×

Ostrzeżenie

JUser::_load: Nie można załadować danych użytkownika o ID: 62.

niedziela, 25 wrzesień 2011 23:40

DUDEŁO Tekla, s. M. Stanisława od Miłości Bożej

ur. 20 IX 1901 w Utracie (Warszawa Praga, par. M. B. Loretańskiej),
wst. 7 VII 1931 w Pniewach,
I śl. koad. 12 IX 1933 w Równem, kan. 15 VIII 1951 w Pniewach,
nr w księdze prof. 440
zm. 15 V 2000 w Pniewach.
Spoczywa na cmentarzu: Pniewy

Córka Ksawerego, urzędnika, i Franciszki z d. Ziółkowskiej. W 1919 ukończyła Żeńskie Gimnazjum Zofii Kurmanowej w Warszawie, a w 1922 Dwuletnie Kursy Handlowe T. Raczkowskiej w Warszawie. Po rocznym pobycie w sanatorium w Otwocku podjęła pracę w Banku Ziemskim w Warszawie, by pomóc w wychowaniu młodszego rodzeństwa. W 1931 wstąpiła w Pniewach do Zgromadzenia. Po ukończeniu kursu katechetycznego została skierowana do pracy w domu poznańskim. Tam odbyła postulat i 15 VIII 1932 została w Pniewach przyjęta do nowicjatu koadiutorskiego. W XII 1932 pojechała do pracy w domu dziecka w Równem i tam złożyła na ręce Matki Założycielki śluby koadiutorskie. Następnie pracowała ofiarnie w wielu domach Zgromadzenia: w Łodzi na ul. Kopernika (1934-1935), w Wilnie (1935-1945), Otorowie (1945-1949), Pniewach (1949-1951), Monicach (1951-1952), Sulejowie (1952-1953), Lipnicy Murowanej (1953-1956), Sędziszowie (V-IX 1956), w Częstochowie na ul. 3 Maja (1956-1961), w Częstochowie na Grabówce (1961-1971) i na Pułaskiego (1971-1994). Pracowała jako wychowawczyni domów dziecka, do czego uprawniały ją kursy dokształcające dla wychowawców zakładów opiekuńczych dla dzieci i młodzieży, które ukończyła w 1935 w Poznaniu. Była asystentką domową, jako ekonomka załatwiała różne sprawy domowe. W 1950, pracując w Kolegium Piusa X w Pniewach, poprosiła ówczesną przełożoną generalną m. Brygidę Rodziewicz o możliwość odbycia nowicjatu kanonicznego. Cechowała ją odpowiedzialność za wykonywaną pracę i za dobro drugiego człowieka, pogoda ducha, entuzjazm. Nie uchylała się przed żadną pracą, nie narzekała na warunki, w których żyła i pracowała, choć były nieraz bardzo trudne, np. w Wilnie w latach II wojny. Sama ten okres tak wspominała: Przez 4 lata z rzędu prowadziłyśmy w czasie wakacji kolonie letnie dla dzieci w Druskiennikach. Przewijały się tam dzieci z różnych dzielnic Polski: z Warszawy, Wilna, Leszna, a przed samą wojną były dzieci kaszubskie. Zaraz po rozpoczęciu wojny pracowałyśmy przy wykopkach ziemniaków, by zrobić sobie ich zapas na zimę. Pod koniec października wybrałyśmy się z s. Anielą Leszczyńską do Warszawy. Ponieważ koleją jeździć nie pozwalano, wyrzucili mnie z pociągu, więc nic innego nie pozostało, jak przejść pieszo granicę. I tak się stało. Wprawdzie siedziałam tydzień w areszcie, ale potem poszło już gładko, bo resztę drogi do Warszawy przebyłam koleją. W Warszawie byłam tydzień i pełna otuchy wracałam z powrotem do Wilna. Jechałam inną drogą - przez Brześć. Tam wstąpiłam do pani Marii Rodziewiczówny, literatki, zawożąc jej różne wiadomości i listy z Warszawy. Następnie wstąpiłam do naszych domów w Kobryniu i Horodcu i przez granicę - lasami - wróciłam do Wilna. W 1942 siedziałyśmy wszystkie 2 miesiące w więzieniu na Łukiszkach, a dom na Skopówce zajęli lokatorzy. Po wyjściu z więzienia wszystkie młodsze siostry poszły do pracy w majątkach pod Wilnem. Ja, mieszkając z s. Mateą Szczytniewską i s. Stanisławą Korol w mieście (w mieszkaniu przy ul. Pięknej), dochodziłam do sióstr i załatwiałam im różne sprawy w Wilnie, a siostry przysyłały nam prowiant z majątku. I tak przeżyłyśmy do wyjścia Niemców z Wilna. W tym czasie Niemcy chcieli i mnie wywieźć na roboty do Niemiec i już przez tydzień siedziałam w obozie niemieckim, ale w ostatniej chwili wyciągnięto mnie z szeregu - z tym, że będę pracowała w Wilnie dla Niemców. Jednak wiedziona przez Opatrzność, dotarłam do Urzędu Pracy i tam otrzymałam zwolnienie z pracy przymusowej. Zapisałam się wtedy do Stołówki Ludowej sióstr józefitek i tam przepracowałam kilka miesięcy. Następnie pracowałyśmy już z s. Stanisławą Korol w domu - ubierałyśmy lalki, które sprzedawałam w Kownie, gdyż na Litwę jeździłam po żywność. Po powtórnym wyjściu Niemców z Wilna powróciłyśmy na Skopówkę, ale niedługo tam przebywałyśmy, bo w XI 1945 przyjechałyśmy do Polski. Ostatni, 6-letni etap życia spędziła w domu macierzystym w Pniewach. Pogodnie znosiła chorobę i cierpienie. Wykorzystywała ten czas przede wszystkim na modlitwę za Zgromadzenie, za Polskę i za Kościół. Napisała: Dziękuję wielce Bogu, że mnie przetrzymał tak długo w swej służbie. Pragnę i dalej pełnić Jego wolę. Proszę codziennie Matkę Bożą, żeby wspierała nadal nasze Zgromadzenie swą łaską i nieustającą pomocą. Odeszła na spotkanie z Panem w 99 roku życia i w 69 roku powołania zakonnego. Spoczywa na urszulańskim cmentarzu w Pniewach.

Czytany 1843 razy