×

Ostrzeżenie

JUser::_load: Nie można załadować danych użytkownika o ID: 62.

niedziela, 04 grudzień 2011 21:14

MAZUR Genowefa, s. M. Monika od Dzieciątka Jezus,

ur. 16 II 1895 we wsi Rudnik (par. Krynki), pow. Starachowice,
wst. 20 X 1922 w Pniewach,
I śl. 6 I 1927 w Pniewach,
nr w księdze prof. 84
zm. 11 I 1990 w Łodzi.
Spoczywa na cmentarzu: Łódź - Zarzew

Córka Aleksego, sztukatora, i Emilii z d. Barańskiej. Była czwartym dzieckiem w rodzinie. Mając półtora roku, została osierocona przez matkę i była wychowywana przez dziadków. Życie jej nie było łatwe. Uczyła się prywatnie, a od 12 roku życia zaczęła pracować na utrzymanie, m.in. w zakładzie wychowawczym w Łodzi. Do Zgromadzenia wstąpiła w Otorowie, mając 27 lat. Tam spędziła okres kandydatury i postulatu. Nowicjat odbyła w 1925-1927 w Pniewach, a po złożeniu profesji zakonnej powróciła do pracy w domu otorowskim. Następnie przez kilka miesięcy kwestowała w Warszawie na kościół w Ozorkowie. W 1928-1940 pracowała w szwalni III Miejskiego Domu Wychowawczego w Łodzi przy ul. Kopernika. Po przedostaniu się przez zieloną granicę do Warszawy przebywała w domu przy ul. Gęstej, a we IX 1941 wyjechała do Czarnej, gdzie do zakończenia II wojny pracowała w szwalni domu dziecka. Od IV 1945 przebywała w Otorowie, gdzie również pracowała w szwalni. W VIII 1954, po likwidacji domu przez władze PRL, została skierowana do Sędziszowa, gdzie przebywała do II 1957. Następnie należała do wspólnoty w Kielcach na Baranówku (1957-1961) i w Sulejowie (1961-1972). 22 IX 1972 przyjechała do Łodzi na Obywatelską, gdzie - jak napisała: pomagam w szwalni, modlę się i staram się jak najlepiej przygotować na śmierć. Szczerze miłująca Boga, zawsze pragnęła życia doskonalszego i do końca starała się być wierna przyjętym zobowiązaniom, zwłaszcza modlitwie. Kochała Matkę Najśw., jak świadczą o tym jej własne słowa: W tej chwili otrzymałam skarb - obrazek Matki Bożej Częstochowskiej, tej prawdziwej mojej Matki, do której całe życie się modlę, która błogosławiła mi na wejście do klasztoru... Ogromne dziękczynienie składam Zgromadzeniu i mojej Matce Najświętszej - Królowej Polski. Dziękuję za każdą chwilę życia, a pragnieniem moim było zawsze jak najwięcej pracować i dawać siebie Zgromadzeniu. Zręczna i chętna do każdej pracy, a przy tym skromna, pogodna, i łatwa we współpracy z innymi, potrafiła obdarzać miłością tych, z którymi się spotykała. Więzy przyjaźni z wychowankami domów dziecka, w których pracowała, były długotrwałe. Wychowanki z łódzkiego domu na Kopernika odwiedzały ją do śmierci. Była silna fizycznie, zdrowa, nigdy poważnie nie chorowała. W ostatnim dniu 1989 na skutek wylewu krwi do mózgu została lewostronnie sparaliżowana i po kilkunastu dniach odeszła do Pana. Spoczywa na Cmentarzu św. Anny w Łodzi na Zarzewie.

Czytany 994 razy