Hotel został zakupiony 12 czerwca 1931, a otwarcie domu akademickiego nastąpiło 1 października tegoż roku. Część domu przeznaczono na dom generalny Zgromadzenia. W tym domu w dniu 29 maja 1939 roku zmarła matka Urszula Ledóchowska.
Siostry prowadziły internat dla około 50 studentek, organizowały dla nich w kaplicy domowej rekolekcje, jak również odczyty i dyskusje światopoglądowe, imprezy kulturalne, spotkania z artystami itp. W miesiącach letnich organizowały kursy dla nauczycielek (1932-1938) oraz przyjmowały grupy pielgrzymów i turystów z Polski i innych krajów.
W Dzwonku św. Olafa znajdujemy wspomnienie odwiedzin i małego koncertu Ignacego Paderewskiego, napisane przez jedną ze studentek:
Siostry prowadziły internat dla około 50 studentek, organizowały dla nich w kaplicy domowej rekolekcje, jak również odczyty i dyskusje światopoglądowe, imprezy kulturalne, spotkania z artystami itp. W miesiącach letnich organizowały kursy dla nauczycielek (1932-1938) oraz przyjmowały grupy pielgrzymów i turystów z Polski i innych krajów.
W Dzwonku św. Olafa znajdujemy wspomnienie odwiedzin i małego koncertu Ignacego Paderewskiego, napisane przez jedną ze studentek:
Aż się radowało serce polskie, dowiedziawszy się, że wielki mistrz da koncert w Augusteo w dzień św. Cecylii, tj. 22 listopada. Chwała Polski w stolicy Cezarów! – Już parę dni przedtem Rzym poruszony – gonitwa za biletami, a nie było dużo tanich biletów. – Ceny od 300 lir – loża powyżej 400 lir, a najtańsze po 10 lir dopiero w sam dzień koncertu sprzedawane będą. Młodzież nasza polska, która nie dysponuje wielkimi sumami, głowę sobie łamie, jak dostać tanie bilety. – „pójdziemy o piątej z rana – staniemy w kolejce przed kasą.” „Niepodobna, tam tylko mężczyźni stać mogą, bo pewno będą bijatyki”. Więc co? Musimy być na koncercie; Włosi będą, a my Polki nie?” Więc po ratunek do Matuchny. Wyszukują siostry starego szewca, który zgodził się stać z żoną przed kasą od samego rana. – Nadzieja wstępuje do serc. Około południa szerzy się wieść – że przy sprzedawaniu biletów straszne rzeczy się dzieją, ludzie biją się (…). Nasz biedny szewc wrócił do domu z wykręconą ręką, szewcowa podrapana – bez biletów! Rozpacz! Panny (…) bez wiedzy Matuchny idą do hotelu Quirinale, gdzie mieszka Paderewski – błagają właściciela hotelu, by om sprowadził sekretarza Mistrza, i tak ładnie proszą i błagają, że ten udaje się do samego Paderewskiego, który parę słów kreśli na bilecie z poleceniem do dyrektora kasy – by pannom polskim dać dobre miejsca. – Jak wicher wracają panny do S. Maria Maggiore. – „Mamy bilety, od samego Paderewskiego!” Po koncercie panny wracają, - cudownie, cudownie, cudownie…, ale taka to już natura ludzka, jeszcze więcej pragnie. „A czy Paderewski nie przyjdzie do Matuchny?” Wszak Matuchna go zaprosiła i my, Polki i Włoszki, dołączyłyśmy swe prośby, aby zechciał odwiedzić Casa S.M.M. – Nadzieja w sercu. (…)
W poniedziałek, 28 listopada, około czwartej i pół po południu, ktoś dzwoni do furty. Siostra furtianka otwiera… starszy pan… „Desideri?” – pyta. „Siostrzyczka pewno mówi po polsku – Czy mogę się widzieć z Matką Ledóchowską?
Jakoś siostrzyczka z bijącym sercem prowadzi pana do rozmównicy. „Proszę godność Pana?” Pan wyciąga bilet wizytowy „Ignacy Paderewski”… Siostra pędzi do Matuchny.
W rozmównicy rozmawia Matuchna z Paderewskim – podobno był taki dobry, taki serdeczny dla Matuchny, że łzami rozczulenia na tę dobroć Mistrza reagowała. Zapytał Paderewski o pracę sióstr, o domy – i w końcu przyrzekł, że dla Matuchny tu zagra. – W kapliczce naszej u stóp Jezusa w tabernakulum i ślicznej naszej Matki Boskiej pomodlił się Mistrz chwileczkę – potem zaprowadziła go Matuchna do salonu. Tam panny zebrane, witały go klaskaniem, okrzykiem „Niech żyje!” Matuchna nakazuje ciszę i prowadzi Mistrza do pianina. Z prostotą (…) idzie Paderewski do pianina, siada i zaczyna grać walca Szopena, nokturny… Cisza na sali zupełna. I grał Mistrz, i stałyśmy wsłuchane w tę grę cudowną – Mistrzu, Bóg przez Twe palce przemawia do serc ludzkich, błogosławione Twoje ręce. – Wstał Mistrz – już czas pożegnać nas, bo mu się spieszy. Panny biją brawo, Matuchna wielkiego Mistrza żegna z wdzięcznością, (…) odprowadza do drzwi automobilu, żegna słowami: „Niech Bóg błogosławi”. Automobil rusza… znika z oczu, a ludzie stoją na szosie – „Co to znaczy? Któż to jest?” – pytają. Czy nie wiecie? Zrozumcie dobrze! Casa Santa Maria Maggiore odwiedził dziś „Il piú grande nel mondo!”
(w: Dzwonek św. Olafa, 1933, nr 1, s. 3-6)
Nieco więcej o Casa Santa Maria Maggiore, pierwszym domu generalnym Zgromadzenia