m. Urszula Ledóchowska
TESTAMENT
Prośby starej Matki do swych Dzieci najdroższych
Wydanie 1 - Pniewy 1939 r.
Wydanie 2 - Pniewy 1994 r.
Testament starej, bardzo kochającej Matki...
©Zgromadzenie Sióstr Urszulanek SJK
- Wstęp
- I prośba - Miłość do Boskiego Serca Jezusa
- II prośba - Pokora
- III prośba - Miłość siostrzana
- IV prośba - Ubóstwo
- V prośba - Posłuszeństwo
- VI prośba - Modlitwa
- VII prośba - Miłość ukrzyżowanego
- VIII prośba - Nabożeństwo do Matki Najświętszej
- IX prośba - Umartwienie
- X prośba - Wierne spełnianie Reguły św.
- XI prośba - Wola Boża
- XII prośba - Pogoda ducha
- XIII prośba - Przenajświętszy Sakrament
- XIV prośba - Skupienie - milczenie
- XV prośba - Szczerość względem przełożonych
- XVI prośba - Gorliwość o zbawienie dusz
- XVII prośba - Miłość i szacunek dla wszystkich zgromadzeń zakonnych
- XVIII prośba - Wytrwałość do końca
- Ostatnie me słowa do moich drogich dzieci
- Dodatek
Dzieci me najdroższe, wiecie, jak bardzo Was kocham i jak bardzo dobro dusz Waszych leży mi na sercu. Chciałabym więc zostawić Wam z macierzyńskiego, kochającego serca wypływające rady, by one pomagały Wam do utrzymywania się na drodze, jaką Bóg sam okolicznościami nam, Zgromadzeniu naszemu, wskazał.
Czy to nie brak pokory z mej strony, że tym pisaniem testamentu jakby naśladuję Matkę naszą i Założycielkę, świętą Anielę? Bałam się tego, lecz miłość ku Wam przezwyciężyła obawę. Ciągle mi ta myśl wraca, by zostawić Wam rady i pragnienia me w testamencie, więc w imię Boże zabieram się do tego. Dla Was, Dzieci moje, te słowa Matki starej, którą trochę kochacie, będą miały znaczenie - wiem o tym. Może i niejednej dopomogą do dobrego, a choćby w jednej duszy rozpaliły iskierkę Bożej miłości, to i to dla mnie będzie szczęściem. w każdym razie piszę w najlepszej intencji, z najczystszej ku Bogu i ku Wam, Dzieci moje, miłości - więc ufam, że Bóg dobre chęci przyjmie i pobłogosławi pracy mojej.
Bóg z Wami, Dzieci moje najdroższe, każdą z Was ściskam i tulę do serca swego, każdą z Was kocham, każdą przepraszam za przykrości, które może przez słabość natury Wam wyrządziłam; za złe przykłady, które Wam nieraz dawałam; za postępowanie moje, które może nieraz nie zgadzało się z tym, co Wam mówiłam i co teraz do Was piszę. Pokornie Was proszę, darujcie wszystko dla tej wielkiej miłości macierzyńskiej, którą Was kocham i która sprawia, iż choć sama bardzo niedoskonała, pragnę widzieć Was święte i doskonałe. Wynagródźcie Panu świętością i cnotą za mój brak świętości i cnoty. Dzieci moje najdroższe, tym przyczynicie się do chwały Bożej i do skrócenia czyśćca starej Matki, która do Pana Jezusa prędko dostać by się chciała.
Żegnam Was, Dzieci moje, modlić się za Was nie przestanę i w Sercu Jezusa zostanę ściśle z każdą z Was złączona. Stara Matka modlić i modlić się za Was będzie; za Was - byśmy wszystkie razem złączone zostały u stóp Jezusa i Maryi w niebie; za Zgromadzenie nasze - by się rozrosło i pracowało jedynie na większą chwałę Bożą i dla dobra dusz.
Odwagi, ufności, Dzieci moje najdroższe! Choć ciało me już w grobie, sercem i duszą jestem z Wami, kocham i błogosławię. Odważnie naprzód po drodze cnoty!
Sursum corda !
Ufajcie !
Serce Jezusa z nami, w Sercu Boskim my zawsze złączone!
Bóg użył mnie, nędznej, by do życia powołać tę nową gałąź na starym pniu urszulańskim - tę gałąź najmłodszą, najsłabszą, ale która jest wyłączną własnością Najsłodszego Serca Jezusowego. Dlatego też, Dzieci moje, naszym najistotniejszym zadaniem jest miłować Boskie Serce Jezusa ze wszystkich sił naszych. Kochajmy Boskie Serce, niech życie nasze będzie jednym nieustannym aktem miłości ku Najsłodszemu Sercu Jezusowemu.
Abyście kochać mogły, proście o tę miłość. Niech częstym, kochanym aktem strzelistym Waszym będzie ta modlitewka odpustowa (300 dni): "Boskie Serce Jezusa, prosimy Cię najgoręcej, spraw, byśmy Cię kochały coraz, coraz więcej!"
Wyproście dla siebie, dla sióstr Waszych miłość gorącą, ognistą do Najsłodszego Serca Jezusa. Niech miłość ku Boskiemu Sercu opanuje myśli Wasze, ażeby coraz to kierowały się do Boskiego Serca. Niech najmilszym przedmiotem myśli Waszych będzie Boskie Serce Jezusa.
Niech miłość ku Boskiemu Sercu rodzi w sercu Waszym tę ufność niezachwianą w dobroć Serca Jezusa, tę pewność ufności, która z całym spokojem głębokiego przekonania spodziewa się wszystkiego od Najświętszego Serca Jezusowego! Niech się dzieje, co chce, Wy zawsze trwajcie w błogiej ufności, że Serce Jezusa dobrą drogą Was poprowadzi, choćby ta droga i cierniem była zasłana. i dlatego nigdy nie traćcie ani spokoju błogiego duszy spoczywającej na Sercu Jezusowym, ani niezachwianej ufności, że będzie wszystko dobrze, bo wszystkim Serce Jezusa według woli swojej kieruje.
Ta ufność niezachwiana, dziecięca, spokojna jest jednym z największych dowodów miłości, jakie Jezusowi dać możemy. Ufajcie, Dzieci moje, ufajcie, choćby horyzont życia był czarny jak noc, ufajcie! Pan Jezus, Serce Jezusa zwyciężyło świat i wszystkie biedy i nędze świata. "Nie bój się, mała trzódko, albowiem przypodobało się Ojcu dać Wam królestwo" (1). Królestwo Boskiego Serca jest Waszym udziałem, a Wy dążcie jedynie do tego, by rozszerzać to królestwo, to panowanie Serca Jezusa nad duszami, a o resztę nie troszczcie się - wszystko Serce Jezusa Wam da, wszystko, czego dla zbawienia Wam potrzeba. a więcej Wam nie potrzeba! Miłości nam daj, Panie, miłości coraz więcej - a na tym nam dosyć!
A chcąc prawdziwie kochać Boskie Serce, tak by miłość Wasza była dla Niego pociechą, kochajcie przez Serce Niepokalane Najświętszej Panny, naszej jasnej Gwiazdy Morza, która jasnymi swymi promieniami do Boskiego Słońca, do Najsłodszego Serca Jezusowego, nas prowadzi. Gdy zimno i ciemno w sercach Waszych się zrobi, patrzcie ku Gwieździe naszej, tulcie się do Jej Niepokalanego Serca, proście Matkę naszą, by swym światłem rozświeciła ciemności Wasze i swoim ciepłem rozgrzała serca Wasze, byście kochać umiały coraz, coraz lepiej Boskie Serce Jezusa naszego!
A wreszcie okażcie miłość Waszą ku Najsłodszemu Sercu przez wierne, wytrwałe naśladowanie Jego cnót. Naśladując cnoty Boskiego Serca, okażecie się Jego wiernymi służebnicami, służebnicami kochającymi Je nade wszystko.
W następnych mych prośbach chcę, Dzieci moje, stawić Wam przed oczy cnoty Boskiego Serca, prosząc zarazem: Dzieci moje, naśladujcie, naśladujcie odważnie cnoty Boskiego Serca Jezusa - w tym Wasza miłość, Wasze życie, Wasza świętość, chwała Wasza wieczna!
PRZYPIS
1. "Nie bój się, mała trzódko, gdyż spodobało się Ojcu waszemu dać wam królestwo" (Łk 12, 32).
Dzieci moje najdroższe, wpatrujcie się w pokorę Boskiego Serca i naśladujcie ją. Wszak my dzieci Serca Jezusowego, więc musimy przede wszystkim naśladować tę ulubioną cnotę Boskiego Serca. My służebniczki ludu ubogiego, więc musimy stać się małymi, bardzo małymi, by ten ludek do nas i przez to do Boga pociągać. Co dzień powtarzajcie nie ustami tylko, ale sercem całym i ogromem pragnienia: Uczyń nas małymi, jak ten robaczek, co pełza po drodze, a po którym noga dziecięca depcze bez obawy.
Chciejcie być małe - nie tylko uczuciem, bo uczucie często nas samych okłamuje, ale życiem i czynem, bo w czynie prawda. Chciejcie być pokorne i malutkie, bo pamiętajcie o tym, że pokora jest korzeniem wszystkich cnót. Cnota, która nie wyrasta z tego korzenia, nie jest cnotą, choćby nawet w oczach ludzkich za cnotę uchodziła.
Bądźcie więc przekonane o swojej nędzy, o swej nicości - nie tylko uczuciem, słowem, ale czynem. Nie tylko mówcie: jesteśmy robaczkami - ale według tego postępujcie. a więc przede wszystkim nigdy nie obrażajcie się na nikogo i za nic. Dusza pokorna nie może, nie potrafi się obrażać, bo wierzy, że zasługuje na wszelką wzgardę, wszelką naganę, i raczej myśli, że wszyscy za dobrze się z nią obchodzą, więc za wszystko dziękuje zamiast się obrazić. O, bądźcie nieobraźliwe, Dzieci moje, odrzućcie jako pokusę wszelką myśl, że Was krzywdzą, Wami pomiatają, Wam ubliżają, o Was zapominają - to są podszepty szatana, który chce Wam odebrać spokój święty, którym się cieszą dusze pokorne. a choćby najgorzej z Wami się obchodzili, to powiedzcie sobie, że to wszystko jeszcze za dobre, bo na piekło zasłużyłyście. Dziękujcie za wszystko, ale nigdy, nigdy, Dzieci moje drogie, nie poddawajcie się obraźliwości!
Dalej - pamiętajcie, że dusza pokorna chętnie przyjmuje każdą uwagę jej zrobioną. Nie tłumaczy się, choćby nawet uwaga jej zrobiona niesłuszna była. Dusza pokorna wierzy, że inne lepiej widzą niż ona sama, i o jedno tylko się stara - to jest, by skorzystać ze zrobionej jej uwagi.
Dusza pokorna o sobie nie mówi ani dobrze, ani źle. Starajcie się to Wasze "ja" utopić w milczeniu o sobie.
Walczcie do upadłego z ambicją, bo ona jest początkiem upadku duszy zakonnej. z niej rodzą się straszne choroby duszy: nienawiść i zazdrość, które zabijają życie wewnętrzne. Jedną możecie mieć ambicję - tę, by być niczym, by przechodzić przez ten świat, jak gdyby Was nie było. Cieszcie się, gdy innym dobrze się udaje praca, gdy więcej są cenione od Was, gdy ich używają do ważniejszych prac, do wyższych urzędów. Spokojnie trwajcie w swym kąciku. Pamiętajcie o tym, co mówi Naśladowanie: "Chcesz wiedzieć o tym, co daje wielki spokój - chciej być nieznana i za nic miana". O, jaki pokój mieszka w sercu pokornym!
