Z przedmowy:
Cały tom jest zbiorem poetyckich komentarzy rozpatrujących problem przemijania i odchodzenia. Inspiruje i buduje te wiersze ukryte w nich, ale dla wprawnego ucha słyszalne pytanie o to, jak przyjąć ten późny czas, jak się z nim oswoić i jak w końcu zrozumieć, co w perspektywie ostatecznej znaczy nasze życie. Współczesny świat nie lubi takich pytań, stara się je usunąć sprzed naszych oczu, łudząc nas perspektywą niekończącej się młodości. Współczesny świat jest wobec starości i śmierci po prostu bezradny. W śmierci widzi nicość i tylko nicość. Jeśli jednak pójść inną drogą, jeśli wrócić do źródeł kultury chrześcijańskiej, która przez wieki wytyczała kierunek ludzkiej myśli i wyobraźni, to okaże się, że bezradność i słabość ustąpią miejsca pragnieniu spokoju, że zamiast zwątpienia pojawi się nadzieja. Śmierć i starość wywołują żal, ale w tym kontekście zostaje on pokonany przez pragnienie dobra. Ta przemiana została w pełni wyrażona w drugiej części przywołanego wcześniej wiersza:
Panie mój, już dzisiaj proszę,
gdy będę się przeprawiać na drugi brzeg,
przyjmij mojego ducha wielce znużonego
w Twoje najczulsze dłonie.
Wiersze siostry Urszuli Michalak wypływają wprost z życia, z codzienności. Tematy podsuwa chwila, pejzaż, spotkanie, sen, modlitwa, rozmowa. Każda sekunda ziemskiego czasu niesie przecież jakieś – godne zrozumienia i zatrzymania – przesłanie. W życiu, powiada autorka, trzeba się cieszyć, ale i płakać, kiedy jest powód. Życie po prostu trzeba dobrze przeżyć. I o tym właśnie są wiersze siostry Michalak. Można je czytać w dowolnej kolejności, bo każdy wiersz trafia w jakiś konkretny punkt rzeczywistości, rozświetlając go i przybliżając jego sens. Ale można także budować z nich dłuższe sekwencje, układające się w poetyckie opowiadania o tym, co człowiekowi przytrafia się w jego ziemskiej wędrówce, o tym, co go zadziwia i nieustannie zaskakuje, bo „wobec spraw ostatecznych/wciąż niczym nowicjuszka/niczym uczeń…”. Jest to więc także swoisty poradnik sztuki życia, otwierający ludzką wyobraźnię na wieczność i nieskończoność:
Wołam cię przyjdź. Spójrz na morze.
Popatrz, nasze Orłowo
w sierpniowym słońcu rozpalone.
Wzrusza, zachwyca, dech zapiera.
Jak zawsze.
W każdą pogodę,
w każdą niepogodę.
Prawie przedwieczór to poetycki obraz wewnętrznego dialogu i sporu o świat i ludzkie w nim miejsce. Niepokój, rosnące napięcie, antykadencje i kadencje emocji świadczą o prawdziwym odczuwaniu przez bohaterkę tych wierszy związku z życiem. Wewnętrzne odczucia padają jednocześnie na plan niezmierzony, transcendentny. Łącznikiem obu zaś tych wymiarów jest miłość, objawiająca się w sytuacjach zaskakujących, paradoksalnych i zgoła niepoetyckich. A jednak:
Płuczę gardło rumiankiem,
mierzę temperaturę
i myślę o Tobie.
Myślę, że to jest miłość.
Tak myślę.
(Tak myślę)
Wyciszenie napięć i uspokojenie ma swoje pierwotne źródło w czystym uczuciu, w tym, co szlachetnie oczyszczone z gwałtownych namiętności i co ostatecznie ocalało z chaosu zdarzeń, doznań i uniesień.
Mało jest dzisiaj wierszy tworzących bezpośrednią relację z wiarą. Modlitwa poetycka bywa traktowana nierzadko jako forma anachroniczna i niezdolna do wyrażenia tego, co składa się na ludzkie życie. A przecież laicyzacja sztuki odcięła ją od rzeczywistego źródła, jakim jest przeżycie metafizyczne. I tego braku nie da się wypełnić eksperymentami, manifestami i awangardowymi programami. Poezja musi istnieć w związku z rzeczywistością, jej język musi być zdolny do wypowiedzenia tego, czego w inny sposób nie da się wypowiedzieć. Poezja bez metafizyki umiera. W tych wierszach metafizyka jest obecna. Dlatego wiersze siostry Urszuli Michalak z tomu Prawie przedwieczór są naprawdę proste jak „cięciwa smukłej prostoty” i dlatego są one - szczególnie dzisiaj - tak bardzo żywe, mocne i prawdziwe.
Warto też zauważyć, że omawiany tom poezji wzbogacony jest pięknym załącznikiem w postaci płyty CD, która zawiera wszystkie publikowane w książce wiersze czytane przez Annę Dymną. Czytanym wierszom nadaje refleksyjnej głębi niepowtarzalna w swoim klimacie muzyka światowej sławy kompozytora Wojciecha Kilara.