego dusza moja wyszła, do którego ma wrócić. Żyć tu będę tylko przez pewien czas i dlatego więcej musi mnie obchodzić wieczność, na którą teraz mam zapracować.

Chcę zawsze trwać w złączeniu z Bogiem, dla Boga i w Bogu. Dla Boga wykonywać moje prace, moje trudy i zmęczenie ofiarowywać Bogu. Wszystko przeminie, Bóg sam zostanie na wieki. W tym wielkim, świętym, Bożym spokoju przechodzić chcę przez świat jak pielgrzym, który mimo otaczających go piękności myśl swą ciągle kieruje do celu pielgrzymki - do Boga, do Ciebie, Boskie Serce Jezusa.

Serce Jezusa, gorejące ognisko miłości!

Nigdy nie powinno się rozłączać Jezusa ukrzyżowanego od Jezusa w białej Hostii w Sakramencie Miłości. Pamięć o tym powinna mnie zachęcać do okazywania Jemu miłości przez chętne znoszenie cierpienia. Nie potrzebuję obmyślać nowych cierpień, ale przyjmować z miłością i radością drobne krzyżyki życia codziennego.

Czy nie należę do tych jęczących nad każdym krzyżykiem, nad każdą niewygodą, nad każdą trudnością? Jezus konający na krzyżu wysłużył mi szczęście Komunii świętej, a ja Jezusowi w Komunii świętej nie chcę oddawać miłości ofiarnej! Jezu mój, daj mi zrozumieć wartość i piękno ofiary z miłości, złączonej z przenajświętszą Twoją ofiarą na krzyżu.

Serce Jezusa, sprawiedliwości i miłości skarbnico!

Słodkie Serce Jezusa, prosimy Cię najgoręcej, spraw, byśmy Cię kochali coraz, coraz więcej!

Serce Jezusa pełne jest miłości i miłosierdzia. Dlatego też z całą ufnością, bez obawy odmowy, mogę je prosić o najcenniejsze łaski. A najcenniejsza dla mnie łaska to miłość Boża, miłość ku Boskiemu Sercu Jezusowemu. O nią chcę prosić nie tylko dla siebie, ale i dla wszystkich. Czego więcej mam pragnąć, jak żebyśmy wszyscy razem, stanowiąc jedno serce i jedną duszę, Ciebie, Boskie Serce, ukochali najgorętszą miłością? Wszystko inne jest niczym wobec tego jednego zadania.

Jezus przyjmuje dla siebie to, co dobrego uczynimy innym. Czy to nie jest dla mnie zachętą, by naprawdę zabrać się do pracy nad tym, aby innym ze mną było dobrze?

Serce Jezusa, dobroci i miłości pełne!

Serce Jezusa kocha nas tak, jak nikt na świecie kochać nie umie, i taką otacza nas dobrocią, jakiej nikt na świecie okazać nie potrafi. Choćby mnie wszystko i wszyscy opuścili, choćby wszystko, co boli, na mnie się zwaliło, Serce Jezusa nigdy mnie kochać nie przestanie. Ta myśl starczy mi za wszystko. A wiem, że tak jest, bo sam Bóg w Piśmie świętym mnie o tym zapewnia: choćby matka o swoim jednorodzonym zapomniała, to Serce Boże o mnie nie zapomni.

Serce Jezusa mnie kocha i otacza dobrocią. Mogę nie rozumieć objawów Jego dobroci, ale przyjdzie kiedyś chwila, gdy jasno zrozumiem, że wszystko, co Bóg na mnie zsyłał, było dowodem Jego dobroci. W tym niech znajduję moje szczęście i pokój.

Serce Jezusa, cnót wszelkich bezdenna głębino!

Serce Jezusa, przychodzę do Ciebie, by móc Cię naśladować. Daj mi poznać Twe Serce, a potem daj mi poznać moje serce. Twoje, by coraz bardziej podziwiać Twą cnotę, Twą pokorę - moje, by coraz lepiej poznać, jak wiele mi brakuje...

Serce Twoje bardziej niż my odczuwa niewdzięczność, złość, złośliwość, zazdrość..., ale Ty, cichy, nie narzekasz, nie złorzeczysz, nie wyrządzasz nikomu krzywdy i nie myślisz o tym, by się zemścić. Darowujesz, zapominasz, milczysz... Pokora Twa, Boskie Serce, jest zawarta nie w słowach, ale w czynach. Nie szukasz wywyższenia, chcesz służyć wszystkim, nie wymagając, żeby Tobie służono. Powinieneś królować, a służysz, powinieneś być pierwszy, a jesteś ostatni. Serce Jezusa, uczyń me serce cichym i pokornym!

Serce Jezusa, wszelkiej chwały najgodniejsze!

Boskie Serce Jezusa - dla mnie konające, włócznią przebite, poświęcające się bez granic - czy nie zasługuje na wszelką chwałę i uwielbienie? To dla mnie zaszczyt i szczęście, że mi wolno Tobie oddawać chwałę i uwielbienie, zapominać o sobie, o swoich małych radościach i kłopotach, by jakby gubić się zupełnie w Twej chwale.

Modlitwa uwielbienia to najdoskonalsza modlitwa, bo w niej wznosi się dusza do Boga, cieszy się Jego wielkością, pięknością, świętością, a opromieniona światłem Bożym, zapomina o sobie, by Bóg był w niej wszystkim. Boskie Serce, Ty wiesz, jak mi to trudno przychodzi, bo nie umiem o sobie zapominać, bo nawet w modlitwie szukam siebie, swojej pociechy, swojej chwały. Serce Jezusa, naucz mnie chwalić Ciebie, dla Ciebie zapomnieć o sobie, byś Ty żył we mnie.

Serce Jezusa, Królu i zjednoczenie serc wszystkich!

Serce Jezusa, pragniesz, aby serca nasze złączone były w Twojej miłości serdeczną, wzajemną miłością. Muszę nad tym tak pracować, jak gdyby to wszystko zależało tylko ode mnie. Niech nie zwracam uwagi na to, co robią inni, ale niech nakłaniam siebie do zachowania zgody, choćby kosztem mojej miłości własnej, mych zachcianek, upodobań...

Za wszelką cenę stać się aniołem pokoju! Piękny to urząd, ale domaga się wielkiego poświęcenia, wielu ofiar, wielkiego zaparcia się swego "ja". Niech we mnie żyje pragnienie: zawsze myśleć o tym, co innym dogadza, zawsze być gotowym ustąpić, innym zostawić chwałę, uznanie, honory. Niełatwo myśleć zawsze o innych, ale to właśnie szerzy pokój, daje możność utrzymania pokoju w otoczeniu. Serce Jezusa, daj mi być aniołem pokoju!

Serce Jezusa, w którym są wszystkie skarby mądrości i umiejętności!

Wszystko, co mam, otrzymałem od Boga, a komu w szczególności zawdzięczam łaskę uświęcającą, łaski sakramentalne? Wszystko to zawdzięczam Sercu Jezusowemu. Nie dla siebie jestem stworzony, ale dla Boga, dla Serca Bożego. Więc muszę starać się o częste odnawianie dobrej intencji: dla Ciebie, Jezu, dla Ciebie!

Nie będę szukać własnego zadowolenia ani swojej woli, ale zadowolenia Jezusa i Jego świętej woli.

Serce Jezusa, w którym mieszka cała pełnia Bóstwa!

"Jeśli Mnie kto miłuje, będzie zachowywał moją naukę, a Ojciec mój umiłuje go, i przyjdziemy do niego, i będziemy u niego przebywać".

Jeżeli kocham Jezusa i zachowuję Jego przykazania, stanę się mieszkaniem samego Boga. Nagroda tak wielka, że przechodzi wszelkie moje oczekiwania. Serce me stanie się mieszkaniem Boga. To znaczy, że w sercu mym zamieszka pokój Boży, szczęście Boże, światło Boże i mądrość Boża, która daje mi zrozumienie, jak mały jest świat, a jak wielki Bóg, jak krótka doczesność, jak bezgraniczna wieczność, jak małe są krzyżyki tego życia, a jak niepojęte szczęście nieba. Serce, w którym mieszka Bóg, nie upada, gdy krzyż przytłacza. Żyje życiem Bożym i jest szczęśliwe w Bogu.

Panie mój i Boże, przyjdź, weź serce me w swe posiadanie i zamieszkaj w nim na zawsze!

Serce Jezusa, w którym sobie Ojciec bardzo upodobał!

Jak piękne jest życie, które może być - a to ode mnie zależy - jednym, nieprzerwanym łańcuchem aktów miłości ku dobremu Jezusowi. "Bierzcie i jedzcie" - jedzcie me siły, bo są do waszej dyspozycji, chcę wam służyć nimi. Bierzcie i jedzcie moje zdolności, jeśli wam mogę być użyteczny. Bierzcie i jedzcie me serce, niech swą miłością rozgrzewa i rozjaśnia życie wasze. Bierzcie i jedzcie mój czas, niech będzie do waszej dyspozycji. Weźcie mnie, choćby to było dla mnie ciężkie.

Jezu mój, naucz mnie kochać innych tak, jak Ty mnie kochasz.

Serce Jezusa, z którego pełni wszyscyśmy otrzymali!

Serce Jezusa pełnią łask wszelkich, samą świętością. To Serce, przebite włócznią - dla nas szeroko otwarte, jak gdyby chciało nas zaprosić, byśmy przybyli i czerpali z pełni Jego łask. Boskie Serce pragnie dać mi ich jak najwięcej. Cieszy się, gdy przychodzę, by czerpać siły dla mojej duszy.

Potrzeba mi łask do zbawienia, ale nie mogę się skarżyć, gdyż Serce Jezusa jest dla mnie otwarte. Ode mnie zależy, czy pójdę czerpać z tego źródła, czy je ominę. Chcę się modlić, modlić się z ufnością, zawsze ufać. Serce Jezusa na pewno wysłucha.

Serce Jezusa, odwieczne upragnienie świata!

Serce Jezusa, króluj w mojej duszy. Muszę mieć w życiu cel, do którego mogę nieustannie dążyć ze świadomością, że jest on trwały, stały i niezachwiany. Jakikolwiek cel ziemski obiorę sobie w życiu, wszystko to "marność nad marnościami", bo wszystko na ziemi przeminie. Ale gdy mam na celu przypodobanie się Tobie, dążenie do tego, byś Ty, Boskie Serce, było mą jedyną miłością, wtedy ten cel dodaje sił do walki, do poświęcenia, do wielkich, największych wysiłków.

Cel Boski nadaje memu życiu, moim pracom wartość Boską. Serce Jezusa, Tyś jedynym moim celem.

Serce Jezusa, cierpliwe i wielkiego miłosierdzia!

Serce Jezusa, cierpliwe i pełne miłosierdzia dla nas, chce być nam przykładem, jacy powinniśmy być względem bliźnich.

Ledwie obiecam poprawę, znów wpadam w swoje niedoskonałości, a Ty czekasz i przebaczasz, i wciąż się nade mną litujesz. A ja? Nie mogę zrozumieć, że inni nie od razu się poprawiają, zmieniają. Ile we mnie niewyrozumiałości dla nich, ileż ostrości. Jeżeli Boskie Serce, które najlepiej zna ludzkie serce, uważa, że najlepszym sposobem jest cierpliwość, dobroć, miłosierdzie - dlaczego my tego sposobu się nie trzymamy? Dla siebie go uznajemy - każdy z nas mówi, że dobroć, cierpliwość ze strony innych jest najskuteczniejszym sposobem prowadzącym do poprawy - dlaczego więc względem innych go nie stosujemy?

Jezu, daj mi naśladować Twą cierpliwość, Twe miłosierdzie.

Serce Jezusa, hojne dla wszystkich, którzy Cię wzywają!

Serce Jezusa, mam ufność w Tobie! Jak dobrze jest mieć kogoś, komu można w zupełności zaufać. Ufam, Jezu, że Twoje Serce już mi przebaczyło grzechy przeszłości i tę przeszłość z całą ufnością rzucam w płomienie miłości Twego Boskiego Serca. Ufam, Jezu, że mi dopomożesz w obecnych moich trudnościach i przeciwnościach. Kłopoty, troski, bóle, niepowodzenia - wszystko Tobie powierzam. Ufam, że zaopiekujesz się mą przyszłością, tak doczesną, jak i wieczną. Zawsze chcę wołać radośnie: Serce Jezusa, mam ufność w Tobie!

Serce Jezusa, źródło życia i świętości!

Cel mój, cel życia - to świętość, to osiągnięcie prawdziwego życia, życia Boga we mnie. Jednak nie jest łatwo dojść do prawdziwego życia - do tego, by Chrystus żył we mnie. Do kogóż mam się udać o pomoc w moim dążeniu do życia Bożego? Udam się do Serca Pana mojego i tam znajdę pomoc w każdej potrzebie. Ale najwięcej mogę liczyć na pomoc Bożą, gdy chodzi o dążenie do świętości, bo jak mówi Apostoł: "Wolą Bożą jest wasze uświęcenie". Byleby do Boskiego Serca wiernie, wytrwale się udawać, bezustannie Je prosić, uczyć się od cichego, pokornego, posłusznego Jezusa.

Chcę, byś Ty, Jezu, żył w duszy mojej; nie ja, ale Ty, Panie!

Serce Jezusa, przebłaganie za grzechy nasze!

Widzę Twoje Serce, przebite włócznią, skrwawione, z szeroką raną, która mi mówi: Oto przebłaganie za grzechy twoje! Nie upadaj na duchu. Choćby grzechy twoje były czerwone jak szkarłat, we krwi Serca mego staną się białe jak śnieg, tylko ufaj i uciekaj się do Mnie po przebaczenie!

Jezu, jakże mam Tobie dziękować? Wdzięczność moją okażę Ci, Jezu Ukrzyżowany, żalem - żalem wielkim, żalem doskonałym. Chcę, klęcząc u stóp Twoich, żałować za moje grzechy, a przy tym ufać, wołając: Ojcze Przedwieczny, przez to Serce Przenajświętsze błagam: odpuść, daruj!

Serce Jezusa, zelżywością napełnione!

Serce Jezusa, z miłości ku nam włócznią przebite i godne wszelkiej chwały! Gdy zwracam wzrok mój ku Kalwarii, widzę to Serce zelżywościami nasycone. Słyszę naukę, którą z wysokości krzyża Jezus mi daje już nie słowem, ale czynem: "Uczcie się ode Mnie, bom cichy i serca pokornego". Boskie Serce, chcesz wstąpić do najgłębszej przepaści pokory; chcesz być nasycone poniżeniem, wzgardą, zelżywościami, by nauczyć mnie, że do nieba nie idzie się drogą chwały, uznania u ludzi, wywyższenia.

Panie, z miłości ku Tobie chcę dążyć do pokory, chcę trwać w przekonaniu, że wszyscy są dla mnie za dobrzy i że nic mi się nie należy.

Serce Jezusa, dla nieprawości naszych starte!

Dla grzechów moich! Starte - to jest wyniszczone, prawie unicestwione. I to dla mnie! Chcę pamiętać o tym, coś dla mnie uczynił, dobry Jezu, i chcę z miłości ku Tobie opierać się moim zachciankom, moim upodobaniom, mojej próżności, chęci zwracania uwagi, mojej ambicji, memu lenistwu... To znaczy nieustannie ćwiczyć się w drobnych umartwieniach, które zdrowiu nie szkodzą, a jednak trzymają człowieka w karbach i wyrabiają wolę.

Czy myśl o Twym Sercu, startym dla moich grzechów, nie zachęci mnie do czynu miłości? Jezus tyle za mnie cierpiał, a ja dla Niego nic nie chcę uczynić?

Serce Jezusa, aż do śmierci posłuszne!

Posłuszeństwo - to wyrzeczenie się zupełne swej woli, to rzecz niełatwa, to ofiara z samego siebie. Bywają chwile w życiu, gdy posłuszeństwo jest dla nas łatwe, miłe, bywają i chwile, gdy ono ciąży, gdy wola musi się łamać, by nagiąć się do woli innych. Wtedy przypominajmy sobie Serce Jezusa, które jest posłuszne aż do śmierci.

Jezus życie oddaje dla posłuszeństwa, a ja - czy nie mogę dla Jezusa złamać swej woli?

Serce Jezusa, włócznią przebite!

Wpatruję się w Serce mojego Jezusa, włócznią przebite. Odtąd już na zawsze będzie dla nas otwarte. Serce to staje się bezpiecznym schronieniem dla serc szukających Boga i zbawienia. Świat ciągnie biedną duszę do siebie. Gdzie się schroni? Oto Serce Jezusa jest dla niej otwarte, więc już skarżyć się nie może, że jest bezdomna. Wróbel ma swe gniazdo, gołębica swą jamę skalną, a ona - Boskie Serce Jezusa, do którego może zawsze się uciekać, chronić, przebywać w Nim w cichości, daleko od świata, tak jak dziecko na łonie matki. Czy staram się trwać w Twym Boskim Sercu, mój Jezu, i z ufnością dziecięcą, spokojnie tam spoczywać? Jezus ma o mnie staranie...

Ciebie chcę, tylko Ciebie, Jezu!

Serce Jezusa, źródło wszelkiej pociechy!

Serce ludzkie potrzebuje choć trochę pociechy i uspokojenia. A dokąd się ma zwrócić? Do świata, do ludzi? Świat nas oszukuje, ludzie dziś są, jutro ich nie będzie. Gdzie znajdę pociechę, która mnie nigdy nie zawiedzie? W Sercu Twoim, Jezu. Wiem, że tam jest źródło wszelkiej pociechy, tylko że nie zawsze do tego źródła się udaję. Szukam pociechy wszędzie, tylko nie tam, gdzie szukać jej się powinno.

Jezu, w Tobie chcę szukać pociechy, radości, szczęścia. Ty sam jesteś wszystkim, a wszystko inne - niczym.

Serce Jezusa, życie i zmartwychwstanie nasze!

Jeśli do Boskiego Serca garnąć się będziemy, zawsze, nawet w najciemniejszych chwilach naszego życia przyświecać nam będzie jasny promyk radości. Ale musimy mieć przeświadczenie, że Ono jest naszym życiem i zmartwychwstaniem. Żyjąc w Boskim Sercu, w Nim mając swe schronienie i miejsce naszego spoczynku, razem z Nim i w Nim znajdziemy życie, i to nie życie krótkotrwałe, ale wieczne. Żyjąc z Jezusem, zapewniamy sobie zmartwychwstanie, bo Serce Boskie tchnie w nas tchnienie wieczności, nie dozwoli zginąć na wieki nawet i ciału, które tyle razy karmiło Ciałem i Krwią swoją. Czy nie jest pociechą w każdym strapieniu myśl, że zło przeminie, a życie w Sercu Jezusowym zamieni się wkrótce w życie wiecznej miłości i szczęścia? Że cierpienia tego ciała skończą się kiedyś i zmartwychwstanie ono w chwale?

Przez Serce Jezusowe chcę dążyć do życia, do zmartwychwstania.

Serce Jezusa, pokoju i pojednanie nasze!

Ojcze, mimo moich grzechów i nieprawości nie potrzebuję stronić od Ciebie ze strachem, bo Serce Jezusa jest dla mnie otwarte. Ty, Jezu, przyjmujesz mnie i słyszę słowa do mnie wypowiedziane: "pokój z tobą". Wiem, czuję, że Twoje Serce, pełne miłości, zawsze jest gotowe przebaczyć, darować i pojednać moją grzeszną duszę z Ojcem niebieskim.

Podstawą pokoju duszy jest żal za grzechy i ufność bez granic w miłosierdzie Boskiego Serca. Jakże nie żałować za grzechy, za przewinienia, gdy każde z nich jest dowodem braku miłości, a przez to raną zadaną Boskiemu Sercu? A ja, Jezu, tak bardzo chcę Ciebie kochać!

Jakże nie mam ufać bez granic, gdy to Serce jest samą dobrocią i jednego pragnie - darować mi grzechy, przebaczyć, pojednać mnie z Ojcem niebieskim?

Serce Jezusa, krwawa ofiaro grzeszników!

Serce Twe, Jezu, jest ofiarą za moje grzechy. Ofiara strawiona ogniem świętej miłości na ołtarzu krzyża... Jezu, i ja chcę być Twą ofiarą. Patrz, należę do Ciebie. Możesz uczynić ze mną wszystko, co Ci się podoba, na wszystko się zgadzam. Rób ze mną, co chcesz, jak chcesz, kiedy chcesz, dopóki się zupełnie nie strawię. Nic dla mnie, wszystko dla Ciebie! Więc palić się mam w modlitwie, aż się spalę, choć nieraz modlitwa z trudem mi przychodzi. Trawić się w pokucie, aż się strawię, choć żal prawdziwy, który jest najlepszą pokutą, niełatwo mi przychodzi i domaga się wysiłku natury.

Mam ogarnąć miłością swoje otoczenie, swych bliźnich, cały świat, aż w tej miłości, w tym poświęceniu na wzór Serca Jezusowego stanę się prawdziwą, całopalną ofiarą.

Serce Jezusa, zbawienie ufających w Tobie!

Po cóż żyć, pracować, cierpieć, męczyć się? To wszystko jest drogą do celu, a cel mój - cel, dla którego warto pracować, cierpieć i męczyć się - to zbawienie wieczne, to życie wieczne w zachwycie miłości u stóp Jezusa i Maryi. Do tego jedynie ważnego celu w moim życiu chcę dążyć nieustannie, do niego kierować wszystkie moje wysiłki. Ale widząc moją słabość, tracę odwagę i ręce opadają mi bezsilnie. Jezus zna całą moją słabość i dlatego otwiera mi swe Boskie Serce i szepcze do mnie: Nie bój się, uciekaj się do mego Serca, tam znajdziesz zbawienie.

Chcę żyć w Tobie, Boskie Serce, i ufać bez granic. Wieczność moja w Twoim ręku, Jezu, niczego lękać się nie potrzebuję. Serce Jezusa ze mną, więc wieczność w miłości zapewniona dla mnie.

Serce Jezusa, nadziejo w Tobie umierających!

Najważniejszą chwilą w naszym życiu jest bez wątpienia chwila śmierci, chwila przejścia duszy do wieczności. Doczesność skończona, skończone rozmaite walki... Chwila to poważna, pełna grozy, ale tylko dla tych, którzy nie oddali tej ostatniej chwili swego życia Sercu Jezusowemu, a chwila jasna dla tych dusz, które się do Niego schroniły ze świadomością, że Boskie Serce je obroni, że im będzie pociechą w konaniu i że je doprowadzi do szczęścia, do zwycięstwa.

Boskie Serce Jezusa, wiem, że nigdy nie opuszczasz wzywających Cię z ufnością. Ufność to hołd oddany Twej dobroci, Boskie Serce. Ten hołd bezgranicznej ufności chcę oddawać Tobie do ostatniej chwili życia. Tobie, Jezu, polecam swoją ostatnią godzinę. Spraw, niech spokojnie usnę snem śmierci na Twym Boskim Sercu.

Serce Jezusa, rozkoszy wszystkich świętych!

Serce Jezusa, bądź moją miłością! Miłość to najcudowniejszy dar Boży dany biednemu człowiekowi.

Czym byłoby nasze życie bez miłości? Ona je rozjaśnia, nadaje mu wartość i szczęście. Nawet ludzka miłość jest źródłem radości i szczęścia, a cóż dopiero, jeżeli przedmiotem naszej miłości jest Boskie Serce Jezusa! A Serce Jezusa pozwala nam siebie kochać. Szczęśliwa dusza, która obrała sobie Serce Jezusowe jako jedyny przedmiot swej miłości. W nim znajdzie wszystko, co szczęście zapewnić może.

Muszę więc usilnie dążyć do tego, by w mym sercu wyrobić wielką, gorącą miłość ku Jezusowi, wyrażoną nie tyle uczuciem, co czynem.

(Stacje Drogi krzyżowej z kaplicy Domu Macierzystego Zgromadzenia Sióstr Urszulanek SJK w Pniewach malowała Anna Grocholska)
Co dzień muszę brać na siebie krzyż życia.
Nie myślę tu o wielkich krzyżach, które czasem się zdarzają,
ale o tych krzyżykach życia codziennego -
małych, a nie mniej nużących, dlatego że tak licznych.
Nabożeństwo drogi krzyżowej jest szkołą miłości i cierpliwości.
Uczysz się tam, z miłości ku Chrystusowi Ukrzyżowanemu,
cicho znosić trudności i przeciwności życiowe,
uczysz się, jak przebaczać, jak powstać, gdy upadłeś, jak kochać Jezusa -
gotów oddać Mu miłość za miłość, ofiarę za ofiarę...

 

Ostatnia Wieczerza

Ja jestem chlebem życia.
Kto do mnie przychodzi,nie będzie łaknął;
a kto we Mnie wierzy,
nigdy pragnął nie będzie. (J 6, 35)

Nie powinienem rozłączać w myśli Jezusa Ukrzyżowanego od Jezusa w Hostii.
Jezus w Sakramencie Miłości chce być moim pocieszycielem, przyjacielem, radością moją i pokojem.
On zawsze patrzy na mnie z miłością.

Stacja I: Jezus skazany na śmierć

Oto Człowiek...
Ukrzyżuj Go! Ukrzyżuj! (J 19, 5.6)

Świat Jezusa, Słowa Wcielonego, nie poznał.
Nie poznał wówczas, nie poznaje dzisiaj...
Inne są sądy ludzkie, inne sądy Boże.

Stacja I

Stacja II: Jezus bierze krzyż

Jeśli kto chce iść za Mną... niech co dnia bierze krzyż swój. (Łk 9, 23)

Jaką ufnością, jakim spokojem dobroć Twoja, Panie, mnie napełnia.
Miłość Twoja czuwa nade mną, zna moją słabość i nie doświadczy mnie nad siły.
Mogę trwać w pokoju u stóp mego Pana, bo On co cięższe wziął na siebie, aby mnie oszczędzić, aby krzyż nie przygniatał nad miarę.

Stacja II

Stacja III: Jezus pierwszy raz upada pod krzyżem

On się obarczył naszym cierpieniem, On dźwigał nasze boleści...
w Jego ranach jest nasze uzdrowienie. (Iz 53, 4.5)

Jezus, Baranek Boży, nosi na sobie winy wszechświata, jakie były, są i będą. Wziął na siebie wszystkie męki, cierpienia i śmierć samą, by zadośćuczynić za grzechy ludzkie.
Siła moja, Jezu, jest w ufności w Twoje miłosierdzie.

Stacja III

Stacja IV: Jezus na drodze spotyka swoją Matkę

Oto Matka twoja. (J 19, 27)

Usta Matki Bolesnej szepczą te same słowa, które usłyszał anioł, zwiastujący Jej, że zostanie Matką Bożą: "Oto ja służebnica Pana, niech mi się stanie według słowa twego".
Jezu, jak chcesz, kiedy chcesz, gdzie chcesz - wszystko mi jedno, byleby z Tobą i przy Tobie.
Stacja IV

Stacja V: Szymon pomaga Jezusowi nieść krzyż

Co uczyniliście jednemu z braci moich najmniejszych, Mnieście uczynili. (Mt 25, 40)

Być dobrym - to żyć dla szczęścia innych, mieć serce szerokie w swej dobroci.
Miłości mi daj, o Panie, dobroci coraz więcej.

Stacja V

Stacja VI: Weronika ociera twarz Jezusowi

Błogosławieni miłosierni, albowiem oni miłosierdzia dostąpią. (Mt5,7)

Miłosierdzie względem bliźnich to dobroć i gotowość służenia im.
Nic wielkiego dać nie mogę, ale mając do czynienia z innymi, mogę obdarzyć ich serdecznym uśmiechem, dobrym, uprzejmym słowem, małą usługą chętnie oddaną...

Stacja VI

Stacja VII: Jezus drugi raz upada pod ciężarem krzyża

Niech się nie trwoży serce wasze. (J 14, 1)

Jezus chce być pocieszycielem, przyjacielem, radością moją i pokojem.
Dobrze wie, że życie na ziemi jest nieraz ciężkie i bolesne, że trudno człowiekowi samemu dźwigać ciężar dnia.

Stacja VII

Stacja VIII: Pobożne niewiasty płaczą nad Jezusem

Starajcie się naprzód o królestwo Boga i o Jego sprawiedliwość... (Mt 6, 33)

Żal, jeśli jest prawdziwy, musi wypływać z miłości i rodzić miłość, a miłość - to radość, to szczęście, to pieśń uwielbienia i chwały.
O siło i mocy wzroku Chrystusowego!
Spójrz, dobry Jezu, i na mnie.

Stacja VIII

Stacja IX: Jezus trzeci raz upada pod ciężarem krzyża

Wystarczy ci mojej łaski. Moc bowiem w słabości się doskonali. (2 Kor 12, 8)

Jedno Twe wszechmocne słowo potrafi wlać w serce moje nową chęć do życia Bożego, nowy zapał, nową siłę, która duszę moją może wznieść wyżej, coraz wyżej ku niebu.
Ostatecznie, czym jest to, co ludzie nazywają szczęściem na ziemi?

Stacja IX

Stacja X: Zrywają odzienie z Jezusa

Żołnierze, gdy ukrzyżowali Jezusa, wzięli Jego szaty i podzielili na cztery części... wzięli także tunikę. Tunika zaś nie była szyta, ale cała tkana od góry do dołu. (J 19, 23)

Odsunąć muszę wszystkie przeszkody, które stoją między mną a niebem.
Szukać mam nie siebie, ale Jezusa, do którego na wieki chcę należeć.

Stacja X

Stacja XI: Jezus przybity do krzyża

Gdy zostanę nad ziemię wywyższony, przyciągnę wszystkich do siebie. (J 12, 32)

U stóp krzyża otwierają się dla duszy coraz to nowe horyzonty miłości...
Mam przyjaciela, który mnie bezgranicznie kocha, który życie swe dla mnie chętnie oddaje. A tym Przyjacielem jesteś Ty, Ukrzyżowany.

Stacja XI

Stacja XII: Jezus kona na krzyżu

Ojcze, w Twoje ręce powierzam ducha mego. (Łk 23, 46)

Wszystko oddajmy z ufnością w ręce Ojca naszego - to, co dobre, znajdzie u Niego nagrodę, a to, co złe, spali się w ogniu miłości Boskiego Zbawcy.

Stacja XII

Stacja XIII: Ciało Jezusa zdjęte z krzyża

Teraz raduję się w cierpieniach za was i ze swej strony dopełniam niedostatki udręk Chrystusa w moim ciele dla dobra Jego Ciała, którym jest Kościół. (Kol 1, 24)

Jakże nie starać się i o to, bym i ja wiernie wykonał zadanie, jakie mi w moim życiu nakreśliłeś!
Życie moje nabiera wartości w promieniach wychodzących z Twoich świętych ran!

Stacja XIII

Stacja XIV: Jezus złożony do grobu

Ja jestem zmartwychwstaniem i życiem.
Kto we Mnie wierzy, to choćby umarł, żyć będzie. (J 11, 25)

Nadzieja! Czym byłoby życie moje bez nadziei?
Nie ma ani jednej chwili w życiu, w której nie byłaby potrzebna nadzieja i wypływająca z niej dziecięca ufność, że zło przeminie, po burzy zaświeci słońce, że ostatecznie śmierć położy kres cierpieniom i że krzyż zaprowadzi nas do radości wiecznej.

Stacja XIV

Stacja XV: Zmartwychwstanie

Byłem umarły, a oto jestem żyjący na wieki wieków i mam klucze śmierci i Otchłani. (Ap 1, 17)

Serce Jezusa, życie i zmartwychwstanie nasze!
Żyjąc w Boskim Sercu, razem z Nim i w Nim znajdziemy życie wieczne.
Jezus nie dozwoli zginąć na wieki nawet i ciału, które tyle razy karmił Ciałem i Krwią swoją.

Stacja XV
niedziela, 20 luty 2011 19:10

Święty to przyjaciel


Wstęp - Zofia Raułuszkiewicz

Wierzę, ufam, miłuję

Człowiekiem jestem

Ojcze nasz, któryś jest w niebie

W drodze z Maryją

Żeby innym dać Boga

Jeszcze Polska nie zginęła

Nota wydawnicza

 

 

 


 

 


Wstęp
 
"Święty to przyjaciel, pocieszyciel, to brat kochający. Odczuwa nasze biedy, troski, modli się za nas, pragnie dobra naszego i szczęścia..." Nie domyślała się błogosławiona Urszula, wypowiadając na parę lat przed swą śmiercią te słowa, określające rolę, jaką święci kanonizowani odgrywają wobec osób żyjących na ziemi, że podobna rola i jej kiedyś przypadnie w udziale, że nadal - choć zabraknie jej wśród żywych - będzie mogła wchodzić w serca ludzkie i otwierać je dla Boga i ludzi, tak jak to czyniła za życia doczesnego.

Ta książeczka, zawierająca wybór myśli niedawno beatyfikowanej matki Urszuli Ledóchowskiej (1865-1939), założycielki Zgromadzenia Sióstr Urszulanek Serca Jezusa Konającego, zwanych popularnie szarymi urszulankami, może stać się dla nas dobrą okazją do bliższego poznania sylwetki duchowej nowej polskiej Błogosławionej, nauczycielki i wychowawczyni kilku pokoleń dzieci i młodzieży, zakonnicy-apostołki, umiejącej zawsze znaleźć płaszczyznę porozumienia z drugim człowiekiem, a jednocześnie poświadczającej całym swoim życiem tę prawdę, że tylko życie z Bogiem i dla Boga godne jest chrześcijanina i zapewnia szczęście.

Dobrze zapamiętamy okoliczności tej beatyfikacji, która odbyła się w Poznaniu 20 czerwca 1983 roku, była to bowiem pierwsza beatyfikacja na ziemi polskiej, a w dodatku dokonana przez Papieża-Polaka.

Może warto przy okazji parę słów poświęcić rodzinie Ledóchowskich, bo nie jest chyba rzeczą przypadku, że rodzona siostra błogosławionej Urszuli, Maria Teresa, założycielka misyjnego zgromadzenia pod nazwą: Sodalicja Św. Piotra Klawera, również została beatyfikowana, i to na kilka lat przed swą młodszą siostrą, w roku 1975, natomiast brat obu Błogosławionych, Włodzimierz, zmarły w 1942 roku w opinii świętości, jezuita, wieloletni generał Towarzystwa Jezusowego, jest kolejnym w tej rodzinie kandydatem do wyniesienia na ołtarze.

Ród Ledóchowskich wydał wiele osobistości, które na trwałe weszły do historii Polski i Kościoła. Należał do nich stryj błogosławionej Urszuli, kardynał Mieczysław Ledóchowski, więziony przez władze pruskie w okresie bismarckowskiego "kulturkampfu" za występowanie w obronie praw Kościoła i języka polskiego w nauczaniu religii, a w nowszych dziejach - jej najmłodszy brat, Ignacy, generał w wojsku polskim, w czasie okupacji ofiara hitlerowskiego obozu koncentracyjnego.

Julia - bo takie imię na chrzcie świętym otrzymała przyszła błogosławiona Urszula - urodziła się w Loosdorf pod Wiedniem. Ojciec jej, Antoni, był synem Ignacego Hilarego, bohaterskiego obrońcy Modlina w czasie powstania listopadowego; po upadku powstania musiał opuścić kraj. Matka, z pochodzenia Szwajcarka, zapewniła swoim siedmiorgu dzieciom staranne, w duchu chrześcijańskim wychowanie, ojciec natomiast osobiście czuwał nad wpojeniem dzieciom umiłowania ziemi ojczystej, jej historii i kultury. Charakterystyczne, że po latach w pamięci dzieci pozostanie jako niezatarte wspomnienie z najwcześniejszego dzieciństwa obrazek Matki Boskiej Częstochowskiej na biurku ojca.

Gdy tylko okoliczności na to pozwoliły, a stało się to w roku 1883, rodzina Ledóchowskich przeniosła się do Polski i osiadła w Lipnicy Murowanej.

W roku 1886, mając dwadzieścia jeden lat, Julia wstępuje do zakonu urszulanek w Krakowie, gdzie przez kolejne dwadzieścia lat - już jako matka Urszula - oddaje się pracy nauczycielskiej i wychowawczej aż do chwili, gdy w roku 1907 otworzyły się przed nią możliwości objęcia nowej placówki w Petersburgu, placówki o charakterze prawdziwie misyjnym. Matka Urszula miała tam prowadzić internat dla dziewcząt, przeważnie Polek, przy Gimnazjum Św. Katarzyny. Było to środowisko trudne, złożone z katolików i prawosławnych, zróżnicowane pod względem językowym i narodowościowym, wymagające nie tylko dobrego przygotowania zawodowego, ale i dużego zaangażowania apostolskiego.

