×

Ostrzeżenie

JUser::_load: Nie można załadować danych użytkownika o ID: 62.

poniedziałek, 09 styczeń 2012 20:14

WŁOSZCZYŃSKA Marianna, s. M. Klara od Miłosierdzia Bożego,

ur. 26 VI 1891 w Wólce Będkowskiej (par. Burzenin), pow. Sieradz,
wst. 27 VII 1937 w Pniewach,
I śl. 15 VIII 1945 w Pniewach,
nr w księdze prof. 956
zm. 27 II 1961 w Lipnicy.
Spoczywa na cmentarzu: Pniewy

Córka Karola i Małgorzaty z d. Modrzejewskiej, siostra Bronisławy - s. Stefanii. Była najstarsza z 7 córek. Chciała wstąpić do klasztoru już w 18 roku życia, ale z powodu śmierci ojca musiała pomóc matce. Jeździła na roboty do Niemiec, a potem zajmowała się prowadzeniem gospodarstwa i chorą matką. W 1921 rozmawiała z Matką Założycielką o swym powołaniu. Matka obiecała jej, że przyjmie ją nawet w starszym wieku, gdy nie będzie już miała obowiązku pielęgnowania matki. W II 1937 jej matka zmarła. Mając 46 lat, została w Pniewach przyjęta do Zgromadzenia. W VIII 1937 Matka Założycielka posłała ją do Mołodowa na Polesiu. Odbywała tam kandydaturę i postulat, a 15 VIII 1939 została w Pniewach przyjęta do nowicjatu. Z powodu wojny dokończyła nowicjat dopiero w 1945 i złożyła śluby zakonne. Lata okupacji, od IX 1939, spędziła w Lipnicy, pracując w gospodarstwie. Pod koniec wojny została wysłana z kilkoma siostrami i dziewczętami z Lipnicy do kopania okopów pod Wieleniem (w pow. czarnkowskim). Po 2 tygodniach uzyskała zwolnienie z pracy i wróciła do domu. Po wojnie w dalszym ciągu pracowała w gospodarstwie. Miała dobry, łagodny i zgodny charakter. Z natury była trochę powolna, co nieraz wywoływało niezadowolenie otoczenia. Zarzuty przyjmowała pokornie i w milczeniu. Modliła się szczególnie do Miłosierdzia Bożego. Widziała je w łasce powołania, które niewymownie ceniła i za które nieustannie dziękowała. Była szczęśliwa, nie wymagała niczego, wystarczało jej zupełnie, że kocha Boga i jest przez Niego kochana. Miała duszę i serce dziecka. Była prosta i szczera, pogodna i pokorna. W 1950 stwierdzono u niej guz w mózgu, uciskający nerwy oczne, wskutek czego stopniowo traciła wzrok i bardzo cierpiała na bóle głowy. Od VIII 1960 pozostawała w łóżku. Przez cały czas choroby była pogodna, pełna zaufania i wdzięczności dla pielęgnujących ją sióstr, zdana na wolę Bożą, którą widziała wszędzie i we wszystkim. Kiedy 3 dni przed śmiercią nastąpiło gwałtowne pogorszenie stanu jej zdrowia, przyjechała do niej z Pniew s. Stefania, przywożąc polecenie przełożonej generalnej m. Franciszki Popiel, by wszystkie troski i trudności Zgromadzenia zaniosła Matce Założycielce. Ufnie odeszła do Pana, otoczona modlitwą sióstr. Spoczywa na cmentarzu zakonnym w Pniewach.

Czytany 1384 razy