×

Ostrzeżenie

JUser::_load: Nie można załadować danych użytkownika o ID: 62.

piątek, 09 marzec 2012 21:21

2008 - „Życie zakonne w Polsce po 1989 roku” (dla Informatora KAI)

s. Jolanta Olech USJK
dla Informatora KAI
2008 

Życie zakonne w Polsce po 1989 roku

 

Rok 1989 roku przyniósł radykalne zmiany dla Polski i tej części Europy, która, jak się wtedy mówiło, była satelitą Związku Socjalistycznych Republik Radzieckich. Ta zmiana, choć wymarzona, oczekiwana i przygotowywana w podziemiu, była jednak zaskoczeniem dla wielu. Nikt się bowiem nie spodziewał, że komuniści oddadzą władzę bez walki, bez rozlewu krwi, niemal w sposób demokratyczny. W wyniku pierwszych od blisko 60 lat wyborów demokratycznych, wynegocjowanych przez opozycję, powstał sejm z silną grupą solidarnościową i w konsekwencji tzw. rząd kontraktowy z udziałem opozycji. Nie jest to miejsce odpowiednie do głębszej analizy. Trzeba jednak powiedzieć, że był to jeden z tych cudów Opatrzności, które przemieniają oblicze ziemi.

Zmiany polityczne najpierw, a następnie kolejne reformy następujące w dość szybkim tempie stworzyły też szczególny klimat i możliwości dla działania Kościoła, a więc i życia zakonnego. W dziedzinie relacji Kościół – Państwo zmiany te co prawda rozpoczęły się już wcześniej. Można by powiedzieć, bez wchodzenia w szczegóły, że kolejne protesty społeczne poluzowywały restrykcje i przymuszały kolejne rządy komunistyczne przynajmniej do zmiany taktyki i metod w walce z Kościołem. Brutalne działania służb specjalnych wobec środowisk kościelnych dokonywane często w ukryciu, szły w parze z rozmowami i gotowością do negocjacji. Pogłębiający się kryzys wymagał bowiem zabiegów o przyzwolenie społeczne, a Kościół wydawał się jedyną siłą mogąca w tym pomóc. Pewnym przełomem była też niewątpliwie Ustawa z 17 maja 1989 (a więc wynegocjowana i podpisana przed wyborami z 4 czerwca) o Stosunku Państwa do Kościoła Katolickiego w Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej[1] stwierdzająca, że „Kościół katolicki (…) działa w konstytucyjnych ramach ustrojowych” PRL i że „rządzi się w swych sprawach własnym prawem, swobodnie wykonuje władzę duchową i jurysdykcyjną oraz zarządza swoimi sprawami”[2].

Zakony odczuły również te zmiany. Ciekawym dokumentem pokazującym przemiany w nastawieniu władz do zakonów żeńskich w ostatnim okresie komunizmu jest akcja UB o kryptonimie „Księżniczka”. Dwukrotnie w latach osiemdziesiątych przeprowadzono kwerendy w terenie mające odpowiedzieć na pytanie o zaangażowanie zakonów żeńskich w działalność wrogą ustrojowi i o stan agentury wewnątrz zgromadzeń zakonnych[3]. Kwerenda objęła wszystkie województwa, ale jej konkluzje były, z punktu widzenia rządzących, dość mizerne. W wielu województwach zaniechano inwigilacji zakonów, ponieważ nie stwarzały szansy na ważne czy potrzebne informacje, a koszty rosły. Oto fragment ostatniego sprawozdania: „W wyniku analizy materiałów operacyjnych w sprawie obiektowej krypt. „Księżniczka” nr rej. 90154 nie stwierdzono faktów prowadzenia przez zakony żeńskie działalności sprzecznej z obowiązującym porządkiem prawnym. Pomyślnie układające się stosunki na linii Państwo-Kościół oraz Polska- Watykan pozwalają zakładać, że sytuacja taka będzie się w dalszym ciągu utrzymywać”. Władze zdawały sobie sprawę z negatywnego wpływu zakonów na kształtowanie mentalności środowisk, w których działały, a zwłaszcza z negatywnego wpływu na wychowanie dzieci i młodzieży, ale były zbyt zajęte innymi sprawami, by już decydować się na bardziej radykalne przeciwdziałania. Klęskę poniosły też próby penetracji zakonów przez szukanie wśród nich współpracowników. Liczba sióstr, które z różnych powodów podjęły współpracę z UB była śladowa, a ich informacje mało przydatne.

Wydarzenia roku 1989 przyniosły gwałtowane przyspieszenie procesów zapoczątkowanych wcześniej. Nastąpiły szybkie przemiany klimatu życia i choć początkowo radość z odzyskania wolności mieszała się z pewnym niedowierzaniem (jak długo ta wolność potrwa?) wydawało się, że trzeba działać szybko i odzyskiwać możliwość obecności w tych przestrzeniach życia społecznego, z których poprzednio zakony były eliminowane. Dokonująca się też reforma państwa nie tylko w dziedzinie politycznej ale też ekonomicznej, prawnej i społecznej, trudna ale budząca nadzieje stawiała przed zakonami nowe i angażujące wymagania.

Przemiany prawne pozwalały na uregulowanie sytuacji poszczególnych wspólnot, zgromadzeń i ich własności wewnątrz normalnego porządku prawnym państwa z poszanowaniem porządku wyznaczonego także przez prawo kościelne. Jednocześnie, szczególnie w zakresie prowadzonych dzieł i wymagań w stosunku do osób w nich pracujących stawiało nowe wymagania dając równocześnie czas na dostosowanie do nowych przepisów prawnych. Trudny, ale w sumie zakończony pozytywnie był proces likwidacji „Caritas” prowadzonej przez państwo komunistyczne i przekazanie dzieł pozostających do tej pory w gestii tej organizacji poszczególnym zgromadzeniom. Trudny również był moment przemian administracyjnych i sytuacja tych dzieł, które musiały przejść z pod zarządu ministerstw centralnych (chodziło szczególnie o zależność i dotacje państwowe) do samorządów. Ale i ten czas mamy już poza sobą.

Przemiany ekonomiczne dotknęły zgromadzenia, jak całe społeczeństwo. Kryzys ekonomiczny i ubożenie znacznych warstw społecznych stawiało nowe wyzwania. Niektóre jednak z nowych regulacji dały możliwość większej stabilizacji i jasności w dziedzinie finansów a nawet wymierne korzyści, np. prawo zakonnic do korzystania z ubezpieczenia zdrowotnego i emerytalnego, ze względu również na własną pracę w zakonach i opłacanie składek lub to, że status sióstr pracujących w różnych instytucjach własnych, kościelnych i państwowych został uregulowany w podobny sposób jak osób świeckich. Rzecz nieznana w systemie komunistycznym.

Rozwarstwienie materialne społeczeństwa i wzrastające przestrzenie biedy postawiły przed zakonami zadanie pomocy osobom starszym, samotnym, rodzinom wielodzietnym, dzieciom i młodzieży z rodzin uboższych. Wydaje się, że zakony podjęły to wyzwanie wszędzie tam, gdzie były przez różne formy pomocy materialnej i duchowej.