Działalność matki Urszuli w Petersburgu - a z czasem także w Finlandii, gdzie założyła prywatną szkołę nad Zatoką Fińską - prowadzona z wielkim rozmachem, obejmująca różnorodne inicjatywy i zataczająca coraz większe kręgi wokół różnych ludzi, obudziła czujność władz carskich. Nękające przesłuchania i nieprzychylne artykuły w prasie petersburskiej były tylko przygrywką do decyzji ostatecznego usunięcia matki Urszuli z granic imperium rosyjskiego - pod pretekstem, że jest poddaną austriacką - z chwilą wybuchu wojny w 1914 roku. Było to dla matki Urszuli - jak pisze w Historii Kongregacji - "prawdziwe rozdarcie serca". Właśnie w Petersburgu powstała już w tych latach - za zgodą władz kościelnych w Rzymie - nowa urszulańska wspólnota zakonna, utworzona w większości z personelu nauczycielskiego i dawnych wychowanek, nad którą duchową pieczę sprawowała matka Urszula. Ponieważ jednak zakony w Rosji oficjalnie były zakazane, siostry musiały zachować stroje świeckie i przyjąć takie zewnętrzne formy życia, aby nie wzbudzać podejrzeń miejscowych władz. Zmuszona do rozłąki ze wspólnotą zakonną, matka Urszula postanowiła udać się do Szwecji, ufając, że stąd łatwiej będzie mogła utrzymać kontakt z pozostałymi w Petersburgu siostrami.

Przymusowy samotny pobyt w Szwecji, który wydawał się bez żadnych perspektyw i zapowiadał same trudności - począwszy od językowych, a skończywszy na materialnych - okazał się w ostatecznym rozrachunku w życiu matki Urszuli okresem niezwykle owocnym pod wieloma względami. Przyszła Błogosławiona udziela lekcji języka francuskiego, aby zarobić na życie, pilnie uczy się języka szwedzkiego, codziennie pisze listy do swej wspólnoty zakonnej w Petersburgu, nawiązuje znajomości, kontakty - jednym słowem, systematycznie wchodzi w życie społeczności szwedzkiej, a także licznie przewijającej się przez Sztokholm Polonii.

Okolicznością, która wyzwoliła w tym czasie w matce Urszuli ogromny zapał i dynamizm apostolski, była propozycja nawiązania współpracy, skierowana ze strony Generalnego Komitetu Pomocy Ofiarom Wojny w Polsce, powstałego w Vevey, w Szwajcarii, a którego jednym z inicjatorów był Henryk Sienkiewicz. Matka Urszula rozpoczyna cykl odczytów w krajach skandynawskich - w Szwecji, Danii i Norwegii - poświęconych Polsce, jej historii i kulturze. Pragnie w ten sposób zachęcić zamożniejsze kraje do udzielenia pomocy materialnej ludności polskiej oraz do poparcia moralnego i dyplomatycznego sprawy polskiej. Pisze artykuły, urządza różnego rodzaju imprezy na rzecz ofiar wojny w Polsce, wydaje książkę zbiorową pt. Polonica poświęconą kulturze i sztuce narodu, któremu chciano odmówić prawa do niepodległości. Powoli realizuje też swój plan ściągnięcia sióstr urszulanek z Petersburga do Szwecji. Wkrótce zaczną one prowadzić w Djursholmie pod Sztokholmem Szkołę Języków Obcych dla młodzieży skandynawskiej, a następnie w Danii - zakład dla dzieci polskich emigrantów i Szkołę Gospodarczą.

Pracę wychowawczą i charytatywną matka Urszula łączyła zawsze z troską apostolską, oddziałując na miejscową ludność katolicką i protestancką w duchu ekumenizmu.

Po zakończeniu wojny matka Urszula zakupuje - za pieniądze ofiarowane jej na ten cel przez norweskiego konsula - posiadłość w Pniewach pod Poznaniem, nazwaną na cześć ofiarodawcy imieniem świętego Olafa, patrona Norwegii, i w roku 1920 sprowadza z Danii dzieci-sieroty i siostry. Tu urszulanki prowadziły przez wiele lat wzorową Szkołę Gospodarczą, przygotowującą dziewczęta nie tylko do pracy zawodowej, ale także do życia w rodzinie, w społeczeństwie. Obecnie Pniewy są siedzibą domu macierzystego Zgromadzenia Sióstr Urszulanek SJK, które do dziś rozwija się dynamicznie w kraju i za granicą. Głównym jego celem jest praca nauczycielska i wychowawcza. Szare urszulanki prowadzą przedszkola, zakłady wychowawcze, internaty dla studentek, różnego typu szkoły, zajmują się katechizacją, pracą parafialną itp.

Do 29 maja 1939 roku, do dnia śmierci, która - po krótkiej chorobie - nastąpiła w Rzymie, matka Urszula sprawowała urząd przełożonej generalnej założonego przez siebie Zgromadzenia.

Trudno jest sensownie streścić na kilku stronach bogate życie błogosławionej Urszuli, ale nawet zarysowane tak pobieżnie poszczególne etapy jej życia i działalności pozwolą lepiej zorientować się w rozmaitości pozostałych do naszych czasów jej pism, które zawsze były odbiciem konkretnej sytuacji i kierowane były do konkretnego adresata.

Błogosławiona Urszula jest przede wszystkim autorką pism ascetycznych, przeznaczonych dla sióstr zakonnych z założonego przez nią Zgromadzenia, ale te pisma zostały w mniejszym stopniu tu wykorzystane, jako że zbiorek ma służyć głównie osobom świeckim.

Z okresu współpracy ze szwajcarskim Komitetem Pomocy Ofiarom Wojny w Polsce pochodzą jej odczyty i przemówienia, zawierające refleksje dotyczące naszych dziejów ojczystych, narodu polskiego, jego zalet i wad, losu wygnańców. Jakże znajomo dźwięczą dziś one w uszach Polaków! To właśnie w jednym z takich przemówień wypowiedziała zdanie: "Jeszcze Polska nie zginęła, dopóki kochamy".

Myśli tu zebrane pochodzą także z dwóch czasopism, które w dużej mierze wypełniane były artykułami i utworami literackimi pióra matki Urszuli. Jedno z nich to "Orędowniczek Eucharystyczny", pisemko przeznaczone dla członków Krucjaty Eucharystycznej, którą to organizację przeniosła z Francji na grunt polski, aby polskim dzieciom w odradzającej się ojczyźnie zaszczepić kult Eucharystii. Drugie - to "Dzwonek Św. Olafa", kwartalnik, powstały z myślą o wychowankach pniewskiej Szkoły Gospodarczej, nad których formacją duchową troskliwie czuwała także po opuszczeniu przez dziewczęta murów szkolnych.

Źródłem, które dostarczyło cytatów do tego zbiorku, jest ponadto bogata działalność odczytowa Błogosławionej w okresie międzywojennym w Polsce i poza nią. Jako prelegentka matka Urszula brała wielokrotnie udział w Kongresach Eucharystycznych o charakterze lokalnym, a także w Kongresie Eucharystycznym o charakterze ogólnopolskim, który się odbył w Poznaniu w 1930 roku.

Niektóre myśli zaczerpnięto także z listów do rodziny i sióstr zakonnych.

Rzecz charakterystyczna - błogosławiona Urszula od najwcześniejszych lat swojej działalności apostolskiej, wychowawczej, dążyła konsekwentnie do włączania świeckich w nurt spraw, którymi żył w tych czasach Kościół. Warto przypomnieć, że była nawet inicjatorką "świeckich pomocnic", które miałyby uzupełniać działalność apostolską zakonnic. Dziś ten problem: jaki ma być udział osób świeckich w życiu Kościoła, jest problemem, któremu szczególnie wiele uwagi poświęca Ojciec Święty, a Synod Biskupów, który obradował jesienią 1987 roku w Wiecznym Mieście, w odpowiednich dokumentach określił miejsce i zadania osób świeckich w Kościele i świecie.

Jak korzystać z tej książeczki? Przeczytanie jednym tchem wszystkich zawartych tu myśli niewiele przyniesie korzyści duchowych. Jeżeli natomiast w trakcie czytania natkniemy się na myśl, która pobudzi do refleksji, nasunie pewne analogie z naszym życiem, z naszymi doświadczeniami, trudnościami w stosunkach z Bogiem, bliźnimi, rodziną - to postarajmy "zatrzymać się w biegu", zastanówmy się nad jakimś szczególnie nurtującym nas problemem. Możemy w tym celu wykorzystać tak nas dziś denerwujące marnotrawienie czasu w urzędach, w oczekiwaniu na pociąg, autobus itp. Nie umiemy wyłączać się z życia zewnętrznego - zbędnych zajęć, interesów, jałowej rozmowy, nie umiemy wykorzystywać tych ,,chwil, kiedy zwykle o niczym mądrym się nie myśli", "chwil bezpowrotnie traconych", jak je nazywa błogosławiona Urszula.

Takich myśli, wypowiadanych w języku zrozumiałym dla człowieka naszych czasów, znajdziemy tu wiele.

Próbowano wybrane do tego zbiorku myśli błogosławionej Urszuli przyporządkować pewnym działom, ułożyć je wokół pewnych haseł-kluczy, zaproponowanych z myślą o wygodzie czytelnika, choć z góry trzeba się zastrzec, że jakaś rozsądna i przekonująca klasyfikacja nie wydaje się możliwa.

Nie wszystkie myśli odznaczają się piętnem oryginalności. Niewątpliwie znajdą się tu i myśli powtórzone, zasłyszane, poznane z lektury, ale wszystkie one - sprawdzone w wieloletniej praktyce przewodniczki życia duchowego osób zakonnych i świeckich, jaką była błogosławiona Urszula - są odbiciem jej duchowości, duchowości założonego przez nią Zgromadzenia, i noszą pewne rysy charakterystyczne dla tego typu świętości, do jakiej wszystkich zachęcała.

"Świętość" - to słowo nielubiane i niepopularne wśród osób świeckich. Kojarzy się na ogół z sutanną czy habitem, a czasem wręcz z aureolą nad głową. Jest to, niestety, głęboko zakorzeniony w umyśle współczesnego człowieka, zdobywcy kosmosu, stereotyp świętości.

A tymczasem Kościół coraz bardziej potrzebuje świętych świeckich, wiąże z nimi nadzieję, że pomogą przekształcać świat, że przyczynią się do naprawy świata, którą zaczną od siebie samych, od swych rodzin, środowisk pracy.

"Często myślimy, że bardzo trudno zostać świętym, i dlatego rezygnujemy ze świętości, uspokajając swe sumienie twierdzeniem: Świętość nie dla mnie! Ale to błąd. Musimy stać się świętymi, jeżeli chcemy dostać się do nieba" - przypomina błogosławiona Urszula.

Boga mamy poznać (najlepszą do tego drogą będzie Ewangelia), pokochać, a potem wprowadzać w nasze życie. Mamy Bogiem żyć na co dzień, jednoczyć się z Nim w Eucharystii, w tym centrum życia każdego chrześcijanina, dzięki czemu zapewnimy sobie utrzymanie stałej łączności z Bogiem we wszystkich okolicznościach życia - w szczęściu i radości, w wielkich cierpieniach i w bardziej od nich nieznośnych codziennych drobnych "ukłuciach szpilką", a także wtedy, kiedy poddawani jesteśmy pokusom i próbom.

Miłość ku Bogu przejawia się najlepiej w dokładnym wypełnianiu woli Bożej i w ofiarnej, czynnej miłości bliźniego. Boga mamy wprowadzać nie tylko w nasze życie osobiste czy w życie naszych najbliższych, ale także w środowiska pracy, w życie społeczne, w życie całego narodu. Jaka będzie jego przyszłość, czy weźmie w nim górę dobro, czy zło, będzie zależało w dużej mierze od naszej świętości.

A świętość to nic innego, jak spełnianie woli Bożej tu i teraz, w takich okolicznościach życia, jakie uznał Pan Bóg dla nas za najlepsze, jakie postawił nam jako zadanie na tym świecie. Świętość zatem to jak najlepsze wykonywanie codziennych obowiązków z miłości do Stwórcy, to gotowe na ofiarę z własnego "ja" życie dla innych. Taka propozycja świętości jest do przyjęcia dla każdego chrześcijanina, także świeckiego, dla każdego człowieka dobrej woli.

Oto kilka tematów, jakie mogą podsunąć nam do przemyśleń zebrane tu teksty. W myśleniu jednak nikt nas nie wyręczy. Ten trud musimy podjąć sami - oby z jak najlepszym skutkiem!Siostrom szarym urszulankom, duchowym córom błogosławionej Urszuli, dziękuję serdecznie za umożliwienie mi korzystania z archiwum Zgromadzenia, a przede wszystkim za utwierdzenie mnie przykładem własnego życia - zawsze z Bogiem i zawsze z uśmiechem do ludzi - w przekonaniu, że idee ich Założycielki są żywotne po dziś dzień i zasługują na spopularyzowanie w naszym społeczeństwie.

 

Zofia Raułuszkiewicz

WIERZĘ, UFAM, MIŁUJĘ...


Wiara to łaska od Boga nam dana. My sobie wiary dać nie możemy, ale o wiarę możemy prosić, błagać: Wierzę, Panie, ale wzmocnij wiarę moją!

Wierzę, chcę wierzyć - to pewne, ale często klęczę przed tabernakulum i nie wiem, co Chrystusowi powiedzieć. Dlaczego? Bo wiara moja jest tylko powierzchowna, bo nie zdaję sobie sprawy tak naprawdę z tego, że klęczę u stóp Jezusa, Boga-Człowieka, że On mnie widzi, słyszy i bardzo kocha.

Jezus przede wszystkim chce od nas wiary, a dziecięca, pełna ufności wiara zniewala Go do wysłuchania nas.

Człowiek bez wiary mówi o losie, człowiek wierzący o zrządzeniu Bożym. Dlatego pierwszy trapi się, niepokoi, gniewa, narzeka na to, co mu się w życiu nie podoba, co krzyżuje jego plany, co mu sprawia przykrość, niewygodę; a drugi we wszystkim widząc działanie Boże, za wszystko dziękuje, z wszystkiego jest zadowolony, w każdej sytuacji mówi: Bądź wola Twoja, Panie!

Niewiara, obojętność w wierze spoczywają zwykle na fundamencie prawie kompletnej ignorancji religijnej.

Potrzebna mi Ewangelia, ażebym mogła nauczyć się, jak całym sercem przylgnąć do Jezusa w tabernakulum.

Czy posiadasz Ewangelię? - Książka niewielka, niedroga, a przecież to skarb, to źródło mądrości świętej, to drogowskaz do nieba, to krynica pociech Bożych.

Ewangelię trzeba kochać, trzeba ją wciąż na nowo odczytywać, by ducha Ewangelii, tym samym i Jezusa, w życie wprowadzać.

Czy cenię Ewangelię? Czy chętnie i z miłością ją czytam? A przez uważne jej czytanie czy coraz bardziej zbliżam się do Jezusa i coraz bardziej Go kocham?

Szczęśliwa dusza, która zrozumiała, że w Ewangelii ma skarb ukryty, i która cierpliwie, powoli ten skarb z niej wydobywa.

Czytaj, wczytuj się w Ewangelię, a znajdziesz tam drogocenną perłę, która życie twoje uczyni jasne, niebiańskie, znajdziesz Jezusa, który stanie się nieodłącznym Towarzyszem życia twego, który będzie ci Doradcą najlepszym w wątpliwościach, Siłą w słabości, Nauczycielem w chwilach ciemności.

Nie myślmy, że katechizm to książka szkolna dobra dla prostaczków, dla nieuczonych. O nie, katechizm to podstawa życia według woli Kościoła świętego, to najjaśniejsze - w praktycznej, do życia codziennego przystosowanej formie - streszczenie woli Chrystusa.

Wiara stała się najsilniejszą ostoją naszej narodowości. I to dostrzegli nasi ciemiężyciele. Stąd ich lęk przed naszą wiarą, jakby to była niebezpieczna broń - nawet w rękach małych, słabych i ujarzmionych. Stąd wszystkie prześladowania, krwawe prześladowania, przez które próbowano odebrać wiarę i naszą przynależność do świętego Kościoła katolickiego.

Wszędzie, we wszystkich warstwach społeczeństwa wiara katolicka zachowuje swe miejsce, to znaczy pierwsze miejsce w życiu polskiego narodu. Wszędzie religia pozostaje tu osią, około której obraca się życie narodu. Znajdujemy tchnienie wiary katolickiej w polskiej filozofii, poezji, literaturze i sztuce, znajdujemy błogosławiony wpływ katolicyzmu w życiu i dążeniach prostego ludu.

W życiu naszego narodu wiara ujawnia się trojako: w przywiązaniu do następcy świętego Piotra, w miłości Maryi, Matki Bożej, którą po nieszczęśliwym panowaniu Jana Kazimierza cały lud czci jako Królową Polski, w niewzruszonej nadziei, że Bóg przez cierpienia i strapienia prowadzi nas do odbudowy Polski, do Królestwa wiecznej szczęśliwości.

Jaki to smutny widok - z jednej strony nieprzyjaciel Kościoła, nie krępując się, miota oszczerstwa na wiarę świętą, a z drugiej strony katolik, który milczy albo cichutko wycofuje się z grona osób szkalujących Kościół, bo wstydzi się bronić swej wiary, bo nie wie, co powiedzieć, brak mu argumentów zbijających, odsłaniających kłamstwa.

Ufności nam potrzeba, tej dziecięcej ufności, która serca napełnia pogodą i spokojem i która z serca wydobywa modlitwę wiary przenoszącą góry.

Twarz pogodna mówi o szczęściu wewnętrznym duszy złączonej z Bogiem, o pokoju czystego sumienia, o beztroskim oddaniu się w ręce Ojca Niebieskiego, który karmi ptaki niebieskie, przyodziewa lilie polne i nigdy nie zapomina o tych, co Jemu bez granic ufają.

Pewną pomoc znajdziemy tylko i jedynie u Jezusa. Ludzie mogą się mylić, mogą nas opuścić, mogą zdradzić. Jezus zawsze gotów nam poradzić, dopomóc i wesprzeć.

Ufność niezachwiana, dziecięca, spokojna jest jednym z największych dowodów miłości, jakie Jezusowi dać możemy.

Odważni cuda działają, wszystko przezwyciężą, ale jak tylko poddadzą się nieufności, zaczną tonąć.

Im ciemniej naokoło, tym jaśniej musi nam świecić światło nadziei, świętej ufności w Bogu.

Nie troszczmy się o to, jaka będzie nasza przyszłość. Stanie się to, co Bóg chce, i to będzie dobre.

Choćby wszystko zdawało się być stracone, Jezus wszystko może i dla dusz wiernych ze złego wyprowadzi dobro.

Prosić i ufać - oto czym na pewno wzruszymy Serce Jezusa. On nie rozłączy, co tu na ziemi miłość Jego złączyła; On nie rozwali, co miłość Jego zbudowała. Więc ufać, ufać, ufać!

Jakby dziecięca ufność w Opatrzność Bożą przydała się w moim życiu, jakby je opromieniła swym jasnym światłem, które wlałoby w moją duszę pogodę nawet w najcięższych próbach życiowych!

Miłość Boża - oto źródło prawdziwego szczęścia.

Żadne szczęście świata nie daje tego pokoju, tej błogiej radości, jak świadomość: Jezus nas kocha.

Biedna ta dusza, której Jezus do szczęścia nie wystarczy.

Jezus na krzyżu okazuje nam cały ogrom swej miłości. Tam wysłużył nam wszelkie łaski potrzebne do zbawienia - łaskę odpuszczenia naszych win, łaskę Eucharystii. Jezusowi na krzyżu zawdzięczamy Komunię świętą, obecność Jego wśród nas w Sakramencie Ołtarza.

Najlepszym dowodem miłości, jaki Bogu dać możemy, jest chętne dźwiganie krzyża. Lepszego aktu miłości Bożej nad dźwiganie krzyża nie ma.

Miłość krzyża się nie lęka, bo wie, że krzyż nas ściśle łączy z Chrystusem.

Miłość to najcudowniejszy dar Boży dany biednemu człowiekowi. Czym byłoby nasze życie bez miłości? Ona je rozjaśnia, nadaje mu wartość i czyni szczęśliwym.

Nie przestanę wam nigdy tego powtarzać: w miłości siła, w miłości błogosławieństwo Boże, w miłości nadzieja na przyszłość.

Nie mogę kochać stworzenia więcej od Stwórcy, choćby ono było najświętsze i najlepsze. Kochać mi wolno stworzenie w Bogu, dla Boga - nie inaczej.

Czemu dziś ludzie tak prędko o drogich swych zapominają? - Bo nie kochają ich w Bogu.

Niech w sercach naszych zapali się ogień świętej, Bożej miłości, a potrafimy innych rozgrzać swym ciepłem.

Bylebym miała oczy otwarte i dobre chęci, na każdym kroku znajdę okazję pocieszenia Jezusa ofiarą miłości.

Chrystus kocha serca wspaniałomyślne, które zapominają o sobie, by innym przychodzić z pomocą.

Kto miłuje, ciężaru nie czuje, a gdy go czuje, to go miłuje.

Miłość zawsze czuwa, zawsze ma oczy otwarte na potrzeby bliźnich, zawsze szuka, czym by innym można zrobić przyjemność.

Gromadź sobie skarby miłości - zabierzesz je z sobą do nieba!

Bądźcie jak jasny promień słońca, które dla każdego stworzenia ma ciepło i światło.

Bądźmy dobrzy dla zwierząt, kwiatów, dla wszystkich stworzeń, bo każde z nich Bóg stworzył w swojej dobroci, czcijmy więc ją we wszystkich stworzeniach.

Nie ma miłości bez ofiary. Im więcej ofiar, tym więcej miłości.

Składać z siebie ofiarę... To niełatwa sprawa! To znaczy wyrzekać się swojego "ja"; brać na siebie życie nieustannego poświęcania się dla innych; brać na siebie z uśmiechem na ustach krzyże codzienne; wyrabiać w sobie z miłości ku Jezusowi miłość krzyża.

Kochać bliźniego to znaczy chcieć mu życie rozjaśnić, osłodzić, uprzyjemnić.

Trudności życia codziennego, zmęczenie, niedomagania nie powinny mnie powstrzymywać w okazywaniu czynnej miłości bliźniego ani też zmniejszać zapału w staraniu o to, by wszystkim dokoła mnie było dobrze.

Wtedy dopiero możemy sobie powiedzieć, że naprawdę kochamy bliźniego, gdy na własnej skórze odczuwamy tę miłość, to jest gdy poświęcamy swoją wygodę, swój wolny czas, swój spokój, swoją przyjemność dla bliźniego, gdy kochamy go ofiarą. Póki nie kochamy ofiarą, miłość nasza stoi na bardzo niepewnych nogach.

Ile słodyczy zawiera to słowo: przyjaźń, przyjaciel! W nim mieści się cały ogrom miłości stałej, wiernej, głębokiej i zarazem spokojnej.

Być dobrą, bardzo dobrą, nieskończenie dobrą - oto droga Jezusa, którą powinnam iść.

Potrzeba nam dobroci, by pociągnąć dusze do Jezusa. Nie wiemy, ile ukrytej siły w niej tkwi, a to dlatego, że dobroć sama przez się jest rzeczą Boską, jest małą iskierką, rozpaloną w człowieku przy ogromnym ognisku Bożej dobroci. Każdy jej objaw w duszy ludzkiej zbliża ją samą, choć bezwiednie, do Boga, jak również i tych, dla których jesteśmy dobrzy.

Serce nieposiadające skarbów miłości, dobroci i miłosierdzia nie może dać tego, czego samo nie ma.

Gromadź w sercu skarby dobroci, a jak woda płynie nieustannie ze źródła, tak z serca dobrego wytryskiwać będą nieustannie uczynki dobroci, miłości, miłosierdzia, przebaczenia.

Być dobrym to znaczy żyć dla szczęścia innych, ich szczęście mieć przede wszystkim na względzie, zarówno w rzeczach wielkich, jak i małych, zawsze dążyć do tego, by innym życie osładzać i upiększać.

Miejmy serce szerokie w dobroci, serce, które w świetle Bożym umie rozpoznać, kiedy miłość powinna brać górę nawet nad mniej ważnym od miłości obowiązkiem, a także - kiedy obowiązek jest ważniejszy i przede wszystkim musi być uwzględniony.

Dobre serce umie wyczuwać potrzeby drugiego serca, które pragnie dobrego słowa w chwilach ciemności duchowych, kiedy może droga przed nim nieznana, kiedy chce dobrze, ale nie wie, jak się do tego zabrać.

Dobroć umie serdecznie dziękować nawet za najmniejszą rzecz i dobroć umie przyjmować usługi - choć niepotrzebne - serdecznie i z podziękowaniem.

Właśnie przez taką dobroć, która pamięta nie tylko o duszy, ale i o potrzebach ciała, pociągamy serca do Boga.

Kochajmy nasz święty Kościół katolicki, żyjmy według jego nauki i bądźmy mu wierni.

Warto zajrzeć do własnego sumienia, aby się przekonać, czy jesteśmy prawdziwymi dziećmi Kościoła katolickiego, czy stoimy mocno przy wierze naszej, czy nie idziemy na kompromis w rodzaju: Panu Bogu świeczkę, a diabłu całą pochodnię!

Odważny obrońca Kościoła - choć z początku może będą z niego się śmiać - wkrótce zyska sobie szacunek, zaufanie, nawet swoich nieprzyjaciół, bo w takim nadprzyrodzonym męstwie tkwi coś, co budzi szacunek, co przejmuje świętą czcią.

Nie wywołujcie walki, ale i nie cofajcie się przed walką. Życiem mozolnym, czystym, pełnym dobroci i poświęcenia dla bliźnich, posłuszeństwa względem świętego Kościoła katolickiego głoście wszędzie, że jesteście dziećmi tego Kościoła.

Tak często, niestety, nawet wśród katolików spotkać się można z obojętnością dla Głowy Kościoła. O, bo nie rozumiemy, że wielki krzyż dźwiga na swych barkach ten Sługa sług Bożych, że na krzyżu jego ciąży cały świat, że co minuta ze wschodu czy z zachodu, z południa czy z północy spadają nań nowe gromy, pod którymi ugiąć mu się nie wolno - bo on stać musi jak Maryja, Matka Jezusa, u stóp krzyża, stać samotny! On jeden, aby podtrzymywać wszystkich.

Kto może, niech pozna Rzym, a nigdy tego nie pożałuje.

Czy wśród dzieci jednego Ojca nie powinny panować jedność i miłość? Gdzież się podziała miłość, którą Pan nasz Jezus Chrystus w nowym przykazaniu swoim tak gorąco nam zalecał? Rozejrzyjmy się dokoła - gdzie jedność? Gdzie miłość? Czy często znajdujemy ją w rodzinach, w stowarzyszeniach, w narodach?
 

CZŁOWIEKIEM JESTEM...


Żadnego szczęścia ziemskiego porównać nie można z łaską, że jesteśmy dziećmi Bożymi.

To nasz honor, że jesteśmy dziećmi Bożymi, i to nas czyni wielkimi, a nie jakieś ludzkie pochwały, stanowiska, urzędy. Ten honor powinien nam zupełnie wystarczyć.

Szukajmy nie siebie, ale Jezusa samego. Będzie to dla nas szczęściem i radością stałą, której żadne przeciwności życia odebrać nie potrafią.

Prawdziwe szczęście, pokój, prawdziwą wielkość znajdziesz tylko w Bogu - żyjąc nie dla ziemi, ale dla nieba; nie grzebiąc się w piasku ziemskim jak kura, ale wznosząc się wysoko ku słońcu jak orzeł.

Dzisiejszy świat nie pojmuje zupełnie słów Chrystusa: "Kto się poniża, będzie wywyższony". Nikt nie chce się stosować do tej zasady. Pogoń za honorami, znaczeniem, wielkością jest dziś na porządku dziennym, a co będzie w wieczności, o to się nie pytamy.

Cenić, co wieczne, gardzić tym, co przemijające - oto prawdziwa, Boża mądrość.

Im bardziej na ziemi szukamy szczęścia, tym mniej nadziei, że je znajdziemy.

Czy to Bóg winien, że jesteśmy nieszczęśliwi? - Sami winni jesteśmy, bo szukamy szczęścia tam, gdzie Jezus nas uczy, że szczęścia nie ma.

Mimo pozorów interwencji ludzkiej Bóg, jedynie Bóg rządzi światem, w Jego ręku są losy ludzkości.

Przechodzić chcę przez świat jak pielgrzym, który mimo otaczających go piękności myśl swą ciągle kieruje do celu pielgrzymki - do Boga.

Chociaż ciemno i dobra ziemskie tają jak śnieg w promieniach wiosennego słońca, możemy zawsze wyciągnąć ręce do innych dóbr, których nikt nam nie odbierze, komornik nie zajmie, na które rząd podatku nie nałoży.

Święte wesele duszy samo przez się mówi o działaniu Bożym, mówi, że jest coś ponad tą ziemią, że istnieje świat nadprzyrodzony, gdzie dusza znajduje szczęście, jakiego świat nie daje.

Aby iść zawsze drogą prawdy, trzeba mieć przed oczami Boga i pragnienie przypodobania się Jemu.

Nie będę lepsza przez to, że ludzie mnie chwalą, nie będę gorsza przez to, że ludzie obmawiają i oczerniają. Ile pokoju daje staranie o przypodobanie się tylko Bogu samemu!

Na szali sprawiedliwości najbardziej zaważą uczynki, ofiary, modlitwy, które noszą jako adres słowa: Dla Boga samego!

Jakież to przejmujące przeświadczenie: Jezus widzi każdą moją myśl. Nie mogę przed Nim ukryć ani jednej myśli. Wszystkie pozostaną wyryte w pamięci Bożej i tam odnajdę je w chwili sądu. Ani jedna się nie zmieni, ani jedna nie zginie.

Czy nie jest pociechą w każdym strapieniu myśl, że zło przeminie, a życie w Sercu Jezusowym zamieni się wkrótce w życie wiecznej miłości i szczęścia? Że nawet największe cierpienia ciała skończą się kiedyś i zmartwychwstanie ono w chwale, i to w tym większej chwale, im bardziej było ukryte w Sercu Jezusowym i dla Serca Boskiego żyło, poświęcało się i cierpiało?

Gdy przyjdzie mi stanąć przed sądem Bożym, może to wszystko, co ludzie podziwiali i chwalili, okaże się bez wartości, a jedynym moim ratunkiem będzie jakiś dobry uczynek, jakaś ofiara, którą wykonałam w ukryciu, w tajemnicy przed ludźmi.

Nie ściągajmy ideałów z wyżyn Bożych, z jasnych regionów Bożych na ziemię. Ideał, ażeby naprawdę był ideałem, musi mieć w sobie iskrę Bożą.

Trzeba stawiać sobie wysokie ideały, do nich dążyć, ich się trzymać, do nich się rozpalać - to nasza broń.

Pokój to pierwszy dar, jaki Chrystus przyniósł apostołom po swym Zmartwychwstaniu. To najcenniejszy dar, bo pokój jest podstawą szczęścia, złączenia z Bogiem, pracy nad sobą i świętej radości.

Największym dobrem na ziemi jest pokój. Bez pokoju nie ma ani szczęścia, ani nawet postępu na drodze zbawienia, bo gdzie pokój, tam Bóg. Niepokój wyklucza Boga.

Człowiek grzeszy, spodziewając się jakiegoś zysku, jakiejś przyjemności, satysfakcji, i myli się, bo w grzechu nic innego nie znajdzie, jak udręczenie ducha i mękę serca.

Przez grzech ludzi sobie nie zjednamy - pochlebiają nam, gdy naszego grzechu potrzebują, ale potem nami gardzą.

Wielkim złem jest grzech, ale jeszcze większym - rozpacz, bo z grzechu można powstać, grzech można odpokutować, a nieraz nawet grzech stał się podwaliną świętości. Ale rozpacz nigdy dobrych owoców nie wydaje.

Robiąc głupstwa, nabieramy doświadczenia.

Grzech - to ból wyrządzony Sercu Jezusowemu; łza żalu - to pociecha, to balsam kojący rany zadane Panu.

Często zło pochodzi ze zbyt wielkiego liczenia się z tym, co świat powie.

Nie poczuwamy się do obowiązku bronienia świętych praw Bożych. Cóż ja mogę zrobić? - mówimy często. Oto zróbmy dla dobrej sprawy to, co inni robią dla złej.

Jak wiele ludzie dokładają starań, jak się męczą, ile nieprzespanych nocy spędzają przed egzaminem, który zapewnia powodzenie na tych parę lat życia danych człowiekowi! A jakie jest przygotowanie do egzaminu, który rozstrzygać ma o naszej wieczności?

Najważniejszy jest egzamin, który czeka nas po tamtej stronie, który otwiera nam podwoje Królestwa Bożego, królestwa wiecznej miłości, wiecznej światłości, wiecznego szczęścia.

Ostatecznie mniejsza o to, czy drogą kwiecistą, czy ciernistą, byleby do dobrej, świętej śmierci dojechać!

Czy słuszne jest pojmowanie śmierci jako pokuty za grzechy? Wedle mego odczucia śmierć jest końcem tej wielkiej pokuty, jaką jest życie.

Często myślimy, że bardzo trudno zostać świętym, i dlatego rezygnujemy ze świętości, uspokajając swe sumienie twierdzeniem: Świętość nie dla mnie! Ale to błąd. Musimy stać się świętymi, jeżeli chcemy dostać się do nieba.

Największe dobro na ziemi to świętość, jedynie ważny cel, do którego warto na ziemi dążyć - świętość, jedyny skarb, który należy zdobywać - świętość, jedyne źródło szczęścia, które nigdy nie wysycha - świętość, świętość i jeszcze raz świętość!

Nie wszyscy zostaliśmy powołani do bohaterstwa męczeństwa, ale wszyscy powołani jesteśmy do bohaterstwa świętości.

Świętość nie polega na nadzwyczajnych pokutach, na długich modlitwach, na heroicznych aktach cnót, ale na cichym spełnianiu woli Bożej.

Zwykle ludzie mają mylne pojęcie o świętości, a przecież jest ona czymś prostym, zwyczajnym, trzeba tylko kochać wolę Bożą i wiernie ją wykonywać - niczego więcej Bóg od nas się nie domaga.

Nietrudno byłoby stać się świętym, gdyby każde krótkie staranie od razu odniosło ostateczne zwycięstwo. Panu Bogu czasem właśnie podoba się taka wytrwałość, która nie cofa się przed długotrwałą walką, która co dzień od nowa zaczyna i spokojnie, ufnie czeka, aż Bóg da zwycięstwo.

Chciejmy świętości, ale tej świętości, do której droga prowadzi przez ofiarę, przez walkę i trud.

Podnoś swe serce do Boga, to, co masz czynić, czyń dla Niego - a będziesz święta, choć na ołtarze cię nie wyniosą; wszak całe zastępy świętych niekanonizowanych spotkamy kiedyś w niebie.

Oto znaczenie świętości: zasłania grzesznych przed sprawiedliwą karą Bożą, wyprasza dla jęczących w nocy zbrodni i występków łaskę powstania.

Dziś, kiedy świat coraz bardziej poganieje, kiedy materializm coraz bardziej odciąga dusze od Boga, kiedy rozmaite fałszywe filozofie starają się prawdę Bożą przed nami zasłonić, ośmieszając to, co mamy najświętszego - wiarę naszą, potrzeba nam wpatrywać się w życie świętych, i to szczególnie tych świętych, którzy prowadzili życie podobne do naszego, nie różniące się od naszego żadną nadzwyczajnością, spełniając - a jest to cechą ich świętości - najzwyczajniejsze małe obowiązki z miłością nadzwyczajną, gorącością nadprzyrodzoną.

Święty to przyjaciel, pocieszyciel, to brat kochający. Odczuwa nasze biedy, troski, modli się za nas, pragnie dobra naszego i szczęścia, bo łączy go z nami "świętych obcowanie".

Kanonizacja daje najwyraźniejszy dowód, że większego nic nie ma na ziemi i niebie niż świętość.

Czy tak, czy siak - byleby było, jak Bóg chce! Tego pragnę i wierzę, że Pan Bóg bez moich trzech groszy da sobie radę.

Z woli Bożej jesteśmy tym, czym jesteśmy.

Kochajcie wolę Bożą. Zgryźcie odważnie gorzką i twardą łupinę tego rajskiego orzecha, który Bóg wam podaje: wewnątrz słodkie, szczęścia pełne jądro woli Bożej znajdziecie.

Gdy dusza pragnie tylko spełnienia woli Bożej, to w tej woli znajdzie swoje szczęście nawet wśród krzyżów, trosk i cierpień, bo zawsze będzie miała to, czego pragnie.

Jak Bóg chce! - Te słowa z miłością wymówione są balsamem dla duszy strapionej. Wymawiajcie te słowa w troskach, w niepokojach, wymawiajcie je też, gdy Bóg krzyż na was zsyła.

Kto tego tylko chce, czego Bóg chce, kto pragnie tylko woli Bożej, ten już na ziemi ma niebo w duszy.

Jakie to błogie uczucie, szczególnie w chwilach ciężkich, móc sobie powiedzieć: Szukam Boga, a On dotrzyma słowa i całym moim życiem się zaopiekuje.

Moja wola to żądanie głupiego dziecka, które domaga się zabawy z ogniem lub brzytwą, a nie rozumie, że ogień pali, a brzytwa może je zranić.

