×

Ostrzeżenie

JUser::_load: Nie można załadować danych użytkownika o ID: 62.

niedziela, 25 wrzesień 2011 23:49

DYCHT Marianna Jadwiga, s. Maria (Borgia) od Świętej Rodziny

ur. 6 XII 1920 we wsi Grzymki (par. Andrzejewo), pow. Ostrów Maz.,
wst. 30 IV 1938 w Warszawie,
I śl. 15 VIII 1943 w Warszawie,
nr w księdze prof. 905
+ 18 XI 1997 w Szpitalu im. M. Kopernika w Łodzi.
Spoczywa na cmentarzu: Łódź - Zarzew

Córka Pawła i Anny z d. Karpińskiej. Pochodziła z wielodzietnej rodziny rolniczej. Ukończyła miejscową szkołę powszechną. Do Zgromadzenia wstąpiła w Warszawie, mając niespełna 18 lat. Jej pierwsze lata życia zakonnego związane były z Warszawą. Tam odbyła kandydaturę, postulat i - w pobliskich Młocinach - nowicjat. Po złożeniu w 1943 ślubów zakonnych pracowała w kuchni RGO i w piekarni. Po powstaniu warszawskim, kiedy siostry zmuszone zostały przez Niemców do opuszczenia Szarego Domu, przebywała krótko w Ożarowie, a 15 X 1944 wyjechała do Zakopanego. W 1950 ukończyła w Krakowie kurs trykotarstwa maszynowego, urządzony przez Zakład Doskonalenia Rzemiosła, i do 1960 pracowała chałupniczo w Tatrzańskiej Spółdzielni Pracy Włókienniczo-Odzieżowej w Zakopanem. W 1960-1975 przebywała w Łodzi na Obywatelskiej, również zajmując się pracą w trykotarni. W tym czasie uzupełniła też wykształcenie z zakresu szkoły podstawowej. W 1975 rozpoczęła pracę zakrystianki w nowo budującym się kościele pw. NSJ na Retkini - pierwszym kościele, budowanym w wielkiej, 100-tysięcznej dzielnicy Łodzi. Nie lękała się trudu. Pracowała z niezwykłą gorliwością i oddaniem, nie szczędząc sił w trosce o czystość i piękno domu Bożego. Miała żywy kontakt z wieloma parafianami, zarówno z ludźmi prostymi, jak i wykształconymi. Była przez wszystkich ceniona jako zakonnica szczęśliwa powołaniem, promienna, energiczna, wrażliwa na ludzkie potrzeby. Umiała zaradzić wielu nieprzewidzianym sytuacjom, których nie brakło przy budowie świątyni. Była dyskretną powiernicą licznych ludzi, którzy radzili się jej w różnych życiowych sprawach. Potrafiła odnaleźć ślady Boże w pogmatwanym ludzkim życiu. Jej kontakty z innymi miały wymiar apostolski, wypływający z umiłowania Boga i pragnienia dawania Go innym. Była uczynna, cierpliwa i wyrozumiała na ludzkie słabości. Praca w zakrystii - od 1993 do śmierci wykonywana także w kościele bł. Urszuli w Łodzi przy ul. Obywatelskiej - była dla niej okazją do bliskiego kontaktu z Jezusem Eucharystycznym. Upływający czas zdawał się nie dotykać jej ducha, który wciąż był młody, ciekawy świata i ludzi. Interesowała się tym, co dzieje się w Kościele, w Zgromadzeniu i w Polsce. W ciągu dnia - kiedy sił fizycznych miała już coraz mniej - podczas gdy inne siostry służyły Panu w bliźnich, ona klęczała w pustym kościele i modliła się. Powiedziała kiedyś, że zawsze miała wiele pracy, ale teraz dziękuje Bogu, że może przed Nim trwać i przygotować się na spotkanie z Nim. Pan wezwał ją nagle (zawał serca), kilka dni po uroczyście obchodzonym jubileuszu 75-lecia obecności urszulanek SJK w Łodzi. Tę historię i ona z oddaniem współtworzyła przez ponad 37 lat. Spoczywa na Cmentarzu św. Anny w Łodzi na Zarzewie.

Czytany 1659 razy