×

Ostrzeżenie

JUser::_load: Nie można załadować danych użytkownika o ID: 62.

sobota, 10 grudzień 2011 23:17

POGORZELSKA Stanisława, s. M. Teresa od Jezusa,

ur. 14 V 1895 w Petersburgu (Rosja),
wst. 1 XI 1929 w Pniewach,
I śl. 15 VIII 1931 w Pniewach,
nr w księdze prof. 347
zm. 4 IX 1985 w szpitalu w Warszawie.
Spoczywa na cmentarzu: Warszawa - Bródno

Córka Roberta, urzędnika, i Józefy z d. Żak. Jako dziecko mieszkała w najbliższym sąsiedztwie Gimnazjum św. Katarzyny w Petersburgu, do którego uczęszczała w okresie, gdy pracowała tam Matka Założycielka, z którą od początku bardzo się związała. Po ukończeniu w 1913 gimnazjum zapisała się do Medycznego Żeńskiego Instytutu (uniwersytet) w Petersburgu. W 1918 musiała przerwać studia z powodów rodzinnych i wyjechać na Kaukaz. Wróciła do Petersburga w 1921, a w IV 1922 opuściła Rosję i przyjechała do Warszawy. Kontynuowała studia medyczne na UW. W 1926 z powodu śmierci matki i trudnych warunków domowych musiała zrezygnować ze studiów i podjąć pracę zarobkową. Przez 3 lata pracowała jako nauczycielka domowa, ucząc jęz. francuskiego i muzyki. W wieku 34 lat wstąpiła w Pniewach do Zgromadzenia. Po okresie formacji zakonnej i złożeniu ślubów pracowała do XII 1938 w Szkole Gospodarczej w Pniewach. Była też asystentką domową. Uczestniczyła w pielgrzymce pniewskiej do Rzymu z okazji kanonizacji bł. Andrzeja Boboli (17 IV 1938). Została 1 I 1939 mianowana mistrzynią nowicjatu w Pniewach. Funkcję tę pełniła do 1940. Lata okupacji niemieckiej przeżyła w Pniewach, pracując przymusowo w majątku pniewskim pod zarządem Niemki - Treuhänderin v. Massenbach. Po zakończeniu działań wojennych podjęła na nowo obowiązki mistrzyni nowicjatu i pełniła je do 1948. Była też organistką i pielęgniarką w szkole pniewskiej. Jako mistrzyni była dla sióstr serdeczna, dobra, ale i wymagająca. Kochając Zgromadzenie, chciała wychować nowicjuszki na prawdziwe urszulanki, dając własnym życiem przykład pokory, prostoty, ubóstwa i pracowitości. W X 1948 wyjechała do Sieradza, gdzie do 1950 pracowała jako pielęgniarka w bursie dla dziewcząt. Następnie była kierowniczką domu w Milanówku (1950-1951) i pielęgniarką w tamt. internacie dla dziewcząt. Lata 1953-1954 spędziła w Lipnicy, będąc tam asystentką domową. Następnymi miejscami jej pracy pielęgniarskiej i organistowskiej były: Sierzchowy (1954-1957), gdzie była również kierowniczką placówki, Warszawa (1957-1958), Otorowo (1958-1960) i Nałęczów (1960-1962). W 1962 powróciła do domu warszawskiego i pozostała tam do końca życia. Przez kilka lat miała pod opieką starsze panie, mieszkające w domu, zwłaszcza Jadwigę Skirmuntt. Pielęgnowała je troskliwie, nie tylko pomagając znosić dolegliwości fizyczne, ale krzepiąc duchowo, przynosząc książki, znajdując czas na przyjazną rozmowę. Do końca też zajmowała się domową biblioteką religijną. Cieszyła się, gdy mogła siostrom służyć, podsuwając dobrą lekturę. Znała się na literaturze i starannie dobierała książki. Była oczytana, interesowała się nowymi prądami w teologii, jak również nowymi pozycjami z zakresu literatury pięknej. Była prosta i uczynna. Gdy tylko mogła, chętnie służyła pomocą czy radą. Ofiarnie przez kilka lat opiekowała się chorą s. Stanisławą Szymonowicz. Czytała jej książki, modliła się z nią i przekazywała wiadomości z życia Kościoła i Zgromadzenia. Przez pewien czas pielęgnowała też w Warszawie swoją siostrę i brata. Przeżyła wszystkich najbliższych, dziękując Bogu i Zgromadzeniu za to, iż znalazła się w Warszawie w okresie dla rodziny najcięższym i że mogła jej dopomóc. Ostatnie lata życia były dla niej samej trudne, nie tylko z powodu malejących sił i nasilania się chorób (zawał serca, paraliż), ale też z powodu odejścia osób, z którymi od młodości była zżyta. Kochała Zgromadzenie, widząc je w takich wymiarach, w jakich rozwijało się ono za życia Matki Założycielki. Lata posoborowe znaczone były wieloma przemianami w świecie i w Kościele, co wpływało również na kształt Zgromadzenia. Ten szybki bieg przemian był z pewnością źródłem jej cierpienia, trudno jej było z wieloma rzeczami się pogodzić, zrozumieć je i przyjąć, była jednak do końca dzielna. Starała się nie absorbować sobą nikogo. Zmarła nagle, na skutek ponownego zawału serca, w 91 roku życia. Spoczywa w grobowcu Zgromadzenia na warszawskim Bródnie.

* M. U. Ledóchowska, Kronika Zgromadzenia Sióstr Urszulanek SJK, Warszawa 1992.

Czytany 1209 razy