środa, 04 styczeń 2012 16:51
SŁABA Ludwika, s. M. Fides (Benwenuta) od Przenajświętszego Oblicza Pana Jezusa,
ur. 24 VIII 1911 we wsi Wrony (par. Klonowa), pow. Sieradz, wst. 5 IX 1931 w Łodzi; po raz drugi 2 VII 1945 w Milanówku, I śl. 15 VIII 1947, nr w księdze prof. 1030 zm. 18 V 1993 w Łodzi. Spoczywa na cmentarzu: Łódź - Zarzew |
Córka Józefa i Franciszki z Rosickich. Pochodziła z rodziny rolniczej. Była druga z 9 rodzeństwa. Do szkoły powszechnej uczęszczała w Klonowej. Młodość jej przypadła na lata kryzysu gospodarczego w Polsce. Czując się współodpowiedzialna za losy i byt licznej rodziny, wyjechała w 1927, podobnie jak to czynił jej ojciec, na sezonowe roboty do Niemiec. W następnym roku podjęła pracę zarobkową w Łodzi. Mając 20 lat, wstąpiła w Łodzi do Zgromadzenia. Kandydaturę i postulat odbywała w domu przy ul. Czerwonej, pracując jednocześnie w kuchni dla bezrobotnych przy ul. Gdańskiej. Niestety, radość służby Bożej została naznaczona krzyżem choroby (łuszczyca). Po rozpoczęciu przez nią 15 VIII 1933 nowicjatu w Pniewach uznano, że musi poddać się leczeniu poza Zgromadzeniem. Czas oczekiwania na możliwość powrotu przedłużył się z powodu wojny. 15 III 1940 została wywieziona na przymusowe roboty do Niemiec. Gdy wróciła wiosną 1945, zgłosiła się w Milanówku do s. przeł. Anieli Łozińskiej i została powtórnie przyjęta do Zgromadzenia. W 1946-1947 odbyła ponownie nowicjat w Pniewach i złożyła profesję. W tym samym roku wstąpiła do Zgromadzenia jej młodsza siostra Jadwiga (s. Gabriela). W czasie pracy przed wstąpieniem do klasztoru wyspecjalizowała się w zawodzie kucharskim. W tej też dziedzinie podejmowała pracę w domach: w Łodzi przy ul. Obywatelskiej (1947-1948), w Ozorkowie (1948-1960), Sulejowie (1960-1966), w Łodzi przy ul. Broniewskiego (1966-1972) i przy ul. Obywatelskiej (1972-1993). Kochała pracę w kuchni i przyjmowała na siebie cały trud tej pracy, wymagający przekreślenia siebie. Pracowała ofiarnie, a przy tym miała wiele serca dla ludzi potrzebujących pomocy. Sama cicha, spokojna i cierpliwa, zabiegała o to, by w kuchni panowała cisza, by można było modlić się przy pracy. Wiele czasu spędzała na modlitwie w kaplicy. Miała szczególne nabożeństwo do Miłosierdzia Bożego i Niepokalanej. Choć nigdy nie miała dobrego zdrowia i sił, starała się do końca być użyteczna. W ostatnich 2 latach cierpiała na wiele dolegliwości, spowodowanych procesem starzenia się. Z ufnością powierzała się Panu Bogu. Z okazji swego jubileuszu życia zakonnego napisała: Bardzo przeżyłam te chwile, bo przypomniałam sobie wszystko, czym pałało serce moje w chwili wstąpienia do klasztoru. I chociaż musiałam opuścić Zgromadzenie na rok-dwa, to jednak nie przestałam nim żyć; nawet gdy rozłąka trwała dłużej, zawsze miałam nadzieję, że powrócę. Dlatego dziękuję gorąco Bogu i Matuchnie, że mnie przyjęła. Postanawiałam i postanawiam co dzień zaczynać na nowo, co dzień szukać Pana Boga i trzymać się ręki Matki Najświętszej. Dziś jest mi trudniej niż kiedyś. Jednego mi tylko żal, że nie umiem cierpieć, nie potrafię znosić przykrości. No bo zawsze było mi dobrze, naprawdę za dobrze w klasztorze, a teraz, gdy trzeba niejedno znieść, jest mi trochę trudno. Ale ufam, że Pan Bóg będzie przy mnie i że Matka Najświętsza mnie nie opuści. Odeszła do Pana spokojnie i ufnie, pozostając w pamięci sióstr jako świątobliwa urszulanka. Spoczywa na Cmentarzu św. Anny w Łodzi na Zarzewie.
Dział:
indeks - litera S