Strzeżcie się zarozumiałości, która zawsze chce mieć rację i zawsze swoje zdanie innym narzuca. Cóż Ci to szkodzi ustąpić innym - chyba gdybyś ustępując naraziła siebie albo innych na grzech. Chętnie ulegaj woli innych, jeżeli to tylko być może. "Bądźcie uległe jedne drugim" (2)- mówią nam Konstytucje. w tym gruntowna mieści się pokora. Chcieć wszystkim być uległą - to dowód prawdziwej pokory, która siebie ma za najniższą i najmniejszą.
Dzieci moje, nie pragnijcie nigdy wysokich urzędów. Przyjmujcie je z pokorą, jeżeli Bóg Was na nie powołuje, ale nie pragnijcie ich i cieszcie się, jeżeli inne, młodsze, na nie powołują. Chętnie poddawajcie się i młodszym przełożonym, okazując im takie samo uszanowanie, jakie okazywałyście przełożonej swej, gdyście były w nowicjacie.
Dzieci najdroższe, bądźcie pokorne, nie szukajcie pochwał, uznania. Im mniej pochwał, uznania od ludzi odbierzecie, tym większą chwałą Bóg w niebie Was otoczy.
Chciejcie, chciejcie, Dzieci moje, być małe, bardzo małe - wszak najbezpieczniejsze ostatnie jest miejsce. Uczcie się od Boskiego Serca, które jest ciche i pokorne. Bądźcie ciche nie tylko wewnątrz, ale i na zewnątrz. Nie hałasować - cicho mówić, cicho chodzić, cicho pracować. Hałas zawsze, choć bezwiednie, pochodzi z pragnienia oznajmienia wszystkim: To ja!
Dzieci moje, usilnie Was proszę, bądźcie cichutkie i pokorne, i Bóg z Wami będzie, i Boskie Serce pracom Waszym na pewno pobłogosławi, i miłość święta jednoczyć Was będzie.
Dzieci moje, bądźcie cichutkie i pokorne - pokora jest cnotą charakterystyczną, podstawową urszulanki Serca Jezusowego. Błagam Was, Dzieci moje, bądźcie pokorne!
PRZYPIS
2. Konstytucje z 1930 r., rozdz. XIX, p. 133
Zbawiciel nasz po ustanowieniu Przenajświętszego Sakramentu rzekł do Apostołów swoich, a tym samym i do nas: "Nowe przykazanie daję wam, abyście się wzajemnie miłowali, tak, jak ja was umiłowałem. Po tym poznają wszyscy, żeście uczniami moimi, jeżeli miłość mieć będziecie jedni ku drugim" (3).
Dzieci moje, oto prośba błagalna starej Waszej Matki: często, często rozważajcie te słowa, by według nich żyć i według nich wzajemnie siebie kochać. Jeżeli pokorne i ciche będziecie na wzór Boskiego Serca, to żadnej trudności w spełnieniu tego przykazania miłości nie znajdziecie. Wpatrujcie się w ten cudowny wzór miłości, jaki nam Pan Jezus dał - tak jak On nas kochał, tak i Wy wzajemnie się kochajcie. a rozważcie, jak Pan Jezus nas kochał, jakie są cechy Jego ku nam miłości: dobroć bez granic, poświęcenie aż do śmierci, a to śmierci krzyżowej.
A więc dobroć - dobroć dla Apostołów, dla rzesz, co Go otaczają, dla dzieci, co pragną Jego pieszczot, dla grzeszników, dla katów swoich. z jaką dobrocią do nich mówi, znosi ich słabości, pomaga, wspiera, uzdrawia, przebacza. a my...
Bądźcie dobre, Dzieci moje - to jest uprzejme dla wszystkich. Spotykajcie się zawsze serdecznie, z uśmiechem miłości, z dobrym słówkiem na ustach. Radujcie się, gdy możecie innym usługę oddać, choćby to Wam pracy, niewygody przysporzyło. Nie wiecie, ile szczęścia dajecie nieraz uśmiechem miłości, słówkiem dobroci!
Nie sądźcie innych - a jeżeli uczynku bronić nie możecie, to nigdy, nigdy nie sądźcie intencji, którą Bóg sam sądzić może. Jasnym okiem miłości patrzcie się jedna na drugą, wtedy siostry Wasze w dobrym świetle widzieć będziecie.
Pamiętajcie o dwóch rzeczach: dobroć umie serdecznie dziękować, nawet za najmniejszą rzecz, i dobroć umie przyjmować usługi - choć niepotrzebne - serdecznie i z podziękowaniem.
Żyjcie zawsze w zgodzie ze wszystkimi. Broń Boże, niech wśród Was kłótni nigdy nie będzie! Chętnie ustępujcie innym, byleby zgoda była zachowana. Bądźcie więcej jeszcze niż dobre, bądźcie pełne poświęcenia dla innych, gotowe, jak Pan Jezus, do przelania krwi dla dobra innych.
Dzieci moje, Pan Jezus poświęcił dla nas życie swoje. Czy my nie potrafimy dla Jezusa w siostrach naszych poświęcić naszej wygody, naszej przyjemności, naszego upodobania? Zawsze naprzód pamiętajcie o drugich, aby im było dobrze, wygodnie, a potem dopiero o sobie. a najlepiej o sobie zupełnie zapomnijcie. Żyjcie, jak Jezus, dla szczęścia innych, a przy tym zachęcajcie się do tego tą myślą: "Coście najmniejszemu z moich uczynili, mnieście uczynili" (4). a więc, żyjąc dla szczęścia sióstr Waszych, żyjecie dla szczęścia, dla pociechy Jezusa naszego, Konającego Jego Serca! Czy ta myśl nie powinna Was zachęcać do tego, by co dzień rano u stóp krzyża obiecać Jezusowi: Konające Serce Jezusa, chcę pocieszyć Ciebie, dając szczęście siostrom moim!
A czy to trudno dać szczęście, rozsiewać szczęście wokoło siebie? O, nie! Tylko czułą miłość mieć w sercu, uśmiech miłości na twarzy, słówko miłości na ustach, gotowość do najmniejszego choćby uczynku miłości w promieniach świętego wesela miłości - a staniecie się aniołami szczęścia, promyczkami słonecznymi dla całego Zgromadzenia Waszego.
Żyjcie, Dzieci moje, dla szczęścia innych, na pociechę Konającego Serca Jezusa, a tak cichutko ćwicząc się w miłości siostrzanej, wyrobicie w sobie taką siłę miłości, która uczyni Was zdolnymi do heroicznych ofiar, gdyby Pan Jezus takowych od Was się domagał.
Dzieci moje najdroższe, kochajcie się! Precz z niezgodą, z zazdrością, która jest śmiertelnym wrogiem miłości; z egoizmem, który o sobie pamięta, zapominając o innych; z ambicją, która z własnego "ja" czyni bożyszcze; z okiem złym, które widzi zło w siostrach swoich zamiast w sobie.
Kochajcie się, Dzieci moje, żebym patrząc z tamtego świata na Dzieci moje kochane, widziała je złączone w najczystszej miłości, tworzące jedno serce i jedną duszę - oto gorąca prośba starej Matki Waszej, która tak Was kocha z głębi serca!
PRZYPIS
3. "Przykazanie nowe daję wam, abyście się wzajemnie miłowali, tak jak Ja was umiłowałem; żebyście i wy tak się miłowali wzajemnie. Po tym wszyscy poznają, żeście uczniami moimi, jeśli będziecie się wzajemnie miłowali" (J 13, 34-35).
4. "Wszystko, co uczyniliście jednemu z tych braci moich najmniejszych, Mnieście uczynili" (Mt 25,40).
Pamiętajcie, Dzieci moje, że ubóstwo to bezpieczny mur zakonności, i dlatego powinnyście ubóstwo kochać z całego serca.
Nasze Zgromadzenie ma być na usłudze maluczkich i biednych, więc i my w życiu naszym całym musimy być maluczkie i ubogie. Nie dążcie do tego, by domy Wasze były piękne, obszerne, wygodne - nie, nie! Zaklinam Was, Dzieci moje, tak jak za życia mego domy nasze były bardzo ubogie, życie nieraz niewygodne, jedzenie bardzo proste, tak i nadal tego ubóstwa się trzymajcie, stosując się do tego, co w Zwyczajach (5) napisane. Niech pragnienia Wasze zawsze skierowane będą do ubóstwa. Kochajcie nasze biedne habity - nie wstydźcie się, że nieraz i połatane, byleby czyste, to wystarczy.
Nie pragnijcie wyjątków i cieszcie się, kiedy możecie zadowolić się życiem ogółu. a chociaż która wyjątków potrzebuje, to niech je uważa za pokutę, a serca do nich nie przywiązuje. "Czysto i ubogo" - a nie: "ładnie i wygodnie" - niech będzie hasłem biednej służebnicy biednych.
Z ubóstwem w życiu, z ubóstwem w pragnieniach łatwo Wam będzie skierować całe serce do Boga, który stanie się skarbem jedynym dla duszy na wskroś ubogiej. a jeżeli czasem doznacie skutków ubóstwa - czy zapomną Wam dać, o coście prosiły, czy doznacie braku jakiego, czy coś gorszego od innych otrzymacie - nie narzekajcie, nie poddawajcie się złemu humorowi, nie pozwólcie sobie na jakąkolwiek zazdrość, tylko cieszcie się, że choć trochę naśladować możecie biednego, nawet sukni swych pozbawionego, Jezusa na krzyżu! Im uboższe będziemy, tym lepiej zrozumiemy te słowa ubogiego świętego Franciszka z Asyżu: "Bóg mój i wszystko moje!" Im mniej dla siebie potrzebować będziemy, tym więcej będziemy mogły czynić dla biednych.
A z ubóstwem ściśle złączona jest praca. Biedne jesteśmy, więc jako ubogie mamy obowiązek zapracować na chleb swój i na chleb dla dzieci naszych biednych. Praca, ciężka praca ubogich jest naszym obowiązkiem. Tak jak biedny pracuje w pocie czoła, choć krzyże bolą, kości bolą, choć sen morzy - ale on wie, że pracować musi, inaczej i on, i dzieci jego bez chleba zostaną - tak i my pracować musimy. Nie na to przyszłyśmy, by Iżej pracować niż na świecie, ale na to, by więcej, ciężej pracować, bo na świecie pracowałyśmy dla siebie, a tu dla Boga, który tyle dla nas pracował, iż życie za nas oddał! Nie wstydźmy się pracy - nie ma pracy, która by człowieka poniżała. Idź do tej pracy, do której posłuszeństwo Ciebie wyznacza, a nie pytaj, czy to praca ważna, czy mniej ważna, niska czy wielka, zaszczytna - pracuj dla Boga, a zawsze, zawsze do każdej pracy bądź gotowa. Broń Boże, niech wśród Was nie będzie takiej, która by się oburzała, że jej pracę - niby, w jej umyśle - niższą powierzają! Im praca niższa w oczach ludzi, im bardziej ukryta, im mniej przynosząca chwały, a im więcej przynosząca trudu i zmęczenia - tym bardziej powinna Wam być droga, jeżeli macie ducha ubóstwa.
Pracujcie gorliwie dla Boga. Praca Wasza daje utrzymanie naszym sierotom, a wszak Pan Jezus powiedział: "Coście najmniejszemu z moich uczynili, mnieście uczynili" (6). Czyż myśl, że pracując na utrzymanie naszych sierot pracujemy dla Jezusa samego, nie będzie dla Was zachętą do coraz gorliwszej pracy, do poświęcenia się bez granic w pracach Waszych?
W ubóstwie i w pracy, choć ciężkiej i żmudnej, pragnę Was widzieć, Dzieci moje najdroższe. i te, które znam i sama wychowywałam, i te, których nie znam, bo po śmierci mojej wstąpiły, ale kocham, jak gdybym je znała - proszę i zaklinam: kochajcie ubóstwo, pragnijcie ubóstwa! Ja z góry modlić się będę, by nigdy do domów naszych nie wkradło się bogactwo, elegancja, wykwint, wygody. Nie, nie! Ubogie, ubogie bądźcie, zostańcie ubogie - pamiętajcie, że lepiej mniej niż więcej potrzebować. "Bóg mój i wszystko moje!" - oto nasze bogactwo!