Przemiany społeczne i mentalnościowe może w sumie były najmniej widoczne, ale równie głębokie. Po dziesiątkach lat życia ze świadomością tego, że polityka państwa, niezależnie od następujących przemian, jest nastawiona na likwidację, albo przynajmniej osłabienie i – jeśli to możliwe – pozbawienie zaufania społecznego całego Kościoła, a wiec i zakonów, wytwarzała swoisty klimat oblężonej twierdzy. Na wiele spraw i praw patrzyło się z ograniczonym zaufaniem i ze stałą gotowością do obrony. Władza i system to byli po prostu „oni” i trzeba się było przed nimi bronić patrząc uważnie na ich działania. Ta nieufność i w pewnym sensie, obcość, nie do końca wygasła, i w tym może leży przyczyna pewnego rozziewu między władzą i „ludem” w ogóle. Sytuacja ta nie wątpliwie pozostawiła zranienia i – można chyba tak powiedzieć – ciągle jesteśmy w drodze ku przemianie. Odzyskana wolność polityczna stawiała też i stawia nadal pytanie o umiejętność korzystania z tej wolności, o przywiązanie do wartości, wydawałoby się niepodważalnych, o styl życia, o miejsce rodziny, o procesy sekularyzacyjne, które nie tyle może wpływają na ilość ludzi deklarującej związki z Kościołem, ile na jakość życia w świetle nauki Kościoła.

Dla zakonów to były nowe wyzwania. Okazało się, społeczeństwo potrzebuje, co więcej – oczekuje obecności i udziału sióstr w tym budowaniu, czasem od podstaw. Istnieje konkretne zapotrzebowanie na pracę i pomoc sióstr w dziedzinie szkolnictwa, w wychowaniu, w służbie zdrowia, w dziedzinie charytatywnej. Po prostu ludzie cenią pracę sióstr i jej pragną. Okazało się również, że nie chodzi tylko o utylitarne podejście do zagadnienia, ale o to, aby konkretna praca była powiązana z formacją w duchu Ewangelii i z przekazywaniem wartości. Okazało się też, że klasztory są potrzebne, ze względu na ich duchowy wymiar, jako miejsca ciszy, skupienia, spotkania z Bogiem dla ludzi poszukujących.

Przemiany, o których tu mowa, miały znaczący wpływ na życie wewnętrzne zgromadzeń zakonnych. Będzie o tym szerzej mowa poniżej. Sytuacja wytworzona przez działania władz komunistycznych i syndrom „twierdzy” nie pozostawał bez wpływu na wewnętrzne problemy wspólnot zakonnych. I nadal trzeba ciągle na nowo dokonywać refleksji nad życiem i działaniem, aby wychodząc z twierdzy nie ulegać wpływom tego świata.

Następuje wymiana pokoleń. Te, które uczestniczyły czynnie w życiu i działaniu zakonów w czasie komunizmu powoli odchodzą do Domu Ojca lub na zasłużony wypoczynek. Pokolenia młodsze mają niezbyt długie doświadczenia z tego okresu i żyją współczesnością. Dla najmłodszych – tamte czasy są już zamierzchłą historią. Niosą też ze sobą wartości i dylematy współczesności, która wywodzi się coraz mniej z poprzednich doświadczeń i coraz bardziej jest podobna, żeby nie powiedzieć wspólna, doświadczeniom mieszkańców globalnej wioski, jaką staje się Europa.

Nie sposób opisać tych czasów wyczerpująco. Wymagałoby to pogłębionych studiów. Po 19 latach można co najwyżej dokonać pewnego podsumowania tego procesu, z konieczności dość pobieżnego.

Charyzmaty zgromadzeń zakonnych w nowym kontekście

Był to może najważniejszy z punktu widzenia życia zgromadzeń zakonnych proces ze względu na możliwość pełniejszego odbudowania tożsamości poszczególnych rodzin zakonnych i ponowne zaistnienie w szerszych przestrzeniach życia społecznego. Konkretne formy posługi wynikają bowiem z pierwotnych intuicji Założycieli, przyjętych przez Kościół i rozwijanych w historii poszczególnych zgromadzeń i stanowią integralną część tego, co dziś określamy jako charyzmat zgromadzenia. Dlatego o niektórych zakonach mówi się np. że są zakonami nauczającymi, a o innych – szpitalnymi lub misyjnymi.

Odebranie w okresie komunizmu zakonom dzieł i struktur w oparciu, o które te dzieła były prowadzone (budynków, ziemi) oznaczające najczęściej szerzej pojęty zakaz pracy w określonych dziedzinach (np. szkolnictwo, wychowanie, służba zdrowia) sprawiło, że nastąpiło pewne ujednolicenie ich działalności. Teraz otworzyła się możliwość powrotu do tzw. działań statutowych wchodzących przecież w całość charyzmatu i decydujących o tożsamości. Nie była to sprawa prosta. Państwo zwracało często budynki, choć najczęściej zużyte i zniszczone. Powstała możliwość odzyskania przynajmniej części zagrabionej przez władze komunistyczne własności. Była możliwość swobodnego przygotowania ludzi do nowych zadań (uczelnie wyższe, także świeckie stały otworem). Jednakże zawsze jest łatwiej coś zburzyć niż odbudować. W wielu sytuacjach została przerwana bowiem nie tylko działalność, ale i tradycja, tak ważna z punktu widzenia np. działalności wychowawczej. Chodziło nie tylko o dostosowanie, ale często o tworzenia na nowo. Trzeba było dokonywać wyborów, czasem bolesnych. Trudno było bowiem przy obecnej sytuacji personalnej otwierać nowe przestrzenie pracy, zachowując jednocześnie dotychczasowe. A rezygnacja z istniejących nie zawsze była rozumiana wewnątrz i poza wspólnotami.

Zakony żeńskie podjęły te wyzwania z odwaga, dynamizmem i determinacją. Nastąpiły znaczące zmiany w działalności poszczególnych zgromadzeń. Np. w dziedzinie wychowania i nauczania na przestrzeni lat 1989-2007 o ponad 130 wzrosła liczba przedszkoli (do 360). Powstało w skali kraju 17 szkół podstawowych, 42 ponadpodstawowe (gimnazja, licea profilowane), dawny Instytut Katechetyczny, prowadzony przez UR w Krakowie uzyskał status szkoły wyższej. Zmniejszyła się natomiast liczba szkół zawodowych. Powstały bursy, internaty dla młodzieży domy akademickie (z 18 w 1989 r. do 73 w 2007); zwiększyła się liczba domów dziecka (o połowę), zachowano mniej więcej w tej samej liczbie ośrodki dla dzieci specjalnej troski. Powstały w wielu ośrodkach świetlice dla dzieci z rodzin trudnych (84). W dziedzinie charytatywnej została utrzymana lub zwiększyła się liczba różnych domów pomocy społecznej dla dzieci i dorosłych. Dla tych ostatnich – powstało 46 domów prywatnych, bez dotacji państwowych. W znaczący sposób, choć ciągle jeszcze niedostateczny, zwiększyła się liczba kuchni dla bezdomnych, powstało przytulisko dla bezdomnych, schronisko dla kobiet z dziećmi. Trzeba by tu dodać ponadto, że niemal każdy dom zakonny ma sporo grono ludzi, którym niemal codziennie pomaga.

W ramach apostolstwa służby zdrowia – powstały zorganizowane formy poradnictwa (9), gabinety lekarskie (2), hospicja (3). Siostry w wielu miejscach powróciły do pracy w szpitalach, choć prowadzenie szpitali okazało się sprawą zbyt skomplikowaną. I choć podjęto pewne próby, dziś jest tylko 1 szpital prowadzony przez siostry.

