×

Ostrzeżenie

JUser::_load: Nie można załadować danych użytkownika o ID: 62.

środa, 04 styczeń 2012 17:28

SOBOL Marianna, s. M. Marcelina od Serca Jezusa Konającego,

ur. 4 XII 1900 we wsi Raśle (Rasło), pow. Wilno,
wst. 1 X 1925 w Czarnym Borze k. Wilna,
I śl. 28 VIII 1930 w Sieradzu,
nr w księdze prof. 308
zm. 7 VIII 1994 w Warszawie.
Spoczywa na cmentarzu: Warszawa - Bródno

Córka Piotra i Marcjanny z d. Mozor. Pochodziła z wielodzietnej rodziny rolniczej. Przed I wojną światową 5 dzieci zostało osieroconych przez matkę. Gdy wybuchła wojna, całą rodzinę, podobnie jak innych gospodarzy, wysiedlono do Wilejki. Tam wkrótce ojciec zachorował i zmarł, wówczas dzieci zostały umieszczone w ochronce. W 1921 M. Sagatowska, dyrektorka szkoły gospodarczej, zabrała ją do majątku p. Falewicza (ojca s. Assumpty Falewicz) pod Wilnem. Był tam zakład ogrodniczo-przemysłowy, w którym pracowała do 1924, ucząc się jednocześnie mleczarstwa i ogrodnictwa. Za radą p. Falewicza zgłosiła się do Matki Założycielki z prośbą o przyjęcie do klasztoru i mając 25 lat, wstąpiła do Zgromadzenia w Czarnym Borze k. Wilna. Po odbyciu postulatu pojechała do Pniew, gdzie 15 VIII 1928 została przyjęta do nowicjatu. W II roku nowicjatu przebywała w Ozorkowie, pomagając przy budowie tamtejszego kościoła, i w Sieradzu złożyła śluby zakonne. Następnie, pracując głównie w ogrodzie, przebywała w domach: Łódź - przy ul. Obywatelskiej (1935-1940), Warszawa (1940-1941 i 1943-1944), Brwinów (1941-1943), Ożarów (1944-1945), Miedzeszyn (1945-1947). W 1947 powróciła do Warszawy, gdzie pomagała przy odbudowie zniszczonego po powstaniu warszawskim Szarego Domu. W 1949-1952 pracowała w Rabce Zdroju, w 1952-1962 w Młocinach, w 1962-1988 w Ożarowie. W VIII 1988 przyjechała na stałe do Warszawy, gdzie miała - wobec słabnącego zdrowia - lepszą opiekę. Była człowiekiem ciężkiej pracy, której oddawała się z całym zaangażowaniem, nie szczędząc sił. Czuła się - jak napisała w życiorysie - bardzo związana z ogrodem. Była osobą komunikatywną, wesołą, nienarzekającą, serdeczną w kontaktach z innymi. Z usposobienia była wybuchowa i uparta, ale pracowała nad sobą i umiała szczerze przeprosić za niedociągnięcia. Troszczyła się o nowe powołania, modliła się dużo w tej intencji. Często i długo przebywała w kaplicy z różańcem w ręku. Jej prawie nagła śmierć nastąpiła na korytarzu, tuż przed drzwiami kaplicy infirmerii. Poszła do Pana po nagrodę za długie i pracowite, Jemu oddane życie. Spoczywa w grobowcu Zgromadzenia na cmentarzu Bródnowskim w Warszawie.

Czytany 1349 razy