Może czasem inaczej Bóg pokieruje sprawą, aniżeli ty chciałaś, ale z czasem przekonasz się, że to, co Bóg czynił, dobrze uczynił, dla twego dobra uczynił, choć w danej chwili tego nie rozumiałaś.

Pragnę żyć i oddychać wolą Twoją. A wolę Twoją spotkać tak łatwo! Wszak znajdę ją w każdym przykazaniu, w każdym zdarzeniu życia codziennego, w każdej radości i cierpieniu, w pociechach i oschłościach, w upokorzeniu i trwodze, w zdrowiu i chorobie, w pracy i modlitwie, w życiu i śmierci, w niedostatku i wygodach, w każdym życzeniu bliźniego - wszędzie, gdzie nie ma mojej własnej woli.

Chcę kochać, lecz nie umiem. Serce moje zimne i obojętne. Najpewniejszym, najprawdziwszym aktem miłości niech więc będzie moje najdokładniejsze spełnianie woli Bożej.

Pokut ciężkich nie mogę odprawiać, ale niech pokutą moją będzie najzupełniejsze poddanie się woli Bożej.

Najlepsza modlitwa - zgadzanie się z wolą Bożą. Najlepsza pokuta - ciche poddanie się woli Bożej. Najlepsza miłość - wierne spełnianie woli Bożej.

Pokora jest korzeniem wszystkich cnót. Cnota, która nie wyrasta z tego korzenia, nie jest cnotą, choćby nawet za cnotę w oczach ludzkich uchodziła.

Im bardziej pragniesz tego światła, które ci daje poznać życie nadprzyrodzone, które ci pozwala wnikać w myśl Bożą, tym bardziej musisz walczyć o pokorę.

Pokora nie dowierza własnym siłom, ale liczy z niezachwianą ufnością na pomoc Bożą.

Najbezpieczniejsze ostatnie jest miejsce. Dusza pokorna o sobie nie mówi ani dobrze, ani źle.

Prawdziwy, pełen uniżenia żal utrzymuje w nas stale pokorę i względem Boga, i względem ludzi, sprawia, że widząc swą własną nędzę, nie widzimy tak ostro zła, które jest w innych.

Nie mogę zrozumieć, że inni nie od razu się poprawiają, zmieniają, chociaż sama mam podobne trudności.

Wszelkie wady, słabości, niedoskonałości innych tają jak śnieg w słońcu w niewidzialnych promieniach prawdziwej pokory.

Miłość bliźniego nie może istnieć bez pokory, jak kwiat nie może żyć bez wody.

Pokorny zawsze w sobie winę znajdzie, a pyszny - zawsze w innych. To jest dobry kamień probierczy pokory!

Bądź jak kwiat na pustyni, który rośnie, rozwija się i kwitnie, bo Bóg mu tak kazał, a nie martwi się tym, że oko ludzkie nigdy podziwiać go nie będzie.

Nie sądźcie innych. A jeżeli uczynku bronić nie możecie, to przynajmniej nigdy nie sądźcie intencji, którą tylko Bóg sam może sądzić.

Nasza biedna ludzka natura tak lubi sobą się zajmować, że gotowa jest nawet źle o sobie mówić, byleby nikt o niej nie mógł zapomnieć.

Hałas zawsze, choć bezwiednie, pochodzi z pragnienia oznajmienia wszystkim: To ja!

Ostrożnie z zazdrością! To wąż, który lubi ukrywać się pod kwiatami, ale im lepiej się ukrywa, tym niebezpieczniejszy, tym złośliwszy, skrycie zadający śmierć duszy.

Zazdrość to straszna wada. Wprowadza do duszy niepokój, niechęć do innych, nieraz i nienawiść, pragnienie zemsty, a potem czyni zazdrośnika nieszczęśliwym.

Ukryta zazdrość, strach, by inni nas nie przewyższali, sprawiają, że często ludzie zamiast chwalić w innych to, co chwały jest godne, szukają plam na słońcu, by tym sposobem upewnić wszystkich o własnej wielkości.

"Bóg mój i wszystko moje!" - oto nasze bogactwo.

Gdy ubóstwo dokucza, radujcie się i śpiewajcie chwałę Panu, bo duch wasz mężnieje, hartuje się i staje się zdolniejszy do wszelkich ofiar i do wielkiej świętości.

Bieda zrozumie biedę, bogaci nie zrozumieją. Tak zwykle się dzieje.

Wtedy dopiero zaczyna się prawdziwe miłosierdzie, gdy dajemy z tego, co nam jest miłe, przyjemne, gdy dajemy, czyniąc ofiarę.

Przyznaję, że ciężko jest dobrze chcieć i mimo to ciągle wpadać w te same błędy. Ale wierzcie, iż często Bóg ma większe upodobanie w walce wytrwałej, choć żmudnej, aniżeli w chwilowym zwycięstwie.

Dusza kochająca Boskie Serce musi zrozumieć umartwienie i to, co z duchem umartwienia nierozdzielnie jest złączone - miłość krzyża.

Ile to dusz bawi się wymyślaniem drobnych umartwień, przez co czują się jakby zwolnione od tych umartwień, jakie życie, praca ze sobą przynoszą.

Postów wielkich zachowywać nie możemy, ale małymi ofiarami życia codziennego starajmy się łączyć z Jezusem na krzyżu, by być dla Niego pociechą i wynagrodzeniem.

Ważnym rodzajem umartwienia jest ciche, chętne dźwiganie krzyżyków, jakie Bóg na nas zsyła, jest miłość krzyża. Życie przynosi z sobą od czasu do czasu większy krzyż, a dzień w dzień małe krzyżyki, niby małe ukłucia szpilką.

Akt posłuszeństwa, dokonany z miłości ku Bogu, więcej znaczy niż najsurowsze pokuty, podejmowane z własnej woli.

Jezus sam cierpiał, więc wie, co to łza, co to ból. Bóg zsyła krzyże, ale z nich wyprowadza chwałę dla siebie i dobro dla nas.

Cierpienie to łaska. Tylu ludzi dziś cierpi, czemu Bóg nie miałby od nas domagać się cierpienia?

Lepiej przygotować się na krzyż aniżeli ryzykować wielkie rozczarowanie.

Głupi jest człowiek - dziś użala się na to, za co może kiedyś będzie najgoręcej Bogu dziękował!

Krzyż to źródło łaski, źródło miłości, źródło zasług, jeżeli umiemy dobrze go przyjmować i dźwigać i jeżeli z krzyża zrobimy sobie przyjaciela, kochanego towarzysza naszej ziemskiej pielgrzymki.

Piękna to rzecz cierpieć, byleby cierpieć z miłością i weselem.

Cierpienie z miłości ku Bogu rodzi szczęście, które się objawia w nieustannej pogodzie ducha i stałym uśmiechu na ustach, choćby oczy były pełne łez.

Nie sztuka znieść jednorazowe wielkie cierpienie, ale cierpieć dzień w dzień, prawie beznadziejnie, cierpieć przez długie miesiące, lata, nie widząc końca próby, a przy tym nie upadać na duchu, nie narzekać, nie zniechęcać się, nie buntować się - to dopiero cnota wielka, wspaniała!

Jedno "Deo gratias" w cierpieniu ma więcej wartości niż sto "Gloria Patri" w szczęściu.

Gdy ludzie dręczą, gdy nieszczęście prześladuje - błogosławiony, który umie w milczeniu cierpienie swe Bogu przedstawiać.

Bardziej boli nawet mała krzywda wyrządzona przez przyjaciela niż wielki cios zadany przez nieprzyjaciela.

Chwile cierpienia więcej łączą serca aniżeli długie miesiące przeżyte razem w spokoju.

Cierpienie z miłością znoszone to najskuteczniejsze apostolstwo, najcudowniejsza modlitwa, najwspanialszy hymn miłości.

Ciężkie dziś życie, pełne goryczy i smutku - i wielka zasługa ułatwić innym dźwiganie krzyża życia.

Bóg sobie zarezerwował prawo uświęcania ludzi przez krzyż, a nam zostawił słodkie zadanie pomagać innym w bolesnej wędrówce po drodze krzyżowej przez rozsiewanie wokoło małych promyków szczęścia i radości.

Wpatruj się w Maryję, Uzdrowienie chorych, a nauczysz się, jak być na wzór Maryi, jeśli nie uzdrowieniem, to promykiem radości dla chorych.

Milczenie pokojem jest duszy.

Nauczmy się milczeć, a wtedy łatwiej nam będzie nauczyć się tego, co trudniejsze - dobrze, święcie mówić.

O ile milczenie jest ważną rzeczą, o tyle jeszcze ważniejszą jest umieć liczyć się ze słowami - mówić, kiedy potrzeba, i to, co potrzeba.

Trzeba trzy razy namyślić się, nim się coś powie, bo łatwo jednym nieostrożnym słowem zaszkodzić, a potem bardzo trudno to naprawić.

Jaka to święta i dobra rzecz - rozmowa o rzeczach Bożych, podnosząca duszę do Boga! Nie trzeba innych zanudzać nieustannym mówieniem o rzeczach świętych, ale dusza naprawdę kochająca potrafi bez nudzenia, bez ostentacji powiedzieć od czasu do czasu coś budującego. A ile przez to można nieraz dobrego zrobić!

Gdzie panuje uczciwość i prawdomówność, tam przysięgi są zbyteczne.

Pług nieczynny rdzą się pokrywa. A rdza osłabia i niszczy.

Im bardziej skrzypiące, liche narzędzie, tym jawniej pokazuje się artyzm Tego, który narzędziem kieruje.

Jezus niczego nadzwyczajnego ode mnie się nie domaga, chce tylko, bym codzienne czynności wykonywała z miłości ku Niemu i dla Niego.

Pracujemy licząc na naszą umiejętność, nasze doświadczenie, nasz rozum - za mało liczymy na Boga!

Ufność w pomoc Jezusa nie powinna nas czynić leniwymi.

Pracujemy, bo tak Bóg każe, ale modlitwą uświęcajmy naszą pracę, modlitwą czyńmy ją owocodajną, modlitwą zamieńmy ją w ofiarę Bogu miłą.

Im ważniejszy obowiązek do wykonania, tym goręcej powinniśmy do niego przygotować się modlitwą, tym usilniej musimy ściągnąć przy pomocy modlitwy błogosławieństwo Boże.

Przed Panem Bogiem odpowiadamy tylko za pracę i jej intencję, a nie za owoce, których obfitość jedynie od Pana zależy.

Bardzo często cichą pracą, bez oklasków i pochwał, więcej robi się dobrego aniżeli głośną, hałaśliwą działalnością, którą ludzie otaczają uznaniem i aureolą świętości.

Cicha praca strzeże od pychy, od próżności, które tak chętnie towarzyszą wielkim dziełom.

Im mniej blichtru, tym więcej rzetelności.

Trzeba wypełnić życie wiernym spełnianiem obowiązków, nie szukając niczego, co poza nie wykracza. Takie życie nie jest łatwe, nie schlebia naturze, wymaga hartu ducha, silnej woli i wielkiego zaparcia się siebie. Bo i nie dogadza naszej zepsutej naturze związać sobie ręce obowiązkiem, nie iść za zachciankami, być przywiązaną jak pies na łańcuchu. Tyle że łańcuch, który nas do obowiązku przykuwa, powinien być łańcuchem miłości.

Nie myśl, że drobny obowiązek to nic ważnego. Czy duży, czy mały, jeżeli obowiązek - to wola Boża i tę trzeba jak najdokładniej wypełnić.

Pracy mi powierzonej oddawać mam się całkowicie. Mniejsza o to, że praca będzie ciężka, męcząca, bez uznania, pogardzana, szara, nudna. Wykonać ją dokładnie, z wytrwałością, z miłością, z radością - oto najlepsza pokuta. Taka praca zastąpi wszelkie umartwienia.

Obowiązek, chociaż trudny i męczący, jeżeli jest dobrze wykonany, zawsze daje radość i zadowolenie.

Potrzebne są wakacje dla umysłów znużonych, dla osłabionego ciała, ale czy wakacje oznaczają zapomnienie o Bogu, o życiu wewnętrznym, o obowiązkach chrześcijańskich, czy polegają na rozluźnieniu obyczajów? A przecież nieraz tak bywa.

W pracy wewnętrznej wakacji nie ma.

Żadna praca nie może przeszkodzić nam w tym, by od czasu do czasu wzrok duszy podnieść do Jezusa na krzyżu i powiedzieć Mu króciutko, że Go bardzo kochamy, że wszystko z miłości ku Niemu czynić chcemy.
 

 
OJCZE NASZ, KTÓRYŚ JEST W NIEBIE...


Bez modlitwy nie ma życia dla Boga, nie ma służby Bożej.

Modlitwa jest mostem łączącym doczesność z wiecznością, ziemię z niebem, człowieka z Bogiem.

Kochać, cierpieć i modlić się - czy to nie treść każdego życia z Bogiem i dla Boga?

Codziennie miliony katolików odmawiają tę wspólną im wszystkim modlitwę: "Ojcze nasz". Każdy więc zobowiązany jest nie tylko prosić o to, ale także pracować nad tym, by święciło się Imię Boże, by przyszło Królestwo Boże, by spełniała się wola Boża.

Nie wystarczy tylko modlić się: "Przyjdź Królestwo Twoje", trzeba także pracować nad tym, by Królestwo Boże przyszło.

"Bądź wola Twoja" - te słowa miejmy wyryte w sercu naszym i powtarzajmy je nieustannie z miłością.

Jeżeli źle jest na ziemi, to właśnie dlatego, że nie liczymy się z tym, iż Bóg rządzi światem; że opieramy się na ludzkiej mądrości, na ludzkich kombinacjach, a mało prosimy, mało się modlimy.

Dobrze byłoby na świecie, gdyby wszyscy się modlili, ale niestety, ludzie coraz mniej się modlą i stąd coraz większy robi się bałagan.

Oto szczęście duszy - trwanie w Bogu i z Bogiem. Wtedy wszystko, co ziemskie, wydaje się małe i nawet wśród trosk, kłopotów, bied i cierpień tego życia promień z nieba, promień pokoju, ufności i szczęścia zawsze przyświeca.

Im żywiej mamy w pamięci, że Bóg nas widzi, że w Jego obecności jesteśmy, u stóp Jego się modlimy, do Jego Serca Boskiego się tulimy, tym łatwiej i lepiej modlić się będziemy.

Czekając, chodząc po ulicach z jednego miejsca na drugie, módlcie się - to są chwile, kiedy zwykle o niczym mądrym się nie myśli; jak w kalejdoskopie kręcą się myśli: albo trapimy się troskami, albo nierozsądnymi planami na przyszłość. O wiele więcej zrobicie modląc się.

Tak często szturmujemy do nieba o takie dziecinne, ziemskie drobiazgi, które dziś są, a jutro się rozsypią; nie umiemy natomiast prosić, błagać o wielkie, święte łaski Boże, które nam zapewniają niebo, zbliżają do Boga, odrywają od ziemi, podnosząc duszę w świetlane regiony życia nadprzyrodzonego.

Apostołowie pod opieką Maryi dziesięć dni trwali w modlitwie, by sobie wyprosić zesłanie Ducha Świętego. Czy chcę, by Bóg zesłał mi Go bez mojej modlitwy? A tak mi to potrzebne!

Nie dlatego powinnam modlić się, by znaleźć w modlitwie ukojenie, lecz żeby coraz bardziej być gotową na spełnienie woli Bożej.

Gdy modlić się nie mogę, niech modlitwą moją będzie zupełne, stałe, chętne, pogodne zgadzanie się z wolą Bożą.

Nie przesadzajmy z modlitwą, ale też nie przesadzajmy i z pracą kosztem modlitwy.

Im mniejszy czujecie ogień miłości, tym bardziej wytrwałością, w oschłości nawet, starajcie się okazywać Bogu miłość.

Jeżeli nie ma miłości bliźniego, to nawet ekstazy nic nie pomogą.

Modlitwa oparta tylko na uczuciu to bańka mydlana.

Modlitwa bez pociechy, lecz odmawiana sumiennie, ma większą zasługę aniżeli modlitwa w pociechach i w uniesieniu ducha.

Za mało nieraz liczymy na potęgę modlitwy - zniechęcamy się, ręce nam opadają, gdy praca nasza rezultatu nie wydaje, niecierpliwimy się, a zapominamy, że modlitwą wytrwałą i gorącą wszystko wyprosimy, wszystkiego dokonamy.

Potrzeba mi łask do zbawienia, a mam je w zawsze otwartym Sercu Jezusa. Ode mnie zależy, czy pójdę czerpać z tego źródła, czy je ominę.

Pan Jezus nigdy nie wyjeżdża, tylko czasem się ukrywa, bo Mu się podoba, gdy Go mozolnie szukamy.

Im bardziej Jezus milczy, tym głośniej trzeba wołać i błagać, nie ustępować i wytrwać. Ta bolesna wytrwałość zawsze wzrusza Jezusa. A im dłużej poddaje On nas próbie, tym hojniej potem wynagradza.

Właśnie to, że się męczysz bez pociechy, bez pożądanego skutku, podoba się Sercu Bożemu. Im dłużej prosisz, tym więcej otrzymasz.

Módlcie się z ufnością bez granic, lecz i z wytrwałością. Bóg na pewno da, o co prosimy, jeżeli to będzie dla dobra naszej duszy. Trzeba jednak modlić się wytrwale, choćby latami całymi.

Wytrwałością zdobędziesz Serce Boże na pewno!

Wszystko, co dobre, wzniosłe, święte w dziedzinie życia nadprzyrodzonego, z krzyża na świat spłynęło, bo to wszystko Chrystus na krzyżu męką i śmiercią swą nam wysłużył.

Z wysokości krzyża spłynęły na świętych łaski, które ich czyniły świętymi, które nam w nich dały możnych orędowników i wspaniałe wzory cnoty i świętości.

U stóp krzyża otwierają się dla duszy coraz to nowe horyzonty miłości.

Ustanowienie Przenajświętszego Sakramentu - jaka to łaska dla świata, jaka to łaska dla mnie! Czy mogę sobie uprzytomnić moje życie bez tabernakulum, przy którym znajduję światło, pociechę, uspokojenie i tę miłość, która całemu mojemu życiu nadaje wartość, siłę i radość? Czy mogę uprzytomnić sobie życie moje bez Boskiego Przyjaciela w małej, białej Hostii? Przyjaciela, który co dzień przychodzi do mego serca, by razem ze mną dźwigać ciężar dnia, leczyć rany mej duszy, by być mi Przewodnikiem w drodze do nieba?

Nie bawmy się z natchnieniem łaski. Gdy ona do serca puka, to sam Jezus stoi u drzwi naszych i woła: Otwórz mi!

Jezus zaprasza, a ludzie od Niego uciekają. On stoi u drzwi serc ludzkich i puka, i prosi, by Mu otworzono, a odpowiedzi nie otrzymuje. Jakaż to zniewaga wyrządzona Panu naszemu, jakaż to lekkomyślność i głupota!

Jezus w Sakramencie Ołtarza chce być pokarmem naszym, Chlebem codziennym, który z Nieba zstąpił, by wzmocnić dusze nasze, dać im życie Boże, siłę.

Ciało nasze chleba powszedniego potrzebuje, by nie zginąć z głodu, a dla duszy naszej czyż nam pokarmu nie potrzeba?

Niech od Komunii świętej powstrzymują nas jedynie istotne przeszkody, ale nigdy lenistwo, nigdy brak silnej wiary.

Byleby trwać przy Jezusie, byleby spokojnie wystawić swą duszę na działanie promieni eucharystycznych, to Jezus nas uświęci, łaską i miłością napełni.

Szczęśliwa dusza, która rzeczywiście całym sercem przylgnęła do Jezusa-Hostii, bo w Nim ma najcenniejszy skarb, jaki ziemia posiada.

Nigdy nie mogę czuć się osamotniona, opuszczona, gdy mam tabernakulum i Jezusa w Komunii świętej.

Do Jezusa w tabernakulum się uciekaj, gdy ci ciężko i smutno, Jego się radź w wątpliwościach, Jego proś o światło, o siłę - i będzie dobrze.

Promienie wychodzące z tabernakulum są dla mnie tym, czym promienie słoneczne dla szarego płótna rozpostartego na łące lub dla zielonego jabłka na drzewie. Pod wpływem jasnych, ciepłych promieni płótno bieleje, jabłko dojrzewa.

Ty jesteś jak to szare, grube płótno - nic nie możesz, ale wystawiaj swą nędzę na działanie promieni miłości, wychodzących z tabernakulum, cicho, pokornie - a Jezus duszę twą biedną, jak słońce płótno, uczyni białą i piękną.

Kochajcie Jezusa w tabernakulum! Tam niech serce wasze zawsze czuwa, choć ciało przy pracy, przy zajęciu.

Gdy Chrystus żyć będzie w nas, wtedy nawet bezwiednie staniemy się Jego apostołkami, apostołkami Eucharystii.

Nie bądź egoistą w modlitwie, prosząc tylko dla siebie, myśląc tylko o sobie.

Modlitwą u stóp Hostii białej, modlitwą po Komunii świętej, gdy Jezusa masz w sercu, wszystko wyprosisz. Modlitwa - to prawdziwe apostolstwo.

Tak często łudzimy się, że Boga kochamy, bo lubimy się modlić, bo doznajemy pociech w modlitwie. A to jeszcze nic nie znaczy, jeśli nie mamy prawdziwej, gorącej, czynnej, poświęcenia pełnej miłości bliźniego.

Dziś potrzeba nam dusz modlących się za tych, którzy się nie modlą.

Ofiara jest najlepszą modlitwą.

Dziś bardziej niż kiedykolwiek potrzeba dusz kochających Chrystusa, Ofiarę Miłości, kochających aż do ofiary z samych siebie.

Zewnętrzne uczynki pobożności, modlitwy, śpiewy pobożne, adoracje, strojenie ołtarzów - to wszystko dobre o tyle, o ile pochodzi z serca. Jeśli zaś jest tylko formą zewnętrzną, która duszy nie przemienia i do Boga nie zbliża - nic nie jest warte!
 

 
W DRODZE Z MARYJĄ...


Trzymając się ręki Maryi, zbłądzić nie mogę.

Najbezpieczniejsza, najpewniejsza droga do szczęścia, do świętości, do nieba, do Jezusa - to droga przez Maryję.

Obyśmy wszyscy umieli iść tą świętą, tą błogosławioną drogą: zawsze i wszędzie przez Maryję do Jezusa.

Uczucia miłości ku Maryi nigdy nie może być za wiele.

Ile wdzięczności winniśmy Bogu, że nam dał Maryję; Maryi - że cnotą swą, świętością i pokorą zasłużyła na to, by stać się Matką Jezusa, który przyniósł nam zbawienie.

Matka moja - Królową, słowo Jej wszechpotężne u Boskiego Syna. Jakie to źródło ufności dla mej biednej duszy!

"Oto Matka twoja". Ostatni testament, ostatnie zlecenie Jezusa. Jakie mi ono powinno być drogie! Drogie, bo to zlecenie umierającego Pana. Drogie, bo mi daje największy skarb - daje mi Matkę Najświętszą za Matkę.

Matko moja, Maryjo, korona Twej chwały uczy mnie, jaka jest wartość cierpienia. Czy ja tę wartość rozumiem?

Matko moja, Maryjo, uproś mi nieustanny "dobry humor" - to szczęście wewnętrzne, które daje Bóg.

Uciekaj się do Maryi, która jest Przyczyną naszej radości, a w promieniach tej jasnej Gwiazdy Morza odżyje twe serce złamane, zgorzkniałe, wątpiące, zniechęcone.

Bądźcie pewni, że Maryja raczej cudem przyjdzie wam z pomocą, niż was opuści.

Czy Syn może czegoś odmówić swej świętej Matce? Nie! Toteż ufność moja ku Maryi powinna być bezgraniczna.

Przy Sercu Maryi smutki tej ziemi utracą gorycz, ciernie. Wyrośnie z nich kwiat świętej, Bożej miłości.

Uczmy się często powtarzać razem z Matką Najświętszą te piękne słowa Maryi, które z woli Kościoła świętego mamy odmawiać trzy razy dziennie przy modlitwie Anioł Pański: "Oto ja służebnica Pańska, niech mi się stanie według słowa twego". Powinniśmy odmawiać te słowa tak w radości, jak w cierpieniu, tak w chorobie, jak w zdrowiu, tak w powodzeniu, jak i w niepowodzeniu, tak w każdej chwili życia, jak i w godzinie śmierci.

Czy Twoje "niech mi się stanie" jest również nieustannie obecne w moim sercu, w woli, na ustach - w życiu całym? Czy moja wola niczego innego nie pragnie, jak tylko tego, czego chce Bóg?

Najlepsze nabożeństwo do Maryi to być na Jej wzór cichą, wierną, pokorną służebnicą Pańską, powtarzającą ciągle sercem i czynem: Oto ja, niech mi się stanie, jak Bóg chce!

Nabożeństwo do Matki Najświętszej nie tyle polega na gorących uczuciach i pięknych słowach, ile na czynach, na praktykach wiernie, z wytrwałością wykonywanych.

Pamiętaj u stóp Maryi, że Ona jest Królową nieba i ziemi, że chce wszystkim bez wyjątku - i białym, i czerwonym, i żółtym, i czarnym - mieszkańcom naszej małej planety wyprosić zbawienie, a ty, kochające Ją dziecko, masz Jej we współpracy w wielkim dziele zbawienia ludzkości dopomagać.

Niech Maryja żyje w sercach wiernych katolików, a nikt ich od skały Piotrowej nie oderwie.

Maryja nigdy nie zawiedzie. Kto w Niej ufność swą złożył, ten nigdy nie zbłądzi, nigdy zawiedziony nie będzie.

Odmawiaj różaniec, kochaj różaniec! Niech on ci będzie wiernym przyjacielem, pocieszycielem, drogowskazem do nieba, a równocześnie niech ci będzie orężem w walce z nieprzyjaciółmi Boga i Kościoła świętego.

Niech każdy dziesiątek różańca będzie aktem miłości ku Maryi, a zarazem - pod Jej opieką, razem z Nią - błaganiem o łaski, o miłość, o szukanie królestwa Bożego i sprawiedliwości nie tylko dla twojej duszy, ale i dla dusz tych milionów, które Boga nie kochają, Jemu służyć nie chcą.

Życie moje ma być różańcem wprowadzanym w czyn.

Nie tylko odmawiajcie różaniec słowem, ale odmawiajcie go życiem całym, wprowadzając w życie cnoty Maryi, jakie w tajemnicach różańcowych nam są przedstawione.

Chcesz Matce Najświętszej okazać miłość dziecięcą - żyj, jak Ona by sobie tego życzyła. Ona ma być ci wzorem skromności, pokory, miłości bliźniego, pracowitości, męstwa w cierpieniu.

Im podobniejsza stanę się do Ciebie, Maryjo, tym mogę być pewniejsza, że Bóg dla Twej przyczyny otworzy mi niebo.

Nie wystarczy nawet piesza pielgrzymka na Jasną Górę do świątyni Maryi, nie dość tam spędzić kilka godzin czy dni parę w rzewnej, pełnej słodyczy modlitwie. Owszem, to szczęście, to pomoc, to pociecha, ale to nie wszystko. Chcesz Matce Najświętszej okazać miłość dziecięcą - żyj, jak Ona by sobie tego życzyła.

Ty, "co Jasnej bronisz Częstochowy i w Ostrej świecisz Bramie", nie zapominaj nigdy, żeśmy ludem Twoim, że naród Twój, choć zgrzeszył, choć od Boga się oddalił, jednak nigdy się nie wyrzekł miłości ku Tobie. Imię Twoje jest naszą tarczą, różaniec Twój naszą bronią, godzinki Twoje naszą radością, miłość ku Tobie naszą siłą.

Chcesz być wierną poddaną Królowej Polski, kochaj polską ziemię, własność Maryi. Módl się gorąco za kraj nasz ukochany, za nasz naród, który do dziś u stóp Maryi się korzy, do Niej w potrzebie z ufnością się ucieka i o pomoc woła, a któremu bezbożni chcą wydrzeć z serca największy skarb - miłość do Matki Bożej.

Czasy są ciężkie, złowrogie, ale uczmy się coraz ufniej patrzeć w górę, ku Gwieździe naszej, ku Maryi. Żyjmy w Jej promieniach, w świetle Jej cnót, uczmy się żyć życiem nadprzyrodzonym, bo jedynie to życie ma wartość prawdziwą, a życie doczesne jest jak ta trawa, która dziś jest, a jutro zwiędnie, uschnie - i już po niej!
 

 
ŻEBY INNYM DAĆ BOGA...


Kto kocha i zna Jezusa, ten pragnie wszystkich do Niego prowadzić.

To jedna z charakterystycznych cech prawdziwego, głęboko wierzącego katolika - chce swoim szczęściem dzielić się z bliźnim.

Niełatwo myśleć zawsze o innych, natura się przed tym wzdraga, ale to właśnie zapewni pokój, da możność utrzymania pokoju w naszym otoczeniu.

Jezus sam dosięgnął szczytu miłości. Od nas nie wymaga tak wielkiej ofiary, ale wzywa do zapomnienia o sobie i poświęcenia się dla innych.

Błogosławiona dusza, którą ranią ciernie pracy apostolskiej! Im bardziej kocha, tym bardziej cierpi, a to cierpienie wywołuje w duszy coraz to nowe płomienie miłości.

Gorliwość bez miłości i dobroci nie pociąga do Boga, ale od Niego, od religii, od pobożności odstręcza.

Trzeba umieć pokazać ludziom, że pobożność nie czyni nas mrukami.

Sama nic nie mogę, z Bogiem mogę wszystko.

Dziś niewiasta katolicka musi stać się żołnierzem, ale żołnierzem Chrystusa Króla, ukrytego w tabernakulum, werbować dla Niego dusze i serca ludzkie.

Bądźmy święci, a więcej zrobimy dla świata niż nawet najsławniejsi wodzowie.

Mając Jezusa w sercu, szukając siły u stóp tabernakulum, zamienisz życie swe w życie miłości, a tą miłością przezwyciężysz wszelkie trudności w życiu matki, w życiu małżonki i pani domu.

Po każdej modlitwie u stóp Eucharystii zapragniesz, aby i w twoim domu można było odetchnąć atmosferą eucharystyczną, aby wprowadzić do niego zdrowe Boże tchnienie, które uświęca i oczyszcza.

Niewiasta powinna być kapłanką ogniska domowego, jej powierzył Bóg duszpasterstwo w rodzinie. Ona toruje kapłanowi drogę do serca męża, do serc dzieci. Ona prowadzi dusze powierzone sobie przez Boga do sakramentów świętych. Ona stoi na straży wiary i moralności.

Wychowywać dusze dla Boga to najpiękniejsze powołanie.

Boga dać trzeba dziecku już od pierwszej chwili jego istnienia.

Jezus sam najlepiej pokieruje duszami naszych dzieci. On będzie najlepszym ich wychowawcą.

Rzeczy Boże łatwiej nieraz trafiają do serca dziecka aniżeli do serca dorosłej osoby.

Jak kwiat do rozkwitu potrzebuje słońca, tak słabe jeszcze serce, by się podniosło do Boga, potrzebuje atmosfery ciepłej, którą matka stworzyć jest obowiązana.

Oto pierwszy warunek wychowania dzieci dla Boga - tworzyć wokół nich atmosferę szczęścia. Gdy to zrobione, reszta już pójdzie łatwiej.

Na kolanach świętej matki wychowują się święci.

W sercu niewinnego dziecka Jezus panuje jak Pan wszechmocny. Jeżeli poczekamy, aż w tym sercu rozmaite chwasty wyrosną, aż złe skłonności nim zawładną, aż grzech spustoszenia poczyni, Jezus niewielki tam znajdzie posłuch, mało miłości, mało entuzjazmu.

W ręku Jezusa, pod okiem Jezusa, z Jezusem w sercu dziecko twe wyrośnie na dobrego, cnotliwego chrześcijanina i nie będzie dla ciebie powodem łez, trosk, zmartwienia.

Niech w zwierciadle waszej świętości dziecko wasze uczy się religii, uczy się tej fundamentalnej prawdy katechizmowej, że i ono jest na ziemi, by Boga poznać, kochać i Jemu służyć.

Dziecko szczęśliwe - nie tylko szczęściem ziemskim, ale szczęściem duszy - o wiele łatwiej pokona swe wrodzone złe skłonności, o wiele łatwiej zbliży się do Boga.

Oddajemy chirurgowi chore dziecko, zgadzamy się na ciężką operację, ufamy jemu - a Jezusowi, Boskiemu Lekarzowi, boimy się oddać swoje dziecko chore na duszy?

Prawdziwej, zdrowej, nieegzaltowanej, rozumnej pobożności dzieciom potrzeba, pobożności, która życie rozjaśnia i upiększa, ale broń Boże nie zatruwa!

Nie chodzi tylko o wypełnianie z przyzwyczajenia praktyk wiary. To za mało! Musimy wiarą żyć, wiarę wprowadzać w życie naszych dzieci, zrozumieć ważność wiary świętej.

Za świętością matki podążą dzieci.

Przykład nieraz więcej zdziała niż najwznioślejsze kazanie.

Może nie będzie nam dane przekonać się, ile nasz dobry przykład zdziałał - jest on jak kamień wrzucony w wodę, co coraz większe kręgi na powierzchni wody zatacza, choć sam już leży na dnie.

Najlepsze lekarstwo na nerwy to nie buteleczki z miksturami. Najskuteczniejsze lekarstwo na nerwy to wyrobienie w sobie ducha ofiary.

Właśnie to, co ciężkie dla natury, a więc ofiara i cierpienie z miłością zniesione, stanie się podwaliną szczęścia domowego, pokoju w rodzinie.

O szanowne panie, zapewniając dziecku bogactwa, zaszczyty, przyjemności, wszelkie rozkosze świata - czy wieleście dały? Nic, nic! Trochę dymu, który uniesie się w powietrze i tam zginie. Boga trzeba dać dziecku! Boga mu dać, a w Bogu znajdzie źródło szczęścia, które nigdy nie wysycha - nigdy, nawet wśród łez, nawet w najbardziej rozszalałych burzach życia.

Jeżeli zrozumiemy nasze zadanie, zadanie matki, zadanie wychowawczyni, które każe czuwać nad duszami przez Boga powierzonych nam dzieci, każe im dać Boga, to przede wszystkim wyrabiajmy w sobie silną, głęboką wiarę. Z miłości dla dzieci naszych pracujmy nad nabywaniem wiary głębokiej, żywej, która by opromieniała życie nasze i dzieci naszych, a z serca matki ta wiara przejdzie do duszy dziecka.

Na kolanach matki, przy sercu matki dziecko najpewniej, najlepiej uczy się kochać Pana Jezusa.

Nikt nie może zastąpić matki w przygotowaniu dziecka do Komunii świętej.

Daj dziecku Boga, daj mu Jezusa w Komunii świętej, a możesz o jego przyszłość być spokojna.

Kochajmy Maryję i pracujmy nad rozbudzeniem nabożeństwa do Matki Najświętszej w sercach naszych dzieci.

Uczmy nasze dzieci pracować, kochać pracę, znaleźć szczęście w pracy. Ale żeby tak być mogło, trzeba od najmłodszych lat przyzwyczajać dziecko do pracy.

Grzeczność do wszystkiego się przyda.

Dlaczego obecnie młodzież nasza tak często choruje na brak woli? Bo nikt nie przyzwyczaja jej do ćwiczenia się w małych umartwieniach, małych ofiarach.

Niech ani jeden dzień nie przeminie bez naszej gorącej modlitwy, bez naszego wołania o łaskę, o pociechę dla tych milionów biednych dzieci, którym nikt o Bogu nie mówi.

To nie sztuka trudnych dzieci się pozbyć, ale trudne do poprawy doprowadzić - oto zadanie wychowawców.

Idźcie w świat z uśmiechem na ustach, idźcie rozsiewać trochę szczęścia po tej łez dolinie, uśmiechając się do wszystkich, ale szczególnie do smutnych, do zniechęconych życiem, do upadających pod ciężarem krzyża, uśmiechając się do nich jasnym uśmiechem, który mówi o dobroci Bożej.

Bądźcie słoneczkami rozsiewającymi naokoło promyki ciepła, światła i Bożego szczęścia.

Jak po długiej zimie człowiekowi tęskno do promieni wiosennego słońca, tak w tych czasach ciężkich tęskni się do twarzy pogodnej, jasnej, uśmiechniętej.

W życiu codziennym osoba pogodna, będąca zawsze w dobrym humorze, jest prawdziwym skarbem, źródłem radości i szczęścia.

Twarz, na której stale bawi uśmiech jasny, serdeczny, wywiera cichy, zbawienny wpływ na otoczenie.

Jak pod działaniem promieni słonecznych rozwijają się kwiaty, dojrzewają owoce, tak i w duszy pogodnej, słonecznej, rozwija się cudny kwiat świętości, wydający najróżnorodniejsze owoce cnót.

Uśmiech rozprasza chmury nagromadzone w duszy.

Największym aktem miłości bliźniego jest stała słoneczność duszy, rozsyłająca wszędzie promienie swe jasne i ciepłe.

