wtorek, 07 kwiecień 2020 10:55

Wybrane wiersze s. Urszuli Michalak

***

Cicho.
Rozpoczyna się zmartwychwstanie. 

Świt wciska się wąską szczeliną do grobu
zalękniony jak apostołowie.

I nagle jasność
wyłuskana z pogrzebowych płócien. 

To żywy Bóg
co przenika mury.

I znowu w ludzkim ciele.

Blask Alleluja

W pierwszy dzień po szabacie,
u wejścia do pustego grobu,
na kamieniu jak na ołtarzu
anioł sprawował liturgię wielkiego milczenia. 

I słychać było,
jak Zmartwychwstały w ikonie wiosny
rozsiewał w ogrodzie blask alleluja.

Misterium  Zmartwychwstania

Ziemią zakolebał cud.
Na popękanych pieczęciach pustego grobu
wyrosła otwarta brama wieczności.
Ocean życia trysnął przystanią zbawienia.

Biały Żagiel rozwinięty porankiem alleluja
popłynął ogrodami nieba.
Cekiny glorii sfruwały poboczem świtu
na ażurowy pagórek łaski.

Słońce w niskim ukłonie
dzwoneczki światła tuliło w ekstazę ciszy.
Zmartwychwstanie – oprawione w ikonę ognia,
w majestat złotego stada kaczeńców.

Psalm  majowy 

Maj,
dzika grusza
na zielonej tasiemce między,
w aureoli pszczelego wianka.
Białe pompony koniczyny
słodkie
jak ostudzony nektar
zachodnich zórz.

Niebo,
rozpięty wachlarz wieczności.

Litania Podlaska

Madonno Podlaska
w barwnej zapasce chudych zagonów,
módl się za nami.

Panno brzozowa zielonooka w czeremchowym welonie.
Słoneczny Wirydarzu pszenicznego lata.
Dojrzały Kłosie cierpliwego czekania.
Piastunko żniw nad kołyską wiatru.
Słodki Cieniu rozżarzonego południa.
Miedzo zgody w pąsach pojednania.
Tęczo wyrosła na grzbiecie nieba.
Malwo smukłego trelu skowronka.
Pątniczko pajdy postnego chleba.
Łzo zgrzebnego lnu i konopi.
Zielarko kolczastego łopianu i złocistożółtego rozchodnika.
Najczystsze Źródło pod skrzypiącym ramieniem żurawia.
Utrzęsiona Miaro trudów zebranych w kamienne garnki.
Wyborny Smaku pieczonych kartofli i zsiadłego mleka.
Brzemienna Rodzicielko pękatych sadów papierówek.
Mroku zasypiający pod wystrzyżoną strzechą stodoły.
Wierna Strażniczko chaty za wsią.
Jasny Drogowskazie na rozstaju dróg.
Kruchy Brzasku z wachlarzem poranka.
Matko wsparta o kostur wieczoru
rozprosz,
rozprosz człowiecze ciemności.

Matka w tulipanowej sukience

W cieniu miodnej lipy
pulsuje źródło łask.
Kapliczka
przyodziana wstążkami i bibułką.
Patronka majowych świtów
w objęciach zórz.
Tulipanowa sukienka
rumieni się w kołysce jutrzenki.
Pękate płomienie bzów
jak kadzidło wznoszą się do nieba.
W pobudce rosy przybywają godzinki.
Wianuszek pszczół nuci murmurando.
Barwny kobierzec litanii
układa się w tęczę.
Matka.
Bez złotogłowiu.
O rękach opuchniętych
prostotą różańca.
Okryta muślinem dymu
zeszłorocznych kartoflisk.

Psalm lutowy

Na białym płótnie zimy,
na krosnach zasp i strunach zawiei
rodzi się luty.
Gromnica łaski, jak płonący ogień,
po kładce milczenia
wznosi się ponad sklepienie ciemności.
W lichtarzu serca nimb pokory
rośnie zaczynem przedwiośnia.

Ratuj, o Porcie tonących.
Wstąp w zastygłe pacierze.
Ocal strumieniem zmiłowań
pękatej nadziei.

Gromniczna

Maryjo,
Matko Gromniczna,
otulona antyfoną bieli,
módl się za nami.

Pani Światłości
przeszyta zaprószonym ogniem boleści,
Nadziejo przestronna
w mroźnej zapasce ciszy,
Prześwicie bramy rajskiej
rozwartej na oścież ufności,
spójrz,
dwa młode gołębie uleciały w ofierze
pod obłoki zawierzenia. 

Stygmaty proroctwa
jak całopalenie
w tajemnicy Krzyża.

Gościniec Popielca

Zgrzebny gościniec Popielca
wsparty o Krzyż
zastygł pod pergolą fioletu.
Postna struna czerstwej zadumy
obleczona w cierniowe łąki
brodzi po ugorach we włosiennicy bólu.
Pod skibą smukłej nadziei
stygmaty łez w objęciach troski.
U podnóża horyzontu
kiełkuje brzask zmartwychwstania.

