×

Ostrzeżenie

JUser::_load: Nie można załadować danych użytkownika o ID: 62.

niedziela, 04 grudzień 2011 18:35

MALCZEWSKA Maria Józefa, s. M. Ancilla od Jezusa Ukrzyżowanego,

ur. 2 II 1920 w Płońsku,
wst. 5 V 1946 w Sieradzu,
I śl. koad. 15 VIII 1950 w Zakopanem,
kan. (za dyspensą) 5 I 1963 w Pniewach,
nr w księdze prof. 1094
zm. 7 II 1981 w szpitalu w Kielcach.
Spoczywa na cmentarzu: Kielce - nowy cmentarz

Córka Antoniego i Heleny z d. Strockiej. Pochodziła z rodziny urzędniczej. Ukończyła Państw. Gimnazjum Żeńskie im. Hetmanowej Reginy Żółkiewskiej w Płocku, uzyskując świadectwo dojrzałości w V 1938. W tym samym roku rozpoczęła studia na Wydziale Matematycznym Uniwersytetu Poznańskiego. Wybuch II wojny światowej zmusił ją do przerwania studiów. W 1940 podjęła pracę w dziale handlowym Wytwórni Papierów Wartościowych w Warszawie. Choroba płuc, na którą zapadła, zwróciła ją do Boga. Na modlitwie odczytała wolę Bożą dla siebie. Przez swego spowiednika, ks. Wł. Łysika MIC, nawiązała kontakt ze Zgromadzeniem. Wstąpiła po wojnie, mając 26 lat. Po 2 miesiącach, przeżytych w Sieradzu, została skierowana do Zakopanego - do pracy w kancelarii domu dziecka. Pracowała tam do 1956. W Zakopanem odbyła nowicjat koadiutorski i złożyła śluby koadiutorskie. Stan jej zdrowia stale się jednak pogarszał i nie mogła pracować wśród dzieci. Wyjechała do Sulejowa, by pełnić tam od 1957 obowiązki prefekty domu. Lata 1959-1962 spędzała w sanatoriach i poddana została operacjom: w 1959 (resekcja płuca) i w 1961 (operacja torbieli na szwie pooperacyjnym). W 1962 wróciła do normalnej pracy najpierw w Warszawie, gdzie w 1962-1965 pracowała w infirmerii, następnie w 1965-1969 w Domu Akademickim KUL-u w Lublinie przy ul. Szopena. W 1969-1978 była kierowniczką domu w Kielcach na Baranówku. Podjęła też pracę w kurii diecezjalnej w Kielcach. Była osobą głęboko pobożną, rozmodloną, w pracy niezawodną. Można było na niej całkowicie polegać. Jako odpowiedzialna za dom zakonny, dbała o nadprzyrodzony klimat we wspólnocie, troszczyła się serdecznie o siostry, o warunki ich pracy. Żyła sprawami Kościoła, zarówno powszechnego, jak i lokalnego, w którym siostry pracowały. Umiała mobilizować ludzi do modlitwy za Kościół, za rodziny... Kochała Zgromadzenie, wdzięczna za to, że mogła w nim żyć i pracować. Kiedy otrzymała od przełożonej generalnej pozwolenie na złożenie ślubów kanonicznych, napisała: Wstępując do klasztoru, od pierwszej chwili pragnęłam jak najmocniej być związana ze Zgromadzeniem. Pan Bóg chciał inaczej, przynajmniej formalnie. Godziłam się z tym stanem jako szczególnym znakiem woli Bożej, wierząc, że wszystko jest wielką, niezasłużoną łaską, a w tym wypadku i wyrazem wielkiej dobroci Zgromadzenia, bo inaczej pewnie nie mogłabym być urszulanką. Cicha, niezajmująca nikogo swymi sprawami, nienarzekająca na zdrowie ani na trudności, była równocześnie wrażliwa na potrzeby biednych, chorych, starszych. Niosła im pomoc w rozmaitych formach: pielęgniarską, materialną i duchową. Dyskretna, życzliwa, pełna kultury, budziła zaufanie ludzi, wśród których miała prawdziwych przyjaciół. Zmarła nagle, niespodziewanie, wskutek wylewu krwi do mózgu. W pogrzebie wzięło udział 2 biskupów, około 40 księży, wiele sióstr zakonnych i innych ludzi. Proboszcz w imieniu wspólnoty parafialnej na Baranówku dziękował jej za wkład w życie parafii i podkreślił jej postawę Ancilli - prawdziwej służebnicy i siostry ludzi potrzebujących. Spoczywa na nowym cmentarzu w Kielcach.

Czytany 1306 razy