Do Pniew św. Urszula przyjechała wraz z siostrami i około 40 dzieci z założonej i prowadzonej przez siostry w Ålborgu (Dania) od 1917 roku ochronki św. Antoniego, domu dla przeważnie osieroconych dzieci polskich robotników. Zakład w Goździchowie istniał od 1919 roku. Właścicielką była pani Tekla z Mańkowskich Chłapowska (1885-1962) z Turwi, która po tragicznej śmierci swojego męża Zygmunta Chłapowskiego (1869-1919), działacza społecznego i publicysty ekonomicznego, ofiarowała tamtejszy dwór wiejski z dużym parkiem na zakład dla 50 dzieci z kresów wschodnich. W październiku 1921 roku zakład przejęły siostry urszulanki.
O początkach pracy w Goździchowie św. Urszula Ledóchowska napisała w 1921 roku w Historii Kongregacji:
Załatwiwszy formalności związane z kupnem, wróciłam do Pniew. Tu czekała mnie sprawa podjęcia przez nas pracy w Goździchowie. Z końcem wakacji sprowadziłam z Danii (…) siostrę Rodziewicz, [którą] przeznaczyłam na kierowniczkę domu w Goździchowie. Na początku października 1921 zabrałam z sobą siostrę Rodziewicz i inne siostry do Goździchowa. Był to majątek pani Chłapowskiej. Założyła tam ona swego czasu ochronkę dla dzieci z kresów, którą teraz my miałyśmy przejąć. Dwór obszerny, park ładny, dzieci przeszło pięćdziesięcioro. Praca wydawała się miła, cicha.
Urszulanki SJK prowadziły zakład w Goździchowie w latach 1921-1929. Początkowo był to zakład koedukacyjny – mieszkało w nim 53 dziewcząt i 3 chłopców. Gdy w 1924 roku nastąpiła reorganizacja domów dziecka prowadzonych przez urszulanki w Pniewach, Otorowie i Goździchowie, chłopców przeniesiono do Otorowa, a dziewczęta z Pniew i Otorowa zgromadzono w zakładzie w Goździchowie. Ułatwiało to pracę wychowawczą i zakład dalej się rozwijał. Stał się wkrótce jednym z najbardziej wzorowych domów wychowawczych na terenie województwa poznańskiego, o czym świadczy zainteresowanie ze strony wielu dostojników Kościoła, którzy zaszczycili dom wychowawczy swoją obecnością. Ksiądz kard. Edmund Dalbor, prymas Polski, odwiedził zakład w Goździchowie 18 sierpnia 1923 roku. Także jego następca w urzędzie prymasowskim, ks. kard. August Hlond, prymas Polski, zainteresował się tą placówką wychowawczą – przybył z wizytą 29 maja 1928 roku.
Siostry zajmowały się nie tylko opieką nad dziećmi. Prowadziły dla nich także siedmioklasową szkołę powszechną. Personel stanowiło 10-12 sióstr, ksiądz kapelan, kilka nauczycielek świeckich oraz pracownik domowy. Zakład był otwarty dla miejscowej ludności. Ludzie zamieszkujący w majątku i sąsiedztwie przychodzili na Mszę św. i wszystkie nabożeństwa w kaplicy domu. Zorganizowano zarówno dla dzieci z zakładu, jak i z parafii Krucjatę Eucharystyczną, organizację dziecięcą sprowadzoną do Polski przez św. matkę Urszulę (dzisiejszy Eucharystyczny Ruch Młodych). Dla dzieci okolicznych urządzało się gry i zabawy. Dziewczęta ze wsi przychodziły do zakładu na doszkalające kursy szycia i gotowania.
Dom dziecka w Goździchowie został zlikwidowany w 1929 roku. Przyczyną był stale pogarszający się stan zdrowia pani Tekli, która z tego powodu, zgodnie z ówczesnym prawem, majątek po mężu musiała przekazać jego rodzinie. Sama opuściła Goździchowo i ostatnie lata życia spędzała w domu urszulanek SJK w Lipnicy Poznańskiej. Dzieci przeniesiono do Otorowa.
O życiu w Zakładzie dla sierot św. Stanisława Kostki, jak brzmiała jego oficjalna nazwa, wiele można się dowiedzieć ze wspomnień s. Dolores Matułajtis, która w latach 1924-29 była jego kierowniczką:
Atmosfera w domu była pogodna, ciepła, rodzinna. (…) Matka Ledóchowska z s. Asystentką Zaborską dosyć często odwiedzała Goździchowo, wnosząc dużo radości i zapału. Czuwały, by zakład był na poziomie, troszczyły się o to, by dzieci miały odpowiednie i dobre siły nauczycielskie, by pod ich kierunkiem przerabiały program szkoły powszechnej. Matka Urszula interesowała się bardzo dziećmi, miewała dla nich miłe i pożyteczne pogadanki.
Zamieszkując daleko od miasta, dzieci nie miały sposobności bywania w teatrze lub kinie. Chcąc zaradzić tym brakom, pani Chłapowska przywoziła swoje radio, które zaczęło się wtedy rozpowszechniać, przywoziła również artystów. Grała dzieciom na skrzypcach pani Szrajberówna, artystka z Poznania. Śpiewał pan Mańkowski, wuj pani Chłapowskiej. Miał bowiem piękny głos. Przy każdej okazji urządzało się w domu przedstawienie, obchody, rozmaite imprezy, a na Boże Narodzenie koniecznie jasełka. Dzieci nadzwyczajnie wyszkoliły się w kierunku artystycznym. Celowały także w śpiewie i gimnastyce.
Zdarzały się nieraz okazje do wyjazdów. Dziewczynki goździchowskie brały udział jako przedstawicielki swojej Krucjaty Eucharystycznej na Kongresie w Łodzi. Będąc na wystawie krajowej w Poznaniu (1929) spotkały prezydenta Mościckiego. Dzieci powitały go śpiewem i przemówieniem, sprawiły mu tym miłą niespodziankę.
Zakład nabrał takiego rozgłosu, że nieraz proszono o zdjęcia fotograficzne. W 1927 roku posłano fotografie na wystawę do Warszawę, w 1928 roku na wystawę polską w Paryżu. Oprócz fotografii dzieci wykonywały piękne roboty ręczne. Wszystkim było żal opuszczać ten uroczy, cichy zakątek goździchowski, lecz jadąc do naszego domu w Otorowie pod opiekę Matuchny, patrzyło się w przyszłość z ufnością i radością.
Chociaż dom w Goździchowie był tylko przejściową placówką, jednak pozostał w pamięci pracujących tam sióstr i dzieci jako jeden z pięknych i licznych pomników dzieł dobroczynności wielkiego serca Matuchny. Cześć jej pamięci.
W Goździchowie (gmina Kamieniec Poznański), w pobliżu domu, w którym mieścił się niegdyś opisany tu zakład wychowawczy, znajduje się tablica upamiętniająca ten rozdział dziejów miejscowości.