×

Ostrzeżenie

JUser::_load: Nie można załadować danych użytkownika o ID: 62.

środa, 04 styczeń 2012 18:04

SOSZYŃSKA Maria, s. M. Kajetana od Dzieciątka Jezus,

ur. 17 VIII 1907 w Schöneberg (par. Angermünde) w Niemczech,
wst. 10 II 1928 w Pniewach,
I śl. 15 VIII 1930 w Pniewach,
nr w księdze prof. 283
zm. 27 I 1981 w Rzymie.
Spoczywa na cmentarzu: Rzym - Prima Porta

Córka Andrzeja, kościelnego, i Rozalii z d. Michalak. Pochodziła z wielodzietnej rodziny o silnych tradycjach religijnych. Po śmierci ojca wychowywała się u dziadków. Uczęszczała do szkoły, a następnie pracowała zarobkowo. Do Zgromadzenia wstąpiła, mając 21 lat. W Pniewach otrzymała formację początkową i złożyła I śluby. W II 1933 została skierowana do Rzymu - do nowo otwartej placówki na Primavalle. Pełna zapału apostolskiego, prędko pokonała trudności językowe, pokochała ludzi, z którymi - jako zakrystianka - miała do czynienia, niosła pomoc biednym rodzinom i dzieciom, wszędzie było jej pełno. Jej prosta, radosna, dziecięca wiara i miłość do człowieka, szczególnie biednego, sprawiły, że miała duży wpływ na ludzi. Kiedy ze względu na zdrowie musiała opuścić Primavalle, żal był ogólny. Następne lata spędziła w domu na Ricotti, a od 1975 na Casaletto. Towarzyska, z poczuciem humoru, niestrudzona w usłużności, była lubiana przez siostry, przez dzieci i różne osoby, przewijające się przez dom. Pomimo chorej, stale bolącej nogi pomagała, gdzie mogła, a najchętniej w ogrodzie. Miłość do przyrody, szczególnie do kwiatów, cechowała ją przez całe życie. Miała silny charakter. Z trudem przyjmowała nowe formy czy to w liturgii, czy w życiu wspólnotowym. Przywiązana do Zgromadzenia, czuła się w nim jak w rodzinie i chciała je widzieć we wszystkich szczegółach jak za czasów Matuchny. Modliła się stale o nowe powołania zakonne i kapłańskie. Od początku pobytu w Rzymie otaczała miłością każdego z papieży, a przeżyła ich sześciu. Cierpienia ostatniej choroby ofiarowała za Jana Pawła II. W chorobie nowotworowej, która szybko postępowała, wykazała duchową dojrzałość. Mam wszystko - mówiła do otoczenia - nic mi nie potrzeba więcej, idę do Pana Jezusa. Nie potrafię odpłacić się za dobroć, jaką siostry mnie otaczają. Przez cały czas, choć bardzo cierpiała, była spokojna, całkowicie pogodzona z wolą Bożą, tęskniąca już do lepszego życia, gdzie wszystko jest ważniejsze niż nasze drobne sprawy, gdzie jest jeszcze piękniejsza przyroda... Zmarła 27 I - w święto założycielki zakonu urszulańskiego. Św. Aniela, wierna obietnicy, że w chwili śmierci znajdziemy w niej przyjaciółkę, bez budzenia przeprowadziła ją przez próg wieczności. Spoczywa na cmentarzu Prima Porta w Rzymie.

Czytany 920 razy