Córka Stanisława i Anny z d. Kowalczuk (Kowalczyk). O swojej rodzinie napisała w życiorysie: Było nas 8 rodzeństwa. Ojciec był rolnikiem. Rodzice mieli swoje gospodarstwo, w którym pracowaliśmy od najmłodszych lat. Latem pracowałam w polu, a zimą przędłam len i tkałam płótno, z którego szyliśmy bieliznę. Szkoły w pobliżu nie było, tylko nauczyciel przyjeżdżał do wsi i uczył dzieci. Ukończyła potem kurs szycia. O swoim powołaniu napisała: Nigdy nie myślałam o małżeństwie. Pewnego razu kapłan przy spowiedzi zapytał, czybym nie chciała iść do klasztoru. Powiedziałam: tak. Uznałam, że to głos Boży przemówił przez usta kapłana. W 1934 wstąpiła w Wilnie do sióstr benedyktynek, ale tamtejsze życie sióstr jej się nie podobało. Następnie chciała wstąpić do sióstr serafitek, ale nie została przyjęta. I wreszcie, mając 30 lat, rozpoczęła próbę życia zakonnego w domu urszulanek SJK w Wilnie. Po latach wspominała: Miałam wielkie trudności w przyjęciu do klasztoru. Byłam już załamana, ale postanowiłam jednak dojść do celu. Wiem, że gdyby nie dobroć Matuchny, nie byłabym dziś zakonnicą. Dlatego czuję wielką wdzięczność dla Matki Założycielki. Przez 64 lata życia zakonnego służyła całym sercem Panu Bogu i ludziom. W X 1936 została przeniesiona do Czarnego Boru pod Wilnem, w I 1939 pojechała do Pniew, gdzie 6 I rozpoczęła nowicjat, przerwany z powodu wybuchu II wojny światowej. Dokończyła go i złożyła I śluby zakonne w Czarnym Borze. Tam także wiodła życie modlitwy i pracy przez cały okres okupacji. Po opuszczeniu przez siostry tamtejszych terenów została skierowana do domu w Bogdańcu pod Łodzią. Od 1954 mieszkała w domu poznańskim. Pracując w stołówce, ofiarnie i z wielką serdecznością podawała posiłki, przychodzącym na obiady. Była szczególnie uwrażliwiona na dożywianie studentów. Jej drobna postać oraz cichutka i wierna modlitwa były wielkim wsparciem i pomocą dla współsióstr i prowadzonych dzieł. Jej uśmiech udzielał się innym. W miarę upływu lat traciła siły fizyczne i zdrowie. W ostatnim roku życia przebywała już tylko w swoim pokoju, gdzie modliła się za cały świat, za Kościół, Polskę, swoją rodzinę i Zgromadzenie. Do końca wdzięczna za najdrobniejszą pomoc, uwielbiała Trójcę Świętą i dziękowała nieustannie Bogu za Zgromadzenie. Dziękuję Bogu za ten dar wybrania i powołania do sióstr urszulanek szarych - napisała w życiorysie. Pan po imieniu wezwał do siebie swoją służebnicę (zmarła w święto św. Serafinów). Jej ostatnia choroba trwała krótko, gdyż 26 IX przewróciła się i złamała nogę w stawie biodrowym. W wieku 94 lat był to zbyt duży wstrząs dla jej kruchego i osłabionego organizmu. Odeszła cicho i spokojnie, otoczona modlitwą sióstr. Spoczywa na poznańskim cmentarzu na Junikowie.
piątek, 07 październik 2011 21:34
GAIŃSKA Serafina, s. M. Janina od M. B. Ostrobramskiej
ur. 22 V 1906 w Hołówkach Dużych, pow. Białystok, wst. 25 VI 1936 w Wilnie, I śl. 25 III 1942 w Czarnym Borze, nr w księdze prof. 886 + 29 IX 2000 w Poznaniu. Spoczywa na cmentarzu: Poznań - Junikowo |
Dział:
indeks - litera G