Coraz częściej też, w odpowiedzi na apel o nową „wyobraźnię miłosierdzia” siostry sięgają po nowe formy posługi potrzebującym, jak powstałe w Krakowie[4] sławne już „okno życia”, praca z prostytutkami (Katowice) czy współpraca w dziedzinie walki z przymusową prostytucją.

W dziedzinie pracy duchowej trudno opisać konkretne formy pomocy, jakie zgromadzenia dają tym, którzy tego szukają. Udało się między innymi zorganizować dwa domy pielgrzyma, domy rekolekcyjne (41), centra animacji misyjnej (19), wydawnictwa (4) i podjęto wiele innych pomniejszych inicjatyw w tej dziedzinie. W domach zakonnych są organizowane rekolekcje, dni skupienia i spotkania dla świeckich. Prowadzi się dość intensywną pracę z dziećmi i młodzieżą. Organizuje przy parafiach lub w oparciu o szkołę lub domy zakonne różne grupy mające na celu pogłębienie wiary. We współpracy ze świeckimi siostry starają się o to, aby nie była to tylko współpraca o charakterze zawodowym, ale aby towarzyszyło jej dzielenie się dobrami duchowymi.

To, co zostało powiedziane wyżej odnosi się do dzieł będących własnością sióstr i prowadzonych przez nie oczywiście przy pomocy osób świeckich. Przytoczone przykłady i cyfry nie są wyczerpujące. Chodziło tylko o to, aby pokazać dynamizm przemian; dynamizm, za którym kryje się ogromny wysiłek poszczególnych zgromadzeń w dziedzinie odpowiedniego przygotowania personelu zakonnego, dostosowania do obowiązujących norm prawnych, a także wysiłek finansowy. Wiele sióstr ponadto pracuje w dziełach lub instytucjach o podobnym charakterze prowadzonych przez Państwo i Kościół.

Jest to jednocześnie pewien specyficzny rys naszego życia zakonnego w Polsce, będący odpowiedzią, jak była wyżej mowa, na konkretne zapotrzebowania społeczne. Na Zachodzie Europy, zakony pozostawiają dzieła, często dlatego, że nie są w stanie ich prowadzić lub w poszukiwaniu nowych obszarów działalności. My je na nowo tworzymy lub ulepszamy, aby odpowiadały współczesnym wymaganiom, ponieważ jesteśmy przekonani, że są potrzebne, jako nasz wkład w budowanie nowego społeczeństwa. Nie jest to więc tylko powrót do tego, co było wcześniej, ale poszukiwanie odpowiedzi na potrzeby naszych czasów tu, w Polsce.

Dynamikę i konieczność dokonywania wyboru związana z powrotem do typowej dla poszczególnych zgromadzeń pracy apostolskiej, pokazują jeszcze inne liczby. Mianowicie liczby sióstr zatrudnionych w różnych zawodach. Na przestrzeni 1990-2007 wzrosła zdecydowanie liczba nauczycielek w różnych typach szkół, dyrektorek szkół, zakładów, placówek pracy. Zwiększyła się liczba pielęgniarek pracujących w szpitalach i zakładach prowadzonych przez zgromadzenia, Kościół i w zakładach państwowych. Zmniejszyła się natomiast liczba placówek parafialnych i sióstr zaangażowanych w pracach przy parafii (opiekunki parafialne, zakrystianki, organistki, kancelistki, kucharki). Wzrosła liczba sióstr uprawiających tzw. wolne zawody, duszpasterstwo rekolekcyjne, poradnictwo psychologiczne, rodzinne, pedagogiczne.

Osobny rozdział stanowi praca katechetyczna. Jak wiadomo do 1990 roku odbywała się ona przy parafiach? Wejście katechezy do szkół zmieniło radykalnie sytuację i to pod wieloma względami. W 1990 w katechezie było jeszcze zatrudnionych ok. 3350 sióstr zakonnych. Następne lata przyniosły powolną redukcje tej liczby o blisko 1000. Przyczyny takiego stanu rzeczy są wielopoziomowe. Wiele sióstr, szczególnie starszych, nie było w stanie przystosować się do nowej sytuacji i podjąć wysiłek związany ze zdobywaniem stopni w tzw. karierze, a często z uzupełnianiem uprawnień zawodowych. W wielu przypadkach była to decyzja zgromadzeń potrzebujących personelu do nowych zadań. W innych jeszcze, polityka personalna poszczególnych diecezji związana z przygotowaniem świeckich do nauczanie katechezy i możliwością zatrudniania księży. Siostry katechetki choć finansowane na podobnych zasadach jak nauczyciele świeccy, pozostają związane z parafiami, które je kierują do pracy. Łączy się to więc z ich udziałem w duszpasterstwie parafialnym, choć może na innych trochę zasadach.

Jeśli chodzi o przygotowanie zawodowe sióstr dokonano ogromnego wysiłku, koniecznego ze względu na wymagania prawne związane z prowadzeniem dzieł i pracą zawodową sióstr, ale też możliwego, ze względu na swobodny dostęp do uczelni. Lata te były może najtrudniejsze dla sióstr zaangażowanych w nauczaniu i wychowaniu, które musiały podjąć trud związany z uzyskiwaniem stopni zawodowych, ale dotykały wszystkich. Nadal, jak w poprzednich latach duży procent sióstr kontynuuje przygotowanie zawodowe. Ponad 1500 sióstr w 2007 roku studiowało na wyższych uczelniach.

Na zakończenie tej części trzeba jeszcze wspomnieć o udziale polskich sióstr zakonnych w odbudowie Kościoła u naszych wschodnich sąsiadów. Także i w tym wypadku kontakty, nieśmiałe i narażone na wielkie trudności, były od lat. Przemiany 1989 roku otworzyły szerzej granice w tym kierunku, chociaż niektóre z tych granic pozostają nadal trudne dla Polaków (np. Białoruś, czy Rosja). W wielu krajach, jak na Litwie czy Białorusi przetrwały wspólnoty zakonne, szczególnie zgromadzeń bezhabitowych mające swe centrale w Polsce. Teraz otworzyły się nowe możliwości i wiele zgromadzeń poszło na Wschód. W obecnej chwili pracuje tam ponad 450 sióstr z Polski. Powstały wspólnoty w wielu krajach dawnego ZSRR, na Zakaukaziu i po Syberię włącznie. Są miejscowe powołania i tworzą się normalne struktury zakonne.

Siostry z Polski są obecne również w krajach Afryki, Azji, Ameryki. Coraz częściej terenem misji stają się kraje Europy zachodniej. Łącznie poza Krajem pracuje ponad 2300 sióstr.

Rozwój?

Dynamizm apostolski nie szedł w parze z rozwojem liczbowym. Odzyskanie wolności nie przyniosło zasadniczej zmiany w dziedzinie powołań. Sytuacja personalna zgromadzeń zakonnych w Polsce pozostaje nie łatwa. Do Konferencji Przełożonych Wyższych należy 100 zgromadzeń czynnych (14 tzw. niehabitowych) w 2 450 domach zakonnych (o ponad 120 mniej niż w 2003 roku), w których żyje około 20 900[5] sióstr. Do Konferencji Zakonów Klauzurowych należy 14 zakonów klauzurowych z ok. 1 430 zakonnicami, żyjącymi w 81 klasztorach.

