×

Ostrzeżenie

JUser::_load: Nie można załadować danych użytkownika o ID: 62.

sobota, 10 grudzień 2011 23:42

PRZYBYŁ Anna, s. M. Kostka od Serca Dzieciątka Jezus,

ur. 20 IX 1906 w Łodzi,
wst. 10 VI 1926 w Warszawie,
I śl. 6 I 1930 w Pniewach,
nr w księdze prof. 225
zm. 31 XII 1968 w Szpitalu św. Rodziny w Łodzi.
Spoczywa na cmentarzu: Łódź - Zarzew

Córka Teofila i Marianny z d. Holi. Pochodziła z rodziny rolniczej. Dzięki ofiarności rodziców, którzy oddali Zgromadzeniu nie tylko 3 córki (także: Pelagię - s. Stanisławę i Mariannę - s. Berchmansę), ale i dom
rodzinny z ogrodem i polem, powstał w Łodzi przy ul. Obywatelskiej dom urszulański oraz kaplica, która stała się kościołem parafialnym. Również jeden z synów został zakonnikiem - bonifratrem. Wstąpiła do Zgromadzenia w Warszawie, mając 20 lat. Kandydaturę i postulat odbyła w domu przy ul. Siennej. W 1928-1930 przebywała w nowicjacie pniewskim i złożyła śluby zakonne. Następnie powróciła do Łodzi i w 1929-1940 była zakrystianką w kaplicy na ul. Czerwonej. Od VI do XII 1940 przebywała w domu przy ul. Obywatelskiej, a do II 1942 - przy ul. Promińskiego. Następnie nielegalnie przedostała się do Generalnej Guberni, do Szarego Domu w Warszawie. Po powstaniu warszawskim, kiedy siostry zostały przez Niemców zmuszone do opuszczenia domu, przebywała w Milanówku. 7 IV 1945 powróciła do Łodzi, gdzie pracowała na Obywatelskiej (1945-1958) i na Czerwonej (1958-1968). W latach powojennych głównym jej zajęciem była praca w tkalni i w przedszkolu. Była pełna życia, energii, zawsze czynna i dobra. Umiała dostrzegać potrzeby innych i wielkodusznie dzielić się: czasem, pracą, radością. Nie oszczędzała sił, nie marnowała okazji, by świadczyć miłość bliźniemu. Umiała podnieść na duchu załamanych troskami i trudnościami, toteż nie brakowało jej przyjaciół i ludzi życzliwych, którzy przez nią służyli i pomagali Zgromadzeniu. Była też człowiekiem modlitwy. Długie chwile, zwłaszcza wieczorne, spędzała przed tabernakulum. Zrozumiałam - pisała z okazji swego jubileuszu życia zakonnego - że jestem potrzebna, i to bardzo potrzebna. Tyle dusz ginie, trzeba je ratować cichą ofiarą i nieustanną modlitwą w zjednoczeniu z Panem Jezusem. Kochała Zgromadzenie, kochała swoje miasto. Czuła się szczęśliwa, że właśnie w Łodzi mogła tyle lat żyć i pracować. Kochała też własną rodzinę. Po śmierci matki, przy której osobiście do końca czuwała, napisała w swoich Wspomnieniach: Wstąpiłam do sióstr urszulanek w Warszawie na Siennej, by być z dala od rodziny, tymczasem jestem tu już tyle lat. Wiem, że to wola Boża, i ją jedynie chcę spełnić. Dziś hymn wdzięczności wyrywa się z serca i duszy. Bogu Najwyższemu niech będą dzięki za to, co nam uczynił, a wielkie rzeczy uczynił nam Pan... Przekreślił moje obawy, plany i urządził nie tak, jak człowiek w swej głupocie myśli. Pan Bóg uczynił też zadość jej życzeniu, by mogła umrzeć przy pracy. Rozległy wylew krwi do mózgu zakończył jej życie doczesne, ale na zawsze zabrała ze sobą zasługi swoich dobrych czynów. Spoczywa na Cmentarzu św. Anny w Łodzi na Zarzewie.

* S. Urszula Puczyłowska, Wspomnienie o siostrze M. Kostce Przybył, "Szary Posłaniec" 1969 nr 16.

Czytany 1383 razy