Córka Józefa, kupca, i Wacławy z d. Dobrowolskiej. Miała 3 siostry. W 1929 ukończyła kl. VI Gimnazjum Żeńskiego Koła Polskiej Macierzy Szkolnej w Olkuszu, a w 1930 Roczny Kurs Handlowy prof. Stanisława Nycza w Krakowie. W 1934 ukończyła też w Olkuszu kurs ratownictwa PCK, będąc członkiem ochotniczej sekcji ratownictwa. Prowadziła ojcu księgowość handlową. Należała do chóru "Hejnał", do Sodalicji Mariańskiej oraz do Towarzystwa Gimnastycznego "Sokół". Jako młoda dziewczyna, angażowała się społecznie, pomagając ludziom. Nurtowała ją myśl o klasztorze, ale nie wiedziała, do jakiego się zgłosić. O Zgromadzeniu dowiedziała się od brata s. Moniki Alexandrowicz, który ożenił się z jej siostrą. Do Zgromadzenia przyjęła ją Matka Założycielka w Pniewach, gdy miała 27 lat. W Pniewach odbyła okres kandydatury, została przyjęta do postulatu i 15 VIII 1939 rozpoczęła nowicjat, który został przerwany z powodu wybuchu II wojny światowej. W 1940 wyjechała z Pniew wraz z grupą sióstr i s. przeł. Stanisławą Prądzyńską. Po krótkim pobycie u rodziny dotarła do Warszawy. Kontynuowała w Ożarowie rozpoczęty w Pniewach nowicjat i złożyła śluby zakonne. Następnie do końca wojny pracowała w zakładzie opiekuńczo-wychowawczym dla dzieci w Czarnej, a po powrocie do Pniew - w Kolegium Piusa X i w domu dziecka w Otorowie. W 1945-1955 przebywała w Sokolnikach Wlk. Prowadziła przedszkole wiejskie oraz organizowała zajęcia pozalekcyjne dla dzieci i młodzieży. Ukończyła w tym czasie kurs katechetyczny w Łodzi. Następnie przebywała w domach: Konarzewo (VIII-IX 1955), Pniewy (1955-1957), Lipnica Murowana (1957-1962), Sulejów (1962-1964), pełniąc różne funkcje, w zależności od potrzeb domów. Od 28 I 1964 przebywała w domu przy ul. Obywatelskiej w Łodzi. Ofiarnie pracowała w kancelarii cmentarza na Dołach. Miała serdeczny stosunek do ludzi w trudnych dla nich momentach życiowych. Z myślą o siostrach katechetkach wykonywała różne pomoce i galanterię I-komunijną. Chętnie malowała kartki świąteczne, którymi obdarowywała siostry. Była typem człowieka uporządkowanego, dlatego na wszystko potrafiła znaleźć czas. Była wrażliwa, umiała okazać wdzięczność za każdą usługę. Dużo się modliła, ceniła zwłaszcza uczestnictwo we mszy św. Kochała śpiew i prawie do końca przychodziła na chór muzyczny, aby wspomóc scholę. W ostatniej chorobie (nowotwór i serce) okazała się osobą dzielną i cierpliwą, pogodzoną z wolą Bożą i świadomie oczekującą na spotkanie z Panem. Tęskniła do tej chwili i nawet martwiła się w dniu śmierci, że jeszcze żyje. Dała przykład ofiarnego życia szarourszulańskiego. Spoczywa na Cmentarzu św. Anny w Łodzi na Zarzewie.