poniedziałek, 27 kwiecień 2020 10:46

Wiadomości z misji na Filipinach

Jak już stało się naszą wieloletnią tradycją, Wielki Post rozpoczęłyśmy w Środę Popielcową Mszą św. w więzieniu. Biorąc pod uwagę nadchodzące wiadomości o koronawirusie, przekazałyśmy więźniom paczki żywnościowe i środki higieniczne. Poprosiliśmy również szefa więzienia o termin rekolekcji i spowiedzi. Jak nigdy dotąd odpowiedź nadeszła błyskawicznie i 4 marca mogła odbyć się spowiedź. Szybko znalazłyśmy kapłanów, aby więźniowie mogli skorzystać z sakramentu pokuty. Po czym 9 marca wszystkie więzienia oficjalnie zostały zamknięte dla odwiedzających. Od tego momentu rozpoczęłyśmy intensywną modlitwę różańcową i adorację Najświętszego Sakramentu w intencji uzdrowienia świata z pandemii...

10 marca, razem z Braćmi Matki Teresy, zdążyliśmy rozwieść żywność dla ok. 300 rodzin żyjących wokół jednego wysypiska śmieci. Niestety, nie zdążyliśmy już dotrzeć do 30 rodzin żyjących na najbardziej oddalonym wysypisku, należącym do parafii pw. św. Jana Pawła II w Tanza, ponieważ 16 marca prezydent Filipin ogłosił zamknięcie całej wyspy. Stało się to nagle, wszystkie miejscowości zostały szczelnie zamknięte. Ustał transport publiczny, większość ludzi straciła pracę.

Rodziny nie były przygotowane na coś podobnego. Tutaj ludzie żyją z dnia na dzień, nie stać ich na to, aby zrobić zakupy żywności na cały tydzień dla rodziny. Nie istnieje coś takiego jak spiżarnia, większość nie ma lodówek, a żywność bardzo szybko się psuje z powodu gorącego klimatu. Dlatego szybko głód zaczął pukać do ubogich. Widząc, co się dzieje, korzystając z przywileju posiadania samochodu, szybko poprosiłyśmy pozwolenie od władz lokalnych na swobodniejsze poruszanie się i robienie zakupów również dla innych osób.

Zakupiłyśmy na rynku ponad 1000 kg ryżu (1 tonę!) i inną żywność w puszkach. Dodatkowo z pomocą przyszła „Rzeka Mleka”, dzięki której do każdej paczki żywnościowej dodałyśmy paczkę mleka. Dla wielu dzieci był to jedyny dodatek do ryżu. Udało nam się skontaktować z jedynym dystrybutorem mleka, który miał pozwolenie wjazdu do naszego miasta i dzięki temu „rzeka mleka” nie przestała płynąć.

Ponieważ wszystkie miejscowości zostały zamknięte, musiałyśmy wstrzymać wszystkie nasze działania apostolskie (dożywiania 100 dzieci z parafii Jana Pawła II, odwiedzanie rodzin na wysypiskach, więźniów, budowę domów dla ubogich, spotkania z adoptowanymi dziećmi), ale to nie uczyniło nas „bezczynnymi”. Zrodziło się przed nami nowe, trudne wezwanie, aby otoczyć opieką rodziny żyjące w naszym zasięgu, potrzebujące pomocy, szczególnie żywności, aby przetrwać trudny czas pandemii. Zabrałyśmy się więc energicznie do dzieła.



Raz w tygodniu docierałyśmy do 120 rodzin. Rodziny zamieszkujące niedaleko nas same przychodziły do naszego domu, aby odebrać paczkę żywnościową. Do tych najbardziej oddalonych dyskretnie rozwoziłyśmy żywność samochodem. Zdałyśmy sobie wyraźnie sprawę z tego, jak ogromne znaczenie ma nawet niewielka ilość ryżu, wszyscy przyjmowali paczki ze łzami w oczach, dziękując Bogu, że ich nie opuścił. Nasze rodziny adoptowane znalazły się w beznadziejnej sytuacji, często słyszałyśmy od nich słowa, że nie umrą od wirusa tylko z głodu!

Z pomocą przyszła też Caritas Manila, od której otrzymałyśmy 90 czeków o wartości 1000 pesos każdy, za który najuboższe rodziny mogły kupić żywność w supermarkecie.

