×

Ostrzeżenie

JUser::_load: Nie można załadować danych użytkownika o ID: 62.

czwartek, 15 grudzień 2011 22:14

RYNKOWSKA Czesława, s. M. Aleksandra od Woli Bożej,

ur. 6 XI 1915 we wsi Baraki Gościszkie (par. Zielona), pow. Mława,
wst. 30 IV 1935 w Warszawie,
I śl. 15 VIII 1938 w Pniewach,
nr w księdze prof. 713
zm. 1 VI 1983 w szpitalu we Wrocławiu.
Spoczywa na cmentarzu: Syców

Córka Antoniego i Marianny z d. Wiśniewskiej. Pochodziła z rodziny rolniczej. Po ukończeniu szkoły powszechnej pomagała rodzicom w gospodarstwie. Mając 20 lat, wstąpiła w Warszawie do Zgromadzenia. W domu warszawskim odbyła kandydaturę i postulat. W 1937-1938 przebywała w nowicjacie w Pniewach i tam złożyła śluby zakonne. Następnie powróciła do Warszawy i - pracując w kuchni i piekarni - pozostała w Szarym Domu do IX 1944. Następnymi jej wspólnotami były: Brwinów (1944-1945), Kielce - dom na Baranówku (1945-1948), Kielce - dom przy pl. Panny Maryi (1948-1955), Pniewy (1955-1959), Konarzewo (1959-1966), Gryfów Śl. (1966-1972), Kazimierz (1972-1976) i Syców (1976-1983). Ofiarnie pracowała w kuchni, poza tym usługiwała gościom i kapłanom, darząc ludzi jasnym uśmiechem. Była pełna troski o sprawy Kościoła i świata. Chętnie słuchała audycji Radia Watykańskiego, by potem dzielić się nimi ze wspólnotą. Kochała Zgromadzenie, bardzo pragnęła brać udział w beatyfikacji Matki Założycielki, którą znała osobiście. Największą troską otaczała chorych. Odwiedzała ich, pożyczała książki, wspierała dobrym słowem i modlitwą. Przez ostatnie 2 lata życia kilkakrotnie przebywała w szpitalu, gdzie - mimo choroby - pomagała i służyła potrzebującym. Zbierała chorych na wspólną modlitwę, wzywała kapłana, gdy zachodziła konieczność udzielenia sakramentu chorych. Nie wiadomo - napisała podczas pobytu w szpitalu - ile jeszcze Pan Bóg tego życia użyczy. Jestem od Woli Bożej, więc we wszystkim się oddaję i wszystko przyjmuję. A intencji jest ogromnie wiele i wszystkie ważne. Tu, w szpitalu, gdy można się poruszać, można dużo ludziom pomóc... Czuję dziś potrzebę napisania o ogromnej wdzięczności Bogu za powołanie, że mnie gdzieś tam dojrzał w tej małej, zapadłej wiosce, a następnie Zgromadzeniu za zaufanie, za tyle doznanej radości, szczęścia, ogromnie miłych przeżyć... Nie wiem, dlaczego Pan Bóg tak mnie oszczędzał przed większym cierpieniem. Pewnie nie umiałabym cierpieć. Trochę mnie to niepokoi, bo przez krzyż idzie się do nieba. Ale myślę, że Pan mnie znał i zna, więc jeżeli mnie wybrał, to Sam dopełni, czego mi nie dostaje. Ufam Miłosierdziu Bożemu. Nasilające się ataki astmy oskrzelowej były przyczyną jej prawie 3-miesięcznego pobytu w szpitalu, najpierw w Sycowie, potem w klinice we Wrocławiu, gdzie zmarła mimo natychmiastowej pomocy lekarskiej. Spoczywa na cmentarzu parafialnym w Sycowie.

Czytany 1369 razy