Pierwsze moje apostolstwo to apostolstwo pogody ducha, świętej radości. Czy łatwo, czy trudno, czy na moim niebie słońce jasno świeci, czy też kłębią się ciemne chmury, czy ludzie chwalą, otaczają miłością, czy też oczerniają, prześladują - być zawsze pogodną i uśmiechniętą, zawsze wesołą i dobrą!

Stała pogoda ducha, ten promień szczęścia Bożego przenikający na zewnątrz - oto prawdziwa cnota, oto cenny środek pokutny, oto owocne apostolstwo.

Dusza słoneczna jest sama przez się apostołką, bezwiednie apostołuje, prowadzi do Boga, bo mówi ludziom bez słów, tylko uśmiechem swym jasnym, że dobrze, bardzo dobrze Bogu służyć, że służyć Bogu to znaleźć szczęście i pokój, jakich świat dać nie może.

Pogoda duszy, święte wesele duszy kochającej Boga jest zarazem prawdziwym aktem miłości bliźniego, jest promykiem słonecznym w naszym codziennym, szarym życiu. Ile dobrego, ile szczęścia rozsiewa dokoła siebie dusza promienna szczęściem Bożym! Ile może przynieść szczęścia serdeczny uśmiech, ile wzbudzić zaufania, ile bólu złagodzić, ile dać pociechy!

Zły duch najbardziej boi się świętego wesela.

Wesele, święte Boże wesele jest najlepszym lekarstwem na złe humory, na rozdrażnienie nerwowe - a któż nie wie, ile te "choroby duszy" szkody przynoszą w życiu rodzinnym, w życiu społecznym!

Im więcej daję innym wesela, radości - ale tej świętej, Bożej radości - tym łatwiej mi będzie trafić do ich przekonania, łatwiej wywierać na nich wpływ.

Czasem więcej dobrego może zrobić jeden serdeczny uśmiech, dobre, życzliwe słowo, aniżeli bogaty dar pochmurnego dawcy.

Nic może tak nie przemawia do obojętnych w wierze, do niewierzących, jak widok osoby zawsze pogodnej, promieniującej szczęściem wewnętrznym, uśmiechniętej, choć wiadomo, że niejeden krzyż dźwiga, że niejedna troska ją przygniata.

Pogoda duszy pociąga do Boga, do cnoty, tak jak smutek, zły humor, ponure usposobienie od pobożności odstręcza.

Śmiać się, kiedy dobrze się dzieje, kiedy życie pełne jest radości, kiedy otoczona jesteś sercami kochającymi - to nie sztuka! Ale mieć stały uśmiech na twarzy zawsze - gdy słońce świeci albo deszcz pada, w zdrowiu lub chorobie, w powodzeniu lub kiedy wszystko idzie na opak - o, to niełatwo!

Ani brak zdolności, ani brak zdrowia czy majątku nie może przysłonić ci tego wspaniałego ideału: pracować dla zbawienia dusz.

Czy to nie piękna praca - współpracować z Chrystusem dla zbawienia dusz?

Co czynicie dla dusz poświęconych Panu Jezusowi, dla dusz, które są własnością Pana Jezusa, to czynicie dla Jezusa samego.

Ile łask może wyprosić dla dusz kapłańskich dusza cicha, ukryta przed światem, oddana pracy, która trudzi się, poświęca, znosi cicho krzyżyki życia, a wszystkim tym - pracą, zmęczeniem, poświęceniem, ofiarą - woła do Pana o łaski dla dusz kapłańskich!

Jeden ksiądz to tysiące Mszy świętych ofiarowanych Bogu, to setki tysięcy dusz obmytych we Krwi Baranka z grzechów, to miliony białych Hostii rozdanych duszom łaknącym Boga, to niebo otwarte dla niezliczonych dusz... Byłoby zaiste wielką zasługą przyczynić się do tego, by o jednego księdza więcej było na ziemi.

 


 
JESZCZE POLSKA NIE ZGINĘŁA...



Jeszcze Polska nie zginęła, dopóki kochamy.

W naszym kraju miłość Ojczyzny i miłość Kościoła łączy się w jedną żarliwą miłość. Dwa te uczucia wspierają się nawzajem - jedno jest siłą drugiego. Kochamy Ojczyznę, bo takie jest przykazanie Kościoła; kochamy Kościół, bo jest podwaliną i rękojmią naszego życia narodowego.

Kto widział niezliczone tłumy, płynące różnymi drogami i tworzące długie procesje, dążące ze śpiewem i modlitwą, ażeby złożyć Matce Bożej świadectwo swej miłości i przywiązania - nie zapomni nigdy tego widoku. Zrozumie, czym jest wiara dla narodu, czym jest cześć Matki Bożej dla Polaka.

Inne narody kochają bardzo swoją ojczyznę. Kochają ją, gdyż jest wolna, dumna, bogata, ponieważ zapewnia im dobrobyt i wielkość. Ale my ciebie kochamy, Ojczyzno moja, mimo że jesteś upokorzona, uciśniona. Kochamy cię, choć ta miłość, którą żywimy dla ciebie, przynosi nam często prześladowanie, zesłanie, więzienie i szubienicę.

Przyszłość narodu nie tyle w rękach polityków, ile w rękach matek spoczywa. Na kolanach świętej matki wychowują się świątobliwi kapłani, dzielni urzędnicy państwowi, bohaterscy obrońcy Ojczyzny.

Gdy kocha się swój naród, chciałoby się go widzieć szczęśliwym, wolnym, bogatym, ale przede wszystkim wielkim i szlachetnym. Pragnie się go widzieć raczej wielkim i szlachetnym w cierpieniu niż chełpiącym się ze szczęścia i bogactwa, ale spodlonym i zepsutym.

Spotyka się osoby, miasta, żeby nie powiedzieć: kraje całe, wierzące, że synonimem Polaka - ignorant, analfabeta, pijak, złodziej. Na pewno nie będzie to uczciwy patriota, oddany krajowi i służący mu z bezgranicznym poświęceniem, lecz człowiek myślący tylko o zrobieniu majątku, o wzbogaceniu się, nie liczący się zupełnie ze środkami, jakich używa do osiągnięcia swego celu.

Dajcie nam wolność - wolność, która rodzi prawość charakteru, szlachectwo i wielkość duszy; wolność zapewniającą odpowiednią, zdrową atmosferę, w której naród mógłby rozwijać się i która sprzyjałaby kształtowaniu honoru i cnoty.

Siła narodu w świętej miłości bliźniego, która łączy serca, spaja dusze i strzeże od waśni i niezgody.

Polak zanadto kocha, by mógł stracić nadzieję.

Nieraz uśmiech twój wlać może do duszy zniechęconej, smutnej, zbolałej jakby nowe życie, nadzieję, że nastaną lepsze czasy, że nie wszystko stracone, że Bóg czuwa.

Czyż można się dziwić, jeżeli tak po bratersku trochę się poczubimy? Czyż nie należałoby raczej się dziwić, że pozostaliśmy braćmi?

Nasza walka nie polega na przewadze siły fizycznej. Walka nasza to przechodzić przez ten świat - jak Chrystus - czyniąc dobrze, to opowiadać ludziom radosną nowinę Ewangelii.

Tam, gdzie nie ma jedności i zgody, tam nie może być błogosławieństwa Bożego.

W naszych warunkach wszystko powinno nas łączyć. To moje polityczne dziś zadanie - uczyć rozumienia tego, że tylko trzymając się razem, możemy coś zrobić.

Powinniśmy zapomnieć o tym, co było, i rękę wyciągniętą do zgody chętnie przyjąć.

Trzeba samemu skosztować chleba wygnańców, aby zrozumieć wielkość ich cierpienia.

Wygnanie to męczeństwo dla serca. Ci, którzy go nie zaznali, nie rozumieją, że są ludzie, którzy mimo dobrobytu i wesela błagają niebo i ziemię o możność powrotu do ziemi rodzinnej, by tam móc cierpieć ze swymi braćmi.

Nasza literatura wypływa z najgłębszych naszych ran, jest poczęta w męczeństwie, a pisana krwią polskiego serca.

Chopin to nasz geniusz, który wystawił narodowi polskiemu żywy pomnik, przemawiający językiem zrozumiałym dla wszystkich pokoleń.

Katolicyzm polski znalazł swoisty wyraz w licznych świętych, którzy stanowią dumę i zaszczyt narodu polskiego, którzy przechowali czystość wiary i moralność w naszej Ojczyźnie.

Pięć wieków upłynęło już od śmierci ukochanej królowej Jadwigi, ale Polska nie zapomniała, co jej zawdzięcza. Nie zapomniała, że własne szczęście poświęciła dla szczęścia Ojczyzny, dla nawrócenia Litwy. Nie zapomniała, że jej czułe serce brało udział we wszystkich bólach i cierpieniach narodu polskiego, że jej życie upłynęło na wzór Chrystusa, czyniącego zawsze dobro.

Jeżeli pragniemy kanonizacji królowej Jadwigi, to powiedzmy sobie otwarcie: Nie wystarczy pragnąć, trzeba działać. Samo nic się nie zrobi, nawet gdy chodzi o kanonizację świętych. Raz jeden - jak głosi legenda - zdarzyło się, że po śmierci świętego Aleksego same dzwony ogłosiły, że święty umarł. O uznanie wszystkich innych świętych musieli ludzie zwracać się do Rzymu, musieli nieraz bardzo pracować, nim doszli do celu.

Jesteśmy, wszyscy mieszkańcy ziemi, dziećmi jednego Ojca, Ojca naszego, który jest w niebie, więc musimy solidarnie sobie pomagać.

Uczmy się patrzeć ku niebu, a ziemia przestanie być przybytkiem zawiści, buntu i zła.

Ofiarujmy nasz ból teraźniejszy i to, co nas jeszcze spotkać może, na ubłaganie pokoju dla biednego świata.

 


 

NOTA WYDAWNICZA

Obecne wydanie jest rozszerzonym wyborem Myśli matki Urszuli Ledóchowskiej, które ukazały się w IW Pax, Warszawa (I wyd. 1988, II wyd. 1989). Pomysł tej publikacji zrodził się w trakcie przygotowań do wydania spuścizny rękopiśmiennej błogosławionej Urszuli Ledóchowskiej. Cytowane teksty zaczerpnięto z wydanych dotychczas pism Błogosławionej. Oto ważniejsze ze źródeł (układ chronologiczny według dat wydania):


[Błogosławiona Urszula Ledóchowska], w: Polscy święci, t. IV. ATK, Warszawa 1984. Tom w całości poświęcony bł. Urszuli Ledóchowskiej; tu m.in. Wybór pism m. Urszuli Ledóchowskiej. Opracowały ursz. SJK s. A. Kosicka i s. J. Zdybicka, s. 259-349.

Medytacje. Wybór. Przygotował do druku zespół. ATK, Warszawa 1986. Seria: Polskie Teksty Ascetyczne, t. VIII.

Testament. Pallottinum, Poznań 1987.

Historia Kongregacji Sióstr Urszulanek Najświętszego Serca Jezusa Konającego. Opracował zespół. Pallottinum, Poznań 1987.

Odrodzenie jest możliwe. Praca zbiorowa. Wyd. Sióstr Loretanek, Warszawa 1988. Seria: W Nurcie Zagadnień Posoborowych, t. XVIII. Tu m.in. Bł. Urszula Ledóchowska o Eucharystii (wybór tekstów).

Ponadto źródłem cytatów były listy do rodziny i sióstr zakonnych oraz odczyty i przemówienia nie wydane dotąd drukiem, a także utwory literackie i artykuły zamieszczane w pisemkach dla dzieci i młodzieży, redagowanych przez matkę Urszulę: w "Orędowniczku Eucharystycznym", "Dzwonku Św. Olafa".

Czytelnikom zainteresowanym bliżej osobą naszej nowej Błogosławionej podajemy wydane ostatnio ciekawsze opracowania, poświęcone jej i założonemu przez nią Zgromadzeniu Sióstr Urszulanek Serca Jezusa Konającego:

J. Ledóchowska ursz. SJK: Życie i działalność Julii Urszuli Ledóchowskiej. Pallottinum, Poznań 1975.

Zgromadzenie Sióstr Urszulanek Serca Jezusa Konającego. Szkic historyczny - stan aktualny. Opracował zespół. Pallottinum, Poznań - Warszawa 1981.

T. Bojarska: W imię trzech krzyży. Opowieść o Julii Urszuli Ledóchowskiej i jej Zgromadzeniu. IW PAX, Warszawa 1981; wyd. II uzupełnione: 1985.

Matka Urszula Ledóchowska - czyli lekcja optymizmu, Rzym 1983 (album).

U. Górska ursz. SJK: Spotkania z błogosławioną matką Urszulą Ledóchowską, wyd. II uzupełnione. Księgarnia św. Wojciecha, Poznań 1984.

Niewiasta, której uczynki chwalić będą pokolenia, Rzym 1984 (album).

J. Ledóchowska ursz. SJK: Życie dla innych. Pallottinum, Poznań 1984.

U. Górska ursz. SJK: Apostołka Łodzi, Warszawa 1984.

Błogosławiona Urszula Ledóchowska, w: Chrześcijanie, t. XV. ATK, Warszawa 1985, s. 213-307. Tu m.in. Kalendarium życia i obszerny wybór wspomnień o m. Urszuli Ledóchowskiej.

A. Kosicka ursz. SJK: Błogosławiona Urszula Julia Ledóchowska (1865-1939). Bibliografia 1879-1989. Nadbitka z "Naszej Przeszłości", t. LXXV, Kraków 1991.

 

niedziela, 20 luty 2011 18:51

Modlitwy na każdy dzień


styczeń

luty
marzec
kwiecień
maj
czerwiec
lipiec
sierpień
wrzesień
październik
listopad
grudzień

 

 

 

STYCZEŃ

1 stycznia Maryjo, uproś mi pokój Boży, pokój z bliźnimi, pokój z moim własnym sumieniem. Królowo Pokoju, uproś mi święty pokój, w którym znajdę Boga!
2 stycznia Boże Dziecię, Tobie oddaję swoją wolę, weź ją, trzymaj mocno, bym jej Tobie nie mogła już odebrać. A za to daj mi swoją wolę, żebym chciała tego, czego Ty chcesz, jak chcesz, kiedy chcesz, bym wszystko przyjmowała słowami Matki Najświętszej: "Oto ja służebnica Pańska, niech mi się stanie według twego słowa" (Łk 1,38)!
3 stycznia Maryjo, Gwiazdo moja, jasnymi swymi promieniami rozprosz wszystko to, co zakłóca pokój duszy pragnącej tylko Boga!
4 stycznia Bóg chciał, by Najświętsza Rodzina przez trzydzieści lat żyła w ukryciu, w pracy i w ubóstwie - nieznana światu. Właśnie to życie stało się przykładem danym ludzkości. Jezu, jak powinnam cenić sobie życie ciche, ukryte! Im bardziej jest ono pokorne, im mniej znane ludziom, tym pewniej płynie dla Boga, a tym samym cenniejsze jest w Twoich oczach.
5 stycznia Jezu, będę iść ciągle naprzód, mimo że nieraz ciężko, że męczy jednostajna praca, ogarnia zniechęcenie. Wola Twoja, Panie, niech mną kieruje, niech mnie prowadzi. I to zarówno w chwilach, gdy wszystko do mnie się uśmiecha, jak i w chwilach zniechęcenia, upadku na duchu.
6 stycznia Jezu, jak często narzekam, niepokoję się, gdy nie wszystko idzie tak, jak pragnę. Czemu nie ufam, jak Trzej Królowie, Twemu prowadzeniu?
7 stycznia Jezu, daj mi coraz więcej miłości i dobroci! Być dobrym, bardzo dobrym, nieskończenie dobrym - oto Twoja droga.
8 stycznia Jezu mój, żebym i ja mogła nauczyć się od Ciebie tej delikatności serca, która tak ułatwia stosunki z innymi!
9 stycznia Serce Jezusa, niech moją pociechą zawsze będzie przekonanie, że mnie kochasz. W tym niech znajduję szczęście i pokój!
10 stycznia Matko Niepokalana, uproś, by serce moje należało do Boga, żebym w całej prawdzie wołać mogła: Ciebie jedynie i nad wszystko kocham, Tyś Bogiem serca mojego, cząstką moją na wieki!
11 stycznia Psalmista ma rację, kiedy wysławia wielkość człowieka: "Uczyniłeś go niewiele mniejszym od istot niebieskich, chwałą i czcią go uwieńczyłeś" (Ps 8, 6). A my, jak Ci za to i za Twoją miłość odpłacamy?
12 stycznia Jezu, czy nie działasz teraz takich samych cudów, jak wtedy w Palestynie? Większe nawet, bo nie tyle dla ciała, ile dla duszy! Daj, abym przejrzała, bo dusza moja ślepotą dotknięta. Daj, ażebym oczyma duszy wpatrzona była w Twoją chwałę. Daj mi uszy zawsze otwarte na głos Twojej łaski. Daj, abym całym sercem przylgnęła do Twojej nauki. Jezu, przychodzę do Ciebie z ufnością bez granic!
13 stycznia Patrzę w duchu na ciebie, święty Janie, wielki pokutniku. Uproś mi zrozumienie, na czym polega rozsądne, mądre umartwianie się, abym bez nadzwyczajności, na które mi ani siły, ani zdrowie nie pozwalają, była prawdziwie pełna ducha pokuty.
14 stycznia Jezu, tak jak święty Jan, i ja chcę pracować dla Ciebie ze wszystkich sił. Chcesz mnie pocieszyć, bądź za to błogosławiony! Byleby dla Ciebie żyć, byleby wola Twoja we mnie się spełniała!
15 stycznia Tobie, Jezu, chcę oddać całe życie, dla Ciebie żyć, dla Ciebie umierać - wszystko dla Ciebie!
16 stycznia Jezu dobry, kocham Cię zawsze, czy mnie wysłuchujesz, czy też prośby moje odrzucasz. Ufam, ufam zawsze i kocham!
17 stycznia Matko moja, Panno Najpokorniejsza! Chwalić Cię będę nie tylko uczuciem, słowem, ale i czynem: chętnie będę ustępować pierwszeństwa innym, chętnie mówić o zaletach innych i zamiast szukać swojej chwały - cieszyć się, gdy inni są chwaleni. Oto praktyczne ćwiczenie się w pokorze.
18 stycznia Jezu mój, czuję ogrom swojej niegodności. Ale tym bardziej mogę liczyć na miłosierdzie Twoje! Mogłeś wybrać sobie uczonych, cnotliwych, a wybrałeś celnika. Oto Twoja dobroć, oto zarazem podstawa mojej ufności!
19 stycznia Jezu, naucz mnie delikatnie i bez przesady wypowiadać słówko pochwały, które dla innych jest zachętą i niewinną radością!
20 stycznia Kochać Ciebie, biała Hostio! Niech życie moje będzie aktem miłości ku Tobie, niech każde uderzenie serca mówi Tobie: kocham! Niech wszystko we mnie Ciebie uwielbia!
21 stycznia Jezu, bądź całkowicie mój, a ja całkowicie Twoja! Wiesz, że nic nie potrafię bez Twojej łaski, a przecież chcę Ciebie kochać! Weź serce moje! Tak jak święta Agnieszka, chcę być Twoją własnością!
22 stycznia Jezu, przyszedłeś rozpalić na ziemi ogień miłości, więc daj mi serce przepełnione miłością, współczuciem! Niech Twoje rany mnie ranią, Twoje ciernie mnie bolą, Twój krzyż niech będzie moim przyjacielem. Niech zapomnę o sobie, a myślę o Tobie. Weź, Jezu Ukrzyżowany, moje lodowate serce, zamień je w serce ogniste!
23 stycznia Daj mi, Jezu, zrozumieć, że z dala od Twojego krzyża wszystko zamienia się w gorycz, bo tylko w krzyżu jest zbawienie, radość, życie i nadzieja nasza.
24 stycznia Maryjo, potrafisz wszystko wyprosić u Twojego Syna...
25 stycznia Jezu, wobec Twojej dobroci - jakże mogłabym zawinić brakiem dobroci względem innych! Gdyby czasem ktoś mnie obraził, skrzywdził, chcę zapomnieć o urazie, chcę z miłości ku Tobie płacić dobrem za zło!
26 stycznia Jezu, każde Twoje słowo jest słowem największej mądrości! Jakże nie starać się o wierne wykonywanie wszystkiego, co nam przykazałeś!
27 stycznia Jezu, Nauczycielu mój, Twoja nauka jest jasnym promieniem, przedzierającym się z nieba do mojej duszy. Rozpędza ciemności umysłu, wskazuje, jaką mam iść drogą, rozpala w sercu ogień świętej miłości.
28 stycznia Niech Ewangelia Twoja, Jezu, staje się dla mnie drogowskazem, wierną przyjaciółką każdego dnia, światłością rozpraszającą cienie zwątpienia, smutku, pokus i śmierci. Niech nie będzie dla mnie piękniejszej książki nad Ciebie, Ewangelio moja!
29 stycznia Jezu, pomagaj mi, bym zawsze stała przy Tobie dzięki gorliwemu szukaniu Ciebie w tekstach Ewangelii. Niech mnie nie odciąga od tego moje wrodzone lenistwo. Chcę Cię szukać w tej świętej księdze, a wtedy łatwiej zrozumiem i znajdę Ciebie takiego samego w Przenajświętszym Sakramencie Ołtarza.
30 stycznia Jezu, jakże Ciebie nie kochać, jak nie chcieć poświęcić się dla Ciebie, któryś się poświęcił dla mnie? A jak, Panie mój, mogę dla Ciebie się poświęcić, Tobie dobrze czynić? Wiem, dajesz mi tę jedną odpowiedź: Co uczyniłeś bliźniemu, Mnie uczyniłeś.
31 stycznia Jezu, chcę głosić Ciebie, wyznawać Ciebie przed ludźmi pogodą ducha i świętym weselem!

 

LUTY

1 lutego Jezu, ile mi dajesz dowodów miłości, kierując mną zawsze dla mojego dobra, opiekując się mną po ojcowsku... Widzę, jak gdybym nie widziała, a mając Boga tak blisko, trzymam się od Niego tak daleko!
2 lutego Matko, swojego Syna ofiarowałaś w świątyni Ojcu Niebieskiemu. Muszę kochać, jak Ty kochałaś, muszę być gotowa na ofiary, jak Ty, Matko moja!
3 lutego Wiara - to światłość! Jezu, wzmocnij mnie w niej, daj mi żyć życiem, co nieustannie dąży do nadprzyrodzonych wyżyn!
4 lutego Niech w moim sercu rozpali się pragnienie naśladowania Ciebie, Jezu! Jak chcesz, kiedy chcesz, gdzie chcesz, wszystko mi jedno, byleby z Tobą i przy Tobie!
5 lutego Za mało myślę, za mało pamiętam, jaki dobry jesteś, Jezu! Kochasz mnie o wiele bardziej, niż ja Cię kocham, pragniesz dobra mojego o wiele bardziej, niż ja sama go pragnę.
6 lutego Jezu, chcę wpatrywać się w Twoje rany, by z nich zaczerpnąć miłość.
7 lutego Maryjo, nie dla siebie, ale dla bliźnich chcę żyć, szukać ich szczęścia. Byleby innym było ze mną dobrze, byleby rozsiewać naokoło siebie szczęście Boże.
8 lutego Odrzucić chcę wszelkie troski, kłopoty, zakradające się do serca niepokoje. Chcę słuchać głosu Pana i ufnie mówić: W Tobie mój pokój! Gdy słucham Ciebie, serce moje ani się nie trwoży, ani nie lęka.
9 lutego "Panie, dokąd idziesz?" (J 13,36). Stawiam Ci to pytanie, by pójść za Tobą!
10 lutego Jezu, daj mi zamiłowanie do słuchania Twoich słów. Nie mogę dać Ci dzisiaj większego dowodu miłości, jak kochając słowo, które z Twoich ust wyszło.
11 lutego Maryjo, chcę - tak jak Ty - szukać Jezusa. Nie siebie szukać, ale Jezusa!
12 lutego Niby Cię kocham, a nie chcę naśladować. Chcę iść za Tobą, ale Ty prowadzisz drogą pokory, a ja od tej drogi stronię... Boję się - może więcej niż grzechu - poniżenia. Cóż za szaleństwo!
13 lutego Jezu, zlituj się nade mną, daj mi zrozumieć, że spotykam się z Twoim najcudowniejszym miłosierdziem.
14 lutego Jakże pragnę wychwalać Twą wielkość, Twą świętość, Twą piękność, Matko!
15 lutego Jezu, cicho, pokornie znosisz niesłuszne oskarżenia - a ja? Milczysz w odpowiedzi na wszystko, co Ci zarzucają - a ja?
16 lutego Jezu, niech moje serce lgnie do Twojej nauki! Niech nieustannie szukam światła w Ewangelii!
17 lutego Matko, uproś mi, by nigdy nie zgasła w moim sercu święta gwiazda nadziei! Maryjo, Matko świętej nadziei, módl się za mną!
18 lutego Jezu, naucz mnie rozpoznawać Ciebie w dziełach Twoich, w opiece, którą mnie otaczasz, w przyrodzie, która o Tobie mówi - szukać Ciebie wszędzie.
19 lutego Jezu, miłością chcę pocieszyć Twoje Serce, które przez całe życie konało wizją konania na krzyżu.
20 lutego Czy dziś, kiedy patrzę wstecz na moje życie, mogę powiedzieć, że wykonała się we mnie wola Boża? Wobec Twojego: "Wykonało się" (J 19,30) - cóż ja powiem?
22 lutego Wszystko przeminie, Bóg tylko zostanie na wieki. Przechodzić chcę przez świat jak pielgrzym, który myśl swoją ciągle kieruje do celu pielgrzymki - do Ciebie, Boskie Serce Jezusa!
23 lutego Panie, przyjmij moją prośbę, broń od grzechu, od słabości!
24 lutego Jezu, żal mnie przejmuje, gdy patrzę wstecz na moje życie! Dla oka ludzkiego robiłam to, co powinna byłam Bogu ofiarować, ludziom zdradzałam tajemnice, które powinny były zostać między mną a Bogiem... Proszę, pobłogosław...
25 lutego Gdybym pamiętała, że Jezus w bliźnich oczekuje mojej miłości, usłużności, ustępliwości! A ja, Jezu, służyć nie chcę, ustępować nie chcę! Czemuż nie kocham Cię czynem?
26 lutego Matko, jakie moje serce jest małe!
27 lutego Jezu, żebym umiała wpatrywać się w Twój grób, dostrzec, że leżysz tam zamknięty, opuszczony! I to samo powtarza się nieustannie w tabernakulum!
28 lutego Muszę się starać o święty, Boży spokój, który panuje w duszy oddanej Bogu, w duszy, która Boga kocha ponad wszystko.

 

MARZEC

1 marca Przychodzisz, by nam służyć, Boże ukryty w tabernakulum pod postacią chleba. Jesteś gotów służyć mi dniem i nocą. Zawsze mogę do Ciebie przychodzić po radę, pociechę, pomoc. Dajesz mi Siebie jako pokarm dla duszy.
2 marca Jezu, naucz mnie z miłości do Ciebie być usłużną dla wszystkich, i to z radością!
3 marca Jezu, pozwól mi zawsze pamiętać o swojej słabości, o tym, że bez łaski Bożej jestem tylko słabym stworzeniem. Muszę ciągle ufać miłosierdziu Bożemu!
4 marca "Pragnę" (J 19,28). Jezu, czego pragniesz? Pragniesz dusz, które by Cię kochały, które by chciały żyć dla Ciebie!
5 marca "Pragnę" (J 19,28). Niech moje serce wzruszy to wołanie miłości, wyrażające ogrom bólu fizycznego i ogrom bólu moralnego, wypływającego z widoku milionów dusz, które się od Ciebie odwracają, Panie.
6 marca Żeby umieć, Jezu, pojąć cały ogrom Twojej miłości! Tylko Twoja miłość może mi dać szczęście!
7 marca Maryja łączy swe cierpienia z męką Jezusa za grzechy świata, a więc i za moje. Czy o tym pamiętam? Matko moja, daj mi głębokie zrozumienie moich grzechów!
8 marca Matko, przedziwna we wszystkim - w wielkich zdarzeniach życia, jak również w najzwyczajniejszych w oczach ludzi zajęciach! Chcę wszystko, co robię, robić z miłości do Jezusa!
9 marca Pragniesz, Jezu, by żyć tylko dla Ciebie, kochać Ciebie ponad wszystko i pracować nad zdobywaniem dla Ciebie dusz.
10 marca Jezu konający na krzyżu, teraz, gdy świat o Tobie zapomina, chcę dołożyć wszelkich starań, by stać się pociechą dla Twojego Serca.
11 marca Pożyteczne jest dla mnie, Jezu, przeżywać duchem straszne chwile Twojej śmierci na krzyżu. Poznaję wówczas, czym jest dla mnie Twoja śmierć i kim Ty jesteś dla mojej duszy.
12 marca Krzyż, Jezu, tak dobitnie mówi mi o miłości!
13 marca Widok grzechów, w których tonie rozszalały świat, niech mnie pobudzi, Jezu, do wynagrodzenia Tobie za to, że Twoją miłością gardzą ci, którym chcesz dać wieczne szczęście.
14 marca Kochać Ciebie, współczuć z Tobą, o Matko - oto odtąd moje najgorętsze pragnienie!
15 marca Jezu, czemu nie umiem Ciebie kochać miłością mocną, silną jak śmierć? Naucz mnie, Panie, wpatrywać się nieustannie w Twoje Serce.
16 marca Jezu, Twoje Serce jest dla mnie wzorem pokuty.
17 marca Jezu, wpatrując się w Twoje Serce, włócznią przebite, słyszę Twój cichy głos, który do mnie szepcze: "Kochaj".
18 marca Naucz mnie kochać Ciebie, kochać krzyż Twój, rany Twoje i Serce. Weź myśli moje, Jezu. Pozwól mi oprzeć znużoną głowę na krzyżu.
19 marca Opiekunie Świętej Rodziny, dziś na nowo uciekam się pod twoją opiekę. Strzeż mnie, broń i uproś coraz większą miłość do Jezusa i Maryi!
20 marca Jezu, weź moje serce, napełnij je miłością. Krzyż to droga do nieba, bo pokuta to prawdziwa miłość, podobna do miłości Serca Jezusa Konającego.
21 marca Maryjo, niech moje serce nie buntuje się przy każdym cierpieniu, ale niech zawsze i za wszystko zasyła ku niebu dziękczynne Magnificat.
22 marca Jezu, pokora to fundament naszej świętości, to najmilsza pociecha dla Twojego Serca.
23 marca Jezu, tak czuła jestem na każde słowo nagany, na najmniejsze upokorzenie - czasem tylko w moich oczach uważane za upokorzenie. Z miłości do Ciebie chcę trwać w przekonaniu, że wszyscy są dla mnie za dobrzy i że nic mi się nie należy!
24 marca Miłość krzyża się nie lęka, bo wie, że krzyż ściśle nas łączy z Chrystusem. A czego bardziej chcę, Jezu, jeśli nie tego, by być jak najbliżej Ciebie?
25 marca "Oto ja służebnica... niech mi się stanie" (Łk 1,38). To słowa miłości. Nie jak ja chcę, ale Twoja wola niech się stanie!
26 marca Wszystko, co mam, zawdzięczam Tobie, Jezu! Gdybym mogła zrozumieć, jakiego w Tobie mam Przyjaciela i Mistrza, myślą i sercem trwałabym przy Tobie.
27 marca Jezu, Twoje zranione Serce jest przebłaganiem za moje grzechy, więc mogę ufać!
28 marca Maryjo, Tobie oddaję moje serce. Jest w nim ogromne pragnienie kochania!
29 marca Jezu, niesłusznie obwiniony, niech się nigdy nie dziwię, gdy mi coś zarzucają, gdy mi zwracają uwagę. Daj mi zawsze uznawać swoją winę!
30 marca Matko, wiem, że przez żal mogę pocieszyć i Jezusa na krzyżu, i Ciebie pod krzyżem stojącą. Co czynić, by ten żal zdobyć? Żal jest smutkiem duszy.
31 marca Widok Twój, Jezu w cierniowej koronie, powinien mi dodawać sił i energii do walki z moją wyobraźnią, żeby złe, niedoskonałe i ziemskie myśli zastąpić dobrymi, świętymi myślami, pragnieniem miłości i świętości!

 

KWIECIEŃ

1 kwietnia Zawstydzasz mnie, Panie, dając mi poznać moją miękkość, która wzdraga się przed każdym bólem, przed każdą przykrością, gdy nie wszystko idzie tak, jak chcę...
2 kwietnia Wyśmiewają Cię, Panie, nie chcą Cię uznać za króla... I dlatego proszę, króluj w moim sercu. Do nikogo innego nie chcę należeć, tylko do Ciebie. Gotowe jest moje serce na spełnienie Twojej woli!
3 kwietnia Jezu, weź moje twarde, kamienne serce i daj mi serce według Serca Twego - kochające, współczujące...
4 kwietnia Matko, patrz, jak Syn Twój jest zmiażdżony cierpieniem! Smutna jest dusza Jezusa, smutna jest Twoja dusza... Moje grzechy są źródłem Jego bólu. Uproś mi prawdziwy, głęboki żal za grzechy!
5 kwietnia Powiem Ci, Panie, że pragnę mieć tysiące serc, serca wszystkich ludzi, żeby nimi oddać Tobie chwałę, dziękczynienie, cześć.
6 kwietnia Jezus nie broni się, sam daje się prowadzić... Każdy z tych bolesnych kroków jest zrobiony w pogoni za moją duszą. Jezu, niech moje kroki na drodze obowiązku będą wynagrodzeniem za każdy Twój bolesny krok!
7 kwietnia Dobrowolnie poświęcasz się, Jezu, oddając życie za mnie!
8 kwietnia Gdy muszę się narazić na niebezpieczeństwo, na cierpienie, na krzyż, wówczas się cofam, wolę odejść gdzieś daleko od Pana. A wtedy Serce Jezusa napełnia się bólem. Jezu, niech nigdy Cię nie opuszczę!
9 kwietnia Jezu, tak często podczas modlitwy, podczas Najświętszej Ofiary myślą jestem daleko od Ciebie.
10 kwietnia Wołasz z krzyża: "Ojcze, przebacz im, bo nie wiedzą, co czynią" (Łk 23,46)! Jedno mi zostaje, Panie - klęknąć u Twoich stóp. Bądź pochwalony, bądź błogosławiony!
11 kwietnia Maryjo, tak bardzo pragnę słuchać Jezusa!
12 kwietnia Jezu, oddaję Ci dobrowolnie moją wolę - to, co mam najdroższego, co stanowi moje "ja", co mi pozwala kochać. Weź ją, złącz ją zupełnie z Twoja wolą!
13 kwietnia Cierpieć, gdy się czuje bliskość Boga, gdy można głowę oprzeć na Boskim Sercu - to jeszcze szczęście, ale cierpieć z uczuciem, że Bóg nas opuścił - to dopiero przepaść bólu. Jezu, wysłużyłeś nam łaskę Eucharystii, abyśmy nigdy nie odczuwali opuszczenia.
14 kwietnia Jezus chodził do chorych, cierpiących, leczył ich... Tego, co rozpoczął w czasie życia ziemskiego, czyż nie czyni dalej z tabernakulum? Jezu, pozwól mi spocząć u Twych zranionych nóg, by Ci dziękować za wszystko, coś dla mnie uczynił!
15 kwietnia Jakże nie łączyć ściśle mojego życia z Twoim, skoro życie moje nabiera wartości w promieniach wychodzących z Twoich świętych ran! Jezu Ukrzyżowany, pozwól mi razem z Tobą wykonać wszystko, czego po mnie się spodziewasz!
16 kwietnia Jezu, ustanowienie Przenajświętszego Sakramentu - jaka to łaska dla świata, jaka łaska dla mnie! Przy tabernakulum znajduję światło, pociechę, uspokojenie i miłość, która całemu mojemu życiu nadaje wartość, siłę i radość. Jezu, przyjmij dziś dziękczynienie za tę Tajemnicę Miłości!
17 kwietnia Jezu, Przyjacielu mój, cierpieniem swoim chcesz wysłużyć mi szczęście!
18 kwietnia Ze śmiercią Chrystusa wszystko wydaje się stracone, ale Maryja ufa wbrew wszystkiemu. Matko, i na mnie nieraz uderzają fale zwątpienia. Uproś mi ufność w opiekę dobrego Boga i Ojca!
19 kwietnia Dziś tak bardzo pragnę okazać Ci miłość za Zmartwychwstanie, które zwiastuje moje zmartwychwstanie.
20 kwietnia Nie mogę, Jezu, spieszyć do Twojego grobu, by tam oddać Ci ostatnią posługę, ale w moich bliźnich chętnie przyjmujesz ode mnie usługi. Czy o tym pamiętam?
21 kwietnia Dziś, Jezu, chcę zapomnieć o wszystkich moich małych troskach, kłopotach, niepokojach, chcę zapomnieć o sobie, o świecie, by cieszyć się, Twoją chwałą, radować się Twoim szczęściem.
22 kwietnia Chciałabym, Jezu, Tobie służyć, dla Ciebie pracować. Będę dobra, bardzo dobra dla moich bliźnich, poświęcając dla ich przyjemności swoją przyjemność, swoje wygody.
23 kwietnia Jezu jakie to szczęście, że Twoje Serce zawsze jest dla mnie otwarte, zawsze współczujące.
24 kwietnia Jezu ukrzyżowany, naucz mnie naśladować dobrego łotra w jego pokorze i pokucie, a także w ufności!
25 kwietnia Matko dobrej rady, z pokorą uznaję swoją nieudolność. Ty, Maryjo, mi poradzisz! Spraw, bym zawsze przyjmowała od Ciebie dobrą radę!
26 kwietnia Jezu, w ranach Twoich znajdzie Tomasz silną wiarę, której mu brak. Tam jest miejsce ucieczki dla kuszonych, tam znajdzie zdrowie chory na duszy. Jezu, jak Tomasza, tak i mnie zapraszasz do ran swoich. Jaki one przynoszą pokój!
27 kwietnia Jezu, jakie to dla mnie szczęście, że u stóp krzyża przygotowałeś dla mnie miejsce ucieczki, miejsce odpoczynku w trudach życia!
28 kwietnia Jezu, naucz mnie szukać szczęścia w ubóstwie, w krzyżu - tak jak Ty to czyniłeś!
29 kwietnia Panie, proszę, żebym zawsze miała przed oczami swoje grzechy. Z tego wypłynie pełne pokory postępowanie względem innych.
30 kwietnia Jezu, jesteś moim dobrym Pasterzem, poprowadzisz mnie najlepszą drogą, bylebym pozwoliła sobą kierować!