Do tych danych należy dodać liczby odnoszące się do kuriozalnego w skali kościelnej zjawiska, które jednak ubogaca Kościół nowymi charyzmatami. Od 1984 roku przybyło do Polski ok. 60 zgromadzeń zakonnych z różnych stron świata. W tym samym mniej więcej czasie powstało w Polsce kilka nowych rodzimych zgromadzeń. Ich stan prawny i szanse na rozwój są różne, ale żyją i pracują. Spośród przybyłych spoza Polski, najwięcej przybyło z Italii, kilkanaście z innych krajów Europy, ponadto z Algierii, z Brazylii, z Japonii i z Meksyku. Zgromadzenia te żyją najczęściej w niewielkich wspólnotach, w różnych częściach Polski, i przynoszą różne charyzmaty wyrażające się też w różnych formach działania. Kilka z nich wycofało się z Polski w ostatnich latach. W chwili obecnej tylko 10 z nich (w tym większość pochodzenia polskiego) uczestniczy w pracach Konferencji Przełożonych Wyższych.

Według danych na koniec 2006 roku wspólnoty te miały 576 profesek, 53 nowicjuszki i 82 postulantki, w tym Polek – 442. Liczby te wzrastają, choć nie jest to wzrost bardzo znaczący. Ponadto 302 Polski pracowały w tych zgromadzeniach poza Polską[6].

W zgromadzeniach obecnych w Polsce od dziesiątków lat, proces systematycznego zmniejszania się liczby sióstr i liczby wstępujących do zakonów osób jest stały od wielu lat. Poniższa tabela ilustruje to bez mnożenia słów:

 

Rok

Profeski

   

Nowicjuszki

   

Postulantki

   

 

ogółem

czynne

klauzura

ogółem

czynne

klauzura

Ogółem

czynne

klauzura

1990

25.326

23.981

1.345

1.272

1.192

80

781

710

71

1995

24.056

22.664

1.392

1.037

955

82

762

693

69

2000

23.164

21.750

1.414

1.024

924

100

641

566

75

2005

22.358

20.965

1.393

642

573

69

517

471

46

2007

21.739

20.363

1.376

583

519

62

379

335

44

 

Ogólna liczba zakonnic zmniejsza się i to dość znacznie. Ma na to wpływ umierania licznych jeszcze pokoleń z końca lat trzydziestych XX wieku i pierwszych lat powojennych. Odejścia ze wszystkich kategorii, z profeskami wieczystymi włącznie pozostają od lat na mniej więcej podobnym poziomie. Oczywiście odchodzi najwięcej w pierwszych latach życia zakonnego, ale jest to proces normalny, co więcej zdrowy, mówiący o dążeniu do rozeznawania powołań, co powinno dokonywać się przede wszystkim w pierwszych latach życia zakonnego. Trzecia część tabeli (postulantki) pokazuje, w jakim stopniu zmniejsza się po prostu liczba tych, którzy do klasztorów przychodzą. Porównanie cyfr jest bardzo wymowne. Na przestrzeni tych 19 lat liczba powołań żeńskich spadła o połowę!

Spontanicznie rodzi się pytanie o przyczyny takiego stanu rzeczy[7]. Nie jest to sprawa łatwa. Nie ma pogłębionych badań. Poruszamy się właściwie na powierzchni zjawiska, choć wymagałoby ono naprawdę poważnego namysłu. Trudno bowiem przyjąć, że Pan Bóg zrezygnował dziś z powoływania kobiet do swej wyłącznej służby (powołania męskie w Polsce, mimo ostatniego spadku mają się zupełnie dobrze). Może jednak szczególne warunki, w jakich żyjemy, wymagają, obok tradycyjnych, też innych form tej służby (i mamy tego przykłady w postaci nowych form życia konsekrowanego); może stare bukłaki jakoś się już zużyły; może wreszcie w naszym politeistycznym i pluralistycznym szumie trudniej głos Boga usłyszeć i trudniej podjąć decyzję, aby nań odpowiedzieć.

Nie ma na pewno autorytatywnej odpowiedzi na pytanie o przyczyny. Można jednak wskazać, bez wchodzenia w dziedzinę łaski, przynajmniej na kilka elementów, które mogą mieć na to wpływ.

Pierwszy to względy historyczne, o których mało wiemy i jeszcze mniej mówimy. W kolejnych okresach dziejów zakony na swój sposób dzieliły losy Polski. Były okresy rozkwitu, upadku i odnowy. W Polsce, w jej ponad 1000-letniej historii, powołania męskie niemal zawsze wyprzedzały liczbę powołań żeńskich. Trzeba jednak dodać, że w porównaniu z innymi krajami katolickimi (Italia, Hiszpania, Francja, Belgia, a nawet Holandia) nie były one zbyt wysokie w proporcji do liczby katolików.

Wiek XIX przyniósł w całym Kościele dość radykalną zmianę sytuacji: nadzwyczajny rozkwit starych i nowych zgromadzeń zakonnych (ok. 400 na przestrzeni 150 lat) i prawne usamodzielnienie zgromadzeń (w konsekwencji promocję kobiety – zakonnicy). Był to czas ogromnego rozkwitu powołań i, co za tym idzie, dynamizmu apostolskiego. Także w Polsce sytuacja powołaniowa odwróciła się. Wtedy (jak w całym świecie) pojawiło się w Polsce wiele nowych zgromadzeń zakonnych żeńskich, ukierunkowanych apostolsko (w tym ok. 120 rodzimych!). Część z nich żyje i pracuje do dziś. Wtedy też liczba zakonnic była dużo większa niż zakonników[8]. Ten „wybuch” i powstanie nowego typu życia zakonnego żeńskiego, zaangażowanego w pracy apostolskiej Kościoła (charytatywnej, nauczycielskiej, wychowawczej, opiekuńczej itp.), w całej Europie był związany z konkretnymi potrzebami ekonomicznymi i społecznymi. Co więcej, zdaniem Benedykta XVI, założyciele (i założycielki) tych zgromadzeń ożywili i ukierunkowali ruchy społeczne[9]. Patrząc na ten okres z pewnej perspektywy, można by powiedzieć dzisiejszym językiem, że była to prawdziwa manifestacja feminizmu chrześcijańskiego. Być może ten fenomen po prostu wygasa i Kościół oraz świat ma inne w stosunku do nas oczekiwania.

Wśród względów społecznych widziałabym na pierwszym miejscu widziałabym postępujący proces sekularyzacji polskiego społeczeństwa i przemiany w dziedzinie wiary (badania socjologiczne w tej dziedzinie są dość klarowne). Nasze społeczeństwo, choć deklarujące nadal przywiązanie do Kościoła, staje się chyba coraz bardziej społeczeństwem o kulturze pluralistycznej, ambiwalentnej, „politeistycznej” (wielość bogów różnego rodzaju) i neutralnej[10]; kulturze, która ma tendencję do wychowywania ludzi bez powołania, nastawionych na wartości indywidualistyczne, bez mocnych punktów odniesienia i z osłabioną wolą angażowania się w wielkie sprawy i długofalowe zobowiązania (stąd problem wierności). W tej perspektywie przekaz wiary w rodzinie (a także w instytucjach wspomagających, jak parafia czy katecheza w szkole) jest po prostu na ogół zbyt słaby i często nie wytrzymuje konkurencji np. mediów czy podkultur grup rówieśniczych. Do tego „koszyka” być może trzeba by było dołożyć również proces przemian kulturowych, a zmiany w hierarchii wartości życiowych, zwiększający się jednak dobrobyt (dla wielu, co prawda, bardziej w pragnieniach) i co za tym idzie – wzrost skali potrzeb i coraz mniejszą gotowość do podejmowania wyrzeczeń.

