×

Ostrzeżenie

JUser::_load: Nie można załadować danych użytkownika o ID: 62.

poniedziałek, 09 styczeń 2012 21:55

WOŹNIAK Irena Barbara, s. M. Lorenca od Przenajświętszego Sakramentu,

ur. 25 XI 1913 we wsi Strzałków (par. Lisków), pow. Kalisz,
wst. 20 VII 1938 w Sieradzu,
I śl. 15 VIII 1946 w Pniewach,
nr w księdze prof. 993
zm. 20 XI 1985 w Szpitalu im. M. Kopernika w Łodzi.
Spoczywa na cmentarzu: Sieradz

Córka Marcina i Katarzyny z domu Grell. Pochodziła z wielodzietnej (8 dzieci) rodziny rolniczej, z której 2 córki wybrały służbę Bogu (druga w Zgromadzeniu M. B. Miłosierdzia). Ukończyła miejscową szkołę powszechną, a w domu uzupełniała wykształcenie ogólne i uczyła się szycia. Razem z siostrą założyła w 1936 pracownię krawiecką w Liskowie, gdzie również do 1938 uczęszczała na Uniwersytet Ludowy. Należała też do Stowarzyszenia Katolickiej Młodzieży Żeńskiej, prowadzonego przez ks. prob. Władysława Ulatowskiego. Miał on duży wpływ na młodzież i troskliwie pielęgnował kiełkujące powołania zakonne i kapłańskie. Dzięki niemu dowiedziała się o Zgromadzeniu, do którego została przyjęta, mając 25 lat, w Sieradzu. 23 VIII 1939 rozpoczęła postulat, który trwał przez całą okupację niemiecką. Pracowała w klasztorze sieradzkim przy rannych żołnierzach polskich, następnie razem z innymi siostrami w pobliskich majątkach, a w 1941-1945 w szpitalu powiatowym w Sieradzu. W VIII 1945 rozpoczęła nowicjat w Pniewach. Po złożeniu profesji zakonnej powróciła do Sieradza. Głównym jej zajęciem była praca w szwalni. Przez wiele lat była odpowiedzialna za ten dział pracy, lubiła ją i starannie wykonywała. W miarę sił starała się służyć innym, a bliska jej sercu była troska o zbawienie dusz. Była rozmodlona, skupiona i pogodna. W swym życiorysie napisała: Czasem lęk mnie przejmuje, by nie zostać niedołęgą i ciężarem dla Zgromadzenia, ale tylko chwilowo, bo znowu ufność wstępuje, że Bóg jest dobry i nie da tego, co byłoby za ciężkie. Ogólnie biorąc, mam w duszy radość i wdzięczność, że służę dobremu Bogu w tym Zgromadzeniu, a nie w innym, zawsze je kocham, bo wierzę, że wszelki w nim trud był z woli Bożej, choć nieraz i niedołężnie wykonany. W czasie wspólnych nieszporów poczuła się nagle źle i wyszła z kościoła. Pomoc lekarska nadeszła szybko, ale odwieziono ją do miejscowego szpitala już nieprzytomną. Po kilku godzinach karetka reanimacyjna przewiozła ją do szpitala w Łodzi na oddział intensywnej terapii. Po ciężkiej operacji żyła tylko 10 dni. Był to czas cierpienia i samotności przed Bogiem. Stan zdrowia pogorszyło jeszcze zapalenie płuc. Odeszła do Boga w 72 roku życia i w 48 roku powołania zakonnego. Spoczywa na cmentarzu parafialnym w Sieradzu.

Czytany 1284 razy