 

MAJ

1 maja Czy możesz na mnie tak liczyć, Panie, jak liczyłeś na świętego Józefa? Ileż to jeszcze we mnie wahań, mędrkowania, nieraz prób wykręcania się, gdy wola Boża nie jest według mojej myśli. Święty Józefie, wstaw się za mną! Wyproś mi prostą i pokorną gotowość.
2 maja Matko moja, przychodzę do Ciebie z mocnym postanowieniem, by z podwójną gorliwością starać się Ciebie otaczać miłością. Chcę przyłączyć się do całej przyrody, która wiosenną pięknością uświetnia miesiąc Maryi.
3 maja Królowo Korony Polskiej, Królowo Ojczyzny naszej, roztaczaj opiekę nad Twoim krajem! Strzeż Twój lud od niezgody, od pychy, od ambicji, która do niezgody prowadzi. Daj nam żyć w zgodzie ze wszystkimi, którzy nas otaczają, daj nam utrzymać zgodę wśród nas. Z miłości ku Tobie, Królowo nasza, z miłości ku naszej Polsce chcemy roztaczać dokoła siebie święty pokój Boży!
4 maja Gdybym się, Matko, spytała: Co mam czynić, by okazać Ci miłość czynem - bo wiem, że uczucie, słowa mogą być złudzeniem, ale czyn jest realny - to czuję, że odpowiedziałabyś mi: Naśladuj mnie, idź tą drogą, którą ja szłam! Matko moja, naśladować Twe cnoty to wielka praca, wielkie zadanie mojego życia.
5 maja Maryjo, chcę Ciebie naśladować, więc rozważać będę te chwile Twego życia, które dla mnie mogą być przykładem i pomocą. Rozbudź w sercu moim gorące pragnienie naśladowania Ciebie!
6 maja Maryjo, naucz mnie nieustannie wpatrywać się w Twoje życie. Chcę uczyć się od Ciebie, jak żyć, jak pracować, jak kochać, jak wierzyć!
7 maja Matko moja, naucz mnie pragnąć z całego serca złączenia woli mojej z wolą Jezusa, z wolą Ojca Niebieskiego!
8 maja Matko, Ty cała żyjesz Jezusem! Czy u stóp krzyża o sobie myślałaś, nad sobą płakałaś, sobie współczułaś? Nie, Twoje myśli, uczucia, obawy - wszystko skierowane było ku Chrystusowi na krzyżu.
9 maja Gdy serce moje wzburzone jest pokusą niechęci do drugich, antypatii, wtedy chcę przypomnieć sobie dobroć Serca Twego, o Matko, która wyprosiłaś pierwszy cud w Kanie Galilejskiej. Naucz mnie, Matko, być dobrą, bardzo dobrą, bezgranicznie dobrą dla innych!
10 maja Matko moja, żebym mogła od Ciebie nauczyć się nie pragnąć, nie szukać niczego, tylko Boga! Nie tyle szukać ziemskiego szczęścia, ile szczęścia w Bogu i z Bogiem!
11 maja Maryjo, od Ciebie powinnam się uczyć, jak kochać Jezusa, jak żyć z Nim w ciągłej łączności, jak wytrwale szukać Pana.
12 maja Maryjo, chcę ufać, ufać bez granic, ufać zawsze, choćby wszystko zdawało się stracone. Ufać, że pomożesz mi w tej najważniejszej, ale zarazem najtrudniejszej pracy - w pracy nad sobą.
13 maja Służebnico Pana! Słowa pokory: "Oto ja służebnica" były jakby akompaniamentem wszystkich Twoich czynów, całego postępowania. Nawet u stóp krzyża miałaś te słowa jeśli nie na ustach, to na pewno w sercu. Maryjo, ucz mnie pokory!
14 maja Matko, naucz mnie, jak mogę posiąść pokój duszy!
15 maja W strasznych boleściach porodziłaś nas u stóp krzyża, Matko Bolesna!
16 maja Maryjo, uproś mi pokorę, uproś mi światło, bym zauważyła w sobie każdy przejaw pychy, zarozumiałości i próżności. Daj wytrwałość w modlitwie o pokorę. Daj, bym dążyła nieustannie do pokory w moich myślach, w słowach i uczynkach, do pokory w pracy, w kontaktach z bliźnimi.
17 maja Mogę śmiało powiedzieć: Maryja jest ze mną. Jeżeli Ona mnie weźmie pod swą opiekę, to niczego bać się nie potrzebuję.
18 maja Matko moja, często w modlitwach jestem tak interesowna! Modlę się do Boga z myślą skierowaną do własnego "ja". Panie, Ciebie chcę czcić, chwalić, zapominając o sobie!
19 maja Maryjo, chcę w miarę mych sił naśladować Twe życie!
20 maja Panno nad pannami, całym swoim postępowaniem dajesz nam przykład skromności. Ciało Twoje rządzone jest duszą wpatrzoną w świętość Bożą.
21 maja Matko, tak bardzo mi potrzeba łaski Bożej. Módl się za mną, Matko, wypraszaj mi coraz więcej łaski, która jest potrzebniejsza niż wszystkie skarby tego świata.
22 maja Matko moja, jestem tak niecierpliwa w przeciwnościach! Obym mogła od Ciebie nauczyć się, że bylebym trwała w miłości Bożej, Bóg zawsze mną kierować będzie, a w swoim czasie - przez Niego oznaczonym i wybranym - wyprowadzi mnie z trudności. Bylebym tylko umiała czekać spokojnie i zawsze z ufnością!
23 maja Matko moja, Maryjo, uproś mi nieustanny "dobry humor" - szczęście wewnętrzne, które daje Bóg!
24 maja Panno łaskawa, do Ciebie każdy z całym zaufaniem może się zwracać. Każdy znajduje u Ciebie dobroć, wyrozumiałość, które wlewają radość do serca, goją rany, dają pokój, jakiego świat dać nie może.
25 maja Na Ciebie, Matko, zawsze mogę liczyć. Nie dopuść, bym się kiedyś od Ciebie oddaliła.
26 maja Tyś Matką Miłosierdzia! Pragniesz mojego zbawienia, nie chcesz, by krew Twego Boskiego Syna była dla mnie darmo wylana. Tyś zawsze gotowa pomóc duszy grzesznej, byleby z ufnością do Ciebie się zwróciła. Więc przychodzę do Ciebie, Matko! Patrz, Tobie odkryję rany mej duszy!
27 maja Maryjo, jestem Twoja, dlatego co dzień odnowię akt poświęcenia się Tobie i nie będę się pytała mojej woli, czego ja chcę, lecz zawsze oczy moje zwrócę do Ciebie!
28 maja Maryjo, jak wielka musiała być Twoja radość na widok Jezusa wstępującego do nieba! Odtąd żyje Maryja ciałem na ziemi, tu spełnia swe obowiązki względem powstającego Kościoła, ale myślą, sercem, pragnieniem, duszą jest w niebie. Maryjo, i mi pozwól sercem żyć przy Tobie w niebie!
29 maja Matko Najświętsza, módl się za mną! Serce moje chce kochać, a nie umie. Uproś dla mnie obfite łaski Ducha Świętego. Niech życie moje zmieni się w akt miłości. Niech miłość Boża uczyni mnie zdolną do ofiar, do poświęcenia.
30 maja Co należy do Syna, należy też do Matki. On wszystko z Nią dzieli. Więc i ja, Maryjo, należę do Ciebie. Wiem, że nie dopuścisz, by Twoja własność zginęła.
31 maja Matko, Bóg wywyższa niskich, więc wywyższył Ciebie jak żadne inne stworzenie, koronując Cię w niebie na Królową nieba i ziemi, aniołów i świętych, i nas, ludzi. Matko, naucz mnie pokory!

 

CZERWIEC

1 czerwca Muszę mieć w życiu cel, aby do niego nieustannie dążyć: trwały, stały i niezachwiany. Ten cel nadaje mojemu życiu, moim pracom wartość. Serce Jezusa, Tyś jedynym moim celem!
2 czerwca Serce Jezusa, nie moja, ale Twoja wola niech się dzieje! Chcę ją wykonywać bez względu na to, czy mi się wydaje miła, czy niemiła. Masz prawo używać mnie, do czego chcesz, gdzie chcesz, z kim chcesz.
3 czerwca Serce Boże, jest dla mnie szczęściem zapominać o sobie, o swoich małych radościach i kłopotach, by zagubić się zupełnie w Twojej chwale.
4 czerwca Jezu, spraw, by Twoja miłość wywołała w moim sercu gorącą miłość ku Tobie, rozjaśniającą całe moje życie.
5 czerwca Boskie Serce, któż z nas jest bez grzechu? Zlituj się nade mną!
6 czerwca Oby w moim sercu, w mojej duszy zamieszkały jedynie myśli, pragnienia i dążenia Boże! Niech będę z tej ziemi, a jakby nie z tej ziemi. Stopami dotykać jej muszę, ale sercem, duszą, myślą, pamięcią, a przede wszystkim wolą chcę przebywać w niebie, przy Bogu, przy Jezusie i Maryi.
7 czerwca Tak mi potrzeba darów Ducha Świętego. Prosić muszę o te dary i pragnąć ich gorąco. Przybądź, Duchu Święty, racz napełnić serce moje swymi łaskami i darami!
8 czerwca Kościół święty woła do Ciebie: Niepokalana, Przeczysta Maryjo! Matko moja, i ja łączę swój głos z głosem Kościoła!
9 czerwca Jezu, Serce Twoje jest źródłem miłości. Za tę wielką, nieskończoną dobroć, jaką Boskie Serce mnie darzy, zadowala się miłością mojego małego serca.
10 czerwca Serce Jezusa, wierzę w Twoją miłość do mnie! Kładę rękę na krwawiącą ranę Twojego Serca. Wierzę w przedwieczną miłość Boga do mnie! Wierzę, że Bóg jest miłością! Wierzę w miłość Serca Jezusa!
11 czerwca Jezu, kiedy mi będzie ciężko i trudno wzbudzić w sercu miłość ku tym, którzy mnie obrazili, zasmucili, wtedy podniosę oczy ku Tobie, Ukrzyżowany, a w Twoim Sercu, dla mnie przebitym, znów zaczerpnę prawdziwej miłości bliźniego.
12 czerwca Serce Jezusa jest dla mnie zawsze otwarte. Czemu nie umiem korzystać z tego miejsca ucieczki? Czemu tak rzadko zamykam się w Boskim Sercu, by tam żyć tylko z Jezusem, by tam dać się rozpalić ogniem miłości, którym pali się Boskie Serce?
13 czerwca Matko, uproś nam wszystkim prawdziwe nabożeństwo do Najświętszego Serca Jezusowego!
14 czerwca Jezu, pragniesz być kochany przez ludzi...
15 czerwca Serce Jezusa, wierzę, że nikt na ziemi tak mnie nie kocha, jak Ty! Ta myśl jest tak pocieszająca. Dodaje ufności i siły.
16 czerwca Serce Jezusa, cierpliwe i pełne miłosierdzia dla mnie! Czekasz i przebaczasz... A ja? Jak mi brak cierpliwości! Nie mogę zrozumieć, że inni nie od razu się poprawiają, zmieniają...
17 czerwca Boskie Serce, pragnę być święta! Pragnę, Jezu, byś żył w mojej duszy!
18 czerwca Czy doceniam wielkość codziennej Komunii świętej? Jezus, Bóg mój, Pan, staje się moją własnością, przynosi mi łaski, przebaczenie, pomoc w pracy wewnętrznej, siłę, świętą radość, pokój.
19 czerwca Otwierasz Serce swoje i wołasz do mnie i do nas: "Przyjdźcie do Mnie wszyscy, którzy utrudzeni i obciążeni jesteście, a Ja was pokrzepię" (Mt 11,28). Jakże nie kochać Ciebie, Boskie Serce?
20 czerwca Maryjo, od Ciebie niech się nauczę, jak dziękować Bogu za wszystko, co dla mnie uczynił i dał mi. Jezu, życie moje powinno być jednym nieustannym "Magnificat"!
21 czerwca Jezu, gdy klęczę u stóp tabernakulum, gdy patrzę w Ciebie, tak cicho, tak jasno robi się w mojej duszy. Światłości moja, rozświeć ciemności umysłu mojego! Niech Twe Boskie usta wypowiedzą nad moją duszą te stwórcze słowa: "Fiat lux!" - "Niech się stanie światło!"
22 czerwca Serce Jezusa, pragniesz, aby serca nasze złączone były - w Twojej miłości - serdeczną, wzajemną miłością. Serce Jezusa, pozwól mi stać się aniołem pokoju!
23 czerwca Boże Serce pragnie dać mi jak najwięcej łask. Cieszy się, gdy przychodzę, by z tej pełni czerpać siły. Potrzeba mi łask, a mam je w zawsze, Jezu, w Twoim otwartym Sercu.
24 czerwca Zło przeminie, a życie w Sercu Jezusowym zamieni się wkrótce w życie wiecznej miłości i szczęścia. Nawet największe cierpienia ciała skończą się kiedyś i zmartwychwstanie ono w chwale. Przez Twoje Serce, Jezu, chcę dążyć do życia, do zmartwychwstania.
25 czerwca Od Ciebie, Jezu-Hostio, chcę uczyć się wyrozumiałości i dobroci, która czyni życie wspólne tak podobnym już do życia w niebie!
26 czerwca Serce Twoje, Jezu, jest ofiarą za moje grzechy. Rób ze mną, co chcesz, jak chcesz, kiedy chcesz, bylebym trawiła się na ołtarzu Twojej miłości, dopóki się zupełnie nie strawię!
27 czerwca Maryjo, gdybym miała serce czyste, całe niebo w nim by się odbijało, a wtedy wszystkie ziemskie sprawy, kłopoty, troski stawałyby się małe, nic nie znaczące wobec ciszy, ciepła i światła Bożego!
28 czerwca Tobie, Jezu, polecam moją ostatnią godzinę życia. Spraw, niech spokojnie usnę snem śmierci na Twoim Boskim Sercu!
29 czerwca Boskie Serce Jezusa, w Tobie pełnia miłości, nasz pokój i szczęście. Niech więc moja dusza mieszka w Tobie, niech w Tobie spoczywa.
30 czerwca Boskie Serce, Tyś przewodnikiem w drodze do szczytów. Ojczyzną moją jest Bóg, od którego dusza moja wyszła, do którego ma wrócić.

 

LIPIEC

1 lipca Mam przyjaciela, który mnie bezgranicznie kocha, który życie dla mnie oddaje. Tym przyjacielem jesteś Ty, Ukrzyżowany! W krzyżu miłość Chrystusa ku mnie, w krzyżu miłość moja ku Chrystusowi Panu!
2 lipca Jezu, jeżeli Cię naprawdę kocham, to muszę oddać się zupełnie w Twoje ręce i mieć tylko jedno pragnienie - należeć do Ciebie, aby zawsze spełniała się we mnie Twoja wola.
3 lipca Pozwól mi wypowiedzieć Tobie, Panie, całą moją miłość, całą wdzięczność!
4 lipca Choćby horyzont życia był ciemny, choćby czarne chmury na nim się piętrzyły, mogę się uciekać do Matki i wiem, że Ona nie zostawi mnie bez pomocy.
5 lipca Chcę Ci ufać bez granic, Jezu, i chcę żyć w pokoju, oczekując godziny, gdy moją duszę zabierzesz do siebie. Ty pragniesz mojego wiecznego szczęścia!
6 lipca Ufam, Jezu, że mi pomożesz w obecnych moich trudnościach. Kłopoty, troski, bóle, niepowodzenia - wszystko Tobie powierzam. Nie lękam się, bo ufam, że zaopiekujesz się moją przyszłością. Serce Jezusa, mam ufność w Tobie!
7 lipca Weź mnie, Panie, zrób ze mną, co chcesz, tylko nigdy, mimo mojego buntu, nie wypuszczaj mnie z Twoich rąk, bo wtedy zginę!
8 lipca Jezu, jak maleńka czuje się dusza, gdy jest blisko Ciebie! Jaki spokój w takiej duszy, bo im mniejsza się czuje, tym bardziej odczuwa wielkość Bożą i nią się raduje.
9 lipca Boże, chcę jak najczęściej wołać z radością: Tyś święty, Tyś Pan, Tyś Najwyższy!
10 lipca Otwórz mi, Panie, swoje Serce, pozwól mi tam zamieszkać na zawsze! Jezu, wierzę, że dasz to, o co tak proszę.
11 lipca Matko moja, mając Ciebie, czegóż mam się obawiać? Jak małe dziecko w objęciach matki, tak ja mogę bezpiecznie spoczywać.
12 lipca Do Ciebie należy moje życie, wola, serce, dusza i wszystko... Panie, najlepiej mi blisko Ciebie, najlepiej zawsze z Tobą.
13 lipca Jezu, do pokornych mówisz: "Przyjdź do Mnie!" Chcę iść do Ciebie, Panie!
14 lipca Jezu, naucz mnie przechodzić przez świat cicho, bez zwracania na siebie uwagi. Niech mi wystarczy myśl: Jezus na mnie patrzy, Jezus mnie widzi!
15 lipca W tej myśli "Jezu, Ty mnie kochasz" jest zawarte wszystko.
16 lipca Gwiazdo moja, Maryjo, wierzę, że czuwasz nade mną z nieba, że mnie widzisz, słyszysz, kochasz. Chcę Cię widzieć oczyma duszy, trzymać Ciebie za rękę!
17 lipca Matko, jak często zachcianki ambicji stoją niby ciemna mgła między Twoimi promieniami, jasna Gwiazdo, a moim sercem. Promienie Twoje przynoszą wiarę, ufność, miłość, szczęście. Niech przebiją mgłę i ciemności!
18 lipca Między sercem Matki i dziecka musi być nieustanne porozumienie, nieustanna łączność, obustronne zrozumienie się. Tego właśnie chcę, Maryjo!
19 lipca Jezu, od Ciebie się uczę, jak dawać siebie innym. Ale do tego potrzeba mi Twojej, Jezu, pomocy!
20 lipca Jakże nie mam ufać, gdy Twoje Boskie Serce jest samą dobrocią i jednego pragnie - darować mi grzechy, przebaczyć, pojednać mnie z Ojcem w niebie!
21 lipca Miłość Twoja czuwa nade mną, znasz moją słabość i nie doświadczysz mnie nad siły. Mogę trwać w pokoju u stóp mego Pana, bo On to, co cięższe, wziął na siebie, aby mnie oszczędzić. Jak Ty, Jezu, tak i ja mam brać na siebie to, co cięższe, co trudniejsze, by innym zostawić to, co lżejsze, milsze i przyjemniejsze.
22 lipca Magdaleno, wyproś mi miłość podobną do twojej miłości! Oby moje serce tak przylgnęło do Jezusa, by widziało Go zawsze, wszędzie, we wszystkim i we wszystkich!
23 lipca Poznajemy drzewo po owocach... Jezu, co Tobie moje uczynki o mnie mówią?
24 lipca Serce Twoje, Jezu, kona z miłości i bólu. Z bólu - bo wziąłeś na siebie pokutę za grzechy całego świata; z miłości - bo oddałeś życie za nas, za mnie. Chcesz mi dać szczęście. Wtedy tylko znajdę spokój i szczęście, jeżeli trwać będę w złączeniu z Twoim Sercem.
25 lipca Maryjo, kieruj nieustannie moje serce do Jezusa, oddalaj wszystkie myśli, które stają między mną a Jezusem. Potrzeba mi ducha modlitwy, by wybłagać sobie miłość, pokorę, wytrwałość. Matko, wyproś mi ducha modlitwy!
26 lipca Jezu, Przyjacielu mój jedyny, najwierniejszy, najprawdziwszy!
27 lipca Mogę, Jezu, na Ciebie liczyć i zawsze do Ciebie przychodzić w ciężkich chwilach życia. Mogę opierać strudzoną głowę na Twoim Sercu, by w tej świętej przyjaźni znaleźć ukojenie i uspokojenie.
28 lipca Przyjacielu mój najwierniejszy! Na świecie nie ma nic stałego, najwierniejszą ludzką przyjaźń przecina śmierć, ale Twoja przyjaźń jest radością mojego życia, bo śmierć jej nie zniszczy, przejdzie ze mną przez próg wieczności.
29 lipca Jezu, wiesz i widzisz, że pragnę Cię kochać tak, jak tylko potrafię. Nie zawsze potrafię wykrzesać uczucia, ale z dobrą wolą chcę zabierać się do czynów, które dla Ciebie mają być dowodem mojej miłości.
30 lipca Jeszcze mi tak daleko do ideału miłości, jaki przede mną, Jezu, stawiasz, ale mam dobrą wolę, naucz więc mnie kochać tak, jak Ty mnie kochasz!
31 lipca Jezu, chcę Ciebie kochać za tych, co Cię nie kochają!

 

SIERPIEŃ

1 sierpnia Ojcze mój, niczego się bać nie będę, niczym nie chcę się dręczyć, niczym zbytnio troskać... Wszędzie znajdę Twoją wolę - w radości i w cierpieniu, w upokorzeniu i w chwale, w zdrowiu i w chorobie, w śpiewie słowika i w huku grzmotów, w życiu i w śmierci. Gdzie Ty, tam szczęście i pokój, tam niebo już na ziemi. Bądź więc wola Twoja we mnie zawsze i wszędzie!
2 sierpnia Królowa męczenników stanie się teraz Królową nieba i ziemi, Królową aniołów i ludzi. Gdyby Maryja mniej cierpiała, mniejszą miałaby chwałę w niebie. Cierpienia Jej to są najcudowniejsze klejnoty w Jej koronie. Czy nie należę do tych, którzy najmniejszą przykrość opłakują gorzkimi łzami?
3 sierpnia Jezu, wzmocnij moją wolę!
4 sierpnia Panie, z wiarą i ufnością oddaję się w Twoje ręce, wierząc, że mnie kochasz, że chcesz mojego dobra. Ta myśl daje mi spokój i szczęście nawet w chwilach bólu i cierpienia, które przecież być muszą.
5 sierpnia Daj mi, Panie, zapatrywać się na świat, na ludzi, na okoliczności, na całe życie - po Twojemu, ze stanowiska wieczności. Wtedy mój sąd będzie spokojny, niepozbawiający mnie pokoju wewnętrznego, niekrzywdzący innych. Jezu, daj mi spojrzenie prawe, by patrzeć tak, jak Ty!
6 sierpnia Jezu, daj mi nigdy nie tracić Cię z oczu! Zawsze wpatrywać się w Ciebie, niekoniecznie otoczonego chwałą, ale i konającego na krzyżu. Widzieć Ciebie w bliźnich, w pracy, w radości, w cierpieniu - zawsze Ciebie, tylko Ciebie.
7 sierpnia Jezu, chcę trwać sercem i duszą u stóp Twego krzyża i jak tylko potrafię, pocieszać Cię słowami miłości i świętością, do której usilnie będę dążyć.
8 sierpnia Chcę, Maryjo, wpatrywać się w Twoje życie i naśladować je. Weź mnie pod swoją opiekę i naucz wierności!
9 sierpnia Jezu, tak pragnę kochać, a tak mało kocham! Moje serce, pełne miłości własnej, nie może być zarazem pełne miłości Boga.
10 sierpnia Jezu, pójdę za Tobą, dokąd zechcesz. Zamykam oczy, a Ty prowadź! Czy poprowadzisz drogą gładką, równą, czy ścieżką stromą i skalistą, czy w jasności wiosennego poranku, czy w ciemności nocy - bać się nie będę, bylebyś był przy mnie!
11 sierpnia Boże mój, w każdej pracy liczę przede wszystkim na Twoją pomoc i o nią błagam!
12 sierpnia Naucz mnie pracować dla Ciebie - nie dla siebie; dla chwały Twojej - nie dla chwały swojej. Jezu, bądź przy mnie podczas mojej pracy, a stanie się ona pożyteczna dla mojej duszy i miła Tobie!
13 sierpnia Jezu, jesteś Panem moim, Bogiem moim, prawdziwie obecnym w Sakramencie Miłości. Wierzę, Panie, ale wzmocnij moją wiarę.
14 sierpnia Przy każdym przejściu z jednego miejsca na drugie, przy każdej zmianie zajęć, przy każdym biciu zegara chcę wznosić oczy i serce ku Tobie, Maryjo, i ku Twemu Synowi, by przez Ciebie stać się własnością Boskiego Serca Jezusa.
15 sierpnia Radość zapanowała w niebie z Twego Wniebowzięcia, Maryjo. I dla mnie ta myśl niech będzie radością - moja Matka w niebie, moja Matka u źródła szczęścia!
16 sierpnia Nie trzeba mi chwały ani w niebie, ani na ziemi - Ty sam mi wystarczysz, Jezu!
17 sierpnia Jezu, Ciebie kochać - to jedyna moja ambicja.
18 sierpnia Jezu, Przyjacielu mojej duszy, uczysz mnie nie zrażać się, choć nie zaraz dajesz to, o co proszę. Uczysz z wytrwałością prosić, aż dasz, jeżeli to, o co proszę, jest dobre, a jeżeli nie, to łaskę, o którą proszę, zastąpisz inną.
19 sierpnia Jezu, uczyń ze mną, co chcesz!
20 sierpnia Choć moje myśli są przy codziennych obowiązkach, sercem chcę być zawsze przy Tobie. Weź, Panie, moje serce, moją duszę, moją wolę!
21 sierpnia Jezu, wzrusz moje serce, żeby pragnęło za Twoją miłość odpłacać miłością!
22 sierpnia Witaj, Królowo, Matko miłosierdzia! Moje oczy wznoszę dziś do Ciebie!
23 sierpnia Jezu, chcę pracować z Tobą i dla Ciebie!
24 sierpnia Jezu, naucz mnie modlić się, naucz mnie nie zważać na to, czy mi się chce, czy nie chce, czy mi to łatwo, czy trudno przychodzi.
25 sierpnia Jezu, ufam i ufać nie przestanę z powodu Twej dobroci! W pokoju spocznę u Twoich stóp.
26 sierpnia Maryjo, znasz nasze wady, nasze słabe strony, wiesz, co dla nas jest niebezpieczeństwem. Imię Twoje jest naszą tarczą, różaniec naszą bronią, miłość ku Tobie naszą siłą.
27 sierpnia Jezu, chcę zawsze radować się w Tobie, tak jak Matka Najświętsza!
28 sierpnia Jezu, okażę Ci swoją miłość chętnym przyjmowaniem małych cierpień.
29 sierpnia Matko najpokorniejsza, która wszystko możesz uprosić u Boga, uproś mi prawdziwą pokorę na wzór Serca Jezusa i Serca Twojego!
30 sierpnia Podstawą pokoju duszy jest żal za grzechy i ufność bez granic w miłosierdzie Boskiego Serca. Jakże nie żałować za przewinienia, gdy każde z nich jest dowodem braku miłości? A ja, Jezu, tak bardzo chcę Ciebie kochać!
31 sierpnia Panie, wiem, wierzę i wyznaję, że kto Tobie zaufał, zawstydzony nie będzie.

 

WRZESIEŃ

1 września Nikt tak bardzo nie potrzebuje współczucia, jak człowiek cierpiący. A któż bardziej cierpiał od Ciebie, Panie?
2 września Panie mój, Przyjacielu, chcę wyrobić w sobie niezachwianą ufność, że mnie nigdy nie opuścisz, że gotów jesteś mi pomagać. Tak, chcę mocno wierzyć i według tego zawsze postępować, Jezu!
3 września Mówię Ci, Panie, całą siłą woli, że mogę nawet życie oddać dla Ciebie, ale mówię Ci to, nie dowierzając sobie. Znam własną słabość i wiem, że na sobie nie mogę polegać. Opieram się jedynie na Twojej sile, Mistrzu.
4 września Panie, jedyna moja nadzieja w pokorze - w pokorze wobec Ciebie, w pokorze wobec ludzi, w pokorze wobec siebie!
5 września Współodkupicielko nasza, Maryjo! Ty za grzechy moje cierpisz razem z Jezusem!
6 września Jezu, potrzeba mi miłości bliźniego, bo bez niej nie ma miłości Bożej!
7 września Niech staram się, Jezu, nie tylko o to, by inni byli dobrzy dla mnie, ale raczej o to, by być dobrym dla nich!
8 września Maryjo, Twoja pokora ściągnęła na świat Bożego Syna. Uczysz mnie, jak przyciągnąć Jezusa do mojego serca.
9 września Wolisz, Panie, znaleźć we mnie serce wyrozumiałe niż serce gotowe do ofiary, ale przy tym bezwzględnie domagające się ofiary od innych.
10 września Jezu, weź serce moje i rozpal w nim ogień Twojej świętej miłości!
11 września Jezu, widzę, patrzę, a jednak nie naśladuję Ciebie, nie znajduję siły, aby się przezwyciężyć. Wolę trwać w gnuśności, obojętności... Jezu, móc ukochać Ciebie całym sercem, całą moją dobrą wolą!
12 września Maryjo, Matko nasza, daj, żebyśmy stali się choć trochę do Ciebie podobni!
13 września Czasem ogarnia mnie strach na myśl o przyszłości, która rysuje się niepewnie, i nie mam w duszy odwagi, gotowości na wszystko dla Ciebie, Panie! Myślę tylko o sobie, o tym, co dla mnie będzie lepsze, korzystniejsze. Jezu, naucz mnie myśleć o Tobie!
14 września Wznoszę oczy ku Tobie, Panie! Cóż Ci dzisiaj powiem, Jezu?
15 września Matko Bolesna, módl się za mną, uproś mi męstwo, odwagę, hart ducha, daj zrozumieć świętość cierpienia!
16 września Serce Jezusa, przychodzę do Ciebie, by wpatrywać się w Ciebie, by Cię naśladować. Daj mi poznać Twoje Serce, a potem daj mi poznać moje serce. Twoje, by coraz bardziej Cię podziwiać. Moje, by lepiej poznać, jak wiele mi brakuje.
17 września Jezu, życie bez Ciebie to śmierć, a wieczność bez Ciebie to piekło. Chcę trwać przy Tobie, chcę kochać Ciebie w tabernakulum i kochać Ciebie w bliźnich. Chcę, postanawiam - ale bądź zawsze ze mną, teraz i w wieczności!
18 września Jezu, żyć zawsze w Tobie, z Tobą i dla Ciebie! Jezu, pomóż mi!
19 września Naucz mnie, Matko, zawsze odważnie stać przy krzyżu, jak Ty, bo na nim jest Jezus, bo krzyż jedyną moją nadzieją!
20 września Jezu, strzeż mnie od tchórzostwa, nie mów mi, jak świętemu Piotrowi, że iść za Tobą nie mogę, tylko podaj rękę, dodaj siły, napełnij duszę świętym zapałem.
21 września Czy myśl o Twym Sercu, Jezu, nie zachęci mnie do odważnego czynu miłości?
22 września Zastanowię się, Jezu, nad moją niewdzięcznością wobec Ciebie. Jak Ci okażę wdzięczność?
23 września Święty Józefie, przyświecaj mi zawsze przykładem swej wierności!
24 września Jezu, dla mnie ukrzyżowany, kocham Cię bardzo i kochać pragnę coraz bardziej!
25 września Jezus przyjął zadośćuczynienie Piotra: trzykrotne wyznanie miłości za trzykrotne zaparcie się Pana. I ja, tak jak Piotr, chcę za moje winy zadośćuczynić, z głębi serca mówiąc: Panie, kocham Cię nad wszystko!
26 września "Ojcze, w Twoje ręce powierzam ducha mojego". Jezu, pozwól mi tymi słowami oddać Tobie moją duszę w ostatniej chwili życia!
27 września I znów wracam, Panie, do krzyża!
28 września Jezu, zostań ze mną, bo bez Ciebie życie nie jest życiem. Zostań!
29 września Jezu, odchodząc po Komunii świętej do codziennej pracy, będę mówić do Ciebie, jak święty Filip Nereusz: Panie, strzeż mnie, bo jeżeli Ty mnie podtrzymywać nie będziesz, gotów jestem Ciebie zdradzić, jak Cię zdradził Judasz!
30 września Święte rany Jezusa! Kto w was się skryje, jest bezpieczny. Jezu, bądź miłościw grzesznej duszy mojej!

 

PAŹDZIERNIK

1 października Matko, naucz mnie kochać różaniec, naucz mnie dobrze go odmawiać!
2 października Jezu, nie pozwól mi się od Ciebie oddalić!
3 października "Ave Maria!" Cudnie brzmią te słowa w ustach anioła. Z jaką miłością są wypowiedziane. Oby te słowa wciąż były na moich ustach i w moim sercu!
4 października Pełna łaski! Uproś mi łaskę Bożą! Gdy Jezusa mieć będę, będę mieć niebo na ziemi.
5 października Uproś mi ducha modlitwy, Maryjo! Naucz mnie korzystać z wolnych chwil czekania lub przymusowej bezczynności, by słowem i czynem odmawiać różaniec.
6 października Tak wysokie mam o sobie wyobrażenie, tak łatwo się obrażam, gdy mi coś zarzucają... Strzeż mnie, Panie, od złego, strzeż od grzechu!
7 października Każdy dziesiątek różańca niech będzie aktem miłości ku Tobie, Matko, niech będzie wpatrywaniem się w życie Jezusa i Twoje, by je naśladować!
8 października Panie, Ty działasz cuda łaski, gdzie zechcesz. Maryjo, pokorna służebnico Pana, doświadczyłaś tej prawdy na sobie.
9 października Jezu, uklęknę z Tobą w Ogrodzie Oliwnym. W każdych okolicznościach życia chcę mówić: Boże mój, nie moja, ale Twoja wola niech się stanie!
10 października Maryjo, widzisz, moje serce spragnione jest Jezusa, Jego obecności, Jego miłości i łaski!
11 października Boże mój, daj mi coraz większą miłość!
12 października Jezu, bądź całym moim szczęściem, radością, ufnością!
13 października Jezu, każde poświęcenie dla innych staje się radością, gdy mam Ciebie przed oczami. Przecież dla Ciebie to robię!
14 października Jezu, pozwól mi nie robić nic dla ludzkiego oka, ludzkiego poklasku, ludzkiego uznania. Wszystko tylko dla Boga!
15 października Jezu, czekasz na mnie w tabernakulum i pragniesz mojej miłości!
16 października Matko Bolesna, wyproś mi prawdziwe chrześcijańskie męstwo!
17 października Maryjo, wśród radości nieba pamiętaj o naszym bólu na ziemi!
18 października Dobroć Twoja, Matko, powinna mnie zachęcić do ufności! Mam swoje troski i niepokoje... Jak często zniechęcenie, zniecierpliwienie, przygnębienie napełniają moje serce, czynią mnie niemiłą i przykrą dla innych!
19 października Obiecuję Ci, Matko, że wszelkimi sposobami starać się będę unikać grzechu. Znasz moją słabość. Liczę na Twoją pomoc!
20 października Maryjo, uproś mi mężne serce, nie sobą zajęte!
21 października Aby móc oddać się Tobie, Panie, muszę od Ciebie nauczyć się wspaniałomyślności!
22 października Zawsze mogę przyjść do Twego ołtarza, Jezu, i złączyć się z Tobą w Komunii świętej!
23 października Matko moja, pozwól mi stać razem z Tobą u stóp krzyża, by od Ciebie nauczyć się męstwa i odwagi w cierpieniu!
24 października Jezus mój i ja! A wszystko inne - gdzieś daleko! Tak dobrze jest być z Tobą, przy Sercu Twoim, tak dobrze jest ufać Tobie i kochać!
25 października Panie, daj mi serce łagodne!
26 października Jezu, czy może być dla mnie większe szczęście niż świadomość, że mnie kochasz?
27 października Wszystko się wypełniło... Bądź wola Twoja, jako w niebie, tak i na ziemi...
28 października Jezu, postanawiam dążyć do pełnienia Twojej woli, choćby mnie to dużo kosztowało. Dzięki łasce Twojej wypełnię to postanowienie!
29 października Wszystko się skończy, skończy się męcząca i ciężka praca, skończą się odbierające sen troski, skończą się pokusy, łzy, bóle, cierpienia, niechęć ludzka, zawody... To wszystko się skończy, gdy przyjdziesz, Panie, i zabierzesz mnie do swojej chwały, do przybytku wiecznej miłości.
30 października Maryjo, chcę się od Ciebie nauczyć na własne cierpienia reagować współczuciem dla cierpień innych i - tak jak Ty - szukać pociechy dla siebie w niesieniu pociechy bliźnim!
31 października Życie moje, Maryjo, niech będzie różańcem wprowadzonym w czyn. Jak święte jest takie życie różańcowe, jak pełne radości i szczęścia!