Kryzys rodziny jako środowiska wychowawczego (problem znany i opisany przez wielu) jest widzialny gołym okiem: rezygnacja rodziców z funkcji wychowawczych, szczególnie w dziedzinie przekazu wiary; przejmowanie tych funkcji przez inne środowiska (np. grupy rówieśnicze), a przede wszystkim przez Wielkiego Wychowawcę, jakim są media.

Kryzys kobiety, szczególnie w odniesieniu do jej miejsca i zadań w społeczeństwie i rodzinie zaczyna się praktycznie jeszcze przed okresem dojrzewania dziewcząt i jest – w dużej mierze – skutkiem zarówno procesów sekularyzacyjnych, kryzysu rodziny, jak i dość powszechnie przyjmowanego stylu życia. Rewolucja seksualna, propagowany szczególnie przez media model współczesnej kobiety, nie pozostawia wiele miejsca na życie tymi wartościami, bez których trudno spodziewać się wyborów wymagających poświęcenia się, wierności, oddania życia w służbie innym. Słusznie chyba prognozował kard. J. Ratzinger, że: „to kobietę najbardziej dotkną skutki chaosu wywołanego powierzchownością kultury, będącej owocem myśli i ideologii maskulinistycznych, które łudzą kobietę hasłami wyzwolenia, a w rzeczywistości dokonują głębokiego spustoszenia w jej psychice. (...) to kobieta zapłaci za nowe stosunki społeczne i nowe wartości cenione we współczesnych społeczeństwach. Zaś spośród kobiet, zakonnice zapłacą najwięcej”[11].

Trzeba też wspomnieć, choć to temat dość wyeksploatowany o kryzysie demograficznym w Polsce (wystarczy spojrzeć na ogólnie dostępne dane), sprawiającym, że rodziny mają coraz mniej dzieci, że jest coraz więcej jedynaków z całą złożonością problemów i że jest i będzie (jeśli się tendencja nie odwróci) coraz mniej młodych w naszym kraju.

Trzecia grupa przyczyn jest związana, moim zdaniem z życiem współczesnego Kościoła w Polsce na wielu płaszczyznach. I nie chodzi tu o Kościół hierarchiczny. Powołania zwykle rodzą się w dynamicznych i gorliwych parafiach we wspólnotach wierzących i w wierzących rodzinach. Do zgromadzeń zakonnych przyciąga klarowna tożsamość i przejrzyste świadectwo. Czy nie mamy z tym problemów? Czterdziestoletni okres odnowy posoborowej przyniósł piękne i bogate owoce; ale przyniósł też pewne elementy dezintegracji wizji i tożsamości życia zakonnego, która musi jakby zostać na nowo określona, zintegrowana i przeżyta w konkrecie życia.

Na wewnętrzne procesy we wspólnotach nakładają się przemiany w Polsce i w Kościele. Pragniemy odnaleźć się w nowej rzeczywistości; pragniemy też poczuć bardzo konkretnie, że jesteśmy Kościołowi potrzebne, że soborowe stwierdzenie o życiu zakonnym jako darze dla Kościoła ma przełożenie na konkrety życia, i to nie tyle według perspektywy bezpośredniej użyteczności, co w poszanowaniu charyzmatów. W sumie jest to kwestia bardzo konkretnej odpowiedzi na pytanie: czy zakonnice są dziś Kościołowi i ludziom potrzebne? I jakie jest ich miejsce?

Obraz zakonnicy w świadomości ludzi, czasem nawet księży mimo wszystkich przemian nie pociąga. Brak jasności co do roli i miejsca kobiety konsekrowanej w Kościele sprawia, że to powołanie budzi zakłopotanie i lęk i często negatywny stosunek w rodzinie, a często też w duszpasterstwie. Nagłaśniane przez media wydarzenia z pogranicza, jak choćby sprawa ex-betanek, pogłębia nieufność. Odnosi się czasem wrażenie, że w praktycznym duszpasterstwie problem powołań do życia zakonnego żeńskiego jest niemal zupełnie nieobecny (oczywiście, są chwalebne wyjątki). Nie wchodząc głębiej w szczegóły, wydaje się, że bez dowartościowania życia zakonnego żeńskiego trudno o zasadnicze zmiany w tych dziedzinach.

Trzeba też uczciwie dodać, że w dzisiejszym Kościele możliwości pracy dla Pana Boga i Kościoła są dla kobiety tak bogate i różnorodne (ruchy, organizacje), że klasztor przestał być jedyną alternatywą. I to na pewno jest dobre zjawisko.

Konferencja Wyższych Przełożonych Żeńskich Zgromadzeń Zakonnych (KWPŻŻŻ)

Rok 1989 okazał się też ważnym momentem dla Konferencji. Nowa sytuacja Kościoła, otwarcie Nuncjatury Apostolskiej sprawiły, że nie było nadal podstaw do przekazywania ze strony Stolicy Apostolskiej specjalnych uprawnień Prymasowi Polski. Wśród wielu ważnych aktów prawnych znalazł się także i ten dający autonomię Konferencji Przełożonych Wyższych. W konkretnej działalności nie zmieniło się może wiele, poza ustanowieniem Sekretariatu KWPŻZZ, który przejął ludzi i archiwa dawnego Wydziału Spraw Zakonnych.

Dziś do Konferencji należy 100 zgromadzeń zakonnych (90 mających długą historię pracy w Kościele polskim i 10 spośród zgromadzeń nowych lub przybyłych do Polski w ostatnich dziesięcioleciach) i 150 członków, przełożonych wyższych, generalnych i prowincjalnych. Konferencją zarządza 8 osobowa Konsulta wybierana przez zebranie plenarne co trzy lata. Organem wykonawczym jest Sekretariat kierowany przez sekretarkę generalną przy współpracy trzech innych sióstr. Zebrania Plenarne odbywają się dwa razy w roku, na wiosnę i na jesieni i mają zwykle podobny schemat: dzień formacyjny, informacja o sprawach Kościoła powszechnego i lokalnego, sprawy bieżące. Sekretariat przygotowuje co najmniej dwa razy w roku Biuletyn, zawierające materiały z sesji plenarnych i innych spotkań. Przy Konferencji istnieje dziewięć komisji organizujących spotkania formacyjne dla różnych grup sióstr. Stałe sesje formacyjne i to od wielu lat, są organizowane dla profesek czasowych (roczny kurs w Warszawie i w Krakowie), dla nowo mianowanych przełożonych lokalnych (dwie tygodniowe sesje w każdym roku dla blisko 200 sióstr). Pomostem między Konferencją a diecezjami są nadal referentki diecezjalne, choć zmieniła się ich rola w porównaniu z poprzednim okresem. One są między innymi odpowiedzialne za organizowanie w diecezjach spotkań dla przełożonych lokalnych i sióstr w oparciu o wspólny program opracowany przez Konferencję.

Konferencja współpracuje ściśle z pozostałymi Konferencjami przełożonych wyższych, męską, klasztorów klauzurowych, a także z Konferencją Instytutów świeckich. Co trzy lata organizowane jest wspólne sympozjum. Najbliższe będzie miało jako temat instrukcję Kongregacji Instytutów Życia Konsekrowanego o posłudze władzy i posłuszeństwie.

Członkinie Konferencji uczestniczą w pracach Komisji Mieszanej Biskupi – Przełożeni Wyżsi i Komisji KEP ds. Życia Konsekrowanego, a także jako konsultorki w innych Komisjach Episkopatu.