PRZYPIS
5. Dziś: Tradycja zwyczajowa Zgromadzenia, Warszawa 1989.
6. "Wszystko, co uczyniliście jednemu z tych braci moich najmniejszych, Mnieście uczynili" (Mt 25, 40).
Tak jak pokora jest korzeniem wszelkiej cnoty, tak posłuszeństwo jest podstawą wszelkiej cnoty zakonnej. Chcecie być dobrymi, świątobliwymi zakonnicami, musicie starać się o wyrobienie w sobie doskonałego posłuszeństwa, posłuszeństwo zaś musi opierać się na wierze, inaczej nigdy doskonałe nie będzie. Musicie m o c n o wierzyć, że Bóg w osobie przełożonych kieruje domami naszymi, Bóg przez przełożonych Was prowadzi, Wam drogę wskazuje, Wam swą wolę objawia. Wola przełożonych to dla podwładnych wola Boża. Więc Boga w przełożonych czcić, kochać, słuchać, szanować!
Niech w domach naszych wszystkich - czy w macierzystym domu, czy w centralnych, czy w filialnych - osoba przełożonej lub kierowniczki otoczona będzie największą czcią i miłością, a to - dla Boga. Dzieci moje, otaczałyście starą Matkę wielką czcią, a przyjmowałam zawsze te oznaki Waszej czci, bo dobrze wiedziałam, że choć mnie nic się nie należało, Bogu w Matce starej okazywałyście Waszą cześć, a dla Boga nigdy za dużo czynić nie można. To, coście Bogu w starej Matce oddawały, to i oddawajcie każdej przełożonej, każdej kierowniczce Waszej, bo i w nich Bogu cześć oddajecie. i to samo Bogu się należy czy w starej Matce, czy w młodej przełożonej lub kierowniczce. Niech Zgromadzenie nasze, którego główną cnotą ma być pokora, odznacza się uszanowaniem, czcią okazywaną przełożonym.
Nie myślcie, że wiek zwalnia od oddawania oznak szacunku, np. przyklękania przed przełożoną, gdy o coś się prosi, gdy przełożona upomina, gdy się przeprasza; od proszenia o błogosławieństwo; od wstawania, gdy przełożona wchodzi do klasy, do refektarza, do pokoju itp.; od przepraszania i dziękowania w refektarzu itd. Ani wiek podeszły podwładnej, ani wiek młody przełożonej lub kierowniczki od tego nie zwalnia - ten sam Bóg w młodej czy w starej przełożonej, a my - czy młode, czy stare - zawsze robaczki przed Panem, u stóp którego korzyć się powinnyśmy z pokorą najgłębszą. Owszem, starsze niech świecą przykładem młodszym, ucząc je swym postępowaniem, jak wielką czcią otaczać należy przełożonych, bo w nich Boga czcić należy. a młode przełożone lub kierowniczki niech wiedzą, że dbać powinny, by oznaki szacunku, w domach naszych przyjęte, oddawane były Bogu w ich osobie; że nie mają prawa z fałszywej pokory zwolnić podwładnych bez koniecznej potrzeby z tych oznak czci i szacunku, które nie przełożonej lub kierowniczce, ale Bogu Najwyższemu się należą.
Jeszcze o jedno bardzo Was proszę, Dzieci me najdroższe: słuchajcie z czcią, z szacunkiem, z miłością nauk przełożonych. Niech żadna nie myśli, że jej są niepotrzebne, że sama lepiej wie, jak postępować. Nie wyprowadźcie ze zwyczaju wieczornego przygotowania rozmyślania na dzień następny pod pozorem, że przełożone nie trafiają Wam do przekonania. Nie, Dzieci moje, nie - w tym jest ogromny podkład pychy! Pamiętajcie: przez przełożonych Bóg do Was przemawia. Słuchaj z pokorą, wierz, że nauki przełożonych potrzebujesz, i choć dziesięć razy nic dla siebie nie znajdziesz w słowach przełożonej, to jedenasty raz właśnie Bóg przez jej słowa do serca Twego przemówi i odsłoni Ci skarby swego Boskiego Serca, których sama byś nie znalazła!
Jeżeli posłuszeństwo Wasze z wiary wypływa, to i trudno Wam nie będzie spełnić wolę Bożą wyrażoną przez Konstytucje, Zwyczaje lub przez wolę przełożonych. Kochajcie wolę Bożą, wtedy kochać będziecie i posłuszeństwo, które właśnie daje Wam możność nieustannego spełniania woli Bożej. Jaka błogość w tej myśli: Cały dzień, od rana do nocy, od nocy do rana, wiem dokładnie, gdzie dla mnie wola Boża, i z tą wolą Bożą nieustannie łączyć się mogę.
Kochajcie posłuszeństwo - ono całe życie Wasze zamieni na całopalną, wonną ofiarę czystej Bożej miłości. Nie chciejcie należeć do tych dusz, które posłuszeństwo kochają, jeśli wola przełożonych zgadza się z ich wolą, ale od posłuszeństwa się wykręcają lub szemrzą, gdy wola przełożonych im nie dogadza. Nie, nie, słuchajcie zawsze - czy wola starszych Wam miła, czy niemiła. w tej woli spotykacie wolę Bożą, a to niech Wam wystarczy! Bądźcie gotowe na każde skinienie woli przełożonych Waszych i na każdy rozkaz odpowiadajcie zawsze: Oto ja służebnica Pana - jak Bóg chce!
Kochajcie święte posłuszeństwo, czcijcie i szanujcie, i słuchajcie swych przełożonych, a Bóg będzie z Wami, drogie moje Dzieci. Pokornie Was proszę, spełnijcie tę prośbę starej Waszej Matki, bo i w niej wola Boża na pewno! Słuchajcie w małych rzeczach, słuchajcie w wielkich rzeczach, słuchajcie zawsze i wszędzie - im starsze, tym posłuszniejsze! Słuchajcie!
Nie dla ziemi, ale dla nieba nam żyć, a dla nieba żyje się łącząc się z Bogiem w modlitwie. Wszak modlitwa jest mostem łączącym doczesność z wiecznością, ziemię z niebem, człowieka z Bogiem. i dlatego życie zakonnicy musi być życiem modlitwy.
A więc przede wszystkim ze skrupulatną ścisłością odprawiajcie ćwiczenia duchowne przepisane Konstytucjami naszymi. Jeżeli tylko się da, nie zwalniajcie się bez koniecznej potrzeby z tych ćwiczeń. Wszak to są obowiązki Wasze względem Najwyższego Pana. Broń Boże, nie lekceważcie ich, tylko z najściślejszą sumiennością je odprawiajcie.
Kto naprawdę chce, obmyśla, przewiduje, ten przeważnie znajdzie czas na te tak ważne obowiązki, jakimi są nasze ćwiczenia duchowne. Wszak one to Wam uproszą łaski Boże i światło, i pomoc Bożą, one to ściągną na całe życie Wasze błogosławieństwo Boże. Bez modlitwy nie ma życia dla Boga, nie ma służby Bożej. Więc odprawiajcie, Dzieci moje, z całą wiernością ćwiczenia duchowne - bez względu na to, czy doznajecie w ich odprawianiu pociechy, czy oschłości. Nie dla Waszej pociechy, ale dla chwały Bożej odprawiajcie Wasze ćwiczenia, mężnie walcząc z roztargnieniem, z oziębłością, z lenistwem, które chce Was odciągać pod rozmaitymi pozorami od modlitwy. Wiernie i mężnie dzień w dzień do modlitwy!
Siostra, która wiernie zachowuje milczenie, wystrzega się ciekawości i wtrącania się do spraw drugich, rzadko kiedy naprawdę nie ma czasu na swoje ćwiczenia. Jednak i to czasem wyjątkowo być może. Wtedy, Dzieci moje, zawsze proście o pozwolenie na zwolnienie od ćwiczeń, a jeżeli czasu nie było - albo możności - na proszenie o pozwolenie, to potem zawsze opowiadajcie się swym przełożonym. Za nic nie przyzwyczajajcie się do tego, by samowolnie zwalniać się od obowiązkowych ćwiczeń.
Chrystus Pan powiedział, że trzeba modlić się zawsze i nigdy nie ustawać, więc nie zadowalajcie się ćwiczeniami duchownymi przepisanymi Konstytucjami. Nie, to stanowczo za mało dla duszy. Starajcie się o to złączenie z Bogiem nieustanne przez częstą dobrą intencję, częste akty strzeliste, kierując myśl i wśród prac Waszych do Boga, do Jezusa Waszego, jak kwiatek do słońca!
Oto szczęście duszy - to trwanie w Bogu i z Bogiem. Wtedy wszystko, co ziemskie, wydaje się tak małe i nawet wśród trosk, kłopotów, bied i cierpień tego życia promień z nieba, promień pokoju, ufności i szczęścia zawsze przyświeca.
Lecz w tej modlitwie nieustannej i nieustannie ćwiczyć się należy, nie zniechęcać się, że nie udaje się Wam tak, jak byście chciały, i znowu próbować, i chcieć, i starać się. i Bóg łaskawie przyjmie tę pracę - choć nam się wydaje bezowocna - bo z miłości podjęta!
Módlcie się zawsze z wiarą. Oto rada moja, Dzieci drogie: nie żałujcie czasu na początku każdej modlitwy na akt wiary głębokiej, prawdziwej. Im żywiej mamy w pamięci, że Bóg nas widzi, że w Jego obecności jesteśmy, u stóp Jego się modlimy, do Serca Jego Boskiego się tulimy, tym łatwiej i lepiej modlitwa pójdzie.
Módlcie się z ufnością bez granic, lecz i z wytrwałością: Bóg na pewno da, o co prosimy, jeżeli to jest dla dobra Waszej duszy. Trzeba jednak modlić się wytrwale, choćby latami całymi, z tą pewnością w sercu, że dobry Ojciec w niebie da, o co prosimy w imię Pana naszego Jezusa Chrystusa. Gdybyśmy miały silną wiarę, wszak góry potrafiłybyśmy przenosić!
Módlcie się z gorącą miłością - choć nie w uczuciu, to jednak w woli. Chciejcie kochać wielkiego Boga, dobrego Ojca Waszego, chciejcie kochać Ukrzyżowanego Zbawcę Waszego, chciejcie kochać Ducha Świętego, który Was uświęca, chciejcie kochać błogosławioną trzykroć Trójcę Świętą, chciejcie kochać Maryję, Matkę Waszą - a im mniej czujecie ogień miłości, tym bardziej wytrwałością, w oschłości nawet, starajcie się okazywać Bogu miłość, której nie czujecie.
Módlcie się, Dzieci moje, nieustannie, jak Pan Jezus każe, przez ofiarowanie Panu Bogu wszystkich czynności, przez częste akty strzeliste, przez częste, jak najczęstsze zwracanie wzroku duszy ku tabernakulum i ku krzyżowi.
Szczególnie polecam Wam jedno: korzystajcie pilnie, mimo lenistwa natury, z chwil straconych (les moments perdus). Czekając, chodząc po ulicach z jednego miejsca na drugie módlcie się, módlcie - to są chwile, kiedy zwykle o niczym mądrym się nie myśli. Jak w kalejdoskopie kręcą się myśli: albo trapimy się troskami, albo nierozsądnymi planami na przyszłość. o wiele więcej zrobicie modląc się.
Oremus - módlmy się, Dzieci moje, nic lepszego radzić Wam nie mogę. Niech życie Wasze zamieni się w jedną modlitwę, i Bóg będzie z Wami. Przez modlitwę znajdziecie Tego, którego miłuje dusza Wasza, przez modlitwę trzymajcie Go i nie puśćcie nigdy!
"A mnie nie daj, Boże, abym się chlubić miał w czym innym, jak tylko w krzyżu Pana mego Jezusa Chrystusa, dla którego świat mi jest ukrzyżowany, a ja światu" (7).
