×

Ostrzeżenie

JUser::_load: Nie można załadować danych użytkownika o ID: 62.

sobota, 03 grudzień 2011 20:30

KORENTZ Franciszka, s. M. Józefa od Ducha Świętego,

ur. 3 XII 1880 w Warszawie,
wst. 28 VIII 1920 w Pniewach,
I śl. koad. 15 VIII 1924 w Sieradzu,
kan. 15 VIII 1933 w Pniewach,
nr w księdze prof. 48
zm. 12 VI 1964 w Sieradzu.
Spoczywa na cmentarzu: Sieradz

Córka Michała i Wiktorii z d. Trzetrzewińskiej. Jej ojciec miał warsztat stolarsko-rzeźbiarski, w którym wyrabiał ozdobne urządzenia sklepów, jakich wiele było w Warszawie epoki Prusa. Nawykła od dziecka do sklepów i do kupiectwa, sama weszła później do zawodu kupieckiego, pracując jako kasjerka w jednej z wielkich firm warszawskich. 31 X 1919 słuchała prelekcji Matki Założycielki - w sali kobiet katolickich w domu "Res Sacra Miser" - o dzieciach polskich w Danii i o prowadzonej przez siostry pracy, a także o potrzebie osób, które poświęciłyby się służbie Bogu i ludziom. Zachęcona tymi słowami, zgłosiła gotowość wstąpienia do klasztoru w Alborgu. Wstąpiła jednak - za radą Matki Założycielki - kilka miesięcy później w Pniewach, w pierwszych dniach po przeprowadzce sióstr i dzieci do Polski, gdy dzieło dopiero się tworzyło. Ponieważ siostry przywiozły ze sobą z Danii warsztaty tkackie oraz instruktorkę Dunkę, od niej, zaraz po wstąpieniu, nauczyła się tkactwa. Po rocznym pobycie w Pniewach - jako nowicjuszka koadiutorka - przeprowadziła się razem z warsztatami do Ozorkowa, gdzie tworzyła się nowa placówka Zgromadzenia i gdzie została odpowiedzialną za wspólnotę sióstr. W X 1922 wraz z tkalnią przeniosła się do nowej wspólnoty w klasztorze sieradzkim. Tam pod jej kierunkiem tkalnia szybko się rozwinęła. Z początku wyrabiano lniane płótno i ręczniki, później wełniane tkaniny na ubrania, koce, kilimy, makaty, a zwłaszcza regionalne narzuty, pasiaki i poduszki. Jej wielką zasługą było sięgnięcie po regionalne wzory sieradzkie. Wędrując pieszo po okolicznych wsiach, zawierała liczne znajomości z gospodyniami, które chętnie użyczały jej próbek różnych tkanin samodziałowych i pokazywały ludowe okrycia. Wyroby tkalni sieradzkiej cieszyły się powodzeniem w całej Polsce, wyróżniane były na wystawach, zarówno regionalnych, jak i ogólnopolskich oraz międzynarodowych (Wystawa Przemysłowo-Rolnicza w Zduńskiej Woli, 1925 - medal srebrny; Wystawa ruchoma prób i wzorów przemysłu krajowego pod protektoratem Ministerstwa Przemysłu i Handlu, 1930 - dyplom uznania; Międzynarodowa Wystawa Komunikacji i Turystyki w Poznaniu, 1930 - list pochwalny; Powszechna Wystawa Kościelna w Kaliszu, 1931 - Wielki Medal Złoty, i in.). Wojna zastała ją w Warszawie. Gdy po kilku tygodniach wróciła do Sieradza, znalazła tkalnię zamkniętą, warsztaty rozłożone. Pierwsze miesiące okupacji spędziła w Męce, w II 1940 powróciła do Sieradza i zamieszkała w domu przy ul. Toruńskiej. Stworzyła tam dla siebie nowy warsztat pracy, wyrabiając materiał na habity. Była też łącznikiem między klasztorem a siostrami, pracującymi w majątku w Inczewie, i załatwiała różne sprawy poza Sieradzem. Zaraz po wyjściu Niemców w 1945 zabiegała o wznowienie pracy tkalni. Dopomógł jej w tym wrodzony zmysł praktyczny i energia. Chociaż wkrótce nastąpiły ograniczenia w pracy, zależność od spółdzielni "Sztuka Piotrkowska" (1950) czy "Sztuka Sieradzka", to jednak nadal zespół urszulanek, odtwarzający stare sieradzkie wzory, zapewnił spółdzielni prawdziwy rozwój (Piękno użyteczne. Ćwierćwiecze Cepelii, Warszawa 1975). Pracowała gorliwie, mimo iż z biegiem lat sił ubywało, a stawy i serce boleśnie dokuczały. Była człowiekiem dobrym dla wszystkich - dla ludzi i zwierząt. Miała dar jednania ludzi. W ciągu przeszło 43 lat życia zakonnego była nie tylko kierowniczką tkalni, ale i asystentką domową, mającą ciągły kontakt z siostrami, z duchowieństwem i ze świeckimi. Jej dobre serce umiało wnikać w radości i smutki, pragnienia i potrzeby innych. Różne osoby z miasta przychodziły do niej ze swymi kłopotami, a ona z niewyczerpaną cierpliwością umiała słuchać ich wynurzeń, czasem skarg i żalów, umiała doradzić, pocieszyć, a przy tym zachować dyskrecję. Wobec zbliżającej się śmierci zachowała zupełny spokój, jaki daje najgłębsza ufność w Bogu. Ulubionym jej powiedzeniem było: Poznał się na moim dobrym gatunku. Z pewnością ten jej dobry gatunek stał się też tytułem do wiecznej nagrody. Jej pogrzeb był prawdziwą manifestacją sympatii i wyrazem wdzięczności wielu ludzi za dawanie siebie Bogu i bliźnim. Spoczywa na cmentarzu parafialnym w Sieradzu.

- S. Stanisława Prądzyńska, Wspomnienia o Matuchnie, [Lipnica 1957-1958], mps. S. Paulina Aniela Jaskulanka USJK, Kronika okupacyjna klasztoru Sióstr Urszulanek w Sieradzu, Niepokalanów 1993. Pogrzeb śp. siostry Józefy Korentz, mps.

Czytany 1487 razy