Konferencja jest członkiem Europejskiej Unii Konferencji Przełożonych Wyższych (UCESM) z siedzibą w Brukseli, a część przełożonych generalnych należących do Konferencji jest członkami Międzynarodowej Unii Przełożonych Generalnych w Rzymie i ma swoją delegatkę w radzie poszerzonej Unii.

Współczesne wyzwania

Największym wyzwaniem, jak sądzę, jest dla nas nadal życie i działanie w obecnej rzeczywistości z jej dylematami, z jej pozytywami i zagrożeniami, tak abyśmy byli w sposób czytelny solidarni ze współczesnością, ale jednocześnie wierni Bogu, Kościołowi i własnym charyzmatom. Wymaga to od nas stałej czujności a jednocześnie krytycznej analizy rzeczywistości i naszej odpowiedzi na potrzeby, które Pan Bóg niemal codziennie stawia przed nami.

Poszerzanie obecności w wielu dziedzinach posługi duszpasterskiej, społecznej, wychowawczej, charytatywnej wymaga kontaktów i współpracy ze świeckimi. Jest to wielka szansa, nie tylko na utrzymanie dzieł i ich rozwój, ale też na dzielenie się dobrami duchowymi.

Odbudowywanie dawnych form działania (szkoły, instytucje wychowawcze) wymaga z jednej strony troski, aby odpowiadały one możliwie najpełniej na dzisiejsze zapotrzebowania, z drugiej – aby mieć oczy otwarte na nowe potrzeby i nowe formy posługi, szczególnie w dziedzinie duchowej i charytatywnej. To oznacza otwieranie naszych domów dla ludzi poszukujących. To różne formy pomocy, które trudno ująć w opisy i statystyki (troska o dzieci ulicy, o bezdomnych i głodnych, szczególnie o dzieci ze środowisk uboższych i patologicznych, fundowanie stypendiów, organizowanie oratoriów o różnym charakterze, obrona życia). Istnieje wielki obszar – ciągle jeszcze niedostatecznie obecny w polu naszego widzenia – działań ekumenicznych (wspólnoty niechrześcijańskie są nieliczne i na ogół mało widzialne), kontaktów z ludźmi dalekimi od wiary i inne. W dodatku, nie ma zbyt wiele czasu na rozmyślanie i przygotowania, ale wszystko musi się odbywać w drodze... Ciągle zadajemy sobie pytanie: czy robimy to, czego Pan Bóg i ludzie od nas oczekują? Czy z dostateczną wielkodusznością? Czy może są nowe areopagi, ku którym powinniśmy iść?

Stałym wyzwaniem jest przystosowana odnowa naszych wspólnot. Zdajemy sobie sprawę, że współczesność wymaga od nas, i to w sposób niepozostawiający alternatywy, abyśmy byli tymi, kim powinniśmy być: świadkami Niewidzialnego, osobami żyjącymi na serio Ewangelią. Wiemy, że choć robimy dużo i oczekuje się od nas coraz więcej, warunkiem istnienia i życia wspólnot jest wysoki poziom osobistego życia każdej z nas w jego wymiarze wiary, nadziei i miłości. Stąd w naszych programach odnowy i w konkretnych formach towarzyszenia sobie wzajemnie kładzie się coraz większy nacisk na kształtowanie mentalności, na duchowość, na osobiste relacje z Bogiem, na właściwe kształtowanie relacji we wspólnotach, aby były prawdziwie braterskie i siostrzane, na słuszną równowagę między wymogami konsekracji i działaniem.

Pomoc magisterium Kościoła, jako światła na drodze permanentnej odnowy, jest nie do przecenienia. Szczególną rolę odegrał w tej dziedzinie Papież Jan Paweł II. Jego nauczanie, szczególnie w ostatnim dziesięcioleciu, zwołanie Synodu o życiu konsekrowanym konsekrowanym (1994), adhortacja Vita consecrata ukazują wspaniałą wizję takiego życia i jego miejsce w Kościele. Te teksty, jak również inne dokumenty Kościoła wydawane np. przez Kongregację Instytutów Życia Konsekrowanego i Stowarzyszeń Życia Apostolskiego, są ukierunkowaniem w kształtowaniu tożsamości konsekrowanych i w poszukiwaniu właściwych rozwiązań. Nauczanie Pawła VI i Jana Pawła II kontynuuje w tej dziedzinie Benedykt XVI. Zawsze jednak pozostaje otwarte pytanie o recepcję tego nauczania i na ile kształtuje ono konkretne życie.

Stałym wyzwaniem dla naszego życia jest formacja na wszystkich poziomach (przełożone, odpowiedzialne za formację, formacja permanentna i początkowa), w całej swej integralności i wszystkich wymiarach (ludzkim, chrześcijańskim, zakonnym). I to w warunkach współczesności nie zawsze łatwej do zrozumienia. Chodzi bowiem ciągle na nowo o kształtowanie człowieka dojrzałego dziś i na dziś, głęboko zakorzenionego w Bogu i własnym charyzmacie, a jednocześnie zdolnego do podejmowania zadań i wyzwań współczesności. Każde zgromadzenie podejmuje w tej dziedzinie własne działania, ale też organizujemy wspólne. W Polsce ponadto powstało już kilka ośrodków nastawionych na formację formujących.

Czujemy, że czas, w jakim żyjemy, jest także i dla nas okresem przełomu, kryzysu (ufajmy, że kryzysu wzrostu...). Czujemy czasem zmęczenie i brak entuzjazmu. Widzimy w nas samych i w naszych wspólnotach tendencje sekularyzujące: osłabienie wiary i nadziei, indywidualizm i schodzenie na pozycje łatwiejszego życia. Lękamy się czasem pójścia ku nowym areopagom, które wymagają odwagi i podjęcia ryzyka. Przeżywamy niepokoje, związane ze spadającą liczbą powołań i brakiem wierności, i często nie potrafimy sobie z tym poradzić, przede wszystkim duchowo. Czasem czujemy się niedostatecznie docenione we wspólnocie kościelnej; czasem czujemy się niedostatecznie uznane jako kobiety konsekrowane. I można byłoby kontynuować listę naszych niepokojów, bólów i dylematów. Zdajemy sobie jednocześnie sprawę, że najlepszym lekarstwem na te biedy jest rozpoczynać ciągle na nowo od Chrystusa.

W Europie

Życie zakonne w Polsce jest od 1000 lat częścią życia zakonnego europejskiego. Z zachodu przyszły pierwsze zgromadzenia zakonne, aby wspomóc ewangelizację nowo nawróconego kraju i przez wszystkie minione wieku dzieje życia konsekrowanego na Kontynencie miały wpływ, a także oparcie w Kościele polskim. Wiele zgromadzeń męskich i żeńskich istniejących obecnie w Polsce stanowią część szerszych organizmów obejmujących wiele krajów i mających swe centrale poza Polską. Zgromadzenia rdzennie polskie również chętnie wychodziły poza granice kraju zarówno na Zachód jak i na Wschód i Południe. Warto o tym pamiętać, gdy trzeba mówić o życiu zakonnym w Polsce na tle Europy. Nie byliśmy i nie jesteśmy odcięci. Nawet w latach najtrudniejszych świadomość witalnych związków z braćmi z siostrami poza granicami Kraju pozostawała. Specyfika okresu powojennego sprawiła jednak, że historia tych lat, szczególnie w okresie po Soborze Watykańskim II była inna tutaj, u nas, i w krajach wolnych.