Dzieci moje najdroższe, dla osoby zakonnej nabożeństwo do Jezusa Ukrzyżowanego powinno być duszą całego jej życia wewnętrznego, duszą życia jej duszy. Pamiętajcie o tym, że na świętym pniu krzyża świętego wyrosły wszelkie najdroższe sercu ludzkiemu nabożeństwa. Jezus Ukrzyżowany męką i śmiercią swą wysłużył nam tę największą ze wszystkich łask - łaskę Przenajświętszego Sakramentu. Wszak Msza święta to odnowienie niekrwawe krwawej ofiary na krzyżu. Na krzyżu dał sobie przebić Serce, by Ono stało się dla nas ucieczką i ochroną, i rajem duszy, by Ono zawsze dla nas było otwartym źródłem łask i miłości. z wysokości krzyża dał nam Jezus Maryję za Matkę, dał nas Maryi za dzieci. z wysokości krzyża spłynęły na świętych łaski, które ich czyniły świętymi, które nam w nich dały możnych orędowników i cudnych przedstawicieli cnoty i świętości.
Wszystko, co dobre, wzniosłe, święte w dziedzinie życia nadprzyrodzonego, z krzyża na świat spłynęło, bo to wszystko Chrystus na krzyżu męką i śmiercią swą nam wysłużył. i dlatego do krzyża dusze zakonne powinny kierować oczy swe jak kwiat do słońca. w krzyżu zbawienie, w krzyżu nadzieja nasza, w krzyżu miłość i szczęście, i wszystko nasze, bo na krzyżu Jezus Krwią swą Przenajświętszą nas odkupił, drzwi nieba dla nas otworzył, męką swą nam wieczną radość zapewnił.
Jaka miłość, jaka wdzięczność należy się Zbawcy naszemu! Świat mało o tej wdzięczności myśli i mało o tej miłości, bo miłość ta domaga się miłości za miłość, ofiary za ofiarę, bo krzyż jakby woła do nas, byśmy się poczuwali do tego, by pocieszać Konające Serce Jezusa, by z Nim krzyż dźwigać, bo smutek i łzy krzyża nie mogą iść w parze z pustą radością świata! i dlatego garść dusz - dusze zakonne - bierze na siebie obowiązek w szczególniejszy sposób kochać Jezusa Ukrzyżowanego, pocieszać Go miłością swą, trwać u stóp Jego jak Magdalena, całując z największą czułością rany Jego przenajświętsze. i ślubami świętymi przybijają się do krzyża, i zobowiązują się iść za Jezusem Ukrzyżowanym - ubogie za ubogim Jezusem, spracowane za spracowanym, krzyż dźwigające za krzyż dźwigającym, ukrzyżowane za Ukrzyżowanym Chrystusem.
I dlatego dla duszy zakonnej krzyż całym szczęściem, całą miłością, krzyż wszystkim! Porzuciła świat i wszystko, co świat dać może, a w zamian otrzymała krzyż, a w nim wszystko ma, czego dusza pożądać może:
Ty sercu zastąpisz ojczyznę, majątki,
Niebiosa okażesz w pobliżu,
A miłość i wolność, przeszłości pamiątki
I przyszłość - to wszystko na krzyżu.
Więc do krzyża Wam zawsze się garnąć, w krzyżu jedynie szukać szczęścia, ukojenia i pociechy w cierpieniu, światła w ciemności, rady w wątpliwościach, żalu w upadkach, spokoju w burzach życia, ufności w zniechęceniu, radości w śmierci!
Kochajcie, Dzieci moje, Ukrzyżowanego Jezusa, kochajcie z całego serca, tulcie się do nóg Jego, trwajcie myślą i sercem przy Nim. Często odprawiajcie rozmyślania o Męce Pańskiej, uczcie się od Jezusa Ukrzyżowanego, jak kochać Boga, jak kochać ludzi, jak być pokornymi i posłusznymi, i umartwionymi, jak poświęcać się dla innych, jak pracować dla chwały Bożej, dla zbawienia świata. Najlepszy sposób pocieszania Jezusa na krzyżu, okazywania Mu miłości - to naśladowanie cnót Boskich.
Im bardziej starać się będziecie o naśladowanie Jezusa Ukrzyżowanego, tym bliżej będziecie krzyża, tym bardziej Ukrzyżowany będzie dla Was wszystkim na ziemi. Podczas Mszy świętej również rozważajcie Mękę Jezusową. Chętnie odprawiajcie Drogę Krzyżową, całujcie często krzyż z miłością największą, i nauczycie się prędko, że w krzyżu znajduje się największe szczęście - szczęście nieba wśród cierpień tej ziemi.
W kościele S. Maria degli Angeli w Rzymie znalazłam słowa, które mi były w dalszym życiu często pociechą i światłem, i osłodą, i które Wam zostawiam:
Ai piedi di Gesu. - U stóp Jezusa
Sono rose le spine. - Ciernie są różami,
E'dolce di soffrire. - Cierpienie - słodyczą,
E'gioia di morire. -Śmierć - radością.
PRZYPIS
7. "Co do mnie, nie daj Boże, bym się miał chlubić z czego innego, jak tylko z krzyża Pana naszego Jezusa Chrystusa, dzięki któremu świat stał się ukrzyżowany dla mnie, a ja dla świata" (Ga 6, 14).
W tym testamencie moim muszę poświęcić parę stron naszej Matce, Królowej i Pani, Maryi Najświętszej.
Kochajcie Maryję, kochajcie tak gorąco, tak szczerze jak dobre dzieci tę Matkę naszą! Kochajcie Ją! Wszak Ona nam dana od Boga. Jezus na krzyżu w testamencie zostawił nam Maryję; ostatnia wola Jezusa względem nas: abyśmy były dobrymi dziećmi Maryi. Więc do tego dążmy, o to się módlmy, o to się starajmy ze wszystkich sił. Wszak Maryja Matką Waszą - tak dobrą, tak litościwą! Ona pragnie zbawienia naszego więcej, niż my go pragniemy, więc do Niej się uciekajcie zawsze z dziecięcą ufnością. Nigdy nie pozwólcie zniechęceniu, nieufności rozpanoszyć się w sercu Waszym, nigdy! Bądźcie pewne, że Maryja raczej cudem przyjdzie Wam z pomocą, niż miałaby Was opuścić. Jak dzieci w objęciach Matki, tak Wy u stóp Maryi spoczywajcie w spokoju - mimo gorącej nieraz burzy.
Kochajcie to, co Maryi jest miłe, a więc kochajcie różaniec. Nie tylko odmawiajcie różaniec słowem, ale odmawiajcie go życiem całym, wprowadzając w życie cnoty Maryi, jakie w tajemnicach różańcowych nam są przedstawione. Niech Wasze odmawianie różańca będzie gorącym aktem miłości ku Maryi, będzie zachętą do cnoty, będzie rachunkiem sumienia co do wierności w naśladowaniu Maryi, będzie prośbą o świętość na wzór świętości Maryi! Miejcie zawsze różaniec przy sobie: i we dnie, i w nocy, nie opuszczajcie go nigdy. Niech on będzie wiernym Waszym przyjacielem, łańcuchem przykuwającym serca Wasze do serca Matki naszej w niebie.
Niech Wam szczególnie drogie będą te słowa Maryi, które są też hasłem naszego Zgromadzenia: "Oto ja służebnica Pańska, niech mi się stanie według słowa twego" (8). Największym bez wątpienia dowodem naszej miłości ku Maryi jest naśladowanie Jej cnót. Chciejcie więc jak Ona, święta, nieskalana, być wiernymi służebnicami Pańskimi, zawsze gotowe na spełnianie Jego woli - czy to wola dla Was jasna i miła, czy też przynosi krzyż i cierpienie. Wola Boża! Tak jak Maryja zawsze każdy objaw woli Bożej witała tymi słowy, które raz wypowiedziała, ale przez całe życie sercem i czynem powtarzała, tak i Wy, Dzieci moje, bądźcie na wzór Maryi zawsze, w każdej życia okoliczności, cichymi służebnicami Pańskimi, które zawsze wolę Bożą przyjmują, jakakolwiek by ona była, z uśmiechem na ustach, z "fiat" i "Deo gratias" w sercu, choć nawet łza w oku - jak Maryja!
A gdy wola Boża Was przyciśnie boleśnie i sił do cichej rezygnacji ubywa, wtedy zwróćcie oczy duszy ku Maryi, ku Matce Waszej najczulszej, i proście: o Matko, naucz nas być zawsze cichymi służebnicami Pańskimi, pragnącymi jedynie, by wola Pana, nie własna nasza wola, się stała.
Kochajcie Maryję, Dzieci moje, kochajcie Jej różaniec i wierzcie mi, najlepszym nabożeństwem do Maryi jest - być na Jej wzór cichą, wierną, pokorną służebnicą Pańską, powtarzającą ciągle sercem i czynem: Oto ja - niech mi się stanie - jak Bóg chce, jak Bóg chce!
PRZYPIS
8. "Oto ja służebnica Pańska, niech mi się stanie według twego słowa" (Łk 1, 3 8).
Dzieci moje, wpatrujcie się często w Boskie Serce Jezusa, włócznią przebodzone, cierniem okolone, i przysłuchujcie się bolesnej skardze konającego Pana: "Szukałem, kto by mnie pocieszył, i nie znalazłem" (9). Wpatrujcie się w to Serce, nasycone wzgardą, urąganiem i cierpieniem, i zrozumiejcie, że dusza kochająca Boskie Serce musi zrozumieć umartwienie i to, co z duchem umartwienia nierozdzielnie jest złączone - miłość krzyża.
Nie myślcie, że domagam się od Was nadzwyczajnych umartwień, pokut. Nie, Dzieci moje, jestem w powołaniu naszym przeciwna wszelkim nadzwyczajnościom, ale zachęcam Was do tego umartwienia, które wypływa z prac naszych, z ubóstwa naszego, które na każdym kroku spotykamy, które nam jest potrzebne do porządnego prowadzenia naszych dzieł, którego potrzebujemy do wiernego praktykowania miłości siostrzanej, posłuszeństwa zakonnego, do tego - mogę powiedzieć - wielkodusznego umartwienia, które jednak nie wpada w oczy, nie zwraca uwagi na siebie i dlatego właśnie jest bezpieczne, że nie naraża na pokusy próżności i wynoszenia się nad inne. Życie zakonne musi być życiem umartwienia. Życie bez umartwienia nie jest życiem zakonnym.
Pierwsze umartwienie nasze, Dzieci moje, to jest wierne spełnianie naszych Konstytucji. Są one dla nas jarzmem, na pewno, a więc umartwieniem. Już sama czujność duszy, by nie przekroczyć przepisów Konstytucji, jest umartwieniem nieustannym. Wszak nauczyciele życia wewnętrznego twierdzą, że życie zakonnicy wiernie wykonującej Regułę świętą jest życiem męczeństwa. Do tego umartwienia więc przede wszystkim zabierajcie się!
Bierzcie chętnie na siebie to umartwienie, którego domaga się każda cnota. Nie ma cnoty bez umartwienia. Wielka myślicielka i katoliczka madame Svétchine mówi, że ta cnota, co nic nie kosztuje, nic nie jest warta.
Umartwienie to jest powolne zadawanie śmierci naszej ludzkiej zepsutej naturze. To jest działać przeciw woli swojej, chęciom swym, zachciankom, depcąc nogami swoje "chce mi się" i "nie chce mi się", by zawsze to czynić, co się Bogu lepiej podoba.
Nie bawcie się w takie drobiazgowe, często dziecinne umartwienia kosztem prawdziwego umartwienia rodzącego cnotę. Owszem, najmniejsze umartwienie z miłości ku Bogu spełnione jest korzystne dla Twej duszy, byleby Ciebie nie odwróciło od najpotrzebniejszego umartwienia - umartwienia cnoty. Ile to dusz bawi się wymyślaniem drobnych umartwień, przez co czują się jakby zwolnione od tych umartwień, jakie życie, praca, życie wspólne ze sobą przynoszą. a te ostatnie są ważniejsze, choć i tamte dobre. Ważniejsze i bezpieczniejsze, bo nie pobudzają do próżności. Więc ćwiczcie się odważnie w tym najważniejszym umartwieniu, w umartwieniu, jakie przy spełnianiu cnoty spotykamy.
