Spotkanie rozpoczęło się Eucharystią sprawowaną w kaplicy akademika przez dyrektora Towarzystwa Przyjaciół KUL, ks. Łukasza Mudraka, m. in. w intencji dziękczynnej za 100-lecie działalności naszego Zgromadzenia. Od stołu eucharystycznego przeszłyśmy do kawiarnianego w tzw. Piwnicach pod Aniołami – zlokalizowanych na najniższym poziomie Domu Studenckiego. Podczas przemiłego spotkania panie dzieliły się swoimi wspomnieniami, mówiły o obecnym zaangażowaniu. Podkreślały, że to czas przeżyty na Katolickim Uniwersytecie i na Poczekajce wyposażył je w siły i odwagę, dał zasób merytorycznego przygotowania, by podejmować późniejsze wyzwania. Z wielką wdzięcznością wspominały siostry: Józefę (Janinę) Łubieńską, Marię (Anuncjatę) Jaskłowską, Goretti Korek, Marię Zapolską, Barbarę Świerzyńską, Natalię Kansy, Jolantę Jodłowską, Feliksę Tomasiak.
Mówiły o mądrości, kulturze i zaangażowaniu sióstr, które nazywają swoimi wychowawczyniami. Na jubileuszowy „zjazd” panie przywiozły samodzielnie wydany tomik ich własnych wspomnień o Poczekajce pod tytułem „Cztery mile za Lublinem” nawiązujący swym tytułem do humorystycznego poczekajkowskiego szlagieru, który niejednokrotnie podczas spotkania wspólnie śpiewałyśmy.
Na stole stanął tort przyozdobiony nadrukiem archiwalnych fotografii oraz krówki z podobną obwolutą. Po południu panie udały się odwiedzić swoją Alma Mater oraz groby profesorów KUL i naszych sióstr. Wieczorem ponownie spotkałyśmy się w akademikowej kawiarence. Na zakończenie zjazdu panie dzieliły się przeżyciami dnia, wyjeżdżały z radością i wdzięcznością. A my pozostałyśmy tu na miejscu, bardzo zbudowane świadectwem życia absolwentek Poczekajki, ze świadomością ogromnego zobowiązania, jakie niesie ze sobą to dziedzictwo, które we współczesnych, zupełnie innych czasach, pośród nowych wyzwań dane jest nam kontynuować. Zdajemy sobie też sprawę, że to, co stanowiło, z taką wdzięcznością wspominaną, siłę Poczekajki – pełna mądrej miłości, zaangażowana, ofiarna troska o powierzoną młodzież oraz świadectwo wzajemnego wspierania się sióstr – pozostaje dla nas niezmiennym i niezależnym od czasu wzorem i zobowiązaniem.
Na koniec przytaczamy fragment jednego ze wspomnień:
Mieszkającymi na Poczekajce studentkami pierwszego roku opiekowała się, z polecenia Siostry Kierowniczki, s. Goretti. Była młoda, bardzo ładna, o pięknych oczach, sympatyczna, ale też wymagająca, zwłaszcza w sprawach porządkowych. Posłane łóżko należało nakryć jeszcze kapą z grubego lnianego materiału, układając wzdłuż odpowiednią zakładkę. Ucząc się, siedziałyśmy na łóżkach, rozkładałyśmy wokół siebie książki i zeszyty z notatkami, dlatego kapa czasem była zgnieciona, a nawet poplamiona. Siostra zwracała uwagę, byśmy przed wyjściem na zajęcia zostawiały w pokoju porządek, usunęły brudne naczynia ze stołu, zasłały łóżka i nakryły je kapą. Zdarzało się, że wychodząc w pośpiechu na zajęcia, zostawiałyśmy w pokoju lekki nieporządek. Zresztą niektóre zalecenia dotyczące porządku uważałyśmy za zbędne. Jesienią, kiedy robiło się coraz chłodnej, a wygasający nad ranem piec nie był w stanie wystarczająco ogrzać pokoju, otrzymałyśmy wełniane koce, po jednej stronie w czarno-białą kratę, po drugiej całkowicie czarne. To zainspirowało nas do zrobienia pewnego psikusa. Posprzątałyśmy pokój dokładniej niż zwykle, a wzorowo zaścielone łóżka przykryłyśmy nie kapą, ale kocem z czarną stroną na wierzchu. Nie trzeba wielkiego wysiłku, by wyobrazić sobie efekt. Dziewięć łóżek przykrytych czarnymi kocami – po prostu rodzinny grobowiec. Wieczorem odwiedziła nas s. Jaskłowska. Usiadła przy stole i zapytała czy wiemy dlaczego do nas przyszła. Zapadło grobowe nomen omen milczenie. Wtedy Siostra Kierowniczka – spokojnie, bez połajanek, wyrzutów i cytatów z regulaminu – powiedziała, że sprawiłyśmy s. Goretti przykrość, a ona przecież troszczy się o nas i chce naszego dobra. Milczałyśmy a Siostra spokojnym tonem wyjaśniała, że przestrzeganie punktualności i porządku należy do osobistej kultury człowieka, że ma wartość nie tylko zewnętrzną, ale nawet etyczną, bo tolerowanie bałaganiarstwa przenosi się również na płaszczyznę duchowych i moralnych zachowań. Często już w dorosłym życiu bywa przyczyną nieporozumień w środowisku pracy, w małżeństwie i rodzinie. Warto nauczyć się porządku w młodości, by w dorosłym życiu uniknąć kłopotów. Wysłuchałyśmy tych słusznych pouczeń z wdzięcznością. Przeprosiłyśmy s. Goretti, która przyjęła nasze przeprosiny, a incydent nie wpłynął negatywnie na wzajemne relacje”.
J. Lubieniecka, Zaczęło się ponad pół wieku temu, w: Cztery mile za Lublinem. Wspomnienia Absolwentek KUL
I tekst szlagieru absolwentek Poczekajki:
Cztery mile za Lublinem,
jest schronisko dla dziewczynek
w tym schronisku: „Poczekajce”,
życie płynie nam jak w bajce.Wszędzie czysto, wszędzie biało
jakby śniegu napadało.
Ani pyłku, ani kurzu
i w obejściu i w podwórzu.W salach czysto pobielonych
rzędy główek pochylonych
zamyślonych nad książkami,
zeszytami i skryptami.Nie zamieszka w takiej główce
grzeszna myśl o potańcówce,
a frywolna myśl o kinie
nim pojawi się już zginie.Ale czasem w wielkiej ciszy
szept namiętny da się słyszeć
jakaś gorączkowa mowa
i mniej więcej takie słowa:Inne mają, my nie mamy
więc na próżno tak czekamy.
Młodość szybko nam upływa
i nadziei wciąż ubywa.Już Cię nie ma od miesiąca
a ja tutaj z żalu schnąca.
Serce w piersi się trzepoce
i nie daje spać po nocach.I nieszczęście by się stało
gdyby dłużej tak to trwało
i by morał wtedy zły był
więc do dziewcząt w końcu przybył.Ten jedyny, ten kochany
ten najsłodszy, obiecany
ten jedyny, wytęskniony…
PRZEKAZ Z DOMU POLECONY