×

Ostrzeżenie

JUser::_load: Nie można załadować danych użytkownika o ID: 62.

wtorek, 29 listopad 2011 20:33

KLIMEK Antonina, s. M. Zacharia od Niepokalanego Poczęcia,

ur. 9 VI 1892 we wsi Kucharki, pow. Pleszew,
wst. 22 V 1925 w Łodzi,
I śl. 8 XII 1929 w Rzymie,
nr w księdze prof. 214
zm. 31 I 1973 w Warszawie.
Spoczywa na cmentarzu: Warszawa - Bródno

 

Córka Antoniego i Franciszki z d. Janiak. Pochodziła z wielodzietnej rodziny rolniczej. Ukończyła w 1906 niemiecką szkołę powszechną oraz kurs szycia i kroju w 1922. Trzy lata później, mając 33 lata, wstąpiła do Zgromadzenia w Łodzi. Od początku swoją pobożnością, taktem i kulturą zyskała ogólną sympatię. Po I roku nowicjatu, odbytym w Pniewach, pracowała przez kilka miesięcy w szwalni domu przy ul. Czerwonej w Łodzi, a w I 1929 wyjechała do Rzymu. Przebywała najpierw w domu przy via Cavour, następnie przy via Regina di Bulgaria. Pracowała w szwalni, a także przy furcie i jako zakrystianka. W Rzymie złożyła najpierw śluby czasowe, a 8 XII 1932 śluby wieczyste. 13 V 1937 wyjechała do Francji, gdy Matka Założycielka otwierała dom na górze Saleve w Alpach. Pracowała w domu Notre Dame du Saleve w 1937-1939 oraz 1941-1942. Po likwidacji tej placówki wyjechała do Virieu-sur-Bourbre, gdzie spędziła lata 1942-1959, a następnie przebywała w domu w Ucel, w którym była już poprzednio w 1939-1941, tzn. w okresie czasowego zamknięcia z powodu wojny domu Notre Dame du Saleve. Przez cały czas pobytu we Francji pracowała w szwalni i w garderobie. Powróciła do kraju 12 VIII 1960. Powrót do Polski po 31 latach pobytu za granicą niemało ją kosztował. Była wrażliwa na piękno natury i w Warszawie, gdzie odtąd przebywała, brakowało jej krajobrazów, do których przywykła we Francji. Była człowiekiem o silnym i zdecydowanym charakterze. Twarda dla siebie, nie lubiła, by się ktokolwiek nią zajmował i nad nią rozczulał. Nie miała dla siebie żadnych wymagań, nie lubiła nowych rzeczy, nie szukała ulg. Niemal do końca życia pracowała. Przez pierwsze lata pobytu w Warszawie była to praca w szwalni, potem w trykotarni. Przez dłuższy czas miała pod opieką pokoje gościnne i wykonywała to zadanie w sposób cichy i odpowiedzialny. W 1971 złamała nogę w biodrze. Dzielnie przeszła skomplikowaną operację i pobyt w szpitalu. Po powrocie do domu znowu starała się pomagać, gdzie tylko mogła. Wkrótce jednak ujawniła się choroba nowotworowa. Dwukrotny pobyt w szpitalu nie przyniósł ulgi. Ostatnie miesiące jej życia były wypełnione intensywną modlitwą. Mówiła, że: ledwie zdąży wszystko Panu Bogu powiedzieć. Była wdzięczna Bogu za łaski, otrzymane w ciągu całego życia, i za to, że wszędzie siostry były dla niej dobre. Spoczywa w grobowcu Zgromadzenia na cmentarzu Bródnowskim w Warszawie.

Czytany 1252 razy