Święta Urszula zapisała w Historii Kongregacji:
Dwa więc zadania stanęły przede mną. Już od mego wyjazdu z Polski powierzyłam siostrze Prądzyńskiej sprawę wyszukania dla nas małego majątku ziemskiego, dokąd byśmy mogły z polskimi dziećmi przyjechać i gdzie mogłybyśmy prowadzić zarówno ochronkę dla naszych, z Danii przywiezionych dzieci, jak i szkołę gospodarstwa domowego dla polskich panien. Nie można było liczyć na to, żeby ktoś w Polsce zwrócił się do nas z propozycją pracy. Zorientowałam się będąc w kraju, że patrzą tu na nas z pewnym niedowierzaniem. Postanowiłam sama sobie radzić.
Wielką, bo bardzo skuteczną pomocą w poszukiwaniach była s. Stanisława Prądzyńska, która w 1913 roku wstąpiła do urszulanek w Merentähti, jako obywatelka Austrii też została wygnana z Rosji, lata pierwszej wojny światowej spędziła u swojej rodziny we Lwówku, a w 1920 roku „z powrotem” dołączyła do urszulańskiej wspólnoty.
Siostra Prądzyńska jeździła, oglądała resztówki – jakoś nic się nie nadawało. W czasie tych jazd zaziębiła się, dostała hiszpanki, musiała przerwać poszukiwania. Nikt pomocnej ręki nie podał. Już mnie odwaga zaczęła opuszczać. „Jeżeli nas w Polsce nie chcą, trzeba będzie w Skandynawii zostać” – myślałam i serce boleśnie się ściskało.
Spróbujemy jeszcze jednego sposobu. Rozpoczniemy nowennę do błogosławionej Teresy[1]. Wyprosimy sobie dom w Polsce. I cały dom się modlił, i błogosławiona Teresa widocznie też, bo dwunastego czy trzynastego lutego dostałyśmy telegram od siostry Prądzyńskiej, że Pniewy kupione[2]. Radość była wielka. Mamy więc pied-à-terre[3] w Polsce, zaczniemy tam pracować, a Pan Bóg dopomoże. Dnia 11 lutego 1920, w święto Matki Boskiej z Lourdes, Pniewy zostały kupione.
W dniu 11 lutego 1920 roku rozpoczyna się historia domu macierzystego, czyli kolebki nowego zgromadzenia urszulańskiego w Pniewach. Kolejnym krokiem było zbieranie funduszy na spłacenie zakupionej posiadłości oraz uzyskanie prawnego zatwierdzenia nowej gałęzi urszulańskiej…
Siostra Stanisława Prądzyńska wspomina:
W początkach grudnia [1919] Matuchna wróciła do Danii, a ja zabrałam się do powierzonej mi pracy. Pani Stanisława Łącka[4] zaproponowała oddanie Matuchnie na zakład majątku jej brata: Dakowy Mokre[5]. Miała to być ekspiacja za zbrodnie właściciela, który zabił swoją żonę. Pojechałam, by to obejrzeć, ale obiekt był nieodpowiedni i nie doszło do porozumienia.
Jeszcze przed wyjazdem do Danii Matuchna poszła ze mną do rejenta Cichowicza[6] celem zawiązania Towarzystwa „Ledóchowska i S-ka”. Wtedy ważne było jeszcze niemieckie prawo, zabraniające zakonom posiadanie nieruchomości. Wszystkie zgromadzenia w Poznaniu założyły takie spółki, więc Matuchna musiała postąpić tak samo, chcąc mieć prawo kupienia nieruchomości. Ponieważ spółka musiała składać się najmniej z trzech osób, Matuchna zaprosiła na trzeciego członka m. Immaculatę Łabujewską. Umówiła się też Matuchna z m. Immaculatą, że jeżdżąc na poszukiwania, będę zatrzymywała się w Poznaniu u sióstr urszulanek.
