piątek, 13 listopad 2020 11:32

Nowy projekt misyjny w Argentynie - Schronisko w Merlo dla kobiet z dziećmi w sytuacji nagłego zagrożenia

Sytuacja kobiet i dzieci na peryferiach Buenos Aires

Wspólnota naszych sióstr w Merlo marzy o zrealizowaniu projektu budowlanego, który pomógłby im w duszpasterstwie kobiet i dzieci znajdujących się w szczególnym zagrożeniu. Ta misyjna potrzeba zrodziła się z obserwacji i doświadczeń sytuacji biednych rodzin żyjących w dzielnicach peryferyjnych i asentamientos (są to tereny zajmowane przez ludzi, którzy stawiają tam prowizoryczne domki i czekają aż ta sytuacja się zalegalizuje – jeśli to są tereny państwowe – albo aż ich stamtąd wyrzucą – jeśli to jest własność prywatna), w strefie tzw. Conurbano Bonaerense, (pierścień ubogich dzielnic otaczających Buenos Aires), konkretnie miejscowości Libertad-Pontevedra, gdzie mieszkamy i pracujemy...

Praca sióstr koncentruje się na towarzyszeniu osobom uzależnionym od narkotyków i ich rodzinom. Kobiety i dzieci są „najbiedniejszymi z biednych”… To właśnie one stają się ofiarami wyścigu, który narzuca świat kapitalistyczny. Kobiety, często z kilkorgiem dzieci, które zostały opuszczone przez mężczyzn, pozostają bez środków do życia, bo nie otrzymują alimentów.  Wszystko w ich życiu jest prowizoryczne: miejsce zamieszkania, kwestia własności zajmowanego terenu, światło, woda, kuchnia, wyżywienie, praca, relacje rodzinne... Często tracą w jednym momencie to wszystko – a jest tego niewiele – co zdołały zebrać. Praca to sprzątanie, pilnowanie dzieci, opieka nad osobami starszymi, sprzedaż jedzenia, ubrania... Problem tkwi w tym, że aby móc to robić, nawet jeśli znajdą jakąś pracę, muszą wyjść z domu, jechać do Buenos Aires Centrum (często kilka godzin, kilkoma autobusami), zostawić dom (który często nie ma drzwi ani zamka), ryzykować, że ktoś wejdzie, okradnie, zrobi krzywdę dzieciom... musiałyby zostawić dzieci same w domu, bez opieki, wracać późną nocą, iść pieszo od przystanku ciemnymi ulicami, gdzie mogą zostać zaatakowane, okradzione... Ulicami, gdzie po deszczu nie można wejść ani wyjść z powodu błota... A często bywa, że nie pracują, bo mąż nie pozwala, nie chce, żeby wychodziły z domu...

Charakterystyczną cechą tych środowisk jest kultura patriarchalna, obecna w relacjach rodzinnych prawie wszystkich rodzin (jeszcze bardziej widoczna wśród emigrantów z Paragwaju, których sporo zamieszkuje dzielnice, w których pracujemy). Wyraża się ona w nierówności między mężczyzną i kobietą: kobieta we wszystkim zależy od mężczyzny, jej zadaniem jest obsługiwać męża, przygotować (a często także zdobyć) jedzenie, opiekować się dziećmi, sprzątać i utrzymać dom. Mężczyzna na ogół nie bierze pod uwagę tego, co myśli, co czuje kobieta, jej opinii, jej uczuć, traktuje ją jako swoją własność, jest do jego dyspozycji. Kobiety niewiele mają do powiedzenia w ważnych decyzjach dotyczących życia rodziny czy swojego własnego życia. Przemoc połączona z narkotykami jest obecna w różnych formach we wszystkich sferach życia w barrio. Ale ta najbardziej okrutna ma miejsce wewnątrz rodzin i dotyka kobiety i dzieci, które pozostają bezbronne. Nawet sąsiedzi nie zareagują, bo się boją.

Także same kobiety wpadają w sidła narkotyków. W tej sytuacji są na pozycji przegranej: ośrodki leczenia uzależnień są pomyślane dla mężczyzn, którzy sami decydują o swoim życiu, nie muszą myśleć o dzieciach... Grupy przestępcze (handel narkotykami, kradzieże) opanowują cale strefy/dzielnice i nadają ton ich życiu. Są to tzw. „strefy wyzwolone” (prawie wszystkie dzielnice znajdujące się w zasięgu naszego Centrum do nich należą). Kobiety żyją w sytuacji chronicznego stresu, bo wymagania życia zawsze przerastają ich możliwości. To, co im dodaje sił, żeby iść naprzód, to walka o życie i przyszłość dzieci. Jak mówiła święta Matka Urszula, w rękach tych kobiet leży przyszłość narodu, przyszłość świata. Są godne podziwu – wiele się możemy od nich nauczyć. Ale czasem dochodzą do granic wytrzymałości i potrzebują pomocy. I to jest najgłębszy sens naszego projektu – pomóc kobietom, które tego potrzebują, w ich walce o nowe, lepsze życie, o nowy, lepszy świat dla nich i dla ich dzieci. Chcemy im pomóc w ich walce o prawo do pełni życia dla nich i dla ich dzieci. Temu ma służyć Schronisko “Błogosławiony Juan Diego”.

W tym momencie rejon, w którym będzie funkcjonował nasz projekt, jest dotknięty pandemią, co w konsekwencji zwiększa poziom ubóstwa i z całym okrucieństwem czyni widocznymi sytuacje przemocy i maltretowania kobiet i dzieci, ponieważ zamknięcie i odosobnienie z powodu kwarantanny zwiększa napięcie i przemoc tam, gdzie już była obecna, i sprzyja jej pojawieniu się tam, gdzie jej jeszcze nie było.

Naszą patronką jest Matka Boża z Gwadelupy, która okazała swoją bliskość Indianinowi Juan Diego – stąd Juan Diego jest patronem projektowanego Schroniska. Od niej uczymy się okazywać naszą bliskość tym, którzy się czują odrzuceni, wykluczeni...

Prosimy, pomóżcie nam zrealizować ten projekt, który pomoże wielu kobietom i dzieciom! Pamiętamy o Was w modlitwie i codziennej pracy.

s. Jolanta Gałka / Merlo / Argentyna

Konto na Dom Diego – Argentyna
nr rachunku: 35 1600 1462 1846 1176 6000 0037
właściciel: Zgromadzenie Sióstr Urszulanek SJK, 00-317 Warszawa, Wiślana 2
Czytany 1235 razy