×

Ostrzeżenie

JUser::_load: Nie można załadować danych użytkownika o ID: 62.

sobota, 03 grudzień 2011 23:37

KUROWSKA Władysława, s. M. Benedykta od M. B. Wspomożenia Wiernych,

ur. 17 VI 1894 w Rzgowie, pow. Łódź,
wst. 25 VI 1924 w Sieradzu,
I śl. 22 VII 1928 w Sieradzu,
nr w księdze prof. 138
zm. 16 VI 1967 w Sieradzu.
Spoczywa na cmentarzu: Sieradz

Córka Piotra, tkacza, i Katarzyny z d. Czernik. Ukończyła w 1920 szkołę powszechną w Rzgowie, a w 1920-1921 uczęszczała na kursy dokształcające Polskiej Macierzy Szkolnej w Łodzi. Następnie przez 3 lata pracowała w Fabryce Rosenblata w Łodzi przy motaniu przędzy. Do Zgromadzenia wstąpiła w Sieradzu w wieku 30 lat. W Sieradzu przeszła wszystkie okresy formacji zakonnej i złożyła śluby czasowe i wieczyste. Jako kandydatka, a potem przez całe życie zakonne, pracowała w tkalni sieradzkiej. Z s. Józefą Korentz, która kierowała tkalnią, jeździła na wystawy wyrobów tkackich do wielu miast w Polsce, a także do Berlina. Często też odbywała samotne podróże, rozprowadzając wyroby tkalni sieradzkiej. Starała się gorliwie pomagać w utrzymaniu domu i prowadzonych w nim dzieł apostolskich. Załatwiała sprawy, które - jak sama mówiła - o wiele przewyższały jej możliwości i kwalifikacje. Nie wymawiała się jednak od nich, licząc na pomoc Bożą. I rzeczywiście, Pan Bóg błogosławił, a ludzie dopomagali. W latach II wojny, przebywając w Łodzi, została 20 VII 1942 zabrana wraz z innymi siostrami do obozu tymczasowego, a 20 VIII 1942 wysłana do obozu w Bojanowie. Pracowała tam w ogrodzie. W wyniku starań, poczynionych przez siostry sieradzkie, została zwolniona z obozu w V 1944 i powróciła do Sieradza. Po wojnie, chcąc uruchomić tkalnię, sprowadziła ze Zduńskiej Woli nowe warsztaty tkackie. Była człowiekiem ofiarnym. Niemal do końca zgłaszała się do wszelkich prac, które należało wykonać poza zakresem zwykłych obowiązków. Jej stała pogoda ducha i szeroki, życzliwy uśmiech zjednywały jej przyjaciół. Miała słabe zdrowie, a pod koniec życia cierpiała z powodu rozwijającej się choroby nowotworowej. Zdumiewała lekarzy cierpliwością w znoszeniu cierpień. Ciężką, 2-dniową agonię ofiarowała za swego krewnego - kapłana. Po mszy św. pogrzebowej ludzie samorzutnie nieśli trumnę na ramionach, aż do grobu na cmentarzu parafialnym, dając tym wyraz szacunku, uznania i sympatii dla zmarłej siostry.

- S. Paulina Aniela Jaskulanka USJK, Kronika okupacyjna klasztoru Sióstr Urszulanek w Sieradzu, Niepokalanów 1993.

Czytany 1348 razy