Umartwienia potrzebujesz, by żyć zawsze w zgodzie i jedności z siostrami, by być usłużną, uprzejmą; umartwienia - by z uwagą się modlić, by wytrwale, pilnie pracować, by słuchać pilnie i odważnie, by zachować zawsze pogodę ducha. Tych okazji nie potrzebujesz szukać, przyjdą same przez się, bylebyś z nich skorzystała!
Ważnym rodzajem umartwienia jest ciche, chętne dźwiganie krzyżyków, jakie Bóg na nas zsyła - jest miłość krzyża. Życie przynosi ze sobą od czasu do czasu większy krzyż, a dzień w dzień małe krzyżyki, niby małe ukłucia szpilką, które jednak nieraz duszę bardzo dręczą i niepokoją. Przyjmujcie, Dzieci moje, z otwartymi rękami te drobne krzyżyki - Bóg je na Was zsyła, z Boskiej są one woli. Więc kochajmy je serdecznie, wszak one nas do Boga prowadzą, i to pewniej, bezpieczniej niż największe pociechy. i przed wielkimi krzyżami, które bólem, cierpieniem życie nasze napełniają, uklęknijcie jak święty Andrzej, wołając: "Witaj, krzyżu święty, jedyna moja nadziejo, witaj!"
Najlepszym dowodem miłości, jaki Bogu dać możemy, jest chętne dźwiganie krzyża. Lepszego aktu miłości Bożej nad dźwiganie krzyża nie masz. Jakże nie kochać krzyża, który pozwala nam powiedzieć Bogu: "Panie, Ty widzisz, że Cię miłuję!" (10)
Kochajcie każdy krzyżyk: duży czy mały, i ten krzyżyk, jakim może dla Was będzie śmierć starej Matki. Kochajcie Wasze krzyżyki. Każdy krzyżyk jest cenną relikwią krzyża Chrystusowego, więc każdy krzyżyk należy z miłością tulić do serca i ze świętą radością go dźwigać.
Krzyże, które Bóg zsyła - czy małe, czy duże - są dla nas najlepszą szkołą umartwienia. Chętne, ciche, pogodne dźwiganie naszych krzyżyków - oto najmilsze Bogu umartwienie, lepszego sobie wymyślić nie możemy. w tym więc odważnie, Dzieci drogie! i wołajcie zawsze radośnie: "Witaj, krzyżu święty, jedyna moja nadziejo!"
PRZYPIS
9. "Na współczującego czekałem, ale go nie było, i na pocieszających, lecz ich nie znalazłem" (Ps 69, 21).
10. Por. np. J 21, 15-17.
"Kto Regule żyje - Bogu żyje". Przez Regułę rozumiemy i Konstytucje nasze, i Zwyczaje nasze, bo to wszystko jest tylko szczegółowym przeprowadzeniem ducha Reguły świętej. Wierność Regule świętej - oto nasza najprostsza i najpewniejsza droga do świętości. Żadnej lepszej sobie wymyślić nie możemy.
Reguła święta to nasz skarb, bo jest najpewniejszym, najjaśniejszym dla nas wyrazem woli Bożej. Oto wola Boża dla nas, i dlatego ona nam musi być tak nieskończenie droga. Nie potrzebujemy mozolnie szukać woli Bożej - my ją mamy, w niej żyjemy, otoczone nią na każdym kroku. Jak ptak powietrzem, jak ryba wodą, tak my otoczone wolą Bożą, wyrażoną nam przez Regułę świętą. Cóż to znaczy być złączoną z Bogiem? To znaczy właściwie być złączoną z Jego wolą. Która dusza jest najściślej złączona z Bogiem? Ta, która na każdym kroku spełnia wolę Bożą, której wola najściślej jest złączona z wolą Bożą. a do tego złączenia z wolą Bożą najpewniej prowadzi nas Reguła święta, bo nam wskazuje, gdzie jest dla nas wola Boża - bo nam daje możność spełniania woli Bożej na każdym kroku.
Kochajmy, kochajmy gorąco naszą Regułę świętą, starajmy się usilnie, by jak najwierniej ją wypełnić, studiujmy ją, rozmyślajmy nad nią. Nasza Reguła święta to nasza siła, nasza radość, nasz drogowskaz do nieba, nasza światłość - bo to jest wyraźnie wypowiedziana nam wola Boża!
Nie ociągajmy się przed wiernym spełnianiem Reguły świętej. Ona nieraz krępuje, to prawda, ale krępuje złą naturę, trzyma ją w karbach, a to dobrze, choć się naturze nie podoba. Wyzwala nas z więzów naszego ziemskiego "ja", by podnieść nas wysoko na skrzydłach woli Bożej - do Boga!
Więc odważnie i chętnie brać na siebie jarzmo Reguły świętej! Wszak to jarzmo dla duszy kochającej Boga i słodkie, i lekkie, bo ono jest wolą Bożą najsłodszą, najświętszą, najmędrszą, skarbem naszym, wszystkim naszym na ziemi!
Nic lepszego nie mamy na ziemi nad wolę Bożą. Reguła święta jest nam tak droga, bo na każdym kroku podaje nam wolę Bożą do spełnienia. Lecz wola Boża jeszcze się nam inaczej objawia.
W Regule świętej podaje nam Bóg swą wolę do spełnienia przez rozmaite okoliczności życia, od nas niezależne. Podaje nam swą wolę, byśmy z nią się zgadzały i jej się poddawały. Potrzeba nam więc, jeżeli pragniemy być zupełnie złączone z wolą Bożą, nie tylko wiernie wolę Bożą spełnić, ale musimy i z nią się zgadzać, i jej się poddawać. Zgadzać się, z góry wszystko przyjmować, co Bóg względem nas postanowi, bo co Bóg ześle, zawsze dobre dla nas będzie. Spoczywać spokojnie w woli Bożej, walcząc z niepokojem, z troskami, ze strachem, które nieraz, szczególniej wobec grożącego niebezpieczeństwa lub cierpienia, na nas uderzają. Po cóż nam się rzucać niespokojnie, po cóż się trapić? Będzie, co Bóg chce, i to będzie dobre.
"Jak Bóg chce!" Te słowa z miłością wymówione są balsamem dla duszy strapionej. Wymawiajcie te słowa w troskach, w niepokojach, wymawiajcie je też, gdy Bóg krzyż na Was zsyła. O, wtedy nie tylko zgadzajcie się z wolą Bożą, ale jej się poddawajcie cicho, bez skargi, z uśmiechem na ustach, z "Deo gratias" w sercu. "Jak Bóg chce!" Wszak ten krzyż to wola Boża, a wola Boża to nasz skarb na ziemi największy, to szczęście duszy kochającej Boga. "Jak Bóg chce!"
Kochajcie wolę Bożą. Zgryźcie odważnie gorzką i twardą łupinę tego rajskiego orzecha, który Bóg Wam podaje: wewnątrz słodkie, szczęścia pełne jądro woli Bożej znajdziecie!
Chcesz być, Dziecko moje, ściśle złączona z Bogiem? Spełniaj wiernie wolę Bożą, zgadzaj się miłośnie z wolą Bożą, poddawaj się odważnie i radośnie woli Bożej - i tak dojdziesz do szczytu świętości. Modlitwa, pokuta, miłość - oto w szerokich zarysach życie zakonne, więc pamiętaj:
Najlepsza modlitwa - zgadzanie się z wolą Bożą!
Najlepsza pokuta - ciche poddanie się woli Bożej!
Najlepsza miłość - wierne spełnianie woli Bożej!
"Jak Bóg chce!" "Jak Bóg chce!" z tymi słowami na ustach przejdziesz przez życie spokojna w zawieruchach życiowych, słoneczna w mgłach ciemności, silna w walce, kochająca wśród nienawiści, święta wśród grzechów, Boża, choć na ziemi. "Jak Bóg chce!"
Jeden z wielkich autorów ksiąg traktujących o życiu wewnętrznym pisze, że stała pogoda duszy jest największą pokutą. Prawda to, bo niemało potrzeba siły woli, przezwyciężania się, umartwienia, by stale - mimo trudności, przykrości, niepowodzeń, niepokojów, niezdrowia, cierpienia - być zawsze pogodną, jasną, słoneczną, spokojną. a swoją drogą, ta pogoda duszy, to szczęście duszy jest najdzielniejszą pomocą w pracy nad sobą, jest dla duszy tym, czym słońce dla ziemi. Jak pod działaniem promieni słonecznych rozwijają się kwiaty, dojrzewają owoce, tak i w duszy pogodnej, słonecznej rozwija się cudny kwiat świętości, wydający najróżnorodniejsze owoce cnót.
Słoneczko na niebie, dusza słoneczna na ziemi - ile szczęścia dają światu, ile błogosławieństwa przynoszą ludziom, ile pociechy sercom!
Może największym aktem miłości bliźniego jest stała słoneczność duszy, rozsyłająca wszędzie promienie swe jasne i ciepłe. Przechodzi taka dusza słoneczna cichutko, jak ten promyk słoneczny, może nawet ubolewa nad tym, że nic dobrego nie robi, ale nie wie, ile wywoływała jej słoneczność na ustach uśmiechów jasnych, w ile serc wlewała balsam pociechy, jak często rozgrzewała serca zimne, obojętne, ile rozpędzała chmur nieufności, nawet rozpaczy, ile szczęścia rozsiewała bezwiednie naokoło siebie. Nie wie o tym, ale Bóg wie i policzy jej to szczęście, co daje innym, jako zasługę.
Bo też niemało hartu potrzeba duszy, by nie dać się wyprowadzić z tej jasnej pogody. Nie tak łatwo być "słoneczną", gdy niepokój szarpie, gdy ludzie męczą i dręczą, gdy nawał pracy chwilki spokoju nam nie zostawia, gdy choroba podkopuje siły ciała i ból fizyczny i moralny nas szarpie, gdy dusza upada pod ciężarem krzyża. Niełatwe to! i tylko dusza zgodna z wolą Bożą, dusza szukająca szczęścia w woli Bożej, w jasnych regionach Bożych, potrafi mimo wszystko zachować w sobie tę świętą pogodę, to jasne, słoneczne, Boże szczęście.
Jeżeli, Dziecko moje, przyszłaś do zakonu, by szukać Boga, to musisz też w zakonie znaleźć szczęście, bo masz tu źródło szczęścia: masz Jezusa w tabernakulum, Jezusa w codziennej Komunii świętej, otoczona jesteś wolą Bożą. Czego więcej do szczęścia Ci potrzeba? a jeżeli to szczęście zakonne uznajesz i rozumiesz, musisz być szczęśliwa, a to szczęście Boże, niezależne od zewnętrznych okoliczności, musi świecić na zewnątrz i ciepło wydawać - i przez to staniesz się "słoneczna".
Kochaj Jezusa, kochaj Go na krzyżu, kochaj w tabernakulum, kochaj Go w woli Bożej, i będziesz zawsze szczęśliwa, i to szczęście zamieni Cię w słoneczko dla innych, nawet w słoneczko dla Jezusa, otoczonego obojętnością, chłodem, ciemnością w tabernakulum. Czy to nie cudowne zadanie?
A jeszcze o tym pamiętaj: dusza słoneczna jest sama przez się apostołką - bezwiednie apostołuje, prowadzi do Boga, bo mówi ludziom bez słów, ale uśmiechem swym jasnym, że dobrze, bardzo dobrze Bogu służyć, że służyć Bogu to znaleźć szczęście i pokój, jakich świat dać nie może.
O Panie, niech będę jak promyk słoneczny,
Co wszędzie pociechę i szczęście roznosi,
Co wszędzie Twą chwałę i dobroć Twą głosi,
Co jakby Twój uśmiech, o Panie przedwieczny.