 

LISTOPAD

1 listopada Chcę spokojnie żyć w Tobie, Boskie Serce, i ufać. Wieczność moja w Twoim ręku, Jezu, nie potrzebuję się lękać! Święci w niebie, módlcie się za nami!
2 listopada Oddając swoją wieczność Tobie, Boskie Serce, cieszyć się chcę nadzieją...
3 listopada Wpatruję się, Jezu, w Twoje Serce, tak pokorne. Jaki to przykład dla mnie!
4 listopada Jezu, chcę energicznie walczyć z moją zarozumiałością! Chcę iść Twoją drogą pokory.
5 listopada Jezu cichy i pokornego Serca, uczyń serce moje według Serca Twego i daj mi Twój święty pokój!
6 listopada Nie umiem przyjąć najmniejszej uwagi, gdyż zaraz uważam to za wielką krzywdę. Pragnę pochwał, uznania. Naucz mnie pokory, Panie!
7 listopada Chcę, Jezu, z radością znosić różne drobne przykrości, jakich doznaję ze strony innych, nie skarżąc się, nie narzekając, że mogę cierpieć - dla Ciebie.
8 listopada Jezu, będę się starać, gdzie tylko mogę, ustąpić innym, zostawić im chwałę, uznanie, byleby szukać i znaleźć Ciebie, mojego Zbawiciela!
9 listopada Jezu, chcę od Ciebie nauczyć się wyrozumiałości! Często tak bezwzględnie, tak ostro innych sądzę. A skąd mam prawo ich sądzić? Panie, okaż mi miłosierdzie!
10 listopada Jeśli znienawidzono Ciebie, Jezu, który jesteś samą dobrocią, samą świętością, czy nie muszę przyznać, że wszyscy są dla mnie za dobrzy, zanadto pobłażliwi, zbyt wyrozumiali?
11 listopada Jezu, czy jestem Ci wdzięczny za Twoją dobroć?
12 listopada Panie, obdarz mnie bojaźnią Bożą, która jest początkiem życia świętego - czystą miłością, która boi się grzeszyć, bo wie, że rani Twoje Serce. A ja przecież chcę Cię kochać, Jezu!
13 listopada Lękam się, Jezu, oddalenia od Ciebie. Bojaźń Boża to strach przed grzechem, bo grzech zabija miłość. Jezu, nie pozwól mi zranić Ciebie grzechem!
14 listopada Serce Jezusa, uczyń moje serce cichym i pokornym!
15 listopada Pragnę kochać Cię, Jezu, za siebie i za tych, którzy Ciebie nie kochają. Chcę kochać Ciebie w moich bliźnich, bo to najlepszy sposób okazania Ci miłości.
16 listopada Jesteś Matką miłosierdzia, Maryjo! A mi tak potrzeba miłosierdzia. Potrzebuję Twojej miłosiernej ręki, bo nieraz przygnębiają mnie niepowodzenia, trudności, tracę odwagę, ogarnia mnie niepokój...
17 listopada Panie, znasz moją słabość, więc daj mi odwagę, a gdy ujrzysz, że słabnę, wyciągnij pomocną rękę!
18 listopada Serce Twoje, Jezu, jest dla mnie otwarte, pełne miłości, zawsze gotowe przebaczyć, darować i pojednać moją duszę z Ojcem Niebieskim.
19 listopada Jezu, chcę trwać przy Tobie, chcę zawsze, zawsze być z Tobą! Ty i ja, Panie!
20 listopada Jezu, niech chwalę Ciebie, uwielbiam i adoruję, aż utonę w oceanie miłości Twego Boskiego Serca!
21 listopada Maryjo, weź moją wolę, oczyść ją swoimi modlitwami. Chcę, by moja wola zginęła zupełnie w woli mego Pana.
22 listopada Kocham Cię, Jezu! Daj mi, Panie, gorące pragnienie świętości, a wzbudzając pragnienie, daj też siłę do jego spełnienia.
23 listopada Jezu, jesteś Królem serc ludzkich, więc i Królem mojego serca. Oddaję Ci serce, niech będzie Twoją własnością!
24 listopada Jakiś Ty dobry, Jezu, jak bardzo nas kochasz! Czulszy jesteś dla nas niż najczulsza matka dla swoich dzieci. Daj mi zrozumieć szaleństwo Twojej miłości do mnie!
25 listopada Jezu, swoją śmiercią wyjednałeś mi szczęście, że mogę Cię nazywać Przyjacielem. Daj mi męstwo, daj wierność Tobie... Raczej wszystko stracić, byleby nie utracić Twojej przyjaźni!
26 listopada Życie jest mi dane po to, by Ciebie, Jezu, kochać, wielbić, chwalić, Tobie służyć.
27 listopada Jezu, niech moje oczy będą nieustannie wzniesione ku niebu - tam moja ojczyzna!
28 listopada Maryjo, Bramo niebieska, przez Ciebie mogę zbliżać się do nieba, dla którego jesteśmy stworzeni. Przeprowadzisz mnie przez próg wieczności...
29 listopada Jezu, daj mi ochotę do pracy nad sobą i zrozumienie, że świętość to najważniejsza rzecz na świecie.
30 listopada Panie, pozwól mi spotykać Ciebie co dzień na drodze mojego życia!

 

GRUDZIEŃ

1 grudnia Jezu Ukrzyżowany, proszę, daj mi kochać Ciebie całym sercem i całym życiem. Daj mi zawsze trwać w Tobie, a Ty trwaj we mnie!
2 grudnia Jezu, z miłości do mnie przed niczym się nie cofnąłeś, nawet przed śmiercią. I ja przed niczym, co prowadzi do Twojej miłości, cofać się nie będę.
3 grudnia Dziś łączę się z Tobą, Jezu, w Komunii świętej, ale gdy przyjdziesz w całej swej chwale, jak radosne będzie to spotkanie! Przyjdzie ta godzina i myśl o niej nie powinna dla mnie być straszna, ale pełna radości i ufności.
4 grudnia Jak słodkie, Panie, będzie przyjście Twoje!
5 grudnia Jak dobrze jest żyć nadzieją... Ufność moja w Tobie, Jezu, w Tobie, Maryjo!
6 grudnia Ufam, Jezu, że Twoje Serce już mi przebaczyło grzechy przeszłości. Całą moją przeszłość rzucam z ufnością w płomienie miłości Twego Boskiego Serca.
7 grudnia Wyrzucić dziś muszę z serca troski, kłopoty, niepokoje - jak dobre dziecko, które przygotowując się na święto swojej matki, zapomina o sobie i myśli tylko o tym, jak matce zrobić przyjemność. Bez grzechu poczęta - blask niebiański Cię otacza, Maryjo.
8 grudnia Maryjo, każda myśl, każde uderzenie serca, słowo, krok, każdy uczynek - wszystko w Tobie dążyło do Boga. Cieszą się święci, cieszy się Jezus, patrząc na Ciebie, swoją Matkę, patrząc na Twoją chwałę...
9 grudnia Uczysz mnie, Jezu, że szczery, głęboki, prawdziwy żal nie tyle objawia się łzami, co poprawą życia.
10 grudnia Matko, kochając Ciebie, kocham i Jezusa. Jeśli kocham Ciebie, moje serce będzie gotowe na wszystko, czego Bóg ode mnie zechce.
11 grudnia Miłość Twoja do mnie, Jezu, przybiła Cię do krzyża!
12 grudnia Maryjo, jesteś Matką pięknej miłości, Matką miłosierdzia, więc podasz mi rękę, podniesiesz, pomożesz!
13 grudnia Jezu, zlituj się nade mną! Niech odtąd język mój, który tyle nagrzeszył, zamilknie w pokornym przyznaniu się do popełnionych win!
14 grudnia Jezu, tak wspaniałomyślnie przebaczasz cierpienia Tobie wyrządzone, a ja nie przebaczę doznanych małych nieprzyjemności?
15 grudnia Jezu, wiem, że jesteś przedwieczną Prawdą, niech więc i moje życie zawsze opromienione będzie światłem prawdy. Wolę narazić się na nieprzyjemności, na upokorzenia, byleby nie odstąpić od prawdy.
16 grudnia Jezu, daj mi skromność, która nie dąży do ciągłego okazywania swojego "ja", która umie poskromić pragnienie, by pokazać siebie, innych sobą zajmować!
17 grudnia Ty, nasz Bóg i Pan, przyszedłeś służyć nam, biednym stworzeniom! Jezu, błagam Cię o pomoc, naucz mnie prawdziwej pokory!
18 grudnia Twoja miłość, Jezu, do mnie domaga się miłości ode mnie!
19 grudnia Jezu, Zbawicielu mój, żeby tak móc zrozumieć, odczuć, kim dla mnie jesteś! I kochać Cię!
20 grudnia Ty, Jezu, jesteś wszystkim, a wszystko inne - niczym!
21 grudnia Jezu, pozwól mi zrozumieć, że im człowiek pokorniejszy, tym bliższy Ciebie. A czego więcej pragnąć, jeżeli nie tego, by być jak najbliżej Jezusa? To powinno stać się moją ambicją - jak najbliżej Ciebie!
22 grudnia Panie, nakłoń moje serce do wyrozumiałości dla innych!
23 grudnia Maryjo, podnieś moje serce wysoko, ponad ziemię! Czego w tym życiu mi potrzeba? Tylko Jezusa! "Mój miły jest mój, a ja jestem jego" (Pnp 2,16).
24 grudnia Matko, masz Jezusa, niczego więcej nie potrzebujesz. Bóg sam wystarcza za wszystko.
25 grudnia Panie, patrz na moją dobrą wolę. Chcę Cię zawsze przyjąć kochającym sercem, czy przyjdziesz do mnie pod osłoną radości czy krzyża, czy poprzez natchnienie, zachętę do dobra, wyrzut wobec popełnionego błędu, nawoływanie do poprawy, czy w osobie bliźniego...
26 grudnia Pokój - to najcenniejszy dar, jaki Boże Dziecię przyniosło na świat, jaki aniołowie przy narodzeniu Chrystusa ogłosili światu. Boże Dziecię, gdy klęczeć będę u Twego żłóbka, szepnij do mnie: Pokój z tobą!
27 grudnia Święty Janie, Apostole miłości, uproś mi łaskę zrozumienia choć trochę ogromu Bożej miłości do nas!
28 grudnia Jezu, dziękuję Ci za to, że dla mnie przyszedłeś na świat! Dziękuję Ci za Twoją dobroć, za miłość. W tej miłości znajduję skarby łaski i szczęścia.
29 grudnia Chcę, Boże Dziecię, przechodzić przez życie, nie dbając o uznanie, o chwałę u ludzi. Chcę tulić się do Twego miłosiernego Serca. Ono mnie zbawi!
30 grudnia "Chwała Bogu na wysokościach" (Łk 2,14). Jezu, to pierwszy cel Twojego przyjścia na świat: oddać Bogu chwałę za ludzi, którzy Boga nie kochają i nie chwalą. Matko, naucz mnie żyć "na większą chwałę Boga".
31 grudnia Panie, dziś, patrząc na ubiegły rok, widzę całą Twoją dobroć dla mnie! Chcę kochać Cię, Jezu. Bądź dla mnie wszystkim!

 

niedziela, 20 luty 2011 18:07

TESTAMENT

 

m. Urszula Ledóchowska

TESTAMENT
Prośby starej Matki do swych Dzieci najdroższych

Wydanie 1 - Pniewy 1939 r.
Wydanie 2 - Pniewy 1994 r.
Testament starej, bardzo kochającej Matki...

©Zgromadzenie Sióstr Urszulanek SJK

 

 

 

 

 

 

 


 

WSTĘP


Dzieci me najdroższe, wiecie, jak bardzo Was kocham i jak bardzo dobro dusz Waszych leży mi na sercu. Chciałabym więc zostawić Wam z macierzyńskiego, kochającego serca wypływające rady, by one pomagały Wam do utrzymywania się na drodze, jaką Bóg sam okolicznościami nam, Zgromadzeniu naszemu, wskazał.

Czy to nie brak pokory z mej strony, że tym pisaniem testamentu jakby naśladuję Matkę naszą i Założycielkę, świętą Anielę? Bałam się tego, lecz miłość ku Wam przezwyciężyła obawę. Ciągle mi ta myśl wraca, by zostawić Wam rady i pragnienia me w testamencie, więc w imię Boże zabieram się do tego. Dla Was, Dzieci moje, te słowa Matki starej, którą trochę kochacie, będą miały znaczenie - wiem o tym. Może i niejednej dopomogą do dobrego, a choćby w jednej duszy rozpaliły iskierkę Bożej miłości, to i to dla mnie będzie szczęściem. w każdym razie piszę w najlepszej intencji, z najczystszej ku Bogu i ku Wam, Dzieci moje, miłości - więc ufam, że Bóg dobre chęci przyjmie i pobłogosławi pracy mojej.

Bóg z Wami, Dzieci moje najdroższe, każdą z Was ściskam i tulę do serca swego, każdą z Was kocham, każdą przepraszam za przykrości, które może przez słabość natury Wam wyrządziłam; za złe przykłady, które Wam nieraz dawałam; za postępowanie moje, które może nieraz nie zgadzało się z tym, co Wam mówiłam i co teraz do Was piszę. Pokornie Was proszę, darujcie wszystko dla tej wielkiej miłości macierzyńskiej, którą Was kocham i która sprawia, iż choć sama bardzo niedoskonała, pragnę widzieć Was święte i doskonałe. Wynagródźcie Panu świętością i cnotą za mój brak świętości i cnoty. Dzieci moje najdroższe, tym przyczynicie się do chwały Bożej i do skrócenia czyśćca starej Matki, która do Pana Jezusa prędko dostać by się chciała.

Żegnam Was, Dzieci moje, modlić się za Was nie przestanę i w Sercu Jezusa zostanę ściśle z każdą z Was złączona. Stara Matka modlić i modlić się za Was będzie; za Was - byśmy wszystkie razem złączone zostały u stóp Jezusa i Maryi w niebie; za Zgromadzenie nasze - by się rozrosło i pracowało jedynie na większą chwałę Bożą i dla dobra dusz.

Odwagi, ufności, Dzieci moje najdroższe! Choć ciało me już w grobie, sercem i duszą jestem z Wami, kocham i błogosławię. Odważnie naprzód po drodze cnoty!

Sursum corda !

Ufajcie !

Serce Jezusa z nami, w Sercu Boskim my zawsze złączone!

 


I PROŚBA
 
Pierwsza i najgorętsza prośba moja do Was, Dzieci moje: kochajcie, kochajcie coraz goręcej Boskie Serce Jezusa, a to - przez Niepokalane Serce Maryi.

Bóg użył mnie, nędznej, by do życia powołać tę nową gałąź na starym pniu urszulańskim - tę gałąź najmłodszą, najsłabszą, ale która jest wyłączną własnością Najsłodszego Serca Jezusowego. Dlatego też, Dzieci moje, naszym najistotniejszym zadaniem jest miłować Boskie Serce Jezusa ze wszystkich sił naszych. Kochajmy Boskie Serce, niech życie nasze będzie jednym nieustannym aktem miłości ku Najsłodszemu Sercu Jezusowemu.

Abyście kochać mogły, proście o tę miłość. Niech częstym, kochanym aktem strzelistym Waszym będzie ta modlitewka odpustowa (300 dni): "Boskie Serce Jezusa, prosimy Cię najgoręcej, spraw, byśmy Cię kochały coraz, coraz więcej!"

Wyproście dla siebie, dla sióstr Waszych miłość gorącą, ognistą do Najsłodszego Serca Jezusa. Niech miłość ku Boskiemu Sercu opanuje myśli Wasze, ażeby coraz to kierowały się do Boskiego Serca. Niech najmilszym przedmiotem myśli Waszych będzie Boskie Serce Jezusa.

Niech miłość ku Boskiemu Sercu rodzi w sercu Waszym tę ufność niezachwianą w dobroć Serca Jezusa, tę pewność ufności, która z całym spokojem głębokiego przekonania spodziewa się wszystkiego od Najświętszego Serca Jezusowego! Niech się dzieje, co chce, Wy zawsze trwajcie w błogiej ufności, że Serce Jezusa dobrą drogą Was poprowadzi, choćby ta droga i cierniem była zasłana. i dlatego nigdy nie traćcie ani spokoju błogiego duszy spoczywającej na Sercu Jezusowym, ani niezachwianej ufności, że będzie wszystko dobrze, bo wszystkim Serce Jezusa według woli swojej kieruje.

Ta ufność niezachwiana, dziecięca, spokojna jest jednym z największych dowodów miłości, jakie Jezusowi dać możemy. Ufajcie, Dzieci moje, ufajcie, choćby horyzont życia był czarny jak noc, ufajcie! Pan Jezus, Serce Jezusa zwyciężyło świat i wszystkie biedy i nędze świata. "Nie bój się, mała trzódko, albowiem przypodobało się Ojcu dać Wam królestwo" (1). Królestwo Boskiego Serca jest Waszym udziałem, a Wy dążcie jedynie do tego, by rozszerzać to królestwo, to panowanie Serca Jezusa nad duszami, a o resztę nie troszczcie się - wszystko Serce Jezusa Wam da, wszystko, czego dla zbawienia Wam potrzeba. a więcej Wam nie potrzeba! Miłości nam daj, Panie, miłości coraz więcej - a na tym nam dosyć!

A chcąc prawdziwie kochać Boskie Serce, tak by miłość Wasza była dla Niego pociechą, kochajcie przez Serce Niepokalane Najświętszej Panny, naszej jasnej Gwiazdy Morza, która jasnymi swymi promieniami do Boskiego Słońca, do Najsłodszego Serca Jezusowego, nas prowadzi. Gdy zimno i ciemno w sercach Waszych się zrobi, patrzcie ku Gwieździe naszej, tulcie się do Jej Niepokalanego Serca, proście Matkę naszą, by swym światłem rozświeciła ciemności Wasze i swoim ciepłem rozgrzała serca Wasze, byście kochać umiały coraz, coraz lepiej Boskie Serce Jezusa naszego!

A wreszcie okażcie miłość Waszą ku Najsłodszemu Sercu przez wierne, wytrwałe naśladowanie Jego cnót. Naśladując cnoty Boskiego Serca, okażecie się Jego wiernymi służebnicami, służebnicami kochającymi Je nade wszystko.

W następnych mych prośbach chcę, Dzieci moje, stawić Wam przed oczy cnoty Boskiego Serca, prosząc zarazem: Dzieci moje, naśladujcie, naśladujcie odważnie cnoty Boskiego Serca Jezusa - w tym Wasza miłość, Wasze życie, Wasza świętość, chwała Wasza wieczna!


PRZYPIS

1. "Nie bój się, mała trzódko, gdyż spodobało się Ojcu waszemu dać wam królestwo" (Łk 12, 32).

II PROŚBA - Pokora

Dzieci moje najdroższe, wpatrujcie się w pokorę Boskiego Serca i naśladujcie ją. Wszak my dzieci Serca Jezusowego, więc musimy przede wszystkim naśladować tę ulubioną cnotę Boskiego Serca. My służebniczki ludu ubogiego, więc musimy stać się małymi, bardzo małymi, by ten ludek do nas i przez to do Boga pociągać. Co dzień powtarzajcie nie ustami tylko, ale sercem całym i ogromem pragnienia: Uczyń nas małymi, jak ten robaczek, co pełza po drodze, a po którym noga dziecięca depcze bez obawy.

Chciejcie być małe - nie tylko uczuciem, bo uczucie często nas samych okłamuje, ale życiem i czynem, bo w czynie prawda. Chciejcie być pokorne i malutkie, bo pamiętajcie o tym, że pokora jest korzeniem wszystkich cnót. Cnota, która nie wyrasta z tego korzenia, nie jest cnotą, choćby nawet w oczach ludzkich za cnotę uchodziła.

Bądźcie więc przekonane o swojej nędzy, o swej nicości - nie tylko uczuciem, słowem, ale czynem. Nie tylko mówcie: jesteśmy robaczkami - ale według tego postępujcie. a więc przede wszystkim nigdy nie obrażajcie się na nikogo i za nic. Dusza pokorna nie może, nie potrafi się obrażać, bo wierzy, że zasługuje na wszelką wzgardę, wszelką naganę, i raczej myśli, że wszyscy za dobrze się z nią obchodzą, więc za wszystko dziękuje zamiast się obrazić. O, bądźcie nieobraźliwe, Dzieci moje, odrzućcie jako pokusę wszelką myśl, że Was krzywdzą, Wami pomiatają, Wam ubliżają, o Was zapominają - to są podszepty szatana, który chce Wam odebrać spokój święty, którym się cieszą dusze pokorne. a choćby najgorzej z Wami się obchodzili, to powiedzcie sobie, że to wszystko jeszcze za dobre, bo na piekło zasłużyłyście. Dziękujcie za wszystko, ale nigdy, nigdy, Dzieci moje drogie, nie poddawajcie się obraźliwości!

Dalej - pamiętajcie, że dusza pokorna chętnie przyjmuje każdą uwagę jej zrobioną. Nie tłumaczy się, choćby nawet uwaga jej zrobiona niesłuszna była. Dusza pokorna wierzy, że inne lepiej widzą niż ona sama, i o jedno tylko się stara - to jest, by skorzystać ze zrobionej jej uwagi.

Dusza pokorna o sobie nie mówi ani dobrze, ani źle. Starajcie się to Wasze "ja" utopić w milczeniu o sobie.

Walczcie do upadłego z ambicją, bo ona jest początkiem upadku duszy zakonnej. z niej rodzą się straszne choroby duszy: nienawiść i zazdrość, które zabijają życie wewnętrzne. Jedną możecie mieć ambicję - tę, by być niczym, by przechodzić przez ten świat, jak gdyby Was nie było. Cieszcie się, gdy innym dobrze się udaje praca, gdy więcej są cenione od Was, gdy ich używają do ważniejszych prac, do wyższych urzędów. Spokojnie trwajcie w swym kąciku. Pamiętajcie o tym, co mówi Naśladowanie: "Chcesz wiedzieć o tym, co daje wielki spokój - chciej być nieznana i za nic miana". O, jaki pokój mieszka w sercu pokornym!

Strzeżcie się zarozumiałości, która zawsze chce mieć rację i zawsze swoje zdanie innym narzuca. Cóż Ci to szkodzi ustąpić innym - chyba gdybyś ustępując naraziła siebie albo innych na grzech. Chętnie ulegaj woli innych, jeżeli to tylko być może. "Bądźcie uległe jedne drugim" (2)- mówią nam Konstytucje. w tym gruntowna mieści się pokora. Chcieć wszystkim być uległą - to dowód prawdziwej pokory, która siebie ma za najniższą i najmniejszą.

Dzieci moje, nie pragnijcie nigdy wysokich urzędów. Przyjmujcie je z pokorą, jeżeli Bóg Was na nie powołuje, ale nie pragnijcie ich i cieszcie się, jeżeli inne, młodsze, na nie powołują. Chętnie poddawajcie się i młodszym przełożonym, okazując im takie samo uszanowanie, jakie okazywałyście przełożonej swej, gdyście były w nowicjacie.

Dzieci najdroższe, bądźcie pokorne, nie szukajcie pochwał, uznania. Im mniej pochwał, uznania od ludzi odbierzecie, tym większą chwałą Bóg w niebie Was otoczy.

Chciejcie, chciejcie, Dzieci moje, być małe, bardzo małe - wszak najbezpieczniejsze ostatnie jest miejsce. Uczcie się od Boskiego Serca, które jest ciche i pokorne. Bądźcie ciche nie tylko wewnątrz, ale i na zewnątrz. Nie hałasować - cicho mówić, cicho chodzić, cicho pracować. Hałas zawsze, choć bezwiednie, pochodzi z pragnienia oznajmienia wszystkim: To ja!

Dzieci moje, usilnie Was proszę, bądźcie cichutkie i pokorne, i Bóg z Wami będzie, i Boskie Serce pracom Waszym na pewno pobłogosławi, i miłość święta jednoczyć Was będzie.

Dzieci moje, bądźcie cichutkie i pokorne - pokora jest cnotą charakterystyczną, podstawową urszulanki Serca Jezusowego. Błagam Was, Dzieci moje, bądźcie pokorne!


PRZYPIS

2. Konstytucje z 1930 r., rozdz. XIX, p. 133

III PROŚBA - Miłość siostrzana


Zbawiciel nasz po ustanowieniu Przenajświętszego Sakramentu rzekł do Apostołów swoich, a tym samym i do nas: "Nowe przykazanie daję wam, abyście się wzajemnie miłowali, tak, jak ja was umiłowałem. Po tym poznają wszyscy, żeście uczniami moimi, jeżeli miłość mieć będziecie jedni ku drugim" (3).

Dzieci moje, oto prośba błagalna starej Waszej Matki: często, często rozważajcie te słowa, by według nich żyć i według nich wzajemnie siebie kochać. Jeżeli pokorne i ciche będziecie na wzór Boskiego Serca, to żadnej trudności w spełnieniu tego przykazania miłości nie znajdziecie. Wpatrujcie się w ten cudowny wzór miłości, jaki nam Pan Jezus dał - tak jak On nas kochał, tak i Wy wzajemnie się kochajcie. a rozważcie, jak Pan Jezus nas kochał, jakie są cechy Jego ku nam miłości: dobroć bez granic, poświęcenie aż do śmierci, a to śmierci krzyżowej.

A więc dobroć - dobroć dla Apostołów, dla rzesz, co Go otaczają, dla dzieci, co pragną Jego pieszczot, dla grzeszników, dla katów swoich. z jaką dobrocią do nich mówi, znosi ich słabości, pomaga, wspiera, uzdrawia, przebacza. a my...

Bądźcie dobre, Dzieci moje - to jest uprzejme dla wszystkich. Spotykajcie się zawsze serdecznie, z uśmiechem miłości, z dobrym słówkiem na ustach. Radujcie się, gdy możecie innym usługę oddać, choćby to Wam pracy, niewygody przysporzyło. Nie wiecie, ile szczęścia dajecie nieraz uśmiechem miłości, słówkiem dobroci!

Nie sądźcie innych - a jeżeli uczynku bronić nie możecie, to nigdy, nigdy nie sądźcie intencji, którą Bóg sam sądzić może. Jasnym okiem miłości patrzcie się jedna na drugą, wtedy siostry Wasze w dobrym świetle widzieć będziecie.

Pamiętajcie o dwóch rzeczach: dobroć umie serdecznie dziękować, nawet za najmniejszą rzecz, i dobroć umie przyjmować usługi - choć niepotrzebne - serdecznie i z podziękowaniem.

Żyjcie zawsze w zgodzie ze wszystkimi. Broń Boże, niech wśród Was kłótni nigdy nie będzie! Chętnie ustępujcie innym, byleby zgoda była zachowana. Bądźcie więcej jeszcze niż dobre, bądźcie pełne poświęcenia dla innych, gotowe, jak Pan Jezus, do przelania krwi dla dobra innych.

Dzieci moje, Pan Jezus poświęcił dla nas życie swoje. Czy my nie potrafimy dla Jezusa w siostrach naszych poświęcić naszej wygody, naszej przyjemności, naszego upodobania? Zawsze naprzód pamiętajcie o drugich, aby im było dobrze, wygodnie, a potem dopiero o sobie. a najlepiej o sobie zupełnie zapomnijcie. Żyjcie, jak Jezus, dla szczęścia innych, a przy tym zachęcajcie się do tego tą myślą: "Coście najmniejszemu z moich uczynili, mnieście uczynili" (4). a więc, żyjąc dla szczęścia sióstr Waszych, żyjecie dla szczęścia, dla pociechy Jezusa naszego, Konającego Jego Serca! Czy ta myśl nie powinna Was zachęcać do tego, by co dzień rano u stóp krzyża obiecać Jezusowi: Konające Serce Jezusa, chcę pocieszyć Ciebie, dając szczęście siostrom moim!

A czy to trudno dać szczęście, rozsiewać szczęście wokoło siebie? O, nie! Tylko czułą miłość mieć w sercu, uśmiech miłości na twarzy, słówko miłości na ustach, gotowość do najmniejszego choćby uczynku miłości w promieniach świętego wesela miłości - a staniecie się aniołami szczęścia, promyczkami słonecznymi dla całego Zgromadzenia Waszego.

Żyjcie, Dzieci moje, dla szczęścia innych, na pociechę Konającego Serca Jezusa, a tak cichutko ćwicząc się w miłości siostrzanej, wyrobicie w sobie taką siłę miłości, która uczyni Was zdolnymi do heroicznych ofiar, gdyby Pan Jezus takowych od Was się domagał.

Dzieci moje najdroższe, kochajcie się! Precz z niezgodą, z zazdrością, która jest śmiertelnym wrogiem miłości; z egoizmem, który o sobie pamięta, zapominając o innych; z ambicją, która z własnego "ja" czyni bożyszcze; z okiem złym, które widzi zło w siostrach swoich zamiast w sobie.

Kochajcie się, Dzieci moje, żebym patrząc z tamtego świata na Dzieci moje kochane, widziała je złączone w najczystszej miłości, tworzące jedno serce i jedną duszę - oto gorąca prośba starej Matki Waszej, która tak Was kocha z głębi serca!


PRZYPIS

3. "Przykazanie nowe daję wam, abyście się wzajemnie miłowali, tak jak Ja was umiłowałem; żebyście i wy tak się miłowali wzajemnie. Po tym wszyscy poznają, żeście uczniami moimi, jeśli będziecie się wzajemnie miłowali" (J 13, 34-35).

4. "Wszystko, co uczyniliście jednemu z tych braci moich najmniejszych, Mnieście uczynili" (Mt 25,40).

 


 

IV PROŚBA - Ubóstwo


Pamiętajcie, Dzieci moje, że ubóstwo to bezpieczny mur zakonności, i dlatego powinnyście ubóstwo kochać z całego serca.

Nasze Zgromadzenie ma być na usłudze maluczkich i biednych, więc i my w życiu naszym całym musimy być maluczkie i ubogie. Nie dążcie do tego, by domy Wasze były piękne, obszerne, wygodne - nie, nie! Zaklinam Was, Dzieci moje, tak jak za życia mego domy nasze były bardzo ubogie, życie nieraz niewygodne, jedzenie bardzo proste, tak i nadal tego ubóstwa się trzymajcie, stosując się do tego, co w Zwyczajach (5) napisane. Niech pragnienia Wasze zawsze skierowane będą do ubóstwa. Kochajcie nasze biedne habity - nie wstydźcie się, że nieraz i połatane, byleby czyste, to wystarczy.

Nie pragnijcie wyjątków i cieszcie się, kiedy możecie zadowolić się życiem ogółu. a chociaż która wyjątków potrzebuje, to niech je uważa za pokutę, a serca do nich nie przywiązuje. "Czysto i ubogo" - a nie: "ładnie i wygodnie" - niech będzie hasłem biednej służebnicy biednych.

Z ubóstwem w życiu, z ubóstwem w pragnieniach łatwo Wam będzie skierować całe serce do Boga, który stanie się skarbem jedynym dla duszy na wskroś ubogiej. a jeżeli czasem doznacie skutków ubóstwa - czy zapomną Wam dać, o coście prosiły, czy doznacie braku jakiego, czy coś gorszego od innych otrzymacie - nie narzekajcie, nie poddawajcie się złemu humorowi, nie pozwólcie sobie na jakąkolwiek zazdrość, tylko cieszcie się, że choć trochę naśladować możecie biednego, nawet sukni swych pozbawionego, Jezusa na krzyżu! Im uboższe będziemy, tym lepiej zrozumiemy te słowa ubogiego świętego Franciszka z Asyżu: "Bóg mój i wszystko moje!" Im mniej dla siebie potrzebować będziemy, tym więcej będziemy mogły czynić dla biednych.

A z ubóstwem ściśle złączona jest praca. Biedne jesteśmy, więc jako ubogie mamy obowiązek zapracować na chleb swój i na chleb dla dzieci naszych biednych. Praca, ciężka praca ubogich jest naszym obowiązkiem. Tak jak biedny pracuje w pocie czoła, choć krzyże bolą, kości bolą, choć sen morzy - ale on wie, że pracować musi, inaczej i on, i dzieci jego bez chleba zostaną - tak i my pracować musimy. Nie na to przyszłyśmy, by Iżej pracować niż na świecie, ale na to, by więcej, ciężej pracować, bo na świecie pracowałyśmy dla siebie, a tu dla Boga, który tyle dla nas pracował, iż życie za nas oddał! Nie wstydźmy się pracy - nie ma pracy, która by człowieka poniżała. Idź do tej pracy, do której posłuszeństwo Ciebie wyznacza, a nie pytaj, czy to praca ważna, czy mniej ważna, niska czy wielka, zaszczytna - pracuj dla Boga, a zawsze, zawsze do każdej pracy bądź gotowa. Broń Boże, niech wśród Was nie będzie takiej, która by się oburzała, że jej pracę - niby, w jej umyśle - niższą powierzają! Im praca niższa w oczach ludzi, im bardziej ukryta, im mniej przynosząca chwały, a im więcej przynosząca trudu i zmęczenia - tym bardziej powinna Wam być droga, jeżeli macie ducha ubóstwa.

Pracujcie gorliwie dla Boga. Praca Wasza daje utrzymanie naszym sierotom, a wszak Pan Jezus powiedział: "Coście najmniejszemu z moich uczynili, mnieście uczynili" (6). Czyż myśl, że pracując na utrzymanie naszych sierot pracujemy dla Jezusa samego, nie będzie dla Was zachętą do coraz gorliwszej pracy, do poświęcenia się bez granic w pracach Waszych?

W ubóstwie i w pracy, choć ciężkiej i żmudnej, pragnę Was widzieć, Dzieci moje najdroższe. i te, które znam i sama wychowywałam, i te, których nie znam, bo po śmierci mojej wstąpiły, ale kocham, jak gdybym je znała - proszę i zaklinam: kochajcie ubóstwo, pragnijcie ubóstwa! Ja z góry modlić się będę, by nigdy do domów naszych nie wkradło się bogactwo, elegancja, wykwint, wygody. Nie, nie! Ubogie, ubogie bądźcie, zostańcie ubogie - pamiętajcie, że lepiej mniej niż więcej potrzebować. "Bóg mój i wszystko moje!" - oto nasze bogactwo!


PRZYPIS

5. Dziś: Tradycja zwyczajowa Zgromadzenia, Warszawa 1989.

6. "Wszystko, co uczyniliście jednemu z tych braci moich najmniejszych, Mnieście uczynili" (Mt 25, 40).

 


 

V PROŚBA - Posłuszeństwo


Tak jak pokora jest korzeniem wszelkiej cnoty, tak posłuszeństwo jest podstawą wszelkiej cnoty zakonnej. Chcecie być dobrymi, świątobliwymi zakonnicami, musicie starać się o wyrobienie w sobie doskonałego posłuszeństwa, posłuszeństwo zaś musi opierać się na wierze, inaczej nigdy doskonałe nie będzie. Musicie m o c n o wierzyć, że Bóg w osobie przełożonych kieruje domami naszymi, Bóg przez przełożonych Was prowadzi, Wam drogę wskazuje, Wam swą wolę objawia. Wola przełożonych to dla podwładnych wola Boża. Więc Boga w przełożonych czcić, kochać, słuchać, szanować!

Niech w domach naszych wszystkich - czy w macierzystym domu, czy w centralnych, czy w filialnych - osoba przełożonej lub kierowniczki otoczona będzie największą czcią i miłością, a to - dla Boga. Dzieci moje, otaczałyście starą Matkę wielką czcią, a przyjmowałam zawsze te oznaki Waszej czci, bo dobrze wiedziałam, że choć mnie nic się nie należało, Bogu w Matce starej okazywałyście Waszą cześć, a dla Boga nigdy za dużo czynić nie można. To, coście Bogu w starej Matce oddawały, to i oddawajcie każdej przełożonej, każdej kierowniczce Waszej, bo i w nich Bogu cześć oddajecie. i to samo Bogu się należy czy w starej Matce, czy w młodej przełożonej lub kierowniczce. Niech Zgromadzenie nasze, którego główną cnotą ma być pokora, odznacza się uszanowaniem, czcią okazywaną przełożonym.