Wkrótce po wyjeździe Matuchny poszłam do prezesa Banku Parcelacyjnego, prosząc o spis majątków poniemieckich, wystawionych na sprzedaż. Dał mi aż 22 adresy. Zaczęłam więc wędrówki – trudne bardzo ze względu na złe warunki komunikacyjne. Najpierw wybrałam się do majątku Próchnowo, niedaleko Rakoniewic, na południu Księstwa[7]. Towarzyszyła mi Iwonka Potulicka[8], z którą poznałam się w internacie sióstr Sacré Coeur. Próchnowo było nieodpowiednie choćby dla dużej odległości od kolei (4 mile). Zatrzymałam się w Gościeszynie[9] u pp. Kurnatowskich, którzy dali mi konie do Próchnowa. W pociągu był ścisk nie do opisania – w przedziale na sześć osób było nas przeszło 20! Zaziębiłam się i chora dojechałam do Poznania. Była to hiszpanka[10]. Przeleżałam dwa tygodnie u sióstr urszulanek w Poznaniu. Matka Immaculata wyjechała wtedy do Krakowa na dalsze narady. Wreszcie doktor kazał mi wyjechać z Poznania. Z Opalenicy pojechałam karetą do Lwówka, gdzie jeszcze dłuższy czas leżałam. (…)
Po hiszpance czułam się jeszcze źle, jeździć nie mogłam, więc zaczęłam robić poszukiwania za pośrednictwem handlarza bydłem z Pniew, p. Adamczewskiego. Po pewnym czasie p. Adamczewski przyjechał do Lwówka z burmistrzem Pniew i z propozycją kupna posiadłości Rabigera[11]. Tego samego dnia pojechałam do Pniew, by ją obejrzeć. Wzięłam do pomocy sekretarkę z Posadowa[12], p. Marciniak mówiącą dobrze po niemiecku. Posiadłość podobała mi się: na miejscu stacja kolejowa, doktor, apteka, kościół, piękny widok na jezioro – domek mały, ale obok duża willa, należąca do Niemca, który z Polski musiał uciekać. Zaraz napisaliśmy kontrakt kupna, bo na szosie czekał drugi kupiec, p. Jurasz, który wydawał córkę za mąż i chciał dla niej tę willę kupić. Pani Rabigerowa tak płakała i wykłócała się o każdą rzecz, że pisanie kontraktu przeciągnęło się do dziesiątej wieczór. Pan Adamczewski i burmistrz pomagali z całym poświęceniem. Wróciłam do domu z kontraktem w kieszeni.
O obchodach jubileuszu 100-lecia zakupu posiadłości w Pniewach - na stronie Sanktuarium św. Urszuli Ledóchowskiej w Pniewach
O s. Stanisławie Prądzyńskiej - link do biogramu
[1] Święta Teresa od Dzieciątka Jezus, właśc. Therese Martin (1873-1897) - karmelitanka, beatyfikowana w 1923, kanonizowana w 1925.
[2] Był to kontrakt kupna dwóch sąsiadujących z sobą posesji w Lubocześnicy pod Pniewami, w powiecie szamotulskim.
[3] Punkt oparcia
[4] Emilia Łącka z Mielżyńskich (1873-1949), bratowa Stefana Korzbok-Łąckiego.
[5] Dakowy Mokre w pow. nowotomyskim, maj. Macieja Mielżyńskiego, który w grudniu 1913 roku zastrzelił swoją żonę, Felicję z Potockich, i kuzyna Adolfa Miączyńskiego, podejrzewając ich o romans.
[6] Ludwik Zachariasz Cichowicz, notariusz z Poznania.
[7] Wielkie Księstwo Poznańskie, zach. część Księstwa Warszawskiego, przyłączona decyzją kongresu wiedeńskiego 1815 do Prus, ze stolicą w Poznaniu.
[8] Iwona Potulicka, w latach 1920-1922 – uczennica pniewska.
[9] Gościeszyn w pow. wolsztyńskim, maj. Zygmunta Kurnatowskiego i Marii z Mielżyńskich.
[10] hiszpanka – odmiana grypy, której epidemia szerzyła się najpierw w Hiszpanii.
[11] Hugon Rabiger, rolnik, właściciel ziemi w Lubocześnicy.
[12] Posadowo – wieś w pow. nowotomyskim i maj. Łąckich.