×

Ostrzeżenie

JUser::_load: Nie można załadować danych użytkownika o ID: 62.

sobota, 03 grudzień 2011 22:04

KOZAK Zofia Teresa, s. M. Tomea od Jezusa Ukrzyżowanego,

ur. 5 X 1926 w Sułoszowie, pow. Olkusz, woj. krakowskie,
wst. 28 I 1949 w Kielcach,
I śl. 6 I 1952 w Pniewach,
nr w księdze prof. 1150
zm. 7 I 1988 w szpitalu w Kielcach.
Spoczywa na cmentarzu: Kielce - nowy cmentarz

Córka Jana i Rozalii z d. Pasternak. Pochodziła z religijnej rodziny rolniczej, mającej 4 dzieci. Ukończyła szkołę powszechną w Sułoszowie. W 1939 rozpoczęła naukę w Miejskim Liceum i Gimnazjum Humanistycznym w Olkuszu. Z powodu wojny przerwała naukę w 1940 i przez 2 lata uczyła się krawiectwa. Brała czynny udział w życiu parafii, była sekretarką Sodalicji Mariańskiej, pracowała w sekcji parafialnej "Caritas". W 1948 poznała Zgromadzenie i w następnym roku, mając 23 lata, wstąpiła do Zgromadzenia w Kielcach przy pl. Panny Maryi, gdzie siostry prowadziły bursę dla dziewcząt. Postulat odbyła w Pniewach i w Rabce Zdroju, dokąd została wysłana z powodu złego stanu zdrowia. W 1951-1952 odbyła nowicjat w Pniewach i po złożeniu ślubów zakonnych powróciła do domu w Rabce Zdroju. Pracowała tam w szwalni i garderobie prewentorium dla dzieci. Lata 1958-1960 spędziła w Lipnicy Murowanej i ponownie wróciła do Rabki Zdroju, gdzie przez 16 lat pracowała w szwalni i garderobie. W 1976-1978 była zakrystianką w kościele w Kielcach na Baranówku, a w 1978-1987 w Ostrowcu Świętokrz. Zawsze była wątła i delikatnego zdrowia. Przeszła 2 poważne operacje. Wiosną 1987 ujawniła się choroba nowotworowa - już ostatnia w jej życiu. 6 XII 1987 przyjechała do domu w Kielcach na Wydryńskiej, skąd po 3 dniach zabrana została do szpitala, gdzie zmarła. Była osobą poważnie traktującą życie i powołanie. Cieszyła się nim. Po swoim jubileuszu napisała do m. Andrzei Górskiej: Gdybym dziś dokonywała wyboru, wybrałabym tę samą drogę. Wiele łask otrzymałam przez 28 lat w Zgromadzeniu, za co Bogu i całemu Zgromadzeniu dziękuję. Obowiązki zakonne i pracę codzienną podejmowała świadomie jako wypełnianie woli Bożej. W kontaktach z ludźmi - delikatna i wrażliwa na ich potrzeby - czyniła dużo cichego dobra. O wrażliwości tej świadczą choćby jej słowa, napisane we wspomnianym wyżej liście: Było mi bardzo trudno wyjechać z Rabki z tego powodu, że musiałam opuścić niedołężną s. Błażeję, chorego ks. kapelana, staruszka, i panią G. Bardzo mnie to bolało, ale cóż - rozkaz i trzeba było wyjechać. Poczucie humoru pozwalało jej często rozładowywać trudne sytuacje w życiu wspólnym. Nawet w ostatniej, śmiertelnej już chorobie nie opuszczała jej pogoda ducha. Lekarze i pielęgniarki - podobnie jak chore z tej samej sali - z podziwem mówili o jej zupełnym braku wymagań, cichości i cierpliwości w cierpieniu. Spokojnie kończyła życie ziemskie, świadoma, że idzie do Pana. Spoczywa na nowym cmentarzu w Kielcach.

Czytany 1209 razy