Nie myślcie, że wiek zwalnia od oddawania oznak szacunku, np. przyklękania przed przełożoną, gdy o coś się prosi, gdy przełożona upomina, gdy się przeprasza; od proszenia o błogosławieństwo; od wstawania, gdy przełożona wchodzi do klasy, do refektarza, do pokoju itp.; od przepraszania i dziękowania w refektarzu itd. Ani wiek podeszły podwładnej, ani wiek młody przełożonej lub kierowniczki od tego nie zwalnia - ten sam Bóg w młodej czy w starej przełożonej, a my - czy młode, czy stare - zawsze robaczki przed Panem, u stóp którego korzyć się powinnyśmy z pokorą najgłębszą. Owszem, starsze niech świecą przykładem młodszym, ucząc je swym postępowaniem, jak wielką czcią otaczać należy przełożonych, bo w nich Boga czcić należy. a młode przełożone lub kierowniczki niech wiedzą, że dbać powinny, by oznaki szacunku, w domach naszych przyjęte, oddawane były Bogu w ich osobie; że nie mają prawa z fałszywej pokory zwolnić podwładnych bez koniecznej potrzeby z tych oznak czci i szacunku, które nie przełożonej lub kierowniczce, ale Bogu Najwyższemu się należą.

Jeszcze o jedno bardzo Was proszę, Dzieci me najdroższe: słuchajcie z czcią, z szacunkiem, z miłością nauk przełożonych. Niech żadna nie myśli, że jej są niepotrzebne, że sama lepiej wie, jak postępować. Nie wyprowadźcie ze zwyczaju wieczornego przygotowania rozmyślania na dzień następny pod pozorem, że przełożone nie trafiają Wam do przekonania. Nie, Dzieci moje, nie - w tym jest ogromny podkład pychy! Pamiętajcie: przez przełożonych Bóg do Was przemawia. Słuchaj z pokorą, wierz, że nauki przełożonych potrzebujesz, i choć dziesięć razy nic dla siebie nie znajdziesz w słowach przełożonej, to jedenasty raz właśnie Bóg przez jej słowa do serca Twego przemówi i odsłoni Ci skarby swego Boskiego Serca, których sama byś nie znalazła!

Jeżeli posłuszeństwo Wasze z wiary wypływa, to i trudno Wam nie będzie spełnić wolę Bożą wyrażoną przez Konstytucje, Zwyczaje lub przez wolę przełożonych. Kochajcie wolę Bożą, wtedy kochać będziecie i posłuszeństwo, które właśnie daje Wam możność nieustannego spełniania woli Bożej. Jaka błogość w tej myśli: Cały dzień, od rana do nocy, od nocy do rana, wiem dokładnie, gdzie dla mnie wola Boża, i z tą wolą Bożą nieustannie łączyć się mogę.

Kochajcie posłuszeństwo - ono całe życie Wasze zamieni na całopalną, wonną ofiarę czystej Bożej miłości. Nie chciejcie należeć do tych dusz, które posłuszeństwo kochają, jeśli wola przełożonych zgadza się z ich wolą, ale od posłuszeństwa się wykręcają lub szemrzą, gdy wola przełożonych im nie dogadza. Nie, nie, słuchajcie zawsze - czy wola starszych Wam miła, czy niemiła. w tej woli spotykacie wolę Bożą, a to niech Wam wystarczy! Bądźcie gotowe na każde skinienie woli przełożonych Waszych i na każdy rozkaz odpowiadajcie zawsze: Oto ja służebnica Pana - jak Bóg chce!

Kochajcie święte posłuszeństwo, czcijcie i szanujcie, i słuchajcie swych przełożonych, a Bóg będzie z Wami, drogie moje Dzieci. Pokornie Was proszę, spełnijcie tę prośbę starej Waszej Matki, bo i w niej wola Boża na pewno! Słuchajcie w małych rzeczach, słuchajcie w wielkich rzeczach, słuchajcie zawsze i wszędzie - im starsze, tym posłuszniejsze! Słuchajcie!

 


 

VI PROŚBA - Modlitwa


Nie dla ziemi, ale dla nieba nam żyć, a dla nieba żyje się łącząc się z Bogiem w modlitwie. Wszak modlitwa jest mostem łączącym doczesność z wiecznością, ziemię z niebem, człowieka z Bogiem. i dlatego życie zakonnicy musi być życiem modlitwy.

A więc przede wszystkim ze skrupulatną ścisłością odprawiajcie ćwiczenia duchowne przepisane Konstytucjami naszymi. Jeżeli tylko się da, nie zwalniajcie się bez koniecznej potrzeby z tych ćwiczeń. Wszak to są obowiązki Wasze względem Najwyższego Pana. Broń Boże, nie lekceważcie ich, tylko z najściślejszą sumiennością je odprawiajcie.

Kto naprawdę chce, obmyśla, przewiduje, ten przeważnie znajdzie czas na te tak ważne obowiązki, jakimi są nasze ćwiczenia duchowne. Wszak one to Wam uproszą łaski Boże i światło, i pomoc Bożą, one to ściągną na całe życie Wasze błogosławieństwo Boże. Bez modlitwy nie ma życia dla Boga, nie ma służby Bożej. Więc odprawiajcie, Dzieci moje, z całą wiernością ćwiczenia duchowne - bez względu na to, czy doznajecie w ich odprawianiu pociechy, czy oschłości. Nie dla Waszej pociechy, ale dla chwały Bożej odprawiajcie Wasze ćwiczenia, mężnie walcząc z roztargnieniem, z oziębłością, z lenistwem, które chce Was odciągać pod rozmaitymi pozorami od modlitwy. Wiernie i mężnie dzień w dzień do modlitwy!

Siostra, która wiernie zachowuje milczenie, wystrzega się ciekawości i wtrącania się do spraw drugich, rzadko kiedy naprawdę nie ma czasu na swoje ćwiczenia. Jednak i to czasem wyjątkowo być może. Wtedy, Dzieci moje, zawsze proście o pozwolenie na zwolnienie od ćwiczeń, a jeżeli czasu nie było - albo możności - na proszenie o pozwolenie, to potem zawsze opowiadajcie się swym przełożonym. Za nic nie przyzwyczajajcie się do tego, by samowolnie zwalniać się od obowiązkowych ćwiczeń.

Chrystus Pan powiedział, że trzeba modlić się zawsze i nigdy nie ustawać, więc nie zadowalajcie się ćwiczeniami duchownymi przepisanymi Konstytucjami. Nie, to stanowczo za mało dla duszy. Starajcie się o to złączenie z Bogiem nieustanne przez częstą dobrą intencję, częste akty strzeliste, kierując myśl i wśród prac Waszych do Boga, do Jezusa Waszego, jak kwiatek do słońca!

Oto szczęście duszy - to trwanie w Bogu i z Bogiem. Wtedy wszystko, co ziemskie, wydaje się tak małe i nawet wśród trosk, kłopotów, bied i cierpień tego życia promień z nieba, promień pokoju, ufności i szczęścia zawsze przyświeca.

Lecz w tej modlitwie nieustannej i nieustannie ćwiczyć się należy, nie zniechęcać się, że nie udaje się Wam tak, jak byście chciały, i znowu próbować, i chcieć, i starać się. i Bóg łaskawie przyjmie tę pracę - choć nam się wydaje bezowocna - bo z miłości podjęta!

Módlcie się zawsze z wiarą. Oto rada moja, Dzieci drogie: nie żałujcie czasu na początku każdej modlitwy na akt wiary głębokiej, prawdziwej. Im żywiej mamy w pamięci, że Bóg nas widzi, że w Jego obecności jesteśmy, u stóp Jego się modlimy, do Serca Jego Boskiego się tulimy, tym łatwiej i lepiej modlitwa pójdzie.

Módlcie się z ufnością bez granic, lecz i z wytrwałością: Bóg na pewno da, o co prosimy, jeżeli to jest dla dobra Waszej duszy. Trzeba jednak modlić się wytrwale, choćby latami całymi, z tą pewnością w sercu, że dobry Ojciec w niebie da, o co prosimy w imię Pana naszego Jezusa Chrystusa. Gdybyśmy miały silną wiarę, wszak góry potrafiłybyśmy przenosić!

Módlcie się z gorącą miłością - choć nie w uczuciu, to jednak w woli. Chciejcie kochać wielkiego Boga, dobrego Ojca Waszego, chciejcie kochać Ukrzyżowanego Zbawcę Waszego, chciejcie kochać Ducha Świętego, który Was uświęca, chciejcie kochać błogosławioną trzykroć Trójcę Świętą, chciejcie kochać Maryję, Matkę Waszą - a im mniej czujecie ogień miłości, tym bardziej wytrwałością, w oschłości nawet, starajcie się okazywać Bogu miłość, której nie czujecie.

Módlcie się, Dzieci moje, nieustannie, jak Pan Jezus każe, przez ofiarowanie Panu Bogu wszystkich czynności, przez częste akty strzeliste, przez częste, jak najczęstsze zwracanie wzroku duszy ku tabernakulum i ku krzyżowi.

Szczególnie polecam Wam jedno: korzystajcie pilnie, mimo lenistwa natury, z chwil straconych (les moments perdus). Czekając, chodząc po ulicach z jednego miejsca na drugie módlcie się, módlcie - to są chwile, kiedy zwykle o niczym mądrym się nie myśli. Jak w kalejdoskopie kręcą się myśli: albo trapimy się troskami, albo nierozsądnymi planami na przyszłość. o wiele więcej zrobicie modląc się.

Oremus - módlmy się, Dzieci moje, nic lepszego radzić Wam nie mogę. Niech życie Wasze zamieni się w jedną modlitwę, i Bóg będzie z Wami. Przez modlitwę znajdziecie Tego, którego miłuje dusza Wasza, przez modlitwę trzymajcie Go i nie puśćcie nigdy!

 


 

VII PROŚBA - Miłość Ukrzyżowanego

"A mnie nie daj, Boże, abym się chlubić miał w czym innym, jak tylko w krzyżu Pana mego Jezusa Chrystusa, dla którego świat mi jest ukrzyżowany, a ja światu" (7).

Dzieci moje najdroższe, dla osoby zakonnej nabożeństwo do Jezusa Ukrzyżowanego powinno być duszą całego jej życia wewnętrznego, duszą życia jej duszy. Pamiętajcie o tym, że na świętym pniu krzyża świętego wyrosły wszelkie najdroższe sercu ludzkiemu nabożeństwa. Jezus Ukrzyżowany męką i śmiercią swą wysłużył nam tę największą ze wszystkich łask - łaskę Przenajświętszego Sakramentu. Wszak Msza święta to odnowienie niekrwawe krwawej ofiary na krzyżu. Na krzyżu dał sobie przebić Serce, by Ono stało się dla nas ucieczką i ochroną, i rajem duszy, by Ono zawsze dla nas było otwartym źródłem łask i miłości. z wysokości krzyża dał nam Jezus Maryję za Matkę, dał nas Maryi za dzieci. z wysokości krzyża spłynęły na świętych łaski, które ich czyniły świętymi, które nam w nich dały możnych orędowników i cudnych przedstawicieli cnoty i świętości.

Wszystko, co dobre, wzniosłe, święte w dziedzinie życia nadprzyrodzonego, z krzyża na świat spłynęło, bo to wszystko Chrystus na krzyżu męką i śmiercią swą nam wysłużył. i dlatego do krzyża dusze zakonne powinny kierować oczy swe jak kwiat do słońca. w krzyżu zbawienie, w krzyżu nadzieja nasza, w krzyżu miłość i szczęście, i wszystko nasze, bo na krzyżu Jezus Krwią swą Przenajświętszą nas odkupił, drzwi nieba dla nas otworzył, męką swą nam wieczną radość zapewnił.

Jaka miłość, jaka wdzięczność należy się Zbawcy naszemu! Świat mało o tej wdzięczności myśli i mało o tej miłości, bo miłość ta domaga się miłości za miłość, ofiary za ofiarę, bo krzyż jakby woła do nas, byśmy się poczuwali do tego, by pocieszać Konające Serce Jezusa, by z Nim krzyż dźwigać, bo smutek i łzy krzyża nie mogą iść w parze z pustą radością świata! i dlatego garść dusz - dusze zakonne - bierze na siebie obowiązek w szczególniejszy sposób kochać Jezusa Ukrzyżowanego, pocieszać Go miłością swą, trwać u stóp Jego jak Magdalena, całując z największą czułością rany Jego przenajświętsze. i ślubami świętymi przybijają się do krzyża, i zobowiązują się iść za Jezusem Ukrzyżowanym - ubogie za ubogim Jezusem, spracowane za spracowanym, krzyż dźwigające za krzyż dźwigającym, ukrzyżowane za Ukrzyżowanym Chrystusem.

I dlatego dla duszy zakonnej krzyż całym szczęściem, całą miłością, krzyż wszystkim! Porzuciła świat i wszystko, co świat dać może, a w zamian otrzymała krzyż, a w nim wszystko ma, czego dusza pożądać może:

Ty sercu zastąpisz ojczyznę, majątki,
Niebiosa okażesz w pobliżu,
A miłość i wolność, przeszłości pamiątki
I przyszłość - to wszystko na krzyżu.

Więc do krzyża Wam zawsze się garnąć, w krzyżu jedynie szukać szczęścia, ukojenia i pociechy w cierpieniu, światła w ciemności, rady w wątpliwościach, żalu w upadkach, spokoju w burzach życia, ufności w zniechęceniu, radości w śmierci!

Kochajcie, Dzieci moje, Ukrzyżowanego Jezusa, kochajcie z całego serca, tulcie się do nóg Jego, trwajcie myślą i sercem przy Nim. Często odprawiajcie rozmyślania o Męce Pańskiej, uczcie się od Jezusa Ukrzyżowanego, jak kochać Boga, jak kochać ludzi, jak być pokornymi i posłusznymi, i umartwionymi, jak poświęcać się dla innych, jak pracować dla chwały Bożej, dla zbawienia świata. Najlepszy sposób pocieszania Jezusa na krzyżu, okazywania Mu miłości - to naśladowanie cnót Boskich.

Im bardziej starać się będziecie o naśladowanie Jezusa Ukrzyżowanego, tym bliżej będziecie krzyża, tym bardziej Ukrzyżowany będzie dla Was wszystkim na ziemi. Podczas Mszy świętej również rozważajcie Mękę Jezusową. Chętnie odprawiajcie Drogę Krzyżową, całujcie często krzyż z miłością największą, i nauczycie się prędko, że w krzyżu znajduje się największe szczęście - szczęście nieba wśród cierpień tej ziemi.

W kościele S. Maria degli Angeli w Rzymie znalazłam słowa, które mi były w dalszym życiu często pociechą i światłem, i osłodą, i które Wam zostawiam:

Ai piedi di Gesu. - U stóp Jezusa
Sono rose le spine. - Ciernie są różami,
E'dolce di soffrire. - Cierpienie - słodyczą,
E'gioia di morire. -Śmierć - radością.

 PRZYPIS

7. "Co do mnie, nie daj Boże, bym się miał chlubić z czego innego, jak tylko z krzyża Pana naszego Jezusa Chrystusa, dzięki któremu świat stał się ukrzyżowany dla mnie, a ja dla świata" (Ga 6, 14).

 
 VIII PROŚBA - Nabożeństwo do Matki Najświętszej

W tym testamencie moim muszę poświęcić parę stron naszej Matce, Królowej i Pani, Maryi Najświętszej.

Kochajcie Maryję, kochajcie tak gorąco, tak szczerze jak dobre dzieci tę Matkę naszą! Kochajcie Ją! Wszak Ona nam dana od Boga. Jezus na krzyżu w testamencie zostawił nam Maryję; ostatnia wola Jezusa względem nas: abyśmy były dobrymi dziećmi Maryi. Więc do tego dążmy, o to się módlmy, o to się starajmy ze wszystkich sił. Wszak Maryja Matką Waszą - tak dobrą, tak litościwą! Ona pragnie zbawienia naszego więcej, niż my go pragniemy, więc do Niej się uciekajcie zawsze z dziecięcą ufnością. Nigdy nie pozwólcie zniechęceniu, nieufności rozpanoszyć się w sercu Waszym, nigdy! Bądźcie pewne, że Maryja raczej cudem przyjdzie Wam z pomocą, niż miałaby Was opuścić. Jak dzieci w objęciach Matki, tak Wy u stóp Maryi spoczywajcie w spokoju - mimo gorącej nieraz burzy.

Kochajcie to, co Maryi jest miłe, a więc kochajcie różaniec. Nie tylko odmawiajcie różaniec słowem, ale odmawiajcie go życiem całym, wprowadzając w życie cnoty Maryi, jakie w tajemnicach różańcowych nam są przedstawione. Niech Wasze odmawianie różańca będzie gorącym aktem miłości ku Maryi, będzie zachętą do cnoty, będzie rachunkiem sumienia co do wierności w naśladowaniu Maryi, będzie prośbą o świętość na wzór świętości Maryi! Miejcie zawsze różaniec przy sobie: i we dnie, i w nocy, nie opuszczajcie go nigdy. Niech on będzie wiernym Waszym przyjacielem, łańcuchem przykuwającym serca Wasze do serca Matki naszej w niebie.

Niech Wam szczególnie drogie będą te słowa Maryi, które są też hasłem naszego Zgromadzenia: "Oto ja służebnica Pańska, niech mi się stanie według słowa twego" (8). Największym bez wątpienia dowodem naszej miłości ku Maryi jest naśladowanie Jej cnót. Chciejcie więc jak Ona, święta, nieskalana, być wiernymi służebnicami Pańskimi, zawsze gotowe na spełnianie Jego woli - czy to wola dla Was jasna i miła, czy też przynosi krzyż i cierpienie. Wola Boża! Tak jak Maryja zawsze każdy objaw woli Bożej witała tymi słowy, które raz wypowiedziała, ale przez całe życie sercem i czynem powtarzała, tak i Wy, Dzieci moje, bądźcie na wzór Maryi zawsze, w każdej życia okoliczności, cichymi służebnicami Pańskimi, które zawsze wolę Bożą przyjmują, jakakolwiek by ona była, z uśmiechem na ustach, z "fiat" i "Deo gratias" w sercu, choć nawet łza w oku - jak Maryja!

A gdy wola Boża Was przyciśnie boleśnie i sił do cichej rezygnacji ubywa, wtedy zwróćcie oczy duszy ku Maryi, ku Matce Waszej najczulszej, i proście: o Matko, naucz nas być zawsze cichymi służebnicami Pańskimi, pragnącymi jedynie, by wola Pana, nie własna nasza wola, się stała.

Kochajcie Maryję, Dzieci moje, kochajcie Jej różaniec i wierzcie mi, najlepszym nabożeństwem do Maryi jest - być na Jej wzór cichą, wierną, pokorną służebnicą Pańską, powtarzającą ciągle sercem i czynem: Oto ja - niech mi się stanie - jak Bóg chce, jak Bóg chce!

 PRZYPIS
 8. "Oto ja służebnica Pańska, niech mi się stanie według twego słowa" (Łk 1, 3 8).

 
 IX PROŚBA - Umartwienie

Dzieci moje, wpatrujcie się często w Boskie Serce Jezusa, włócznią przebodzone, cierniem okolone, i przysłuchujcie się bolesnej skardze konającego Pana: "Szukałem, kto by mnie pocieszył, i nie znalazłem" (9). Wpatrujcie się w to Serce, nasycone wzgardą, urąganiem i cierpieniem, i zrozumiejcie, że dusza kochająca Boskie Serce musi zrozumieć umartwienie i to, co z duchem umartwienia nierozdzielnie jest złączone - miłość krzyża.

Nie myślcie, że domagam się od Was nadzwyczajnych umartwień, pokut. Nie, Dzieci moje, jestem w powołaniu naszym przeciwna wszelkim nadzwyczajnościom, ale zachęcam Was do tego umartwienia, które wypływa z prac naszych, z ubóstwa naszego, które na każdym kroku spotykamy, które nam jest potrzebne do porządnego prowadzenia naszych dzieł, którego potrzebujemy do wiernego praktykowania miłości siostrzanej, posłuszeństwa zakonnego, do tego - mogę powiedzieć - wielkodusznego umartwienia, które jednak nie wpada w oczy, nie zwraca uwagi na siebie i dlatego właśnie jest bezpieczne, że nie naraża na pokusy próżności i wynoszenia się nad inne. Życie zakonne musi być życiem umartwienia. Życie bez umartwienia nie jest życiem zakonnym.

Pierwsze umartwienie nasze, Dzieci moje, to jest wierne spełnianie naszych Konstytucji. Są one dla nas jarzmem, na pewno, a więc umartwieniem. Już sama czujność duszy, by nie przekroczyć przepisów Konstytucji, jest umartwieniem nieustannym. Wszak nauczyciele życia wewnętrznego twierdzą, że życie zakonnicy wiernie wykonującej Regułę świętą jest życiem męczeństwa. Do tego umartwienia więc przede wszystkim zabierajcie się!

Bierzcie chętnie na siebie to umartwienie, którego domaga się każda cnota. Nie ma cnoty bez umartwienia. Wielka myślicielka i katoliczka madame Svétchine mówi, że ta cnota, co nic nie kosztuje, nic nie jest warta.

Umartwienie to jest powolne zadawanie śmierci naszej ludzkiej zepsutej naturze. To jest działać przeciw woli swojej, chęciom swym, zachciankom, depcąc nogami swoje "chce mi się" i "nie chce mi się", by zawsze to czynić, co się Bogu lepiej podoba.

Nie bawcie się w takie drobiazgowe, często dziecinne umartwienia kosztem prawdziwego umartwienia rodzącego cnotę. Owszem, najmniejsze umartwienie z miłości ku Bogu spełnione jest korzystne dla Twej duszy, byleby Ciebie nie odwróciło od najpotrzebniejszego umartwienia - umartwienia cnoty. Ile to dusz bawi się wymyślaniem drobnych umartwień, przez co czują się jakby zwolnione od tych umartwień, jakie życie, praca, życie wspólne ze sobą przynoszą. a te ostatnie są ważniejsze, choć i tamte dobre. Ważniejsze i bezpieczniejsze, bo nie pobudzają do próżności. Więc ćwiczcie się odważnie w tym najważniejszym umartwieniu, w umartwieniu, jakie przy spełnianiu cnoty spotykamy.

Umartwienia potrzebujesz, by żyć zawsze w zgodzie i jedności z siostrami, by być usłużną, uprzejmą; umartwienia - by z uwagą się modlić, by wytrwale, pilnie pracować, by słuchać pilnie i odważnie, by zachować zawsze pogodę ducha. Tych okazji nie potrzebujesz szukać, przyjdą same przez się, bylebyś z nich skorzystała!

Ważnym rodzajem umartwienia jest ciche, chętne dźwiganie krzyżyków, jakie Bóg na nas zsyła - jest miłość krzyża. Życie przynosi ze sobą od czasu do czasu większy krzyż, a dzień w dzień małe krzyżyki, niby małe ukłucia szpilką, które jednak nieraz duszę bardzo dręczą i niepokoją. Przyjmujcie, Dzieci moje, z otwartymi rękami te drobne krzyżyki - Bóg je na Was zsyła, z Boskiej są one woli. Więc kochajmy je serdecznie, wszak one nas do Boga prowadzą, i to pewniej, bezpieczniej niż największe pociechy. i przed wielkimi krzyżami, które bólem, cierpieniem życie nasze napełniają, uklęknijcie jak święty Andrzej, wołając: "Witaj, krzyżu święty, jedyna moja nadziejo, witaj!"

Najlepszym dowodem miłości, jaki Bogu dać możemy, jest chętne dźwiganie krzyża. Lepszego aktu miłości Bożej nad dźwiganie krzyża nie masz. Jakże nie kochać krzyża, który pozwala nam powiedzieć Bogu: "Panie, Ty widzisz, że Cię miłuję!" (10)

Kochajcie każdy krzyżyk: duży czy mały, i ten krzyżyk, jakim może dla Was będzie śmierć starej Matki. Kochajcie Wasze krzyżyki. Każdy krzyżyk jest cenną relikwią krzyża Chrystusowego, więc każdy krzyżyk należy z miłością tulić do serca i ze świętą radością go dźwigać.

Krzyże, które Bóg zsyła - czy małe, czy duże - są dla nas najlepszą szkołą umartwienia. Chętne, ciche, pogodne dźwiganie naszych krzyżyków - oto najmilsze Bogu umartwienie, lepszego sobie wymyślić nie możemy. w tym więc odważnie, Dzieci drogie! i wołajcie zawsze radośnie: "Witaj, krzyżu święty, jedyna moja nadziejo!"

 PRZYPIS
9. "Na współczującego czekałem, ale go nie było, i na pocieszających, lecz ich nie znalazłem" (Ps 69, 21).

 10. Por. np. J 21, 15-17.

 
 X PROŚBA - Wierne spełnianie Reguły świętej

"Kto Regule żyje - Bogu żyje". Przez Regułę rozumiemy i Konstytucje nasze, i Zwyczaje nasze, bo to wszystko jest tylko szczegółowym przeprowadzeniem ducha Reguły świętej. Wierność Regule świętej - oto nasza najprostsza i najpewniejsza droga do świętości. Żadnej lepszej sobie wymyślić nie możemy.
Reguła święta to nasz skarb, bo jest najpewniejszym, najjaśniejszym dla nas wyrazem woli Bożej. Oto wola Boża dla nas, i dlatego ona nam musi być tak nieskończenie droga. Nie potrzebujemy mozolnie szukać woli Bożej - my ją mamy, w niej żyjemy, otoczone nią na każdym kroku. Jak ptak powietrzem, jak ryba wodą, tak my otoczone wolą Bożą, wyrażoną nam przez Regułę świętą. Cóż to znaczy być złączoną z Bogiem? To znaczy właściwie być złączoną z Jego wolą. Która dusza jest najściślej złączona z Bogiem? Ta, która na każdym kroku spełnia wolę Bożą, której wola najściślej jest złączona z wolą Bożą. a do tego złączenia z wolą Bożą najpewniej prowadzi nas Reguła święta, bo nam wskazuje, gdzie jest dla nas wola Boża - bo nam daje możność spełniania woli Bożej na każdym kroku.
Kochajmy, kochajmy gorąco naszą Regułę świętą, starajmy się usilnie, by jak najwierniej ją wypełnić, studiujmy ją, rozmyślajmy nad nią. Nasza Reguła święta to nasza siła, nasza radość, nasz drogowskaz do nieba, nasza światłość - bo to jest wyraźnie wypowiedziana nam wola Boża!
Nie ociągajmy się przed wiernym spełnianiem Reguły świętej. Ona nieraz krępuje, to prawda, ale krępuje złą naturę, trzyma ją w karbach, a to dobrze, choć się naturze nie podoba. Wyzwala nas z więzów naszego ziemskiego "ja", by podnieść nas wysoko na skrzydłach woli Bożej - do Boga!
Więc odważnie i chętnie brać na siebie jarzmo Reguły świętej! Wszak to jarzmo dla duszy kochającej Boga i słodkie, i lekkie, bo ono jest wolą Bożą najsłodszą, najświętszą, najmędrszą, skarbem naszym, wszystkim naszym na ziemi!

 
 XI PROŚBA - Wola Boża

Nic lepszego nie mamy na ziemi nad wolę Bożą. Reguła święta jest nam tak droga, bo na każdym kroku podaje nam wolę Bożą do spełnienia. Lecz wola Boża jeszcze się nam inaczej objawia.

W Regule świętej podaje nam Bóg swą wolę do spełnienia przez rozmaite okoliczności życia, od nas niezależne. Podaje nam swą wolę, byśmy z nią się zgadzały i jej się poddawały. Potrzeba nam więc, jeżeli pragniemy być zupełnie złączone z wolą Bożą, nie tylko wiernie wolę Bożą spełnić, ale musimy i z nią się zgadzać, i jej się poddawać. Zgadzać się, z góry wszystko przyjmować, co Bóg względem nas postanowi, bo co Bóg ześle, zawsze dobre dla nas będzie. Spoczywać spokojnie w woli Bożej, walcząc z niepokojem, z troskami, ze strachem, które nieraz, szczególniej wobec grożącego niebezpieczeństwa lub cierpienia, na nas uderzają. Po cóż nam się rzucać niespokojnie, po cóż się trapić? Będzie, co Bóg chce, i to będzie dobre.

"Jak Bóg chce!" Te słowa z miłością wymówione są balsamem dla duszy strapionej. Wymawiajcie te słowa w troskach, w niepokojach, wymawiajcie je też, gdy Bóg krzyż na Was zsyła. O, wtedy nie tylko zgadzajcie się z wolą Bożą, ale jej się poddawajcie cicho, bez skargi, z uśmiechem na ustach, z "Deo gratias" w sercu. "Jak Bóg chce!" Wszak ten krzyż to wola Boża, a wola Boża to nasz skarb na ziemi największy, to szczęście duszy kochającej Boga. "Jak Bóg chce!"

Kochajcie wolę Bożą. Zgryźcie odważnie gorzką i twardą łupinę tego rajskiego orzecha, który Bóg Wam podaje: wewnątrz słodkie, szczęścia pełne jądro woli Bożej znajdziecie!

Chcesz być, Dziecko moje, ściśle złączona z Bogiem? Spełniaj wiernie wolę Bożą, zgadzaj się miłośnie z wolą Bożą, poddawaj się odważnie i radośnie woli Bożej - i tak dojdziesz do szczytu świętości. Modlitwa, pokuta, miłość - oto w szerokich zarysach życie zakonne, więc pamiętaj:

Najlepsza modlitwa - zgadzanie się z wolą Bożą!
Najlepsza pokuta - ciche poddanie się woli Bożej!
Najlepsza miłość - wierne spełnianie woli Bożej!

"Jak Bóg chce!" "Jak Bóg chce!" z tymi słowami na ustach przejdziesz przez życie spokojna w zawieruchach życiowych, słoneczna w mgłach ciemności, silna w walce, kochająca wśród nienawiści, święta wśród grzechów, Boża, choć na ziemi. "Jak Bóg chce!"
 

 
 XII PROŚBA - Pogoda ducha

Jeden z wielkich autorów ksiąg traktujących o życiu wewnętrznym pisze, że stała pogoda duszy jest największą pokutą. Prawda to, bo niemało potrzeba siły woli, przezwyciężania się, umartwienia, by stale - mimo trudności, przykrości, niepowodzeń, niepokojów, niezdrowia, cierpienia - być zawsze pogodną, jasną, słoneczną, spokojną. a swoją drogą, ta pogoda duszy, to szczęście duszy jest najdzielniejszą pomocą w pracy nad sobą, jest dla duszy tym, czym słońce dla ziemi. Jak pod działaniem promieni słonecznych rozwijają się kwiaty, dojrzewają owoce, tak i w duszy pogodnej, słonecznej rozwija się cudny kwiat świętości, wydający najróżnorodniejsze owoce cnót.

Słoneczko na niebie, dusza słoneczna na ziemi - ile szczęścia dają światu, ile błogosławieństwa przynoszą ludziom, ile pociechy sercom!

Może największym aktem miłości bliźniego jest stała słoneczność duszy, rozsyłająca wszędzie promienie swe jasne i ciepłe. Przechodzi taka dusza słoneczna cichutko, jak ten promyk słoneczny, może nawet ubolewa nad tym, że nic dobrego nie robi, ale nie wie, ile wywoływała jej słoneczność na ustach uśmiechów jasnych, w ile serc wlewała balsam pociechy, jak często rozgrzewała serca zimne, obojętne, ile rozpędzała chmur nieufności, nawet rozpaczy, ile szczęścia rozsiewała bezwiednie naokoło siebie. Nie wie o tym, ale Bóg wie i policzy jej to szczęście, co daje innym, jako zasługę.

Bo też niemało hartu potrzeba duszy, by nie dać się wyprowadzić z tej jasnej pogody. Nie tak łatwo być "słoneczną", gdy niepokój szarpie, gdy ludzie męczą i dręczą, gdy nawał pracy chwilki spokoju nam nie zostawia, gdy choroba podkopuje siły ciała i ból fizyczny i moralny nas szarpie, gdy dusza upada pod ciężarem krzyża. Niełatwe to! i tylko dusza zgodna z wolą Bożą, dusza szukająca szczęścia w woli Bożej, w jasnych regionach Bożych, potrafi mimo wszystko zachować w sobie tę świętą pogodę, to jasne, słoneczne, Boże szczęście.

Jeżeli, Dziecko moje, przyszłaś do zakonu, by szukać Boga, to musisz też w zakonie znaleźć szczęście, bo masz tu źródło szczęścia: masz Jezusa w tabernakulum, Jezusa w codziennej Komunii świętej, otoczona jesteś wolą Bożą. Czego więcej do szczęścia Ci potrzeba? a jeżeli to szczęście zakonne uznajesz i rozumiesz, musisz być szczęśliwa, a to szczęście Boże, niezależne od zewnętrznych okoliczności, musi świecić na zewnątrz i ciepło wydawać - i przez to staniesz się "słoneczna".

Kochaj Jezusa, kochaj Go na krzyżu, kochaj w tabernakulum, kochaj Go w woli Bożej, i będziesz zawsze szczęśliwa, i to szczęście zamieni Cię w słoneczko dla innych, nawet w słoneczko dla Jezusa, otoczonego obojętnością, chłodem, ciemnością w tabernakulum. Czy to nie cudowne zadanie?

A jeszcze o tym pamiętaj: dusza słoneczna jest sama przez się apostołką - bezwiednie apostołuje, prowadzi do Boga, bo mówi ludziom bez słów, ale uśmiechem swym jasnym, że dobrze, bardzo dobrze Bogu służyć, że służyć Bogu to znaleźć szczęście i pokój, jakich świat dać nie może.

O Panie, niech będę jak promyk słoneczny,
Co wszędzie pociechę i szczęście roznosi,
Co wszędzie Twą chwałę i dobroć Twą głosi,
Co jakby Twój uśmiech, o Panie przedwieczny.


Bądźcie więc słoneczne, Dzieci moje, jasne, pogodne, i ucieszycie tym Serce Boże, i będziecie pociechą dla przełożonych Waszych, dla sióstr Waszych, dla wszystkich, z którymi macie do czynienia, i co najważniejsze, spełniać będziecie ochoczo i wesoło wolę Bożą, która jest - jak mówi święty Paweł - Waszym uświęceniem. "Bo wolą Bożą - wasze uświęcenie" (11). Więc zawsze wesoło, pogodnie, słonecznie, z ufnością do góry, do Boga!

 PRZYPIS
11. "Albowiem wolą Bożą jest wasze uświęcenie" (1 Tes 4, 3).

 XIII PROŚBA - Przenajświętszy Sakrament

Dzieci najdroższe, Przenajświętszy Sakrament to słońce życia naszego, to nasz skarb, nasze szczęście, nasze wszystko na ziemi. Szczęściem duszy zakonnej - wola Boża, Przenajświętszy Sakrament. a gdy wiernie wypełniasz wolę Bożą, jak słodko spoczywać u stóp tabernakulum! Jezus w Tobie widzi wolę swoją spełnioną i Ciebie za to kocha, przyjdzie do Ciebie, zamieszka w duszy zupełnie złączonej z wolą Bożą. i taka dusza może powiedzieć: "Żyję ja - już nie ja, nie moja wola, ale wola Boża - ale Chrystus" (12).

Kochajcie Jezusa w tabernakulum! Tam niech serca Wasze zawsze czuwają, choć ciało przy pracy, przy zajęciu. Tam Jezus, a Jezusa nam kochać tak gorąco, tak serdecznie. a jeżeli nie umiemy kochać, to przynajmniej pragnijmy kochać - kochać coraz więcej!

Niech Komunia święta będzie jakby osią, centrum, około którego całe życie Wasze ma się obracać. Najważniejsza chwila dnia to chwila Komunii świętej, chwila kiedy Bóg i Pan Wasz przychodzi znowu wziąć w posiadanie biedne serca Wasze. Niech one szeroko się otworzą dla Wielkiego Pana - próżne od wszelkich uczuć ziemskich, od niechęci, ambicji, od trosk ziemskich, od myśli ziemskich. Niech wszystko w Was zamilknie, niech Pan mówi, niech Pan rządzi, niech Pan króluje, niech On, tylko On, w Was żyje. Tulcie się do Jezusa jak niegdyś Magdalena do stóp Jego, zapomnijcie o wszystkim w błogiej chwili obecności Jezusa i proście, proście gorąco, wytrwale, choćby natrętnie: o Jezu, daj miłości coraz więcej! Wszak On powiedział: "Proście, a otrzymacie" (13), więc proście, proście, pewne, że Was Jezus wysłucha.