Bądźcie więc słoneczne, Dzieci moje, jasne, pogodne, i ucieszycie tym Serce Boże, i będziecie pociechą dla przełożonych Waszych, dla sióstr Waszych, dla wszystkich, z którymi macie do czynienia, i co najważniejsze, spełniać będziecie ochoczo i wesoło wolę Bożą, która jest - jak mówi święty Paweł - Waszym uświęceniem. "Bo wolą Bożą - wasze uświęcenie" (11). Więc zawsze wesoło, pogodnie, słonecznie, z ufnością do góry, do Boga!
PRZYPIS
11. "Albowiem wolą Bożą jest wasze uświęcenie" (1 Tes 4, 3).
Dzieci najdroższe, Przenajświętszy Sakrament to słońce życia naszego, to nasz skarb, nasze szczęście, nasze wszystko na ziemi. Szczęściem duszy zakonnej - wola Boża, Przenajświętszy Sakrament. a gdy wiernie wypełniasz wolę Bożą, jak słodko spoczywać u stóp tabernakulum! Jezus w Tobie widzi wolę swoją spełnioną i Ciebie za to kocha, przyjdzie do Ciebie, zamieszka w duszy zupełnie złączonej z wolą Bożą. i taka dusza może powiedzieć: "Żyję ja - już nie ja, nie moja wola, ale wola Boża - ale Chrystus" (12).
Kochajcie Jezusa w tabernakulum! Tam niech serca Wasze zawsze czuwają, choć ciało przy pracy, przy zajęciu. Tam Jezus, a Jezusa nam kochać tak gorąco, tak serdecznie. a jeżeli nie umiemy kochać, to przynajmniej pragnijmy kochać - kochać coraz więcej!
Niech Komunia święta będzie jakby osią, centrum, około którego całe życie Wasze ma się obracać. Najważniejsza chwila dnia to chwila Komunii świętej, chwila kiedy Bóg i Pan Wasz przychodzi znowu wziąć w posiadanie biedne serca Wasze. Niech one szeroko się otworzą dla Wielkiego Pana - próżne od wszelkich uczuć ziemskich, od niechęci, ambicji, od trosk ziemskich, od myśli ziemskich. Niech wszystko w Was zamilknie, niech Pan mówi, niech Pan rządzi, niech Pan króluje, niech On, tylko On, w Was żyje. Tulcie się do Jezusa jak niegdyś Magdalena do stóp Jego, zapomnijcie o wszystkim w błogiej chwili obecności Jezusa i proście, proście gorąco, wytrwale, choćby natrętnie: o Jezu, daj miłości coraz więcej! Wszak On powiedział: "Proście, a otrzymacie" (13), więc proście, proście, pewne, że Was Jezus wysłucha.
A w ciągu dnia niech serca Wasze znowu i znowu z miejsca pracy uciekają do tabernakulum. Spróbujcie, trzeba wywalczyć sobie to przyzwyczajenie, ale można je sobie wywalczyć! Możesz sercem, duszą nawiedzić Przenajświętszy Sakrament, choć ciało gdzieś daleko przy pracy. a jeżeli możesz, nawiedzaj raz, drugi, częściej - wedle możności i w posłuszeństwie - Przenajświętszy Sakrament. Idź do Jezusa jak dziecko do matki, jak przyjaciel stroskany, zmęczony idzie do przyjaciela, u którego wie, że znajdzie pociechę i pomoc. Idź, powiedz Twemu Jezusowi wszystko, co masz na sercu. Ty Go nie widzisz, ale On jest w tabernakulum, w to możesz silniej wierzyć, aniżeli we własne Twoje istnienie.
A gdy klęczysz przed tabernakulum i nie wiesz, o czym myśleć, i myśli Ci się nie kleją, wtedy uniżaj się przed Panem jak najgłębiej. Ty jesteś tym szarym, grubym płótnem, nic nie możesz, ale cicho, pokornie wystawiaj swą nędzę na działanie promieni miłości wychodzących z tabernakulum, i Jezus duszę Twą biedną, jak słońce płótno, uczyni białą i piękną.
A choćby Cię strachem przejęły Twe winy,
Choć w służbie Jezusa czujesz się omdlała,
Twe Słońce Cię bawi, dla Ciebie jest czynne,
Bylebyś w promieniach słonecznych leżała!
Tak, leż w promieniach Słońca Eucharystycznego cichutko. Choć Ci się wydaje, że nic nie robisz, ale czekaj i ufaj - Jezus sam w duszy Twej pracuje, tylko od Jezusa nie uciekaj!
A patrz, Dziecko moje, gdy czasem smutek, troska, zniechęcenie wślizgnie się do duszy Twej, chcąc ją przygnieść do ziemi, wtedy szczególniej idź do tabernakulum - tam Twój skarb! Cóż wszystkie trudności i przykrości mogą Ci zaszkodzić? Jezusa odebrać Ci nie mogą. a póki masz Jezusa, to z Nim masz i szczęście nieba, i światło nieba, niebo samo! O, jak wszystko, co ziemskie, wobec tego maleje!
A więcej jeszcze, gdy klęczysz u stóp tabernakulum, otwierając szeroko swe serce na to pragnienie miłości, wtedy bądź pewna, że Jezus to pragnienie przyjmie, choćbyś czuła się obojętna i zimna, i dopomoże Ci do osiągnięcia miłości, jakiej gorąco pragniesz, i odda Ci za Twą słabą, niedoskonałą miłość całą ogromną miłość Boskiego swego Serca. i Ty - mały, nędzny robaczek ziemski, niedoskonały, grzeszny - staniesz się przedmiotem miłości Jezusa Twego, Zbawcy Twego, Boga Twojego, i będziesz mogła na pewno powiedzieć: Jezus mnie kocha!
O, jakiż On dobry, Jezus nasz! Kochajcie Go w Sakramencie Miłości! On Waszym skarbem, dla Niego żyjcie, dla Niego pracujcie, do Niego tulcie się w chwilach ciemnych. Niech On będzie źródłem Waszej radości, Waszego pokoju, Waszego szczęścia - i tu, przez całe Wasze życie zakonne, i kiedyś tam, w wieczności.
PRZYPIS
12. "Teraz zaś już nie ja żyję, lecz żyje we mnie Chrystus" (Ga 2, 20).
13. "Proście, a będzie wam dane" (Mt 7, 7).
Dzieci moje, jeżeli chcecie być blisko Boga, blisko Jezusa Waszego, musicie ćwiczyć się w skupieniu i w wiernym zachowaniu milczenia, jak dalece to jest możliwe w naszych zajęciach. Milczenie pokojem jest duszy. Milczcie, ile możecie przy Waszych zajęciach, co potrzebne mówcie, ale nie g a d a j c i e bez potrzeby.
Ceńcie wielkie milczenie - to przygotowanie do Komunii świętej. Niech w klasztorku właściwym to wielkie milczenie jak najściślej będzie zachowane, a jeżeli trzeba mówić, niech to będzie zupełnie po cichu, żeby nie przeszkadzać skupieniu ogółu, żeby nie odrywać ich od myśli Bożych. Gdy dzień, praca dnia już się skończyła, dzwonek nawołuje do milczenia, wtedy zaczyna się tak na dobre życie z Bogiem. Wtedy, jeżeli to możliwe, podnieś serce ku niebu, wejdź w świat Boży. Czeka na Ciebie Pan Jezus i Matka Najświętsza, i Anioł Stróż, i tyle dusz kochających Ciebie. i rozmawiaj z mieszkańcami krajów nadziemskich, i proś, i dziękuj, i powierzaj miłującemu Sercu Jezusa, Sercu Maryi swe troski, obawy, nadzieje, i ciesz się, oddychaj pełną piersią tym tchnieniem wieczności, które Cię owieje. Dobrze choć na krótko oderwać się od ziemi, o, bardzo dobrze!
A w ciągu dnia, kiedy praca zewnętrzna Cię pochłania, kiedy nieraz o wiele więcej mówić musisz, aniżelibyś chciała, i trudno o złączenie z Bogiem, bo o pracy Ci powierzonej myśleć musisz, wtedy dąż do tego, by choć od czasu do czasu serce skierować do Pana, by Mu powiedzieć, że Go kochasz, by odnowić tę dobrą intencję, że wszystko, cokolwiek robisz, tylko dla przypodobania się Jezusowi Twemu robisz, że całe życie, wszelka praca Twa tylko dla Jezusa, tylko! Takie podnoszenie serca do Boga, choć od czasu do czasu, zamienia pracę Twą w modlitwę, życie Twe ziemskie - w życie nadprzyrodzone i Boże.
Nie myśl, że od razu dojdziesz do tego skupienia i złączenia się z Bogiem - o nie! To praca długich lat. Rano postanów sobie, że w ciągu dnia w takich okolicznościach, jak na przykład przechodząc z jednego miejsca na drugie, idąc od jednej pracy do drugiej, chcesz zwrócić serce do Boga. Badaj się podczas rachunku sumienia, czy to postanowienie spełniłaś, i znów postanawiaj, proś o łaskę złączenia z Bogiem. Pracuj nie zniechęcając się, choćbyś i postępów nie widziała. Powoli ani się spostrzeżesz, że dusza coraz ściślej z Bogiem złączona będzie, że życie Twe coraz bardziej koncentrować się będzie w Chrystusie.
Staraj się o to święte skupienie, więc unikaj niepotrzebnego gadania, unikaj niepotrzebnej ciekawości. Po co Ci wiedzieć o wszystkim? Im mniej będziesz wiedziała o tym, co się wokoło Ciebie dzieje, tym łatwiej Ci będzie utrzymać się w skupieniu. Dalej - nie wtrącaj się do spraw innych, przez to unikniesz moc niepokojów i będziesz mogła spokojnie pracować i modlić się. "Ni voir, ni âtre vue, ignorer et âtre ignorée" (14).
Szczęśliwa dusza, która takie życie może prowadzić! Zapomnieć o świecie, o sobie przede wszystkim, żyć cichutko dla Jezusa samego, z Nim, w Nim. Do tego dojdziesz - do tego raju na ziemi - ćwicząc się cierpliwie i wytrwale w milczeniu i w skupieniu!
PRZYPIS
14. (fr.) Nie widzieć, nie być widzianą; nie znać i nie być znaną.
Bądźcie pewne, Dzieci moje, że im szczersze będziecie względem przełożonych Waszych, tym bezpieczniejszą drogą ku cnocie idziecie.
Kościół zabrania przełożonym - i słusznie - wdzierać się gwałtem w tajniki dusz powierzonych im sióstr. Ani prośbą, ani groźbą, ani namową nie powinny wymagać od nich otwierania im sumienia. Ale siostra każda ma zupełne prawo otworzyć duszę swą przełożonej, dać poznać i co dobre, i co złe. Przez to dopiero może przełożona nią kierować, a ten kierunek przełożonej jest tym dla duszy, czym podpora dla słabego drzewka, chwiejącego się od lada podmuchu wiatru.
Szczerość jest nie tylko cnotą młodych, rozpoczynających życie zakonne dusz, jest też cnotą starszych. w życiu duchowym powinnyśmy być jak dzieci, a dzieci ręki matki potrzebują. Nie mówcie: Mam spowiednika, to mi wystarczy. z pewnością, dobry spowiednik to skarb dla duszy, ale jedno Ci powiem: spowiednik zna Cię tylko z konfesjonału, a pytanie, czy Ty się jemu w całej prawdzie przedstawiasz. Nie, żebyś chciała go omamić, nie! Ale bo miłość własna Ciebie zaślepia, bo Ty sama niedobrze siebie znasz, a tymczasem przełożona o wiele lepiej Ciebie zna, widzi Twe słabe strony, których Ty nie widzisz, mogłaby Cię ostrzec przed niejednym złem, a nie może, bo od niej stronisz, jej nie wierzysz, nie chcesz, by "wtrącała się" do Twej duszy. Wierzajcie mi, siostry moje, nieraz spowiednik uważa za świętą, za ofiarę miłości duszę, o której przełożona, niestety, inaczej musi myśleć. Spowiednik słyszy słowa, przełożona widzi czyny.
