O późnej godzinie powołał ją Bóg do wyłącznej służby, była jednak osobą głębokiej wiary, co pozwoliło jej, mimo 58 lat i pewnego stanowiska w świecie, podporządkować się wymogom życia zakonnego. Mimo iż wstąpiła w Pniewach, całe życie zakonne spędziła w Wilnie. Tam odbyła nowicjat koadiutorski i złożyła śluby koadiutorskie. Jako organistka grała z zamiłowaniem w czasie nabożeństw, była infirmerką, zajmowała się gośćmi i pomagała wychowawczyniom w internacie. Obowiązki wypełniała gorliwie, wyrobieniem i postawą budziła szacunek. W 1941 ujawniła się w jej organizmie choroba nowotworowa. Bardzo cierpiała. Wcześnie zaopatrzona sakramentami, ze względu na grożące klasztorom niebezpieczeństwo ze strony Niemców, złożyła in articulo mortis śluby wieczyste. Zmarła w szpitalu w obecności sióstr. Spoczęła na cmentarzu urszulańskim w Czarnym Borze. Dwa dni później nastąpiło aresztowanie wszystkich sióstr w Wilnie. Tego bólu Bóg jej oszczędził.