A w ciągu dnia niech serca Wasze znowu i znowu z miejsca pracy uciekają do tabernakulum. Spróbujcie, trzeba wywalczyć sobie to przyzwyczajenie, ale można je sobie wywalczyć! Możesz sercem, duszą nawiedzić Przenajświętszy Sakrament, choć ciało gdzieś daleko przy pracy. a jeżeli możesz, nawiedzaj raz, drugi, częściej - wedle możności i w posłuszeństwie - Przenajświętszy Sakrament. Idź do Jezusa jak dziecko do matki, jak przyjaciel stroskany, zmęczony idzie do przyjaciela, u którego wie, że znajdzie pociechę i pomoc. Idź, powiedz Twemu Jezusowi wszystko, co masz na sercu. Ty Go nie widzisz, ale On jest w tabernakulum, w to możesz silniej wierzyć, aniżeli we własne Twoje istnienie.

A gdy klęczysz przed tabernakulum i nie wiesz, o czym myśleć, i myśli Ci się nie kleją, wtedy uniżaj się przed Panem jak najgłębiej. Ty jesteś tym szarym, grubym płótnem, nic nie możesz, ale cicho, pokornie wystawiaj swą nędzę na działanie promieni miłości wychodzących z tabernakulum, i Jezus duszę Twą biedną, jak słońce płótno, uczyni białą i piękną.

A choćby Cię strachem przejęły Twe winy,
Choć w służbie Jezusa czujesz się omdlała,
Twe Słońce Cię bawi, dla Ciebie jest czynne,
Bylebyś w promieniach słonecznych leżała!


Tak, leż w promieniach Słońca Eucharystycznego cichutko. Choć Ci się wydaje, że nic nie robisz, ale czekaj i ufaj - Jezus sam w duszy Twej pracuje, tylko od Jezusa nie uciekaj!

A patrz, Dziecko moje, gdy czasem smutek, troska, zniechęcenie wślizgnie się do duszy Twej, chcąc ją przygnieść do ziemi, wtedy szczególniej idź do tabernakulum - tam Twój skarb! Cóż wszystkie trudności i przykrości mogą Ci zaszkodzić? Jezusa odebrać Ci nie mogą. a póki masz Jezusa, to z Nim masz i szczęście nieba, i światło nieba, niebo samo! O, jak wszystko, co ziemskie, wobec tego maleje!

A więcej jeszcze, gdy klęczysz u stóp tabernakulum, otwierając szeroko swe serce na to pragnienie miłości, wtedy bądź pewna, że Jezus to pragnienie przyjmie, choćbyś czuła się obojętna i zimna, i dopomoże Ci do osiągnięcia miłości, jakiej gorąco pragniesz, i odda Ci za Twą słabą, niedoskonałą miłość całą ogromną miłość Boskiego swego Serca. i Ty - mały, nędzny robaczek ziemski, niedoskonały, grzeszny - staniesz się przedmiotem miłości Jezusa Twego, Zbawcy Twego, Boga Twojego, i będziesz mogła na pewno powiedzieć: Jezus mnie kocha!

O, jakiż On dobry, Jezus nasz! Kochajcie Go w Sakramencie Miłości! On Waszym skarbem, dla Niego żyjcie, dla Niego pracujcie, do Niego tulcie się w chwilach ciemnych. Niech On będzie źródłem Waszej radości, Waszego pokoju, Waszego szczęścia - i tu, przez całe Wasze życie zakonne, i kiedyś tam, w wieczności.

 PRZYPIS

 12. "Teraz zaś już nie ja żyję, lecz żyje we mnie Chrystus" (Ga 2, 20).
13. "Proście, a będzie wam dane" (Mt 7, 7).

 
 XIV PROŚBA - Skupienie - milczenie

Dzieci moje, jeżeli chcecie być blisko Boga, blisko Jezusa Waszego, musicie ćwiczyć się w skupieniu i w wiernym zachowaniu milczenia, jak dalece to jest możliwe w naszych zajęciach. Milczenie pokojem jest duszy. Milczcie, ile możecie przy Waszych zajęciach, co potrzebne mówcie, ale nie g a d a j c i e bez potrzeby.

Ceńcie wielkie milczenie - to przygotowanie do Komunii świętej. Niech w klasztorku właściwym to wielkie milczenie jak najściślej będzie zachowane, a jeżeli trzeba mówić, niech to będzie zupełnie po cichu, żeby nie przeszkadzać skupieniu ogółu, żeby nie odrywać ich od myśli Bożych. Gdy dzień, praca dnia już się skończyła, dzwonek nawołuje do milczenia, wtedy zaczyna się tak na dobre życie z Bogiem. Wtedy, jeżeli to możliwe, podnieś serce ku niebu, wejdź w świat Boży. Czeka na Ciebie Pan Jezus i Matka Najświętsza, i Anioł Stróż, i tyle dusz kochających Ciebie. i rozmawiaj z mieszkańcami krajów nadziemskich, i proś, i dziękuj, i powierzaj miłującemu Sercu Jezusa, Sercu Maryi swe troski, obawy, nadzieje, i ciesz się, oddychaj pełną piersią tym tchnieniem wieczności, które Cię owieje. Dobrze choć na krótko oderwać się od ziemi, o, bardzo dobrze!

A w ciągu dnia, kiedy praca zewnętrzna Cię pochłania, kiedy nieraz o wiele więcej mówić musisz, aniżelibyś chciała, i trudno o złączenie z Bogiem, bo o pracy Ci powierzonej myśleć musisz, wtedy dąż do tego, by choć od czasu do czasu serce skierować do Pana, by Mu powiedzieć, że Go kochasz, by odnowić tę dobrą intencję, że wszystko, cokolwiek robisz, tylko dla przypodobania się Jezusowi Twemu robisz, że całe życie, wszelka praca Twa tylko dla Jezusa, tylko! Takie podnoszenie serca do Boga, choć od czasu do czasu, zamienia pracę Twą w modlitwę, życie Twe ziemskie - w życie nadprzyrodzone i Boże.

Nie myśl, że od razu dojdziesz do tego skupienia i złączenia się z Bogiem - o nie! To praca długich lat. Rano postanów sobie, że w ciągu dnia w takich okolicznościach, jak na przykład przechodząc z jednego miejsca na drugie, idąc od jednej pracy do drugiej, chcesz zwrócić serce do Boga. Badaj się podczas rachunku sumienia, czy to postanowienie spełniłaś, i znów postanawiaj, proś o łaskę złączenia z Bogiem. Pracuj nie zniechęcając się, choćbyś i postępów nie widziała. Powoli ani się spostrzeżesz, że dusza coraz ściślej z Bogiem złączona będzie, że życie Twe coraz bardziej koncentrować się będzie w Chrystusie.

Staraj się o to święte skupienie, więc unikaj niepotrzebnego gadania, unikaj niepotrzebnej ciekawości. Po co Ci wiedzieć o wszystkim? Im mniej będziesz wiedziała o tym, co się wokoło Ciebie dzieje, tym łatwiej Ci będzie utrzymać się w skupieniu. Dalej - nie wtrącaj się do spraw innych, przez to unikniesz moc niepokojów i będziesz mogła spokojnie pracować i modlić się. "Ni voir, ni âtre vue, ignorer et âtre ignorée" (14).

Szczęśliwa dusza, która takie życie może prowadzić! Zapomnieć o świecie, o sobie przede wszystkim, żyć cichutko dla Jezusa samego, z Nim, w Nim. Do tego dojdziesz - do tego raju na ziemi - ćwicząc się cierpliwie i wytrwale w milczeniu i w skupieniu!

 PRZYPIS
 14. (fr.) Nie widzieć, nie być widzianą; nie znać i nie być znaną.

 
 XV PROŚBA - Szczerość względem przełożonych

Bądźcie pewne, Dzieci moje, że im szczersze będziecie względem przełożonych Waszych, tym bezpieczniejszą drogą ku cnocie idziecie.

Kościół zabrania przełożonym - i słusznie - wdzierać się gwałtem w tajniki dusz powierzonych im sióstr. Ani prośbą, ani groźbą, ani namową nie powinny wymagać od nich otwierania im sumienia. Ale siostra każda ma zupełne prawo otworzyć duszę swą przełożonej, dać poznać i co dobre, i co złe. Przez to dopiero może przełożona nią kierować, a ten kierunek przełożonej jest tym dla duszy, czym podpora dla słabego drzewka, chwiejącego się od lada podmuchu wiatru.

Szczerość jest nie tylko cnotą młodych, rozpoczynających życie zakonne dusz, jest też cnotą starszych. w życiu duchowym powinnyśmy być jak dzieci, a dzieci ręki matki potrzebują. Nie mówcie: Mam spowiednika, to mi wystarczy. z pewnością, dobry spowiednik to skarb dla duszy, ale jedno Ci powiem: spowiednik zna Cię tylko z konfesjonału, a pytanie, czy Ty się jemu w całej prawdzie przedstawiasz. Nie, żebyś chciała go omamić, nie! Ale bo miłość własna Ciebie zaślepia, bo Ty sama niedobrze siebie znasz, a tymczasem przełożona o wiele lepiej Ciebie zna, widzi Twe słabe strony, których Ty nie widzisz, mogłaby Cię ostrzec przed niejednym złem, a nie może, bo od niej stronisz, jej nie wierzysz, nie chcesz, by "wtrącała się" do Twej duszy. Wierzajcie mi, siostry moje, nieraz spowiednik uważa za świętą, za ofiarę miłości duszę, o której przełożona, niestety, inaczej musi myśleć. Spowiednik słyszy słowa, przełożona widzi czyny.

Szczerość wszak nie polega na tym, że co chwila musisz z przełożoną rozmawiać, o swojej duszy opowiadać, sobą zajmować. Bynajmniej! Nazywam szczerą taką duszę, która nic takiego nie czyni, nie mówi, co by chciała przed przełożoną swą ukrywać. Postępuje zawsze tak, by przełożona o wszystkim mogła wiedzieć, co czyni, co mówi, nawet myśli. Nigdy nie pozwala z kimkolwiek wiązać się obietnicą, że "przełożonej nic o tym nie powiem". Przenigdy! Może więc być bardzo szczera wobec przełożonych dusza, która rzadko z nimi o swej duszy rozmawia, a może być nieszczera taka, która zamęcza przełożoną rozmówkami, bo mówi o tym, co ma ochotę powiedzieć, a ukrywa to, co nieprzyjemnie wyjawić.

Radzę Wam, Dzieci moje, niech przełożona Twa wie, jaki jest przedmiot Twego egzaminu partykularnego (15) - nie żeby ona miała Ci go obmyślać, to Twoja rzecz, ale Ty jej go przedstawiaj. Niech o tym wie, nad czym pracujesz głównie, może Ci nieraz w tym dopomóc. Pokaż jej od czasu do czasu, choćby raz na trzy miesiące, swój egzamin partykularny. To wielka pomoc do wytrwałości w pracy. Proś, choć czasem, by Ci wszystko mówiła, co w Tobie złego widzi, i by Ci dała wskazówki, jak postępować, byś się poprawić mogła z tego, co w Tobie złego.

Trzymaj się ręki przełożonej. Patrz, ona tą podporą, którą Bóg sam dał duszy Twej. Nie pytaj się, czy stara, czy młoda, czy bardziej, czy mniej sympatyczna, ale zawsze o tym pamiętaj, że ona tylko tą zasłoną, za którą kryje się Pan; że On przez nią do Ciebie mówi, Tobą kieruje, Ciebie prowadzi. Idź więc do niej z dziecięcą ufnością. Bądź szczera - to najbezpieczniejsza droga. Bądź - jak mówił święty Jan Berchmans - "jak woda przezroczysta dla przełożonych swoich", i poznasz, ile szczerość taka daje spokoju i szczęścia, ile pomaga do zwycięstwa.

Szczerość to pokora, a pokora - źródłem łaski, pokoju, świętości. Od pierwszej chwili wstąpienia do klasztoru do ostatniej, choćbyś do stu lat dożyła, bądź szczera dziecięcą szczerością wobec przełożonych swoich. Niech nigdy pycha od tej pewnej drogi Ciebie nie odprowadzi!

 PRZYPIS
15. Bardziej szczegółowe postanowienia pracy nad sobą (łac. examen roztrząsanie, badanie; particula cząsteczka, kawałek).

 XVI PROŚBA - Gorliwość o zbawienie dusz

Urszulanka Serca Jezusa Konającego powinna wsłuchiwać się w bolesną skargę wydobywającą się z ust konającego na krzyżu Pana: "Pragnę" (16). Wszak ten okrzyk to jęk Serca przepełnionego bólem na widok małej liczby dusz korzystających z łask, jakie On, Jezus nasz, męką i śmiercią swą dla nas, dla całego rodu ludzkiego, wysłużył.

Pragnie Jezus, a to pragnienie takie straszne, że On, który nigdy na nic się nie skarżył, od tej skargi jakby powstrzymać się nie może. Pragnie dusz - dusz, które by Go kochały, a na które, w zamian za ich miłość, mógłby wylać skarby łask i prowadzić je do wiecznej szczęśliwości, do nieba, gdzie On dla nich miejsce chce przygotować.

Dzieci moje, niech w sercach Waszych tli nieustannie święty ogień miłości dusz. Zbawić dusze, prowadzić dusze do Jezusa, dać im poznać nieskończoną dobroć Serca Jezusowego - oto ideał, dla którego poświęcić się mamy. a że dla dusz najwięcej uczynić może świątobliwy kapłan, więc módlcie się o kapłanów, by Pan Bóg zesłał robotników do winnicy swej. Nie szczędźcie ofiar - ofiar z własnej woli, ze swej ambicji, lenistwa - na tę intencję. Nie szczędźcie ofiar dla naszych małych kapłanów in spe.

Ile łask może wyprosić dla dusz kapłańskich dusza cicha, ukryta przed światem, oddana niskiej pracy w cieniu, która pracuje, poświęca się, znosi cicho krzyżyki życia i wszystkim tym - pracą, zmęczeniem, poświęceniem, ofiarą - woła do Pana o łaski dla dusz kapłańskich! Kiedyś na sądzie ostatecznym zobaczysz owoce tej cichej, nie znanej światu pracy dla dusz, tego poświęcenia własnego "ja" dla ściągnięcia na dusze kapłańskie łaski i świętości. Patrzcie, Dzieci moje, to tak cudny ideał! a gdy mamy przed sobą wielki ideał, to łatwiejsza praca, to chętniej się jest gotowym na to, przed czym natura się wzdraga.

Gdy pierwszy raz byłam u Ojca świętego Piusa XI, jeszcze jako nuncjusza papieskiego w Warszawie, wtedy zwrócił mi uwagę na to, że o nic Pan Jezus z takim naciskiem nie każe nam się modlić, jak o dobrych kapłanów. i gdy pierwszy raz klęczałam na grobie Ojca świętego Piusa X, Ojca naszego Zgromadzenia, przyniosła mi nieznana Francuzka modlitwę za kapłanów, którą co dzień odmawiamy. Czy to nie wyraźne dla nas wskazówki woli Bożej? Czy przez namiestników swoich Pan Jezus nie oznajmia nam swej świętej woli, byśmy w szczególniejszy sposób modliły się o dobrych kapłanów?

Więc odważnie, Dzieci moje najdroższe, odważnie do dzieła! Powinnaś być ofiarą całopalną, która się cicho, ale nieustannie pali - czy w pracy, czy w modlitwie, czy w cierpieniu - nieustannie, dla wyproszenia łask dla dusz kapłańskich. Każdy krzyżyk lżejszy się stanie, każdy ból mniejszy, każda ofiara słodsza, jeżeli ją opromieni myśl: Jezu, przyjm to jako ofiarę błagalną, wołającą do nieba - Panie, daj nam dobrych, świętych kapłanów!

Czcijcie kapłanów, nigdy źle o nich nie mówcie, nawet wtedy, gdy źle postępują, chyba gdyby prawdziwa potrzeba do tego Was zmusiła. Pomiędzy sobą nie mówcie ani o kapłanach, ani o spowiednikach, ale Panu Jezusowi polecajcie te dusze coraz gorliwiej. Za zgorszenia dane, niestety, nieraz przez kapłanów przepraszajcie Boga gorąco, starajcie się pocieszać Serce Jezusa Konającego, które najboleśniej odczuwa rany zadawane Mu przez tych, których do godności królewskiego kapłaństwa wyniósł.

Siostry moje, Dzieci moje, nie zagrzebcie się we własnych, często urojonych, cierpieniach, w tych Waszych najczęściej drobnych krzyżykach, które miłość własna powiększa tak, iż zasłaniają Wam widok konającego, w smutku nad niewiernością swych sług pogrążonego, Serca Jezusa.

Najbardziej Boska z Boskich rzeczy - współpracować nad zbawieniem dusz. a mnie się wydaje, że jeszcze bardziej Boska rzecz - współpracować nad uświęceniem dusz kapłańskich, nad pomnożeniem powołań kapłańskich. Więc do tego dzieła, tak bardzo ważnego, z miłością, z poświęceniem zabierajcie się, w tej pracy nie ustawajcie. Nie zniechęcajcie się, iż owoców swej pracy tu na świecie może nigdy nie zobaczycie. Tym lepiej! Pan Jezus niech zbierze sam owoce Waszego poświęcenia, a w wieczności Ty, biedna siostrzyczko, która myślałaś, że jesteś nieużyteczną sługą Pana swego, zobaczysz owoce swej pracy, za które Jezus Twój miłością zapłaci. i ucieszysz się widokiem dusz, którym pracą, ofiarą, poświęceniem wyprosiłaś łaski i światło do coraz wierniejszego spełniania świętych obowiązków stanu kapłańskiego.

 PRZYPIS
 16. J 19, 28.

 
 XVII PROŚBA - Miłość i szacunek dla wszystkich zgromadzeń zakonnych

Często zarzucają zgromadzeniom zakonnym, iż między sobą się kłócą. To gorszy ludzi świeckich i rzuca złe światło na zgromadzenia. Nie moja rzecz zastanawiać się tu nad przyczyną tych nieporozumień. Często się zdarza, że z obydwóch stron przy dobrej woli jest zbyt wielka gorliwość, która obawia się rzuconego cienia - tak jej się zdaje - na zabiegi i prace. i zapomina się, iż tyle potrzeba pracy dla Boga wobec tej ogromnej pracy przeciw Bogu, że sto razy więcej jeszcze zgromadzeń zakonnych może pracować bez przeszkadzania sobie wzajemnie.

Dzieci moje, chciałabym, abyście miały serce otwarte dla każdego zgromadzenia zakonnego. Wszak w każdym są dusze poświęcone Bogu, poświęcające się w modlitwie, w ofierze i w pracach dla Boga. Jakże tych dusz nie kochać, jakże ich nie czcić?

Daleki niech będzie od Was cień zazdrości na widok powodzenia innego zgromadzenia. Ich powodzenie to powodzenie sprawy Bożej. Czy tego nie pragniemy? Pragniemy powodzenia naszych prac nie dlatego, że to nasza praca, bo nie dla siebie, ale dla Jezusa pracujemy. Więc pragniemy powodzenia prac naszych, bo to prace Jezusa - tak samo musimy pragnąć powodzenia prac Jezusa i w innych zgromadzeniach. Mamy kochać, czcić Jezusa w siostrach naszego Zgromadzenia - są nam najbliższe, to prawda - ale jeżeli Pan Jezus zbliża nas do sióstr innych zgromadzeń, to tak samo w nich mamy kochać i czcić Pana Jezusa.

Zresztą, pamiętajmy dobrze: pokora ma być cnotą fundamentalną naszego Zgromadzenia. Ono jest przeznaczone dla malutkich i biednych. Habit nasz biedny i niepokaźny, Konstytucje nasze nakładają na nas obowiązek, by oddawać pierwszeństwo woalom zakonnym, więc chciejmy uważać się za najniższe, ostatnie, najsłabsze z wszystkich kongregacji. Ta właśnie dobra dla tak małych dusz jak my. Nie zazdrośćmy innym, że ważniejsze, większe prace Bóg im powierza. Korzmy się w nędzy swej wielkiej i cieszmy się, że Pan Jezus choć do niskich, małych prac używać nas chce. i na to nie zasługujemy. Ostatnie miejsce dla nas najbezpieczniejsze, na nim trwajmy z miłości i w miłości, Dzieci moje najdroższe.

Nigdy, nigdy nie obmawiajcie innego zgromadzenia, owszem, jeżeli to możliwe, ukrywajcie słabe strony innych zgromadzeń. Mówcie, co tylko można dobrego powiedzieć o nich, wspierajcie je, pomagajcie, jeżeli tego potrzebują, ile tylko możecie, poświęcajcie się dla nich. Co czynicie dla dusz poświęconych Panu Jezusowi, dla dusz, które są własnością Pana Jezusa, to czynicie dla Jezusa samego.

Kochajcie najbardziej Waszą Kongregację, bo Jezus Wam właśnie tę Kongregację przeznaczył. Ona ma być Waszą rodziną, w niej macie się uświęcić, ona ma Wam wskazać drogę do nieba, przez jej ubóstwo, jej pracę chce Was prowadzić do świętej pokory. Kochajcie ją, jak dobre dziecko najlepszą matkę, ale niech to Wam nie przeszkadza kochać serdecznie innych zakonów.

Nasza Kongregacja jest naszą matką, inne kongregacje i zakony są naszymi braćmi i siostrami, naszym rodzeństwem. Dobre dzieci, chcąc ucieszyć swą najlepszą matkę, kochają się wzajemnie i żyją zgodnie i w miłości. i my, chcąc być pociechą dla naszej matki, Kongregacji naszej, żyjmy w miłości i w zgodzie z naszym rodzeństwem, z braćmi i siostrami naszymi, z innymi zakonami i kongregacjami. Cieszmy się ich powodzeniem, ich świętością, ich chwałą, smućmy się ich smutkiem, wspierajmy, pomagajmy, gdzie możemy. To ściągnie na nas błogosławieństwo i łaskę Bożą, to będzie dla nas dowodem, że naprawdę szukamy nie siebie, ale chwały Bożej, pożytku Kościoła świętego, zbawienia dusz.

 
 OSTATNIA PROŚBA - Wytrwałość do końca

"Kto wytrwa do końca, ten zbawion będzie" (17) - mówi Pan Jezus. To najważniejsza rzecz w życiu wewnętrznym: wytrwałość. Wiele zaczyna bardzo gorąco i gorliwie, dążą do najwyższych ideałów, nie zaraz im się udaje, zniechęcają się i rzucają pracę, niby pod pretekstem, że i tak do niczego nie dojdą, że nie warto pracować. Biedne dusze! Lenistwo i pycha podają im takie powody do opuszczania się. Wygodna wymówka dla sfolgowania sobie.

Pamiętajcie, Dzieci moje, że życie nasze to walka, walka aż do śmierci. Choćby żołnierz z początku nawet zmuszony był się cofać, choćby walczył pozornie bezskutecznie, jeżeli choć w ostatniej chwili nieprzyjaciela obali i śmierć mu zada, to zwyciężył, godzien jest chwały i nagrody. Nigdy nie możemy mówić, że nie warto walczyć. Walczyć i wytrwać w walce - oto co się Bogu podoba.

Nietrudno byłoby stać się świętym, gdyby każde krótkie staranie od razu odniosło ostateczne zwycięstwo. Panu Bogu czasem właśnie podoba się taka wytrwałość, która nie cofa się przed długą walką, która co dzień na nowo zaczyna i spokojnie i ufnie czeka, aż Bóg da zwycięstwo. Zresztą, wierzcie mi, pokora mogłaby być narażona na wielkie pokusy, gdybyśmy tak bez trudu prawie, bez walki i prędko zdobywały cnoty. Przyznaję, że to ciężko ciągle chcieć i mimo to ciągle wpadać w te same błędy. Ale wierzcie i w to, że często Bóg ma większe upodobanie w wytrwałej, choć żmudnej walce, aniżeli w łatwym chwilowym zwycięstwie.

Bądźcie więc wytrwałe, Dzieci moje, wytrwałe w swych postanowieniach, wytrwałe w ćwiczeniu się w cnocie, wytrwałe w ćwiczeniach pobożnych, wytrwałe w małych ofiarach.

Pytano się świętego Jana Berchmansa, przez co można się przypodobać Matce Najświętszej. Odpowiedział na to: "Choćby przez najmniejszą praktykę cnoty lub pobożności, lecz z wytrwałością wykonaną".

Ile razy zdarza się, że dusza w chwilach gorliwości najlepsze robi postanowienia, przez parę dni je wykonuje, potem zapał stygnie, o postanowieniach zapomina, po dwóch, trzech tygodniach wszystko poszło w zapomnienie. Albo postanowiła ćwiczyć się w jakiejś cnocie, na przykład w częstej dobrej intencji, próbuje kilka dni - nie udaje się, nie widzi postępu, i wszystko rzuca: i tak nie potrafię, nie warto się męczyć! Warto, Dziecino, warto! Właśnie to, że się męczysz bez pociechy, bez pożądanego skutku, podoba się Sercu Bożemu. Im dłużej prosisz, w tym większej mierze otrzymasz.

Na jedną rzecz szczególnie zwracam Ci uwagę, Dziecko drogie: na brak wytrwałości w prośbach naszych, szczególnie gdy chodzi o dary dla duszy. Tyle nam łask potrzeba do osiągnięcia świętości, ale czy choć o jedną prosimy wytrwale, bez przerwy? Często bywa tak, że prosimy według chwilowego usposobienia: raz o ducha modlitwy, raz o miłość Bożą, raz o wiarę - według ochoty, a potem znowu wcale nie prosimy o dary dla duszy; mamy ziemskie sprawy, które nas bliżej obchodzą. O, gdybyśmy sobie wyrobiły jasne zdanie, że tej lub tej cnoty szczególnie potrzebujemy, o nią szczególnie starać się będziemy i szczególnie o nią modlić się będziemy, gdybyśmy w tym staraniu i w tej modlitwie prośby wytrwały - choćby przez długie lata o jedno i to samo ciągle do nieba szturmując - na pewno po tych latach wytrwałości dałby Bóg w bardzo hojnej mierze to, o co prosiłyśmy. Ale my tej wytrwałości nie mamy i dlatego też nie otrzymujemy. Nasz brak wytrwałości sprawia, iż właściwie same nie wiemy, o co prosimy: raz o to, raz o co innego - nic pewnego.

Bądźcie wytrwałe, Dzieci moje, wytrwałość na pewno da Wam zwycięstwo. Nigdy, nigdy nie poddawajcie się zniechęceniu. Wszystko jedno, choć co dzień i sto razy byś upadła - bylebyś sto razy powstała i ochoczo i ufnie dalej szła. Co dzień zaczynaj na nowo. Nie ma potrzeby, byś widziała swój postęp, bylebyś wiedziała, że masz dobrą wolę - to niech Ci wystarczy!

Z dobrą wolą, ufnie, wytrwale naprzód, ku niebu! Wytrwałością zdobędziesz Serce Boże na pewno!

 PRZYPIS
 17. "Kto wytrwa do końca, ten będzie zbawiony" (Mt 10, 22).

 
 Ostatnie me słowa do moich drogich Dzieci (18)

Skończona ta praca, te prośby moje do Was, Dzieci moje drogie. Chciałabym ciągle i ciągle Was prosić, Dzieci moje: przede wszystkim starajcie się o świętość. To jest cel Waszego wstąpienia do klasztoru, to jest wola Boża - Wasze uświęcenie.

Bądźcie święte - i błogosławieństwo Boże na Kongregacji naszej spoczywać będzie. Bądźcie święte - i dusze do Boga pociągnięcie z łatwością. Bądźcie święte - i szczęście Boże w Was mieszkać będzie. Bądźcie święte - i będziecie pociechą dla Serca Jezusa Konającego. Bądźcie święte!

O, z jaką radością patrzeć będę z nieba na moje Dzieci dążące usilnie do doskonałości! Starajcie się przede wszystkim "o Królestwo Boże i sprawiedliwość Jego".

I raz jeszcze błagam Was, Dzieci moje, żyjcie w jedności i zgodzie, w miłości serdecznej, stanowiąc - jak pierwsi chrześcijanie - jedno serce i jedną duszę. Tam, gdzie nie ma jedności i zgody, tam nie może być błogosławieństwa Bożego, tam nie ma mowy o świętości!

Bądźcie pokorne, i będziecie umiały zachowywać świętą miłość, Bożą jedność i zgodę. Lepiej ustąpić, lepiej niech - choć z małą szkodą zewnętrzną - Wasze choć najlepsze zdanie ustąpi zdaniu mniej korzystnemu innych, byleby miłość siostrzana nie była zadraśnięta.

Chcecie, by praca się rozwijała - żyjcie w miłości i zgodzie. Chcecie być święte - żyjcie w miłości i zgodzie. Chcecie dusze pociągnąć do Boga - żyjcie w miłości i zgodzie. Nic tak nie przemawia na korzyść Zgromadzenia do serc ludzkich, jak widok dusz zakonnych złączonych węzłem serdecznej, siostrzanej miłości. Starajcie się, by siostrom Waszym dobrze było z Wami, chętnie spełniajcie ich wolę, jeżeli to się zgadza z obowiązkami Waszymi. Chętnie poświęcajcie własną przyjemność dla ich przyjemności, i Bóg będzie z Wami, i błogosławieństwo Jego.

Myślę, że płakałabym w niebie, gdybym musiała widzieć Dzieci moje rozdzielone na partie, walczące ze sobą, kłócące się. Lepiej niech Kongregacja nasza przestanie istnieć, aniżeli miałaby wpaść w rozdwojenie, niezgodę. Broń Boże!

A teraz jeszcze żegnam Was, Dzieci moje. Proszę Was, jeśli mnie kochacie, okażcie miłość, uszanowanie, posłuszeństwo tej, która wybrana będzie (jeżeli śmierć mnie zastanie na stanowisku przełożonej generalnej) na moją następczynię. Zawsze, zawsze ułatwiajcie, nie utrudniajcie życia swej przełożonej, proszę Was o to tak bardzo gorąco!


 PRZYPIS
18. "Starajcie się naprzód o królestwo [Boga] i o Jego sprawiedliwość" (Mt 6, 33).

 
 Do Dzieci moich

Gdyby Panu Bogu spodobało się zabrać mnie nagle, bez pożegnania się z Wami, Dziećmi moimi, z tego świata, to niech ten list będzie dla Was i pożegnaniem, i ostatnim błogosławieństwem, i podziękowaniem za serce, którym otaczałyście mnie zawsze, i przeproszeniem za przykrości, które Wam zrobiłam, i zgorszenia, które bez złej woli Wam dawałam.

Żegnam Was, Dzieci moje najdroższe. Stara Matka Was wszystkie kocha sercem bardzo gorącym i kochać Was zawsze będzie, i - ufając w miłosierdzie Boże, że Bóg do nieba mnie zabierze - za Was modlić i Wami opiekować się będzie.

Dzieci drogie moje, proszę Was przede wszystkim, abyście żyły w zgodzie i jedności, stanowiąc jedno serce i jedną duszę. Poddawajcie się całym sercem i z miłością tej, która miejsce me zajmie. Zaklinam Was, przez miłość Waszą, którą mi zawsze okazywałyście, nie utrudniajcie jej trudnego zadania przełożeństwa, lecz otaczajcie ją uszanowaniem, miłością i czcią. Wszak to dla Boga - Boga w niej czcicie, jak Boga we mnie czciłyście.

Idźcie odważnie naprzód po drodze Konstytucji naszych, wszak chyba w niebie jeszcze płakałabym gorzkimi łzami, gdybym widziała to Zgromadzenie, które tak kocham, w rozdwojeniu, w niezgodzie, a przez to daleko od Boga, od świętości.

Nie smućcie się, Dzieci moje - rozłąka niedługo trwać będzie, a im wierniej służyć będziemy Bogu za życia, tym bardziej wszystkie razem w wieczności radować się będziemy.

Bądźcie święte, starajcie się o świętość - oto jedyne zadanie Wasze na tej ziemi, a tym bardziej w zakonie.

Przepraszam każdą z Was z osobna za wszystko, czymkolwiek mogłam przykrość Wam wyrządzić. Przebaczcie mi, Dzieci drogie, i proście Boga, by mi wszystko darował.

Pamiętajcie o Matce Waszej - módlcie się za mnie, by mnie Pan Bóg prędko zabrał do chwały swojej. Liczcie zawsze na modlitwy tak bardzo Was kochającej Matki. Nie smućcie się, w Sercu Jezusowym my ściśle złączone - oto pociecha w rozłące.

I teraz, Dzieci moje, oddaję Was pod opiekę Maryi, najlepszej Matki naszej, Sercu Jezusowemu. Kochajcie Boskie Serce, bądźcie pociechą Konającego Serca Jezusa naszego Ukrzyżowanego!

Bóg z Wami, Dzieci moje, i z grzeszną duszą moją. Kochajmy się bardzo w Sercu Jezusowym - i to dla Was i dla duszy mojej pociechą, radością i szczęściem! Błogosławię każdej z osobna, drogie moje Dzieci, w imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego.

Oddaję duszę nędzną moją Bogu, ufając, że dobry Ojciec nędznego swego robaczka nie odrzuci. Tobie, o Jezu, o Boskie Serce Jezusa, Tobie, o Maryjo, jasna nasza Gwiazdo Morza, zaufałam, wiem, że zawstydzona nie będę. Amen.


Stara, kochająca Matuchna
m. Urszula Ledóchowska
od Jezusa Ukrzyżowanego

Pniewy 13 V 1923 r.
 

СВЯТАЯ ЮЛИЯ УРСУЛА ЛЕДУХОВСКАЯ

Основательница Конгрегации
Сестёр Урсулинок Сердца Иисуса в Агонии

Жизнь

sobota, 19 luty 2011 18:10

Dzieła na świecie

 

I. Szkoły

Szkoły podstawowe
Włochy - Rzym
Primavalle

sobota, 19 luty 2011 16:50

Ursuline Sisters

 

 

 

 

 

 

 

Julia Ursula Ledóchowska

1865 Julia is born in Loosdorf, in Lower Austria, as the second of the seven children of Antoni and Josephine Salis-Zizers.  
1883 The Ledóchowski Family moves to Lipnica Murowana, near Cracow in Poland.  
1886 Julia enters the Ursuline Order in Cracow, known for its deep spirituality, as well as for teaching and educating girls both from local communities and from far-away places in Galicia and Russia.  
1907 With the blessing of Pius X, she goes to Petersburg accompanied by two sisters - to administer St. Catherine's boarding high school for girls.  
1908 A growing community of the sisters living the religious life in secrecy becomes an autonomous convent in Petersburg with Mother Ursula as its superior. Future Ursulines prepare for religious life in an underground novitiate.  
1910 To realize Mother Ursula's ideological ideas, a convent and a boarding high school for girls are established on Finnish Bay.  
1914 The outbreak of the war of 1914 causes Mother Ursula's exile from Russia. She stops over in Scandinavia - first in Stockholm and next in Denmark. Gradually she transfers here the sisters from war-affected Petersburg in order to organize with them a school for Scandinavian girls.
In addition, she devotes her time to the local Church and community, and gets involved in the activities of the committee established in Switzerland by Henryk Sienkiewicz to give help to the victims of the War.
 
1920 The Petersburg Ursuline Community returns to independent Poland and settles in Pniewy near Poznań. It soon receives permission from the Apostolic See to be transformed into the Congregation of the Ursulines of the Agonizing Heart of Jesus (Grey Ursulines).
From an old root sprouts a new branch. It is to live according to the Ursuline spirituality and its tradition of being involved in education, as a privileged instrument of evangelization, as well as seeking various ways of responding to current needs, especially those of the poor. The Congregation quickly develops under Mother Ursula's direction. New convents and endeavours in Poland, as well as missions at the Eastern Borderland, are established. New houses are also being opened in Italy in 1928 and in France in 1930, where the sisters accompany young women going to France to earn their living.
Mother Ursula tells the sisters to love God above all, and to live a life of simplicity, humility, self-sacrifice and creativity in serving others, especially children and youth. She regards smiling, serenity and kindness as the most credible witness of being united with Christ and the most influential means used in evangelization and education. She teaches that holiness is accessible to everyone and is based on deep love of God and others, shown in performance of everyday duties.
She travels much visiting the various communities of the order and accepting new requests for the work of the sisters. She holds in high regard the role of organizations which are helpful in catechesis and religious education. Among others, she transfers to Poland the Eucharistic Crusaders (known today as the Eucharistic Movement of Youth). She publishes magazines for children and youth, herself submitting some of the articles. Among all her duties she finds time to write books for children. She actively participates in the religious, cultural and social life of the country and receives high awards from the State. She burns wi
 
1939 After her death in Rome on May 29, 1939, those who knew her said, "A saint has passed away!"  
1983 On June 20, John Paul II beatifies Mother Ursula in Poznan. This was the first beatification on Polish soil.  
1989 Bl.Ursula's incorrupt body is transferred from Rome to Pniewy and laid in the chapel at the Motherhouse.  
2002 A decree on the confirmation of a miracle through the intercession of Blessed Ursula closes the Canonization Process.  

The sisters want to follow a path of evangelical radicalism and fraternal service, especially to the most needy through

  • witness of their own lives and sisterly communion in the community
  • involvement in catechesis, education, teaching , in charitable and missionary work
At present the Congregation consists of over 900 sisters in 100 communities in 12 countries.