Szczerość wszak nie polega na tym, że co chwila musisz z przełożoną rozmawiać, o swojej duszy opowiadać, sobą zajmować. Bynajmniej! Nazywam szczerą taką duszę, która nic takiego nie czyni, nie mówi, co by chciała przed przełożoną swą ukrywać. Postępuje zawsze tak, by przełożona o wszystkim mogła wiedzieć, co czyni, co mówi, nawet myśli. Nigdy nie pozwala z kimkolwiek wiązać się obietnicą, że "przełożonej nic o tym nie powiem". Przenigdy! Może więc być bardzo szczera wobec przełożonych dusza, która rzadko z nimi o swej duszy rozmawia, a może być nieszczera taka, która zamęcza przełożoną rozmówkami, bo mówi o tym, co ma ochotę powiedzieć, a ukrywa to, co nieprzyjemnie wyjawić.
Radzę Wam, Dzieci moje, niech przełożona Twa wie, jaki jest przedmiot Twego egzaminu partykularnego (15) - nie żeby ona miała Ci go obmyślać, to Twoja rzecz, ale Ty jej go przedstawiaj. Niech o tym wie, nad czym pracujesz głównie, może Ci nieraz w tym dopomóc. Pokaż jej od czasu do czasu, choćby raz na trzy miesiące, swój egzamin partykularny. To wielka pomoc do wytrwałości w pracy. Proś, choć czasem, by Ci wszystko mówiła, co w Tobie złego widzi, i by Ci dała wskazówki, jak postępować, byś się poprawić mogła z tego, co w Tobie złego.
Trzymaj się ręki przełożonej. Patrz, ona tą podporą, którą Bóg sam dał duszy Twej. Nie pytaj się, czy stara, czy młoda, czy bardziej, czy mniej sympatyczna, ale zawsze o tym pamiętaj, że ona tylko tą zasłoną, za którą kryje się Pan; że On przez nią do Ciebie mówi, Tobą kieruje, Ciebie prowadzi. Idź więc do niej z dziecięcą ufnością. Bądź szczera - to najbezpieczniejsza droga. Bądź - jak mówił święty Jan Berchmans - "jak woda przezroczysta dla przełożonych swoich", i poznasz, ile szczerość taka daje spokoju i szczęścia, ile pomaga do zwycięstwa.
Szczerość to pokora, a pokora - źródłem łaski, pokoju, świętości. Od pierwszej chwili wstąpienia do klasztoru do ostatniej, choćbyś do stu lat dożyła, bądź szczera dziecięcą szczerością wobec przełożonych swoich. Niech nigdy pycha od tej pewnej drogi Ciebie nie odprowadzi!
PRZYPIS
15. Bardziej szczegółowe postanowienia pracy nad sobą (łac. examen roztrząsanie, badanie; particula cząsteczka, kawałek).
Urszulanka Serca Jezusa Konającego powinna wsłuchiwać się w bolesną skargę wydobywającą się z ust konającego na krzyżu Pana: "Pragnę" (16). Wszak ten okrzyk to jęk Serca przepełnionego bólem na widok małej liczby dusz korzystających z łask, jakie On, Jezus nasz, męką i śmiercią swą dla nas, dla całego rodu ludzkiego, wysłużył.
Pragnie Jezus, a to pragnienie takie straszne, że On, który nigdy na nic się nie skarżył, od tej skargi jakby powstrzymać się nie może. Pragnie dusz - dusz, które by Go kochały, a na które, w zamian za ich miłość, mógłby wylać skarby łask i prowadzić je do wiecznej szczęśliwości, do nieba, gdzie On dla nich miejsce chce przygotować.
Dzieci moje, niech w sercach Waszych tli nieustannie święty ogień miłości dusz. Zbawić dusze, prowadzić dusze do Jezusa, dać im poznać nieskończoną dobroć Serca Jezusowego - oto ideał, dla którego poświęcić się mamy. a że dla dusz najwięcej uczynić może świątobliwy kapłan, więc módlcie się o kapłanów, by Pan Bóg zesłał robotników do winnicy swej. Nie szczędźcie ofiar - ofiar z własnej woli, ze swej ambicji, lenistwa - na tę intencję. Nie szczędźcie ofiar dla naszych małych kapłanów in spe.
Ile łask może wyprosić dla dusz kapłańskich dusza cicha, ukryta przed światem, oddana niskiej pracy w cieniu, która pracuje, poświęca się, znosi cicho krzyżyki życia i wszystkim tym - pracą, zmęczeniem, poświęceniem, ofiarą - woła do Pana o łaski dla dusz kapłańskich! Kiedyś na sądzie ostatecznym zobaczysz owoce tej cichej, nie znanej światu pracy dla dusz, tego poświęcenia własnego "ja" dla ściągnięcia na dusze kapłańskie łaski i świętości. Patrzcie, Dzieci moje, to tak cudny ideał! a gdy mamy przed sobą wielki ideał, to łatwiejsza praca, to chętniej się jest gotowym na to, przed czym natura się wzdraga.
Gdy pierwszy raz byłam u Ojca świętego Piusa XI, jeszcze jako nuncjusza papieskiego w Warszawie, wtedy zwrócił mi uwagę na to, że o nic Pan Jezus z takim naciskiem nie każe nam się modlić, jak o dobrych kapłanów. i gdy pierwszy raz klęczałam na grobie Ojca świętego Piusa X, Ojca naszego Zgromadzenia, przyniosła mi nieznana Francuzka modlitwę za kapłanów, którą co dzień odmawiamy. Czy to nie wyraźne dla nas wskazówki woli Bożej? Czy przez namiestników swoich Pan Jezus nie oznajmia nam swej świętej woli, byśmy w szczególniejszy sposób modliły się o dobrych kapłanów?
Więc odważnie, Dzieci moje najdroższe, odważnie do dzieła! Powinnaś być ofiarą całopalną, która się cicho, ale nieustannie pali - czy w pracy, czy w modlitwie, czy w cierpieniu - nieustannie, dla wyproszenia łask dla dusz kapłańskich. Każdy krzyżyk lżejszy się stanie, każdy ból mniejszy, każda ofiara słodsza, jeżeli ją opromieni myśl: Jezu, przyjm to jako ofiarę błagalną, wołającą do nieba - Panie, daj nam dobrych, świętych kapłanów!
Czcijcie kapłanów, nigdy źle o nich nie mówcie, nawet wtedy, gdy źle postępują, chyba gdyby prawdziwa potrzeba do tego Was zmusiła. Pomiędzy sobą nie mówcie ani o kapłanach, ani o spowiednikach, ale Panu Jezusowi polecajcie te dusze coraz gorliwiej. Za zgorszenia dane, niestety, nieraz przez kapłanów przepraszajcie Boga gorąco, starajcie się pocieszać Serce Jezusa Konającego, które najboleśniej odczuwa rany zadawane Mu przez tych, których do godności królewskiego kapłaństwa wyniósł.
Siostry moje, Dzieci moje, nie zagrzebcie się we własnych, często urojonych, cierpieniach, w tych Waszych najczęściej drobnych krzyżykach, które miłość własna powiększa tak, iż zasłaniają Wam widok konającego, w smutku nad niewiernością swych sług pogrążonego, Serca Jezusa.
Najbardziej Boska z Boskich rzeczy - współpracować nad zbawieniem dusz. a mnie się wydaje, że jeszcze bardziej Boska rzecz - współpracować nad uświęceniem dusz kapłańskich, nad pomnożeniem powołań kapłańskich. Więc do tego dzieła, tak bardzo ważnego, z miłością, z poświęceniem zabierajcie się, w tej pracy nie ustawajcie. Nie zniechęcajcie się, iż owoców swej pracy tu na świecie może nigdy nie zobaczycie. Tym lepiej! Pan Jezus niech zbierze sam owoce Waszego poświęcenia, a w wieczności Ty, biedna siostrzyczko, która myślałaś, że jesteś nieużyteczną sługą Pana swego, zobaczysz owoce swej pracy, za które Jezus Twój miłością zapłaci. i ucieszysz się widokiem dusz, którym pracą, ofiarą, poświęceniem wyprosiłaś łaski i światło do coraz wierniejszego spełniania świętych obowiązków stanu kapłańskiego.
PRZYPIS
16. J 19, 28.
Często zarzucają zgromadzeniom zakonnym, iż między sobą się kłócą. To gorszy ludzi świeckich i rzuca złe światło na zgromadzenia. Nie moja rzecz zastanawiać się tu nad przyczyną tych nieporozumień. Często się zdarza, że z obydwóch stron przy dobrej woli jest zbyt wielka gorliwość, która obawia się rzuconego cienia - tak jej się zdaje - na zabiegi i prace. i zapomina się, iż tyle potrzeba pracy dla Boga wobec tej ogromnej pracy przeciw Bogu, że sto razy więcej jeszcze zgromadzeń zakonnych może pracować bez przeszkadzania sobie wzajemnie.
Dzieci moje, chciałabym, abyście miały serce otwarte dla każdego zgromadzenia zakonnego. Wszak w każdym są dusze poświęcone Bogu, poświęcające się w modlitwie, w ofierze i w pracach dla Boga. Jakże tych dusz nie kochać, jakże ich nie czcić?
Daleki niech będzie od Was cień zazdrości na widok powodzenia innego zgromadzenia. Ich powodzenie to powodzenie sprawy Bożej. Czy tego nie pragniemy? Pragniemy powodzenia naszych prac nie dlatego, że to nasza praca, bo nie dla siebie, ale dla Jezusa pracujemy. Więc pragniemy powodzenia prac naszych, bo to prace Jezusa - tak samo musimy pragnąć powodzenia prac Jezusa i w innych zgromadzeniach. Mamy kochać, czcić Jezusa w siostrach naszego Zgromadzenia - są nam najbliższe, to prawda - ale jeżeli Pan Jezus zbliża nas do sióstr innych zgromadzeń, to tak samo w nich mamy kochać i czcić Pana Jezusa.
Zresztą, pamiętajmy dobrze: pokora ma być cnotą fundamentalną naszego Zgromadzenia. Ono jest przeznaczone dla malutkich i biednych. Habit nasz biedny i niepokaźny, Konstytucje nasze nakładają na nas obowiązek, by oddawać pierwszeństwo woalom zakonnym, więc chciejmy uważać się za najniższe, ostatnie, najsłabsze z wszystkich kongregacji. Ta właśnie dobra dla tak małych dusz jak my. Nie zazdrośćmy innym, że ważniejsze, większe prace Bóg im powierza. Korzmy się w nędzy swej wielkiej i cieszmy się, że Pan Jezus choć do niskich, małych prac używać nas chce. i na to nie zasługujemy. Ostatnie miejsce dla nas najbezpieczniejsze, na nim trwajmy z miłości i w miłości, Dzieci moje najdroższe.
Nigdy, nigdy nie obmawiajcie innego zgromadzenia, owszem, jeżeli to możliwe, ukrywajcie słabe strony innych zgromadzeń. Mówcie, co tylko można dobrego powiedzieć o nich, wspierajcie je, pomagajcie, jeżeli tego potrzebują, ile tylko możecie, poświęcajcie się dla nich. Co czynicie dla dusz poświęconych Panu Jezusowi, dla dusz, które są własnością Pana Jezusa, to czynicie dla Jezusa samego.
Kochajcie najbardziej Waszą Kongregację, bo Jezus Wam właśnie tę Kongregację przeznaczył. Ona ma być Waszą rodziną, w niej macie się uświęcić, ona ma Wam wskazać drogę do nieba, przez jej ubóstwo, jej pracę chce Was prowadzić do świętej pokory. Kochajcie ją, jak dobre dziecko najlepszą matkę, ale niech to Wam nie przeszkadza kochać serdecznie innych zakonów.