Zwiastowanie

Anioł Pański w tryptyku godzin
kołysze dzwonem nieba.

Tajemnica Zwiastowania
poczyna się na świetlistej strunie ciszy.

Ave Maryja
w pokornym uniżeniu.


Na rosie świtu. W dojrzałym słońcu południa.
U podnóża zachodu.

Szary dzień po trzykroć święty.

Babcia znachorka

Babcia znachorka
z trzema klasami szkoły powszechnej
warzy napar z ziół na okłady.
Leczy Chrystusowi ranę w boku,
co nie chce się wygoić.

Objawienie

Nizina mroźnego dnia
szybko opada w dolinę mroku.

W pejzaż pobielonych harf sadów i ogrodów
wstępuje anioł uciszenia.

Pod karbowaną kopułą nieba
rozpięte liliowe westchnienia zachodnich zórz.

W otwartych bramach wieczoru
tli się uboga kolęda skrojona w uroczysty poemat.

Dromadery skryte za garbem niskości
podglądają Cud przez szpary zadziwienia.

W ażurowych śnieżynkach zamieci
strzelista chwała jak diadem wieczności.

Złoto, kadzidło i mirra na progu stajenki
w pękatym pucharze ofiarnym.

Chrzest

Wody Jordanu
stroją się w uroczysty poemat.

Modre kaskady fal ubierają
skrojone na miarę włosiennice wodorostów.

Pnące pagórki dnia rozbłyskują
niczym snopy światła porastające widnokres. 

W źrenicy Opatrzności
poczyna się misterium chrztu.

Syn odziany w grzech świata
rozwija żagiel przymierza.

Ogorzałe grzbiety wód w pokornym uniżeniu
opłukują bruzdy świętego krajobrazu. 

Pod sklepieniem wieczności
Duch zastyga w locie ptaka.

Na skrzydłach chwały
drży rumiana kopuła firmamentu. 

Ojciec zanurzony w obłokach


Cicha noc


W grocie, tuż za murami miasta Betlejem,
cicha noc przytulona do żłóbka.

Welon nieba żarzy się
rumieńcem uniżenia.

Chwała Pana Zastępów krzepnie
w otwartej ranie kosmosu.

Na dziedzińcu dziejów, na sianie,
Dziecko jak wschodząca Światłość.

Święta Rodzina w strumieniach blasku
otwiera Księgę Zbawienia.

Witraż narodzenia

Gwiazda z Betlejem
w jodłowym śnie.

Niebo przytulone do ziemi
w kołysce horyzontu.

Bóg – Człowiek
płacze na sianie.

W oczekiwaniu

Sianem wyłożę żłób mojego serca,
ozdobię tęsknotą,
zadumam się w oczekiwaniu,
przyjdź.
Otulę Cię moim pacierzem,
ogrzeję kolędą,
osłonie ciepłem ciała, obronię.
 
Przyjdź.

Psalm czerwcowy

Pod strzechą nieba

jaskółki uwiły gniazdo lata.

Obłoki ciszy
płyną rzeką błękitu.

Brzozowy zagajnik
kolebie się w złotym cekinie słońca
jak w kołysce świtu.

Dzień za dniem rok za rokiem, 2016

Psalm kwietniowy

Płoną pochodnie kwitnących mirabelek.
Białe obłoki zatapiają źródła bólu.

Spływa uciszenie.

Błękit nieba kipi na młodą zieleń.
Budzą się słodkie marzenia, tęsknoty.

Anioł wiosny uskrzydla wybrańców.

Dzień za dniem rok za rokiem, 2016

Wieczernik

Słońce staczało się wolno z Góry Oliwnej
na stygnące łąki doliny Cedronu,
w mroczny wąwóz niepokoju,
w otwarty ból umykającego potoku.

W sali na górze
smukłe ognie kaganków
rozjaśniały godzinę wieczerzy,
odsłaniały gorejący witraż Bożego Serca.

Wybiła ostatnia lekcja pokory.
Bóg przepasany całunem uniżenia
umywał nogi uczniom,
którzy nie rozumieli mowy znaków.

Za stołem, w geście miłości
łamał przaśniki, karmił Ciałem.
Wino w tłoczni przeznaczenia
sączyło się kroplami Krwi, strugą napoju Życia.

Gdy odśpiewali psalmy,
Jezus wraz z uczniami
wyszedł za potok Cedron.

Dzień za dniem rok za rokiem, 2016

Ogród oliwny

Cyprysy pęczniejące granatem wieczoru
rzucały długie cienie smutku.
Oliwkowy gaj zanurzony w studnię strachu
dojrzewał krwawymi owocami.

Anioł pod drżącym baldachimem skrzydeł
otulał Boga
w przepowiednie proroków
i gorzkie struny bólu.

Dzień za dniem rok za rokiem, 2016

 

 

 

 

 

Czytany 1773 razy Ostatnio zmieniany wtorek, 07 kwiecień 2020 11:00