poniedziałek, 11 kwiecień 2016 11:19

Wspomnienia z dnia skupienia Szkoły Radości w Lublinie

Uczestnicy podczas modlitwy w kaplicy Uczestnicy podczas modlitwy w kaplicy

Dwoje uczestników dnia skupienia Szkoły Radości w Lublinie pragnęło podzielić się swoimi refleksjami: Aleksandra i Stefan Filipowiczowie:

 „Jezus powiedział do swoich uczniów: Na modlitwie nie bądźcie gadatliwi jak poganie. Oni myślą, że przez wzgląd na swe wielomówstwo będą wysłuchani. Nie bądźcie podobni do nich! Albowiem wie Ojciec wasz, czego wam potrzeba, wpierw zanim Go poprosicie. Wy zatem tak się módlcie: Ojcze nasz, który jesteś w niebie, niech się święci imię Twoje! Niech przyjdzie królestwo Twoje; niech Twoja wola spełnia się na ziemi, tak jak i w niebie. Chleba naszego powszedniego daj nam dzisiaj; i przebacz nam nasze winy, jak i my przebaczamy tym, którzy przeciw nam zawinili; i nie dopuść, abyśmy ulegli pokusie, ale nas zachowaj od złego! Jeśli bowiem przebaczycie ludziom ich przewinienia, i wam przebaczy Ojciec wasz niebieski. Lecz jeśli nie przebaczycie ludziom, i Ojciec wasz nie przebaczy wam waszych przewinień”. Mt 6,7-15

Modlitwy mojego życia

Nie przez ilość odmawianych modlitw chciałabym być bliżej Boga i przestrzegać jego przykazań, ale poprzez relację, w jaką z Nim wejdę. Na relacji opartej na miłości. Do tej pory przeważnie prosiłam o łaski, teraz chciałabym modlić się za innych i dziękować za wszystko, czym mnie i innych Bóg obdarzył. 

Mam 66 lat. W 2000 roku przeszłam na emeryturę. Od tego czasu intensywnie zaczęłam myśleć o zbawieniu mojej duszy. Do tej pory zainteresowanie to przejawiało się sporadycznie. Modlitwa moja ograniczała się do rannego i wieczornego pacierza i Mszy świętej w niedziele i święta. Rachunek sumienia robiłam dwa razy do roku. Moja relacja z Bogiem poprzez modlitwę była bez głębszych rozważań i przemyśleń, była jak obowiązek. Byłam jak woda płynąca w potoku – bezwolna, zimna i bezpowrotnie przemijająca. Aż wstyd się przyznać, że posiadałam, w owym czasie, tak niską świadomość co do mojej wiary i Boga. Parę razy dostawałam „znaki”, ale nie odczytałam ich prawidłowo. Odmawiając pacierz z wielką pokorą, za każdym razem staram się wiedzieć, o czym mówię i o co proszę oraz co do mnie mówi Bóg. A znając potrzeby swoich grzesznych dusz Bóg zatroszczył się o to, aby modlitwy nie były monotonne i monotematyczne.

Nabyłam wiele modlitewników i książek, dzięki których poszerzałam wiedzę i świadomość na ten temat. Teraz wiem, że każda modlitwa ma swoją historię. Pochodzą od samego Boga, jak Dekalog czy Pismo Święte lub podyktowane są w objawieniach ludziom, a poprzez te osoby mogę prosić o wstawiennictwo, wypraszać miłosierdzie dla mnie, mojej rodziny i wszystkich grzeszników. Codziennie mam wrażenie, że dociera do mojej świadomości to, jak ważne jest wszystko, co robię, jak się zachowuję i o czym mówię.

Do tej pory znałam i praktykowałam podstawowe i najczęściej odmawiane modlitwy. Od kiedy zaopatrzyłam się w odpowiednią literaturę, stwierdzam, że mogę modlić się przy różnych okazjach, na różne sposoby i za wielu ludzi, nawet tych, których nie znam. Mogę dziękować za otrzymane łaski i przepraszać za popełnione grzechy. Przez czynny udział w życiu Kościoła, uczestnicząc w zgromadzeniu modlitewnym przy mojej parafii, starałam się zgłębiać ogromną wiedzę na temat Boga, życia Syna Bożego Jezusa Chrystusa, Matki Bożej, życia Świętych i Ducha Świętego oraz kultu i obrzędów liturgicznych. Często sięgam do Internetu, przygotowując materiały do nabożeństw drogi krzyżowej, apelów, czuwań i adoracji Najświętszego Sakramentu lub innych. Jest to wielka pomoc informacyjna zwłaszcza w niepogodne dni lub gdy jestem chora. Nie wychodząc z domu, mogę zdobywać wiedzę na interesujący mnie temat.

Wgłębiając się w historię życia Jezusa Chrystusa i żywot niektórych świętych, jak św. ojca Pio i św. Urszuli Ledóchowskiej, zrozumiałam, po co Bóg dał mi życie i jaki sens ma życie ziemskie. Pierwszą, oprócz pacierza, ciągłą moją modlitwą był i jest różaniec rodziców za dzieci.

