środa, 05 październik 2016 16:03

Życie w Polessku - pierwsza relacja z nowej placówki

Od dnia 27 sierpnia br. nasza mała nowa wspólnota zaczęła swoje życie na nowym terenie w Rosji, należącym do Obwodu Kaliningradzkiego. Zamieszkałyśmy w domu parafialnym w miasteczku Polessk, liczącym około 7 tys. mieszkańców. „Dom św. Oskara”, bo taką nosi nazwę, to sympatyczny niewielki domek, poświęcony rok temu przez arcybiskupa Paulo Pezzi. Na parterze znajduje się kaplica i jadalnia, gdzie mogą się odbywać spotkania lub „czajepicia”, a na piętrze są trzy pokoje mieszkalne, kuchnia oraz większy pokój, służący nam jako pokój Zgromadzenia.

Nasza kaplica należy do parafii księży werbistów w Gwardejsku, położonym 30 km od Polesska. Właśnie Gwardejsk i Polessk oraz jeszcze dwie miejscowości – Znameńsk oraz Zalesie – to miejsce naszej pracy na tym terenie. Obwód Kaliningradzki stanowił w swoim czasie dumę ateistycznego kierownictwa Związku Radzieckiego, ponieważ był najbardziej ateistyczny ze wszystkich regionów tego kraju. Wiadomo, za jaką cenę osiągnięty został ten „sukces”… Głód Boga i jednoczesny lęk przed Nim czuje się tutaj niemal namacalnie. Gdy chodzimy po ulicach, widać zainteresowanie ludzi, czasem podchodzą i zadają pytania, czasem tylko patrzą z ciekawością. Usłyszałyśmy piękne pytanie jednego z chłopców uczącego się w pobliskim technikum: „A wy rozmawiacie z Bogiem? I On wam odpowiada?” Piękne pytanie – trochę na rachunek sumienia… Ogólnie w Polessku jest bardzo dużo dzieci i młodzieży, ponieważ jest to miasto, w którym jest wydział Uniwersytetu Rolniczego z Petersburga oraz technikum, co daje młodzieży z pobliskich wiosek możliwość otrzymania wykształcenia bez wyjazdu zbyt daleko od domu. Niestety, ci młodzi niekoniecznie mają związek z jakąkolwiek wiarą…

Pomimo wielkiej potrzeby Boga wręcz szokująco mało ludzi chodzi do kościoła. To prawda, że Rosja jest krajem, gdzie chrześcijaństwo tradycyjnie zostało utożsamione przede wszystkim z Kościołem Prawosławnym. Niemniej wśród mieszkańców Obwodu Kaliningradzkiego jest bardzo dużo potomków Polaków, Niemców i Litwinów zesłanych do Kazachstanu lub Syberii. Dlatego też jest nadzieja, że w pierwszej kolejności to oni będą stanowić fundament odradzającego się tutaj Kościoła. Na razie w każdym z punktów duszpasterskich, do których regularnie dojeżdżamy, liczby uczęszczających na Mszę św. nie wynoszą jednak więcej niż 10-15 osób. Najmniejszą wspólnotę zastałyśmy w Zalesiu – stanowią ją zaledwie cztery starsze kobiety, które za to bardzo wiernie i wytrwale przychodzą do małej kapliczki pod wezwaniem Matki Bożej Trzykroć Przedziwnej w każdą sobotę na Eucharystię i po niej na agapę – z ziemniakami i grzybkami. Było kiedyś więcej wiernych, ale ktoś wyjechał, ktoś umarł, ktoś odszedł…

Tak więc na razie wygląda nasza posługa w tym miejscu – dużo się modlimy za tych ludzi, o ożywienie wiary w naszej parafii, rozmawiamy, spotykamy się, po prostu jesteśmy tu dla nich. Staramy się też nawiązać kontakt z chorymi, którzy już nie przychodzą do kościoła, by ich odwiedzać i służyć pomocą w miarę naszych sił. Mamy wiele pragnień i pomysłów, ale największym naszym pragnieniem jest to, by Duch Święty obudził wiarę w tym miejscu, pobudził ludzi do poszukiwania Prawdy i dał odwagę za nią pójść…

Polecamy się więc modlitwie i również zapewniamy o pamięci, łączymy się z siostrami w codziennym Apelu i nie tylko.

s. Joanna Truta i s. Maria Lezhnina

zdjęcia w albumie Google Photos

Czytany 2391 razy Ostatnio zmieniany wtorek, 09 lipiec 2019 10:42