Nasza Kongregacja jest naszą matką, inne kongregacje i zakony są naszymi braćmi i siostrami, naszym rodzeństwem. Dobre dzieci, chcąc ucieszyć swą najlepszą matkę, kochają się wzajemnie i żyją zgodnie i w miłości. i my, chcąc być pociechą dla naszej matki, Kongregacji naszej, żyjmy w miłości i w zgodzie z naszym rodzeństwem, z braćmi i siostrami naszymi, z innymi zakonami i kongregacjami. Cieszmy się ich powodzeniem, ich świętością, ich chwałą, smućmy się ich smutkiem, wspierajmy, pomagajmy, gdzie możemy. To ściągnie na nas błogosławieństwo i łaskę Bożą, to będzie dla nas dowodem, że naprawdę szukamy nie siebie, ale chwały Bożej, pożytku Kościoła świętego, zbawienia dusz.
"Kto wytrwa do końca, ten zbawion będzie" (17) - mówi Pan Jezus. To najważniejsza rzecz w życiu wewnętrznym: wytrwałość. Wiele zaczyna bardzo gorąco i gorliwie, dążą do najwyższych ideałów, nie zaraz im się udaje, zniechęcają się i rzucają pracę, niby pod pretekstem, że i tak do niczego nie dojdą, że nie warto pracować. Biedne dusze! Lenistwo i pycha podają im takie powody do opuszczania się. Wygodna wymówka dla sfolgowania sobie.
Pamiętajcie, Dzieci moje, że życie nasze to walka, walka aż do śmierci. Choćby żołnierz z początku nawet zmuszony był się cofać, choćby walczył pozornie bezskutecznie, jeżeli choć w ostatniej chwili nieprzyjaciela obali i śmierć mu zada, to zwyciężył, godzien jest chwały i nagrody. Nigdy nie możemy mówić, że nie warto walczyć. Walczyć i wytrwać w walce - oto co się Bogu podoba.
Nietrudno byłoby stać się świętym, gdyby każde krótkie staranie od razu odniosło ostateczne zwycięstwo. Panu Bogu czasem właśnie podoba się taka wytrwałość, która nie cofa się przed długą walką, która co dzień na nowo zaczyna i spokojnie i ufnie czeka, aż Bóg da zwycięstwo. Zresztą, wierzcie mi, pokora mogłaby być narażona na wielkie pokusy, gdybyśmy tak bez trudu prawie, bez walki i prędko zdobywały cnoty. Przyznaję, że to ciężko ciągle chcieć i mimo to ciągle wpadać w te same błędy. Ale wierzcie i w to, że często Bóg ma większe upodobanie w wytrwałej, choć żmudnej walce, aniżeli w łatwym chwilowym zwycięstwie.
Bądźcie więc wytrwałe, Dzieci moje, wytrwałe w swych postanowieniach, wytrwałe w ćwiczeniu się w cnocie, wytrwałe w ćwiczeniach pobożnych, wytrwałe w małych ofiarach.
Pytano się świętego Jana Berchmansa, przez co można się przypodobać Matce Najświętszej. Odpowiedział na to: "Choćby przez najmniejszą praktykę cnoty lub pobożności, lecz z wytrwałością wykonaną".
Ile razy zdarza się, że dusza w chwilach gorliwości najlepsze robi postanowienia, przez parę dni je wykonuje, potem zapał stygnie, o postanowieniach zapomina, po dwóch, trzech tygodniach wszystko poszło w zapomnienie. Albo postanowiła ćwiczyć się w jakiejś cnocie, na przykład w częstej dobrej intencji, próbuje kilka dni - nie udaje się, nie widzi postępu, i wszystko rzuca: i tak nie potrafię, nie warto się męczyć! Warto, Dziecino, warto! Właśnie to, że się męczysz bez pociechy, bez pożądanego skutku, podoba się Sercu Bożemu. Im dłużej prosisz, w tym większej mierze otrzymasz.
Na jedną rzecz szczególnie zwracam Ci uwagę, Dziecko drogie: na brak wytrwałości w prośbach naszych, szczególnie gdy chodzi o dary dla duszy. Tyle nam łask potrzeba do osiągnięcia świętości, ale czy choć o jedną prosimy wytrwale, bez przerwy? Często bywa tak, że prosimy według chwilowego usposobienia: raz o ducha modlitwy, raz o miłość Bożą, raz o wiarę - według ochoty, a potem znowu wcale nie prosimy o dary dla duszy; mamy ziemskie sprawy, które nas bliżej obchodzą. O, gdybyśmy sobie wyrobiły jasne zdanie, że tej lub tej cnoty szczególnie potrzebujemy, o nią szczególnie starać się będziemy i szczególnie o nią modlić się będziemy, gdybyśmy w tym staraniu i w tej modlitwie prośby wytrwały - choćby przez długie lata o jedno i to samo ciągle do nieba szturmując - na pewno po tych latach wytrwałości dałby Bóg w bardzo hojnej mierze to, o co prosiłyśmy. Ale my tej wytrwałości nie mamy i dlatego też nie otrzymujemy. Nasz brak wytrwałości sprawia, iż właściwie same nie wiemy, o co prosimy: raz o to, raz o co innego - nic pewnego.
Bądźcie wytrwałe, Dzieci moje, wytrwałość na pewno da Wam zwycięstwo. Nigdy, nigdy nie poddawajcie się zniechęceniu. Wszystko jedno, choć co dzień i sto razy byś upadła - bylebyś sto razy powstała i ochoczo i ufnie dalej szła. Co dzień zaczynaj na nowo. Nie ma potrzeby, byś widziała swój postęp, bylebyś wiedziała, że masz dobrą wolę - to niech Ci wystarczy!
Z dobrą wolą, ufnie, wytrwale naprzód, ku niebu! Wytrwałością zdobędziesz Serce Boże na pewno!
PRZYPIS
17. "Kto wytrwa do końca, ten będzie zbawiony" (Mt 10, 22).
Skończona ta praca, te prośby moje do Was, Dzieci moje drogie. Chciałabym ciągle i ciągle Was prosić, Dzieci moje: przede wszystkim starajcie się o świętość. To jest cel Waszego wstąpienia do klasztoru, to jest wola Boża - Wasze uświęcenie.
Bądźcie święte - i błogosławieństwo Boże na Kongregacji naszej spoczywać będzie. Bądźcie święte - i dusze do Boga pociągnięcie z łatwością. Bądźcie święte - i szczęście Boże w Was mieszkać będzie. Bądźcie święte - i będziecie pociechą dla Serca Jezusa Konającego. Bądźcie święte!
O, z jaką radością patrzeć będę z nieba na moje Dzieci dążące usilnie do doskonałości! Starajcie się przede wszystkim "o Królestwo Boże i sprawiedliwość Jego".
I raz jeszcze błagam Was, Dzieci moje, żyjcie w jedności i zgodzie, w miłości serdecznej, stanowiąc - jak pierwsi chrześcijanie - jedno serce i jedną duszę. Tam, gdzie nie ma jedności i zgody, tam nie może być błogosławieństwa Bożego, tam nie ma mowy o świętości!
Bądźcie pokorne, i będziecie umiały zachowywać świętą miłość, Bożą jedność i zgodę. Lepiej ustąpić, lepiej niech - choć z małą szkodą zewnętrzną - Wasze choć najlepsze zdanie ustąpi zdaniu mniej korzystnemu innych, byleby miłość siostrzana nie była zadraśnięta.
Chcecie, by praca się rozwijała - żyjcie w miłości i zgodzie. Chcecie być święte - żyjcie w miłości i zgodzie. Chcecie dusze pociągnąć do Boga - żyjcie w miłości i zgodzie. Nic tak nie przemawia na korzyść Zgromadzenia do serc ludzkich, jak widok dusz zakonnych złączonych węzłem serdecznej, siostrzanej miłości. Starajcie się, by siostrom Waszym dobrze było z Wami, chętnie spełniajcie ich wolę, jeżeli to się zgadza z obowiązkami Waszymi. Chętnie poświęcajcie własną przyjemność dla ich przyjemności, i Bóg będzie z Wami, i błogosławieństwo Jego.
Myślę, że płakałabym w niebie, gdybym musiała widzieć Dzieci moje rozdzielone na partie, walczące ze sobą, kłócące się. Lepiej niech Kongregacja nasza przestanie istnieć, aniżeli miałaby wpaść w rozdwojenie, niezgodę. Broń Boże!
A teraz jeszcze żegnam Was, Dzieci moje. Proszę Was, jeśli mnie kochacie, okażcie miłość, uszanowanie, posłuszeństwo tej, która wybrana będzie (jeżeli śmierć mnie zastanie na stanowisku przełożonej generalnej) na moją następczynię. Zawsze, zawsze ułatwiajcie, nie utrudniajcie życia swej przełożonej, proszę Was o to tak bardzo gorąco!
PRZYPIS
18. "Starajcie się naprzód o królestwo [Boga] i o Jego sprawiedliwość" (Mt 6, 33).
Gdyby Panu Bogu spodobało się zabrać mnie nagle, bez pożegnania się z Wami, Dziećmi moimi, z tego świata, to niech ten list będzie dla Was i pożegnaniem, i ostatnim błogosławieństwem, i podziękowaniem za serce, którym otaczałyście mnie zawsze, i przeproszeniem za przykrości, które Wam zrobiłam, i zgorszenia, które bez złej woli Wam dawałam.
Żegnam Was, Dzieci moje najdroższe. Stara Matka Was wszystkie kocha sercem bardzo gorącym i kochać Was zawsze będzie, i - ufając w miłosierdzie Boże, że Bóg do nieba mnie zabierze - za Was modlić i Wami opiekować się będzie.
Dzieci drogie moje, proszę Was przede wszystkim, abyście żyły w zgodzie i jedności, stanowiąc jedno serce i jedną duszę. Poddawajcie się całym sercem i z miłością tej, która miejsce me zajmie. Zaklinam Was, przez miłość Waszą, którą mi zawsze okazywałyście, nie utrudniajcie jej trudnego zadania przełożeństwa, lecz otaczajcie ją uszanowaniem, miłością i czcią. Wszak to dla Boga - Boga w niej czcicie, jak Boga we mnie czciłyście.
Idźcie odważnie naprzód po drodze Konstytucji naszych, wszak chyba w niebie jeszcze płakałabym gorzkimi łzami, gdybym widziała to Zgromadzenie, które tak kocham, w rozdwojeniu, w niezgodzie, a przez to daleko od Boga, od świętości.
Nie smućcie się, Dzieci moje - rozłąka niedługo trwać będzie, a im wierniej służyć będziemy Bogu za życia, tym bardziej wszystkie razem w wieczności radować się będziemy.
Bądźcie święte, starajcie się o świętość - oto jedyne zadanie Wasze na tej ziemi, a tym bardziej w zakonie.
Przepraszam każdą z Was z osobna za wszystko, czymkolwiek mogłam przykrość Wam wyrządzić. Przebaczcie mi, Dzieci drogie, i proście Boga, by mi wszystko darował.
Pamiętajcie o Matce Waszej - módlcie się za mnie, by mnie Pan Bóg prędko zabrał do chwały swojej. Liczcie zawsze na modlitwy tak bardzo Was kochającej Matki. Nie smućcie się, w Sercu Jezusowym my ściśle złączone - oto pociecha w rozłące.
I teraz, Dzieci moje, oddaję Was pod opiekę Maryi, najlepszej Matki naszej, Sercu Jezusowemu. Kochajcie Boskie Serce, bądźcie pociechą Konającego Serca Jezusa naszego Ukrzyżowanego!
Bóg z Wami, Dzieci moje, i z grzeszną duszą moją. Kochajmy się bardzo w Sercu Jezusowym - i to dla Was i dla duszy mojej pociechą, radością i szczęściem! Błogosławię każdej z osobna, drogie moje Dzieci, w imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego.
Oddaję duszę nędzną moją Bogu, ufając, że dobry Ojciec nędznego swego robaczka nie odrzuci. Tobie, o Jezu, o Boskie Serce Jezusa, Tobie, o Maryjo, jasna nasza Gwiazdo Morza, zaufałam, wiem, że zawstydzona nie będę. Amen.
Stara, kochająca Matuchna
m. Urszula Ledóchowska
od Jezusa Ukrzyżowanego
Pniewy 13 V 1923 r.