Piątek - dzień przyjazdu i piękna, kwietniowa pogoda, mimo że to dopiero koniec marca. Młodzi, którzy przyjechali wcześniej, wykorzystali to: spacery, gra w piłkę na boisku, ławeczka w słońcu – to dobry sposób na relaks przed warsztatami. Grupy były z różnych stron: Warszawy i Bydgoszczy, Gorzowa i Poznania, Otorowa i Ozorkowa, Dolska i Pniew (reprezentacja naszej szkoły). Z młodzieżą przyjechały nasze siostry, ale także wychowawcy świeccy, niektórzy wierni Sednu od początku oraz ks. Wojciech Prądziński, który jest instruktorem teatralnym, a na czas warsztatów został … kapelanem Sedna!
To on odprawił dla nas Eucharystię, która była pierwszym wspólnym punktem programu.
Po kolacji był czas na poznanie tematu warsztatów i pierwsze teatralne rozgrzewki, oczywiście z wykorzystaniem najważniejszego w tym roku rekwizytu – liny. Dzień zakończyliśmy późno, ale pobożnie, bo nabożeństwem Drogi Krzyżowej.
Sobota – dzień najpierw wspólnej Eucharystii (jak to dobrze mieć teatralnego kapelana!),
a potem intensywnej i twórczej pracy. Młodzi podzieleni na grupy szukali formy wyrazu dla zadanego sobie tematu. Rekwizyty, które towarzyszyły naszym działaniom, to głównie różnego rodzaju liny, sznurki – magia teatru sprawiła, że na scenie stawały się one metaforą
i zniewalających człowieka więzów, i więzi dobrych, także tej najważniejszej, łączącej człowieka z Bogiem. Jednak zanim to, co zagrane, zaczęło być czytelne, trzeba było dużo próbować i walczyć ze zmęczeniem, które momentami wszystkim dawało się we znaki. Dlatego po sobotniej kolacji był czas relaksu – pogodny wieczór zawsze spełnia swoje zadanie! Koniec dnia poświęcony był refleksji (obejrzeliśmy prezentację na temat poznańskiej piątki – błogosławionych wychowanków salezjańskich) i modlitwy.
Niedziela – dzień premiery i wielkiego finału zarazem. Po Eucharystii, którą przeżyliśmy
w dużej kaplicy razem z pniewska wspólnotą, i niedzielnym śniadaniu była próba generalna, a potem, o godz. 11.30 zagraliśmy spektakl dla publiczności, która całkiem licznie się zebrała: były i nasze siostry, i rodziny niektórych uczestników, i mieszkańcy Pniew. Trudno opisać spektakl, w którym dużo było symbolicznego ruchu, w którym dużą rolę odgrywała muzyka. To trzeba było zobaczyć! Ważne, że młodzi mogli odkryć swoje dotąd zakryte możliwości, przełamać bariery, dotknąć tematów ważnych. I my ślę, że w sercu niejednego z nich
(a i publiczności także) zostanie scena finałowa, w której wykorzystaliśmy prawdziwą historię człowieka, który przeszedł po linie nad wodospadem Niagara, raz nawet pchając przed sobą taczkę. Opowieść o linoskoczku stała się metaforą zaufania i wiary, a pusta taczka zostawiona na scenie była mocną puentą mówiącą: wiara to zaufanie, jak Bogu wierzysz, to właź do taczki.
s. Bogusława Belok