środa, 04 styczeń 2012 22:31
SZPET [Spaeth] Anna, s. M. Idalia od Jezusa Ukrzyżowanego,
ur. 15 XI 1915 w Sierakowie, pow. Międzychód, wst. 8 VI 1945 w Pniewach, I śl. 15 VIII 1948 w Pniewach, nr w księdze prof. 1055 zm. 25 V 1998 w Otorowie. Spoczywa na cmentarzu: Otorowo |
Córka Antoniego i Katarzyny z d. Piekarek. W pozostawionym życiorysie tak napisała o sobie: Ojciec mój był robotnikiem leśnym, matka chodziła do pracy u gospodarzy. Rodzice mieli 11 dzieci, ja byłam piąta z kolei. Ojciec nasz umarł, gdy miałam 11 lat, wówczas starsi bracia pomagali matce, zarabiając pracą na utrzymanie rodziny. Naukę w szkole powszechnej w Sierakowie ukończyłam w 1929. Od 17 roku życia, tj. w 1932-1939, pracowałam w hucie szkła w Sierakowie. W czasie II wojny zostałam w 1940 wywieziona na roboty do Niemiec i pracowałam w majątku Neumark k. Friedenbergu, niedaleko Drezna. Przebywałam tam do chwili wyzwolenia. Właściciel, Niemiec, nie czynił krzywdy pracownikom, nie mieliśmy źle u niego, dopiero chwila wkraczania Rosjan i powrót do domu były połączone z wielkim niebezpieczeństwem. Moje siostry i bracia stopniowo opuszczali dom rodzinny, tworząc własne rodziny, spodziewano się, że i ja pójdę tą drogą. Lecz inne były zamiary Boże. Gdy miałam 18 lat, ciężko chorowałam i musiałam poddać się operacji w szpitalu w Sierakowie. Stan był ciężki i wówczas obiecałam Bogu, że jeśli wyzdrowieję, wstąpię do klasztoru. Matka o tym słyszeć nie chciała, pragnęła, bym przy niej pozostała. Ja natomiast po powrocie z Niemiec nie chciałam dłużej zwlekać z wypełnieniem moich zamiarów. Skontaktowałam się z s. Małgorzatą Margiel w Pniewach, postarałam się o potrzebne dokumenty, a potem opuściłam dom nocą, potajemnie, i udałam się pieszo do Pniew. Została przyjęta do Zgromadzenia w wieku 29 lat. W Pniewach pozostała do 1957. Tam otrzymała formację zakonną, odbyła nowicjat, złożyła I śluby oraz 6 I 1952 śluby wieczyste. W 1950-1957 była zatrudniona w PGR-ze w Pniewach. 15 II 1957, gdy Zgromadzenie odzyskało zabrany w 1954 dom w Otorowie, została tam skierowana i pozostała w Otorowie do śmierci. Początkowo pracowała w ogrodzie, a od 1965 - w kuchni. Przez 3 lata (1980-1983) była zatrudniona w kuchni dominikanów w Poznaniu. Pracowała niemal do końca, tj. do XI 1997, kiedy ujawniła się choroba nowotworowa. Lubiła pracę w kuchni, można powiedzieć, że gotowała sercem. Troszczyła się nie tylko o siostry, ale i o kapelana oraz o gości. Starała się każdego przyjąć z uśmiechem i miłością. Z natury pogodna, miała duże poczucie humoru, co pomagało w nawiązywaniu bliskich kontaktów, a także w rozładowywaniu sytuacji konfliktowych. W pracy nie oszczędzała się, nie liczyła godzin pracy - to była jej służba Bogu i ludziom. Powiedziała kiedyś, że nic nie było dla niej za ciężkie i za trudne. Zahartowana i mocna duchem, odważnie i mężnie znosiła cierpienia ostatniej choroby. Pragnęła umrzeć w maju i Pan spełnił jej pragnienie. Do końca świadoma, odeszła do Pana, otoczona modlitwą sióstr. Spoczywa na cmentarzu parafialnym w Otorowie.
Dział:
indeks - litera S