Popchnięte tymi pragnieniami chciałyśmy dać wyraz naszej chęci wyjścia poza nasze środowisko pracy i działania, poza to, co składa się na naszą codzienność. Wyjść poza siebie i zaświadczyć o tym, co wybrałyśmy: o Chrystusie i o urszulańskim charyzmacie. Księdza Proboszcza Gabriela urzekła matka Urszula i chciał, byśmy podzieliły się charyzmatem i duchowością m. Urszuli z osobami, które spotykałyśmy.
Pojechałyśmy do Cesena trzy razy w czasie Wielkiego Postu. W misji wzięły udział cztery siostry: s. Mirosława Falińska, s. Dorota Kaflik, s. Marifé Galan (Filipinka) i s. Danuta Benisz. Pierwszy raz pomyliłyśmy datę i przyjechałyśmy o tydzień wcześniej, wprawiając w kłopot ks. Gabriela, który musiał szybko zorganizować dla nas nocleg. Była to jednak „błogosławiona” pomyłka, bo mogłyśmy poznać środowisko, osoby, parafię. Uczestniczyłyśmy w agapie z okazji Dnia Kobiet, zorganizowanej przy parafii św. Idziego dla ok. 50 pań zaangażowanych w życie parafii. Poszłyśmy na spotkanie modlitewne grupy charyzmatycznej. Zapoznałyśmy się z trzema siostrami z Tanzanii ze Zgromadzenia Sióstr Adoratorek Najświętszej Krwi Chrystusa, które posługują w parafii, zwiedziłyśmy Centrum Caritas. W następnym tygodniu (czwartek przed drugą niedzielą Wielkiego Postu), było nam łatwiej wracać do znajomych już miejsc i poprowadziłyśmy Kręgi Biblijne w rodzinach. Podzieliłyśmy się wybranymi myślami matki Urszuli na temat Ewangelii, którą wspólnie rozważaliśmy. Każdej rodzinie zostawiłyśmy Testament Matuchny, przedstawiając Jej osobę i zachęcając do wzywania jej potężnego wstawiennictwa.
Trzeci raz pojechałyśmy do Cesana przed Wielkim Tygodniem. Pojechałyśmy w trzy (s. Mirosława Falińska nie mogła pojechać z nami), tym razem na więcej dni. W czwartek wieczorem, przed Niedzielą Palmową, rozważałyśmy Słowo Boże w rodzinach (w pozostałe czwartki Wielkiego Postu, kręgi te były prowadzone przez diakonów permanentnych). Zostawiłyśmy każdej rodzinie książeczkę z wybranymi medytacjami matki Urszuli na temat Męki Pańskiej, jako pomoc w przeżywaniu Wielkiego Tygodnia w szczególnej bliskości z Jezusem cierpiącym.
W piątek rano i w sobotę rano zostałyśmy poproszone przez Księdza Proboszcza, by w dwóch przedszkolach i w szkole podstawowej (15 klas) złożyć życzenia wielkanocne, mówić dzieciom o Zmartwychwstałym Jezusie, pozdrowić dzieci i nauczycieli. Było to dla nas pozytywne doświadczenie kontaktu z dziećmi, z kadrą nauczycielską. Sprawdziłyśmy się też jako ekipa: rozumiałyśmy się bez słów, kto mówił, kto grał, śpiewał… Rozbudziłyśmy ogólny entuzjazm i doświadczyłyśmy bardzo przyjaznego przyjęcia. Poprzez dzieci po parafii rozeszła się wieść o naszej obecności, wzbudzając zainteresowanie i ciekawość.
W piątek po południu poszłyśmy do parafialnej świetlicy, do której przychodzi ok 30 dzieci, głównie z rodzin cudzoziemców. Dzieci najpierw odrabiają lekcje, a wolontariusze im w tym pomagają. Potem jest podwieczorek, zabawy i różne zajęcia prowadzone przez odpowiedzialnych za świetlicę. Dzieci cieszyły się naszą obecnością, niektóre już znały nas ze szkoły.
Wieczorem uczestniczyłyśmy w pięknej drodze krzyżowej z udziałem całej parafii. Miała przebiegać ulicami miasta, ale deszcz na to nie pozwolił. Droga krzyżowa była przygotowana i prowadzona przez młodzież z różnych grup działających w parafii.
W sobotę po wizycie w szkole spotkałyśmy się na wspólnym obiedzie wraz z Księdzem Proboszczem, dwoma klerykami, którzy posługują w parafii i siostrami. Obiad był przygotowanym w części przez nas, a w części przez siostry Tanzanki. Był to piękny moment komunii i dzielenia się naszymi doświadczeniami.
Na Mszy św. w wigilię Niedzieli Palmowej i na dwóch Mszach św. w Niedzielę Palmową Ksiądz Proboszcz poprosił nas, byśmy w miejscu homilii dały świadectwo o ważności misji, przedstawiły nasze Zgromadzenie i pozostawiły przesłanie wzięte z pism Matki Założycielki. Spotkałyśmy się z ogromną życzliwością. Proszono nas, byśmy jeszcze wróciły, bo ludzie są spragnieni Boga i Jego miłości. Papież Franciszek ma rację, gdy mówi, że wielu naszych braci żyje pozbawionych siły, światła i pociechy z przyjaźni z Jezusem Chrystusem, (...), bez perspektywy sensu i życia (EG 49). Doświadczyłyśmy tego bardzo mocno. Wielu mówiło: „avete lasciato il segno” (pozostawiłyście znak). Mamy nadzieję, że jest to Jezusowy znak, znak Jego przejścia, bliskości i obecności. Ufamy, że Pan Jezus użył nas do realizacji swoich planów w ludzkich sercach. Słudzy nieużyteczni jesteśmy (Łk 17,10)...
Dla nas jako centrum misja ta, nawet jeśli kosztowała wysiłku i sił, nie tylko od tych, które w niej uczestniczyły, ale i od tych sióstr, które ogarniały nasze działania modlitwą i musiały podjąć trud zastąpienia nas w naszych obowiązkach, była znakiem żywotności, nadziei i pobudzeniem do przeżywania wymiaru misji tam, gdzie jesteśmy i żyjemy na co dzień.
s. Danuta Benisz
Wszystkie zdjęcia w Google Photos