I tak spędziłyśmy prawie cały Wielki Post, pakując i rozdając żywność. Z dyskrecją dostarczałyśmy również raz w tygodniu żywność siostrom klauzurowym, Służebnicom Ducha Świętego od Wieczystej Adoracji, naszych sąsiadek. Po zwolnieniu prawie wszystkich pracowników znalazły się w bardzo trudnej sytuacji. Odizolowane od wszystkich darczyńców przezywały trudne chwile.

Trzy razy udało nam się spotkać przy zamkniętej polnej drodze z naszymi siostrami z Amadeo, aby przekazać im wodę i żywność, ponieważ zostały zupełnie odseparowane od możliwości zakupów, po świętach otwarto drogę na rynek, wiec mogą już same zakupić żywność.

Przez cały czas myślałyśmy o tym, jak dostarczyć paczki z żywnością i mlekiem dla 30 rodzin z wysypiska, do których nie zdążyłyśmy dotrzeć przed zamknięciem. Wyobrażałyśmy sobie, w jak trudnej znaleźli się sytuacji. Po rozmowie z ks. proboszczem udało nam się spotkać przy punkcie kontrolnym, gdzie przekazałyśmy z samochodu do samochodu paczki i ksiądz zawiózł je na wysypisko. Wyglądało to na konspirację z czasów wojny, ponieważ wszystkie punkty kontrolne są pilnowane przez wojsko i policję. Po wyjaśnieniu żołnierze pozwolili nam na przekaz paczek i sami się wzruszyli tym gestem.

Od 27 marca nie miałyśmy już możliwości uczestniczenia we Mszy św., słuchałyśmy więc transmisji w TV z przyjęciem Komunii św. 

Nadchodził Wielki Tydzień, intensywnie modliłyśmy się za więźniów, z którymi każdego roku przeżywaliśmy Triduum, bo tylko tą drogą mogłyśmy do nich dotrzeć, myślałyśmy również o tym, jak przyjść im z pomocą, ponieważ znaleźli się w drastycznej sytuacji.

Miałyśmy cały czas kontakt ze strażnikami. Jak wielka była nasza radość, kiedy otrzymałyśmy od nich wiadomość o przeżywaniu trzech Wielkich Dni… Kiedy nie mogliśmy ich odwiedzić, ziarenko wiary, jakie starałyśmy się zasiać w sercach więźniów podczas naszych niedzielnych Mszy św. i spotkań, wydało owoc. Pan Bóg sam zatroszczył się o nich poprzez strażników. A do naszej wspólnoty przysłał nieoczekiwanie kapłana, który przyjeżdżał każdego dnia, aby sprawować liturgię Triduum w naszej małej wspólnocie, przyjęłyśmy ten wielki dar z ogromną radością, modląc się jeszcze intensywniej za wszystkich dla których uczestnictwo w Triduum było niemożliwe.



Zaraz po Niedzieli Wielkanocnej udało nam się zdobyć pozwolenie od władz lokalnych na zakup przyborów toaletowych dla 800 więźniów, którzy zaczęli mieć poważne schorzenia skóry z braku środków higienicznych. Nie było to takie proste ze względu na duże ograniczenia co do zakupu większej ilości produktów. Udało się jednak dokonać rzeczy prawie niemożliwej i dokładnie w dzień urodzin św. Urszuli więźniowie otrzymali przybory toaletowe, które odebrali z naszego domu strażnicy, którzy przybyli do nas z dwóch więzień.

Pomimo trudnej sytuacji w jakiej znaleźli się nagle wszyscy, cały czas doświadczamy życzliwości, solidarności i dobroci wśród naszych sąsiadów. Każdy doświadczając niedostatku dzieli się tym, co ma, co buduje piękne relacje miedzy ludźmi.

Cały czas nie przestajemy dziękować za wszystkich, którzy wspierają naszą misję. Dzięki ofiarom, które otrzymujemy na różne projekty, możemy pomóc przetrwać bardzo wielu rodzinom. Naszą wdzięczność wyrażamy w modlitwie, prosząc o hojność Bożych darów dla wszystkich naszych dobroczyńców. Akt dobroci wobec ubogich nigdy nie będzie zapomniany.

siostry z Filipin

MOŻLIWOŚĆ WSPARCIA URSZULAŃSKICH MISJI
Czytany 1476 razy Ostatnio zmieniany poniedziałek, 27 kwiecień 2020 16:19