Córka Andrzeja i Pelagii z d. Andrzejczak. Pochodziła z licznej (13 dzieci), religijnej rodziny robotniczej, zamieszkującej od 1931 w Stawie, pow. Września. Do szkoły uczęszczała początkowo w Szemborowie, a następnie w Czekuszewie. Ukończyła ją dopiero w Zgromadzeniu w 1968. Powołanie zakonne obudziło się w niej w czasie pobytu w szpitalu sióstr szarytek we Wrześni. Wstąpić do nich jednak nie mogła z powodu braku posagu i odpowiedniego wykształcenia, podobnie jak i do dominikanek, które w Mielżynie pod Gnieznem prowadziły zakład dla dzieci. W nawiązaniu kontaktu ze Zgromadzeniem dopomógł jej proboszcz ze Stawu. Wstąpiła w Pniewach, mając 20 lat. Matka Założycielka 6 I 1939, kilka miesięcy przed swoją śmiercią, przyjęła ją do postulatu. W Pniewach pozostała przez wiele lat, pracując w gospodarstwie rolnym. Tam przeżyła okres okupacji niemieckiej. W jej pamięci utrwalił się szczególnie rok 1945, kiedy z polecenia p. Massenbach, zarządczyni majątku pniewskiego, musiała wozem konnym wywieźć ją do Niemiec, za Odrę. Była zima, siostry po rozstaniu się z p. Massenbach wracały pieszo do Pniew, napotykając już wojska sowieckie. Groziła im śmierć, ale gorąco polecały się Matce Założycielce i po 2-tygodniowej wędrówce szczęśliwie wróciły do domu. W 1945-1947 odbyła w Pniewach nowicjat i złożyła śluby zakonne. W życiorysie napisała: Pan Bóg nie szczędził mi doświadczeń, widocznie było to potrzebne. 6 I 1950 złożyłam w Pniewach śluby wieczne i już w moim dalszym życiu świeciło słońce Bożego uśmiechu. Choć nadal praca była szara i ciężka, ale było radośnie. Od 20 IV 1959 przebywała w Otorowie. Znała dobrze pracę na roli i wykonywała ją z zamiłowaniem i umiejętnością. Kochała zwierzęta, szczególnie lubiła konie, sama nimi powoziła i o nie dbała. Była wrażliwa na potrzeby innych, zauważała biedę ludzką i chętnie spieszyła z pomocą. Odznaczała się pobożnością, skromnością i pogodą ducha. Ostatnie 7 miesięcy życia były dla niej szczególnie trudne. Leżała obłożnie chora, zdana całkowicie na pomoc bliźnich. W chorobie się nie skarżyła, przyjmowała ją jako szczególną łaskę oczyszczenia. Zmarła właściwie nagle, w czasie mszy św., odprawianej w jej intencji. Już nie przyjęła Pana Jezusa w Komunii św., ale spotkała się z Nim twarzą w Twarz. Uroczystość pogrzebowa zgromadziła niemalże wszystkich okolicznych gospodarzy i sąsiadów, którzy w ten sposób chcieli wyrazić zmarłej siostrze szacunek i wdzięczność za świadczone im dobro. Spoczywa na cmentarzu parafialnym w Otorowie.