W okresie komunizmu w krajach tzw. demokracji ludowej, życie zakonne, razem z lokalnymi kościołami przeżyło swoje martyrologium. Po odzyskaniu niepodległości zaczęło się odradzać z dużym dynamizmem. W chwili obecnej ten dynamizm cokolwiek osłabł, ale we wszystkich tych krajach istnieje i działa. Jedynie w Polsce nie udało się komunistom zniszczyć życia zakonnego ani, mimo podejmowanych prób, zamknąć w gettach. Co więcej, były w tym okresie czasy znacznego wzrostu liczbowego, istniały nowicjaty, zakony pełniły swe posługi mimo ograniczeń. Udało się też, szczególnie od lat sześćdziesiątych utrzymać w jakimś stopniu kontakty ze Stolicą Apostolską i z Zachodem.

U nas okres odnowy posoborowej przebiegał nieco inaczej. Nasza recepcja Soboru była spokojniejsza i może w sumie głębsza, prowadzona przede wszystkim w perspektywie nauczania papieskiego. W wymiarze praktycznym mieliśmy inne problemy i sprawy niż nasi współbracia i współsiostry w krajach zachodnich. Nie oznacza to, że nic do nas nie przenikało, ale na pewno inna była recepcja. Nie przeżyliśmy burzy mózgów w dziedzinie teologii życia zakonnego i interpretacji Soboru, ani różnych, czasem rewolucyjnych doświadczeń i eksperymentów w dziedzinie wprowadzania tych przemyśleń w życie. Nie przeżyliśmy też wykrwawienia, jakie dokonało się w latach siedemdziesiątych w wielu instytutach życia zakonnego przez masowe odejścia. Dziś pod wieloma względami te różnice zmniejszają się. Świadczą o tym choćby dane liczbowe. Dylematy współczesnego życia, choć zachowujące swą polską specyfikę, są coraz bardziej podobne.

Czterdziestolecie publikacji dokumentu soborowego, który rozpoczął czas accomodata renovatione, dekretu Perfectae caritatis, zachęcił wiele środowisk do spojrzenia wstecz na cały proces posoborowy i, widząc jego ambiwalentne skutki, do stawiania diagnoz o kondycję życia zakonnego dziś. Diagnozy dotyczą całości, ja jednak skupię się przede wszystkim na życiu zakonnym żeńskim w Europie. Sytuacja w Azji i Afryce jest nieco inna. Ale to w Europie nadal jest największa liczba zakonnic.

Podkreśla się często, i słusznie, że wraz z Soborem rozpoczął się w życiu zakonnym „nowy okres, twórczy, żywy, bogaty w doświadczenia, odpowiadający wielu oczekiwaniem i budzący wielkie nadzieje”[12], a dokumenty soborowe ukazały odnowioną wizję życia konsekrowanego i jego miejsca w Kościele. Proces ten, z dzisiejszej perspektywy, jak powiedział Prefekt Kongregacji Instytutów Życia Konsekrowanego i Stowarzyszeń Życia Apostolskiego nie sposób ocenić jednoznacznie. Jedni mówią o ewolucji, inni o cofnięciu się (involuzione), jeszcze inni o rewolucji. Zadaje się pytanie, czy był to huragan czy powiew z dnia Zesłania Ducha Świętego, czas łaski czy nieszczęścia. (…) W dziedzinie teoretycznej poddano dyskusji wszystkie elementy tradycji (…) Patrząc globalnie nie można nie podkreślić jednak licznych kroków naprzód.”[13] I Ksiądz Prefekt wylicza: horyzonty biblijne, które ożywiły fundamenty życia konsekrowanego, odkrycie na nowo znaczenia liturgii i lectio divina, życie braterskie z odnowionym poczuciem świeżości i relacji w perspektywie komunii, zaangażowanie na rzecz ubogich, restrukturyzacja dzieł w kierunku pełniejszej odpowiedzi na potrzeby współczesnych ludzi, głębsze zaangażowanie w Kościołach lokalnych. Trzeba by jeszcze wspomnieć o zaangażowaniu konsekrowanych w różnych przestrzeniach współczesnych obszarów biedy duchowej i materialnej, o obecności na misjach, za którą czasem płacą życiem. To oczywiście tylko niektóre elementy niepełnego bilansu pozytywów i strat.

Dziś wydaje się, że okres burzy i naporu mamy w dużej mierze poza sobą. Dotyczy to zarówno sfery refleksji teologicznej, jak i konkretnego życia konsekrowanych. Szybko następujące po sobie przemiany świata, w jakim żyjemy, procesy sekularyzacyjne, wewnętrzne problemy życia konsekrowanego przymuszają raczej do pytań egzystencjalnych, o to, czy i pod jakimi warunkami życie zakonne ma w Kościele przyszłość. Nie jest dla nikogo tajemnicą, że instytuty życia konsekrowanego męskie i żeńskie, szczególnie mające dłuższą historię, przeżywają dziś okres znacznego zmniejszenia liczbowego, braku powołań i, co za tym idzie, przyspieszone starzenia się z poważnymi konsekwencjami tego zjawiska dla życia tych instytutów, ich obecności w Kościele i ich działania. Wymiar statystyczny nie jest co prawdą najważniejszym kryterium określania kondycji osób konsekrowanych w Kościele. Nie można go jednak pominąć.

W czterdziestoleciu posoborowym nastąpił znaczny spadek liczbowy zarówno w zgromadzeniach męskich[14] (zmniejszenie w porównaniu z rokiem 1965 o 36,46%) jak i żeńskich (o 45,66%), jak i, wbrew powszechnemu przekonaniu, że klasztory kontemplacyjne mają się dobrze, w klasztorach mniszych (o 30,8% w męskich i o 40,1% w żeńskich). Spośród instytutów zakonnych żeńskich na 1424 istniejących na prawie papieskim, w 79,7% instytutów nastąpił spadek liczebny, czasem bardzo znaczny, sięgający 70-80% liczby członków. Wiele instytutów istniejących w 1965 jest nieobecnych w statystykach, najczęściej z powodu konieczności łączenia się z innymi, o podobnych charyzmatach. Należy się spodziewać, że dla wielu instytutów przyszłość przedstawia się raczej niezbyt jasno. Niemal wszystkie są w fazie przemian strukturalnych (np. łączenie prowincji), aby stawić czoło istniejącym problemom. Wspomniany autor podkreśla, że zakonnice, z tego punktu widzenia, przeżywają dziś znacznie głębszy kryzys niż zakonnicy.

Część instytutów cieszy się dość dobrą kondycją a niektóre nawet bardzo dobrą od strony liczebnej. 283 instytuty (mowa ciągle o tych, które istniały już przed Soborem Watykańskim II, tj. około 20% odnotowuje wzrost,. Liczba Misjonarki Miłości wzrosła np. o 2679%; 15 innych instytutów miały przyrost w granicach 680%.

W tym samym czterdziestoleciu obserwujemy jednocześnie powstawanie nowych instytutów życia konsekrowanego męskiego i żeńskiego oraz licznych ruchów odnowy religijnej, które stają się czasem kolebką nowych form życia konsekrowanego. Blisko 300 otrzymało już zatwierdzenie kościelne. Nie wiemy ile jest stowarzyszeń wiernych i wspólnot na prawie diecezjalnym. Można jednak spokojnie powiedzieć, że życie zakonne w Kościele nie zamiera; że wraz z kryzysem tradycyjnych instytutów idzie nowy powiew Ducha. W tej dziedzinie kobiety przodują. Podczas gdy, w nowych instytutach na prawie papieskim, zatwierdzonych w ostatnich dziesięcioleciach już po Soborze jest ok.5400 zakonników; w instytutach żeńskich – ok.120 tysięcy. Papież Benedykt VI, mając na uwadze ten nowy powiew Ducha Świętego mówił: „to co odróżnia te nowe doświadczenia Życia Konsekrowanego to wspólne pragnienie, za którym idzie życie, ewangelicznego ubóstwa praktykowanego w sposób radykalny, wierna miłość do Kościoła, wspaniałomyślne oddanie na rzecz potrzebujących, ze szczególną uwagą na ubóstwo duchowe, które jest elementem wyróżniającym współczesną epokę. (…) Jest rzeczą interesującą, odnotowanie faktu, że bogate w powołania są te Instytuty, które zachowały lub przyjęły poziom życia, często bardzo surowy, w każdym razie wierny Ewangelii przeżywanej „sine glossa”[15].