Pozazdrościłam mężowi codziennej modlitwy różańcowej z Radiem Maryja. Zawsze jakieś sytuacje powodowały, że nie mogłam razem z nim klęknąć do modlitwy. On nawet w ekstremalnych warunkach znika na 20 minut i nie zważał na to, czy są goście, czy coś pilnego jest do zrobienia. Zazdrość jest grzechem, ale Pan Bóg w tym względzie może będzie wobec mnie miłosierny. Jest taka modlitwa „Ojcze nasz za zmarłych”. Staram się ją odmawiać po śmierci bliskich mi osób. Szczególnie, gdy nie byli pojednani z Bogiem przed śmiercią. Zawarte są w tej modlitwie prawie wszystkie możliwe grzechy, które mogłoby się popełniać, i prośba o ich odpuszczenie. Praktykujemy z mężem nabożeństwo do Serca Pana Jezusa w pierwsze piątki miesiąca, nabożeństwo w pierwsze soboty za grzeszników znieważających Najśw. Maryję Pannę, od 2009 roku adorację nocną w rodzinie, której celem jest wynagrodzenie Boskiemu Sercu za grzechy popełnione zwłaszcza w nocy. Te nocne rozmowy zbliżają nas do siebie, chociażby w porze nocnej, gdy nie ma czasu na rozważania dniem, a ponadto do głębszej relacji z samym Stwórcą.

Kilka razy ks. proboszcz naszej parafii zachęcał do modlitwy brewiarzowej. W pierwszej chwili po zakupie brewiarza pomyślałam: za gruby na moje możliwości, nie dam rady. Po przeczytaniu tylko spisu treści stwierdziłam, że to może być wspaniała modlitwa uświęcająca cały dzień, od świtu do późnej nocy. Mimo skomplikowanego systemu jej odmawiania fascynuję się treściami psalmów i do obecnej chwili rozpoczynam dzień wezwaniem i jutrznią, a kończę kompletą.

Wczytywanie się w Pismo Święte jest, jak do tej pory, dla mnie bardzo trudne. Kojarzenie pewnych słów i zdarzeń sprawia mi trudność. Rozważam to z moim mężem, który stara się wytłumaczyć niezrozumiałe dla mnie kwestie. Może Bóg natchnie mnie łaską do podjęcia próby głębszego pochylenia się nad tym słowem Bożym. Teraz analizuję i przeżywam na bieżąco wszystko to, co czytam, co robię, co mówię, i pilnie słucham słów, które Bóg mi przekazuje na Eucharystii, w różnych nabożeństwach i modlitwach.

Daleko mi jeszcze do osiągnięcia pełnego zrozumienia tego, czego wymaga ode mnie Bóg dla zbawienia mojej duszy, ale staram się z całych sił, by moja modlitwa była miła Bogu i aby moje czyny nie zasmucały Jego Oblicza.

Aleksandra Filipowicz, Lublin

 

∗∗∗

DZIEŃ SKUPIENIA wspólnoty modlitewnej
„Szkoły Radości św. Urszuli Ledóchowskiej”
w kaplicy Domu sióstr Urszulanek Serca Jezusa Konającego
LUBLIN - ORLANDA

Mam już za sobą modlitewne duchowe skupienie wielkopostne na które czekałem z niecierpliwością. Chciałem się podzielić refleksją, bo byłem na takim skupieniu po raz pierwszy. Jestem w wieku emerytalnym i wstyd się przyznać, że nie doświadczyłem do tej pory tego rodzaju modlitwy.

Bardzo jestem wdzięczny siostrze Małgorzacie, że zaproponowała nam (grupie) taką formę. Było to 19 marca w dniu św. Józefa, w przeddzień Niedzieli Palmowej. Dlatego też rozważania dotyczyły czytań ewangelicznych okresu Wielkiego Postu. Cieszy fakt, że moi współuczestnicy mają rozległą wiedzę na poszczególne tematy. Nie będę ustosunkowywał się do poszczególnych punktów, gdyż przewodnim tematem było skupienie duchowe - konferencja, rozważania i Msza święta. Pozostałe punkty programu to strawa bardziej dla ciała. Uważam ten dzień za spotkanie z Jezusem przez serce św. Urszuli. Poczułem się jak uczeń Jezusa, bo byłem z Nim troszkę sam na sam i mogłem Go słuchać.

Takie spotkania bardziej zapadają w pamięci i są głębiej odczytywane myśli naszej przewodniczki duchowej św. Urszuli.
Bardzo wyraziście i zrozumiale przedstawiła nam siostra Przełożona Beata temat woli Bożej na podstawie XI prośby z „Testamentu” św. Urszuli oraz przykładów z misji w Tanzanii.
Jakie przeciwności trzeba pokonać, aby sprostać woli Bożej i móc pracować na misjach w Afryce? I tu posłużę się cytatem z listu św. Urszuli do swojej siostry „…trzeba przejść wiele trudności i one prowadzą do Boga, a z tego wychodzi dobro, bo Bóg jest dobrocią”. 

Byłem do tego stopnia oderwany od spraw przyziemnych, że nie myślałem o domu, rodzinie, o pracy. Po południu kontynuowałem dyskusję z żoną i do tego stopnia byłem pod wpływem tego spotkania, że nie złożyłem życzeń imieninowych solenizantom z mojego kręgu rodzinnego.

Nie sądziłem, że tak impulsywnie odbierał będę całą atmosferę tego spotkania.
Na koniec wspomnę, że Siostra Małgorzata logistycznie i ze szczegółami przygotowała to spotkanie, że nie było momentu znużenia.

ALLELUJA!
Lublin, dn. 7 kwietnia 2016 r.
Stefan Filipowicz
parafia pw. św. Urszuli Ledóchowskiej
Grupa modlitewna „ Szkoła Radości”

 

Czytany 1961 razy Ostatnio zmieniany poniedziałek, 11 kwiecień 2016 19:51