środa, 04 styczeń 2012 17:12
SOBCZAK Genowefa, s. M. Joachima od Ducha Świętego,
ur. 24 XII 1926 w Tursku, pow. Jarocin, wst. 15 X 1946 w Pniewach, I śl. 6 I 1950 w Pniewach, nr w księdze prof. 1085 zm. 17 XII 1992 w szpitalu w Warszawie. Spoczywa na cmentarzu: Warszawa - Bródno |
Córka Andrzeja i Jadwigi z d. Pływacz. Pochodziła z wielodzietnej (7 dzieci) rodziny robotniczej. Od 1933 uczęszczała do szkoły powszechnej w Tursku, której z powodu wybuchu II wojny światowej nie ukończyła. Świadectwo ukończenia uzyskała dopiero w 1968. W czasie wojny pracowała zarobkowo. W zastępstwie za starszą siostrę wyjechała na roboty przymusowe do Niemiec, a po wojnie powróciła do kraju i pracowała w Państw. Leśnictwie w Gołuchowie. Wstąpiła do Zgromadzenia w wieku 20 lat w Pniewach. Pozostała tam do 1952, odbywając kolejne etapy formacji zakonnej, zakończone złożeniem I profesji. Przebywała w następujących domach Zgromadzenia: Sieradz (1952-1954), Otorowo (I-VIII 1954 i 1957-1970), Lipnica (1954-1957), Września (1970-1973), Pniewy (VIII-XII 1973), Rabka Zdrój (1973-1974), Szewna (1974-1977), Szczebrzeszyn (VIII-X 1977), Kielce (1977-1980) i Wrocław (1980-1982). Od 1982 do śmierci przebywała w domu w Warszawie. Podejmowała różne prace domowe i apostolskie. Przez wiele lat pełniła obowiązki zakrystianki w kościołach parafialnych. Nie szczędziła trudu i wysiłku, aby służba liturgiczna była na wysokim poziomie. Dbała o czystość domu Bożego. Miała pogodne, choć niełatwe usposobienie, ale starała się wynikające z tego cierpienia ofiarować Bogu. W ostatnich latach życia cierpiała na - jak stwierdzono w szpitalu - nowotworową chorobę płuc. W swym życiorysie napisała: W życiu były różne chwile, ale najmilszymi były te, kiedy było mi bardzo trudno, ponieważ zawsze szukałam tego, co można by Panu Bogu ofiarować... Miałam dość silną wolę i czasem trudno mi było z niektórymi rzeczami się pogodzić (...), ale cieszę się, że mogłam cierpieć dla Boga. Przecież tyle mam intencji, że aż głowa boli, i nie ulęknę się cierpienia. Chrystus dopomoże! Chciałam być dobra i pełna wyrozumiałości, ale ludzka natura nie zawsze była dobra, więc starałam się wyrównać to modlitwą. Tyle mam radości z tego, że mogę Panu Bogu służyć. Dziękuję Ci, Boże, że jestem w Zgromadzeniu, które czci Twoje kochające i konające Serce. Potrzebowała przeciwności i cierpień, aby wzrastać, a w chwili śmierci znalazła w miłosiernym Sercu Jezusa umocnienie i pokój. Spoczywa w grobowcu Zgromadzenia na warszawskim cmentarzu na Bródnie.
Dział:
indeks - litera S