Spontanicznie rodzi się pytanie o przyczyny takiego stanu rzeczy, drastycznego kryzysu jednych, wzrastania innych. Nie jest to miejsce na rozwijanie tematu. Na pewno jednak obecna sytuacja powinna przymusić do pytań zasadniczych o właściwą i owocną recepcję nauczania Soboru Watykańskiego II i tak bogatego magisterium Kościoła; o wierność Kościołowi, o odwagę podjęcia krytycznej refleksji nad obecną sytuacją i refleksji (przekładanej na język konkretu) nad prawdziwą tożsamością życia konsekrowanego A. Pardilla w podsumowaniu swego studium pisze: „Brak jasnej, pozytywnej tożsamości był w przeszłości i będzie w przyszłości zasadniczym elementem w przypadkach odejść (a także powołań) z życia zakonnego”[16].

Nawiązując do problemów przeżywanych dziś przez zakony i zgromadzenia o długiej tradycji Ojciec święty mówi, że przeszły one trudny czas kryzysu wynikającego ze zmniejszenia się liczby powołań, starzenia członków i „zmęczenia” duchowego i charyzmatycznego. Lekarstwo na tę sytuację Papież widzi powrót do początków, aby żyć zgodnie z duchem Założycieli, odkryć na nowo charyzmat leżący u podstaw założenia instytutu i wcielać go w sposób odnowiony w dzisiejszych czasach. Da to na pewno instytutowi nowy impuls ascetyczny, apostolski i misyjny.[17]

Analizując obecną sytuację czasem zadaje się pytanie o to, czy życie zakonne w Kościele ma przyszłość. Nauczanie papieskie ostatnich dziesięcioleci jest w tym względzie bardzo jasne. Nie oznacza ono jednak gwarancji życia dla poszczególnych instytutów (i tu powraca pytanie o ewangeliczne bukłaki). W adhortacja Vita consecrata Papież mówi:

 

„Teologiczna refleksja nad naturą życia konsekrowanego otworzyła w ostatnich latach nowe perspektywy, zarysowane przez nauczanie Soboru Watykańskiego II. W jej świetle ukształtowała się świadomość, że profesja rad ewangelicznych należy niezaprzeczalnie do życia i świętości Kościoła. Znaczy to, że życie konsekrowane, obecne w Kościele od samego początku, nigdy nie zaniknie jako jego niezbywalny i konstytutywny element, ponieważ wyraża samą jego naturę.”[18]

I na koniec życzenie Papieża: „Instytuty Życia Konsekrowanego, jeśli pragną zachować lub odnaleźć swą żywotność i skuteczność apostolską, muszą nieustannie „zaczynać na nowo od Chrystusa”. To On jest skałą, na której musicie budować wasze wspólnoty i każdy projekt odnowy wspólnotowej i apostolskiej[19].

 

Szersze informacje o życiu zakonnych i o poszczególnych zgromadzeniach można znaleźć na stronach internetowych szczególnie: www.zakony-zenskie.pl, www.zakon.pl, www.zakony.pl, www.zyciezakonne.pl podających również linki odnoszące się do tej dziedziny.

 


[1] Dziennik Ustaw Polskiej Rzeczpospolitej Ludowej, Nr 29, 23 maja 1989

[2] Ustawa, art. 1 i art.2

[3] Por. m. Jolanta Olech USJK, s. Małgorzata Krupecka USJK, Sprawa obiektowa krypt. „Księżniczka” na Konferencję Wyższych Przełożonych Zgromadzeń Żeńskich. Na prawach rękopisu

[4] Wydaje się, że Warszawie przygotowuje się otwarcie drugiego miejsca.

[5] Stan na 31 grudnia każdego roku. W liczbie ogólnej podaje się łącznie profeski i nowicjuszki

[6] Ciekawe materiały statystyczne dotyczące żeńskich zgromadzeń zakonnych obecnie i w perspektywie historycznej można znaleźć w: Agata Mirek, Atlas żeńskiego ruchu zakonnego na ziemiach polskich w XIX i XX wieku, Lublin 2007

[7] Por. s. Jolanta Olech USJK, Powołania do życia zakonnego żeńskiego w Polsce, w: Komisja Duszpasterstwa Ogólnego Konferencji Episkopatu Polski, Kościół niosący Ewangelię nadziei. Program Duszpasterski Kościoła w Polsce na lata 2006-2010. Rok 2006/2007: Przypatrzmy się powołaniu naszemu, Katowice 2006, s. 283-294.

[8] Por. Marek Derwich, Klasztory i mnisi, Wyd. Dolnośląskie, Wrocław 2004: W 1939 r. działało w Polsce 7646 zakonników (44 zgromadzenia) i 21788 sióstr (w tym 911 klauzurowych; 84 zgromadzenia). (...) Szacuje się, że w porównaniu ze stanem z około 1914 roku nastąpił przyrost 3-4 krotny.

[9] Benedykt XVI, Przemówienie do młodzieży w czasie wieczornego czuwania modlitewnego, ŚDM w Kolonii, 20 VIII 2005.

[10] Nowe powołania dla nowej Europy, Dokument końcowy Kongresu, poświęconego powołaniom do kapłaństwa i życia konsekrowanego w Europie, Libr. Ed. Vaticana, 1997, str. 14 i n.

[11] Raport o stanie wiary, Z ks. kardynałem Josephem Ratzingerem rozmawia Vittorio Messori, Michalineum, Kraków – Warszawa – Struga 1986, s. 79 i 87.

[12] S.E. Mons. F. Rode, Saluto ai partecipanti del Simposio su 40 Perfectae Caritatis, Bilancio e prospettive Della Vita consacrata, w: “Sequela Christi”, 2005/02

[13] idem

[14] Posługują się analizą statystyczną i socjologiczną zawartą w: Angel Pardilla Le religiose ieri, oggi e domani, Libreria Editrice Vaticano, 2008. Kilka lat wcześniej autor opublikował podobne studium o instytutach zakonnych męskich. Dane statystyczne końcowe odnoszą się do roku 2004, nie nastąpiły jednak znaczne zmiany od tego czasu, przynajmniej w skali makro.

[15] Przemówienie Benedykta XVI do członków Rady „16” z dnia 16 lutego 2008. Rada „16” są to przedstawiciele Kongregacji Instytutów Życia Konsekrowanego i Stowarzyszeń Życia Apostolskiego i obu Unii Przełożonych Generalnych.

[16] A. Pardilla, op.cit. s.427

[17] Benedykt XVI, przemówienie z 18 lutego 2008

[18] Adhortacja Vita consacrata, 29

[19] Benedykt XVI, 18 lutego 2008.

Czytany 4365 razy Ostatnio zmieniany środa, 10 luty 2016 19:29