×

Ostrzeżenie

JUser::_load: Nie można załadować danych użytkownika o ID: 62.

środa, 04 styczeń 2012 23:25

ŚWIĘTKOWIAK Felicja, s. M. Michała od Krwi Przenajświętszej,

ur. 5 VII 1907 w Spytkówkach (par. Oborzyska), pow. Kościan,
wst. 3 V 1947 w Chartowie,
I śl. koad. 15 VIII 1951,
kan. 15 VIII 1954,
śl. w. kan. (za dyspensą) 5 I 1963 w Pniewach,
nr w księdze prof. 1122
zm. 25 IV 1967 w Pniewach.
Spoczywa na cmentarzu: Pniewy

 

Córka Pawła, nauczyciela, i Pelagii z d. Jach. Po ukończeniu szkoły powszechnej uczęszczała do Gimnazjum im. M. Konopnickiej w Kościanie, a w 1926-1927 do Szkoły Gospodarstwa Domowego Sióstr Służebniczek w Pleszewie, odbywając jednocześnie praktykę pielęgniarską w Klinice Chorób Dziecięcych w Poznaniu. W 1931-1932 uczyła się w Wielkopolskiej Szkole Muzycznej w Poznaniu, a w 1934 ukończyła Dwuletnią Prywatną Szkołę Gospodyń Wiejskich Stow. Zjednoczonych Ziemianek w Puławach. W tym samym roku podjęła pracę instruktorki w powiecie kościańskim. W 1938 wstąpiła do Zgromadzenia Sióstr Służebniczek w Pleszewie Wlkp. i do 1939 pracowała w charakterze przyuczonej pielęgniarki w szpitalu powiatowym w Pleszewie, który był własnością sióstr służebniczek, a w 1939-1941 w szpitalu w Szamotułach, również należącym do służebniczek. 1 XI 1939 kandydatki pleszewskie zostały rozesłane do domów rodzinnych. Przez resztę lat okupacji niemieckiej pracowała w Poznaniu. W domu jej matki ukrywał się przez całą wojnę ks. Walerian Porankiewicz. Zaraz po zakończeniu działań wojennych służyła pomocą przy zakładaniu domu dziecka w Chartowie, a następnie podjęła w nim pracę infirmerki. Wstąpiła do Zgromadzenia, mając 40 lat. W Chartowie odbyła kandydaturę, postulat i nowicjat koadiutorski oraz złożyła śluby koadiutorskie. W 1953-1954 przebywała w nowicjacie w Pniewach. Po złożeniu I profesji zakonnej została posłana do pracy parafialnej w Konarzewie, ale w końcu X 1954 powróciła do Pniew. Od 17 V 1956 do 16 XI 1966 pracowała w Lipnicy Murowanej. Pełna poświęcenia i ofiarności, nieustannie wypatrywała, w czym i komu mogłaby pomóc. Czyniła to z prostotą i pokorą. Łatwo nawiązywała kontakt z innymi dzięki życzliwości i wesołemu usposobieniu. Na początku życia zakonnego doznała łaski uzdrowienia z dokuczliwej choroby, za co była Matce Założycielce wdzięczna. Każda praca dla Zgromadzenia była dla niej droga. Umiała ją czynić dalszym ciągiem modlitwy. We IX 1966 w Szpitalu Onkologicznym w Krakowie stwierdzono mocno zaawansowaną chorobę nowotworową. Z braku odpowiednich warunków w domu w Lipnicy przewieziona została do domu macierzystego w Pniewach. Była człowiekiem czynu i niespożytej energii, dlatego trudno jej było z początku uwierzyć w trawiącą organizm chorobę. Pragnęła żyć i pracować dla Boga i ludzi. Z dnia na dzień jednak siły ją opuszczały, więc coraz bardziej świadomie godziła się z wolą Bożą. Cieszę się - pisała - że mogę razem ze Zbawicielem choć trochę pocierpieć. Wiem, że każdy Wielki Piątek ma swoją Wielkanoc. Była - jak zawsze - pogodna i wdzięczna, starała się nie zajmować sobą. Kiedy w nocy nie mogła spać z bólu, przepisywała nuty, malowała itp., pracą podtrzymując siły fizyczne i duchowe. Ostatnią noc spędziła prawie całkowicie na modlitwie, prosząc o wytrwanie w cierpieniach i dziękując Bogu za wszystko, co w życiu otrzymała. Spoczywa na cmentarzu Zgromadzenia w Pniewach.

 

Czytany 1012 razy